Jest koniec kwietnia 2003r. Biuro obrotu nieruchomościami nie daje znaków życia. Po raz n-ty kupuję "Gratkę" i przeglądam ogłoszenia o sprzedaży działek. Do niektórych dzwonię już któryś raz. Nie poddajemy się, dzwonimy do wszystkich, którzy mogą mieć dla nas coś interesującego. Po obdzwonieniu kilkunastu ogłoszeń umawiamy się z dwoma osobami. Może tym razem uśmiechnie się do nas szczęście.
Jedno ogłoszenie to zupełna pomyłka - nie dość, że działka malutka to jeszcze w strasznie ponurym połozeniu.
Na drugą działkę jedziemy bez entuzjazmu i trochę wygaszeni. Facet pokazuje co ma do zaoferowania. Dwie działki po około 1000m2. Jedna leży bezpośrednio przy ulicy, druga natomiast jest tuż za pierwszą. Łazimy po tych działkach i myślimy - co robić? Nasz wybór pada na tą drugą, gdyż wydaje się nam, że dobrze mieszkać od ulicy jak najdalej. Na pierwszej działce zostały już wylane ławy fundamentowe, postawione zostały dwie szopki i latrynka a do tego była ogrodzona.
Sprzedający jegomość jest dość konkretny, nie opowiada żadnych banialuków. Umawiamy się z nim na telefon.
Targani wątpliwościami dzwonimy do naszych rodziców z prośbą by przyjżeli się bez emocji zaoferowanym nam działeczką. Obaj ojcowie już domy zdążyli pobudować, więc głównie na nich liczymy. Zdecydowanie opowiadają się za działką pierwszą a drugą wybijają nam z głowy (brak drogi dojazdowej, daleko do wodociągu i gazu oraz prądu). Zgodnie stwierdzili, że działeczka pierwsza jest pod tym względem położona prawie idealnie, ławy solidne, które w przyszłości będzie można wykorzystać, gotowe szopki. Nie mieli wątpliwości a więc zdecydowaliśmy się na działkę pierwszą.
Na drugi dzień idę do banku, biorę wszyskie potrzebne papiery. Wstępnie umawiamy się na dzień złozenia wniosku o kredyt. W Urzędzie Gminy sprawdzam wszystko do czego nie odmawia mi się dostepu. Z właścicielem umawiamy się na podpisanie umowy przedwstępnej i wpłacenie zaliczki. Jeszcze przed samym kupnem przedstawiciel banku jedzie rzucić okiem na co daja kredyt. Wszystko załatwione pozytywnie. 25 maja 2003r idziemy do notariusza. O godzinie 13 jesteśmy właścicielami działeczki o powierzchi 1112m2. Zadowoleni, że ten etap inwestycji mamy za sobą przestajemy na jakiś czas myśleć poważnie o budowaniu. Dlaczego? Tego nie wiem!!