Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

marjucha

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    5 990
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    1

Wpisy blogów dodane przez marjucha

  1. marjucha
    Jutro zalewam ławy fundamentowe
     

    Szalunki wzmocnione, zbrojenie ułożone i podniesione na dystansah, wibrator przywieziony, ludzie umówieni i na 9 ma być beton z pompą.
     

    Zamówiłem 18m3 chociaż z wylizeń wychodziło 16,08m3.
     

    Kierownik tak chciał, bo mówi że pod wibratorem się dobrze zagęści i trzeba więcej.
     

    Moje szalunki i zbrojenie skwitował: "zawodowo to wygląda".
     

    Nie będę udawał, że było mi miło
     

    Boję się tylko o aurę, ale może będzie dobrze.
     

    Zdjęcia wkleję jak wrócę do pracy, bo w domu to internet działa zbyt wolno jak na moją cierpliwość
  2. marjucha
    Od czwartku walczę ze zbrojeniem.
     

    Już wszystkie belki przygotowane i umieszczone w szalunkach.
     

    Dzisiaj od rana dawałem dodatkowe pręty fi10 żeby zachować ciągłość zbrojenia na łaczeniach w narożnikach.
     

    Strasznie to pracochłone
     

    I kręgosłup boli jak ...
     

    Skończyłem 17 bo łapie mnie jakieś przeziębienie.
     

    Jutro zasłużony odpoczynek
     

    W poniedziałek kończenie zbrojenia a we wtorek wzmacniam szalunki i można zamawiać beton
     

    Chyba że znowu coś wyskoczy
     

    Dobrze, że mam ten urlop
  3. marjucha
    No i chudziak wylany.
     

    Druty dojadą jutro, także pracuję na zwolnionych obrotach
     

    Zalaliśmy go w trzy popołudnia.
     

    Beton trzeba było zrobić w miarę suchy, bo wodę sobie podciągnie z podłoża
     

    Poszło 875kg cementu i koło 10 ton żwiru.
     

    Zdjęcia przy okazji, bo na razie niewiele się zmieniło
  4. marjucha
    Skoro wcześniej pisałem o poniesionych kosztach związanych z budową to dzisiaj będę kontynuował
     

    Lampa halogenowa podwójna z transportem 115zł
     

    Geodeta tyczenie osi 450zł
     

    Gwoździe 40zł
     

    Żwir do chudziaka 14t 270zł
     

    Cement 1tona 516 z transportem
     

    Wkręty do drewna 3,5x55 8.4zł
     
     
     

    Daje to nam razem z wydatkami wcześniejszymi 16806, 60zł
  5. marjucha
    No i w piątek nie zalewałem chudziaka, bo pogoda paskudna, a cement przywieźli w sobotę rano.
     

    Zacząłem zalewać wczoraj po pracy i nawet ta praca w miarę szybko szła.
     

    Po ostatnich ulewach mam problem z podchodzącą wodą, ale nie jest najgorzej.
     

    Odpompowuję ją co jakiś czas, bo nie chcę, żeby mi wypłukiwała cement z betonu, dopóki porządnie nie zwiąże.
     

    Poniżej kilki fotek szalunków.
     

    Na razie bez zastrzałów, bo te zrobię dopiero po ułożeniu zbrojenia i ponownym poziomowaniu.
     
     

    Zacznę przyrodniczo.
     

    Mój wykop po ulewie odwiedził ptaszek w celu zażycia kąpieli
     

    Tylko dlaczego w salonie
     

    http://images12.fotosik.pl/115/d5ed43253ed4667amed.jpg
     


    Tutaj widok z części szalunku, bez części garażowej za to z wypustem pod komin i schody
     
     

    http://images13.fotosik.pl/117/ba65a8aa8fa141fdmed.jpg
     


    Tutaj szalunek garażu
     
     

    http://images12.fotosik.pl/115/b24a52bc165f49c2med.jpg
     


    Tutaj widok z "kupki" piachu na całość.
     
     

    http://images23.fotosik.pl/91/8b9369644eb659abmed.jpg
     


    A tutaj pod lekkim kątem, żeby było widać lekko garaż
     

    http://images23.fotosik.pl/91/5930664664e9dce2med.jpg
     


    Zdjęcia robione po piątkowych ulewach.
     

    Wczoraj już było lepiej, ale ten drenaż jednak się przyda
     

    Szalunek ma około 50-52 cm wysokości.
     

    Po wylaniu chudziaka zostaje 40cm wysokości na ławę.
     

    Szerokość 60 cm na całym obwodzie.
     

    Poszło dużo desek
  6. marjucha
    Szalunki "się wypoziomowały.
     

    Żwir przyjechał a dzisiaj do południa przywiozą cement, tylko coś czuję, że chudziaka to ja dzisiaj kręcić nie będę, bo od rana leje .
     

    Zobaczymy
     

    Jeśli będę się popołudniu obijał, to zgłębię temat drenażu opaskowego i zastanowię się,gdzie zrobić studnię chłonną, bo jednak się na nią zdecyduję.
     

    Krótkie te popołudnia, a mój halogen jeszcze nie dojechał, bo kurierowi samochód nawalił . Już tydzień
     

    Prawdopodobnie zdecyduję się na wyprowadzenie bednarki przy robieniu zbrojenia ławy,ale to też temat na dzisiaj albo na weekend.
  7. marjucha
    Wczoraj odebrałem brata ze szpitala.
     

    Czuje się dobrze, a musi jedynie przez kilka dni uważać co je.
     

    Z tematu budowlanego napiszę tylko tyle, że cały czas zbijałem szalunki.
     

    Zbiłem już całość i dzisiaj dokończę poziomowanie.
     

    Jeśli pogoda pozwoli to do jutra zaczynam kręcić chudziaka .
     

    Od wtorku mam dwa tygodnie urlopu.
     

    W planach jest zakończenie tematu ławy fundamentowej, ale ciekawe czy się uda.
     

    Jest dużo zbrojenia do powiązania, bo każda belka ma 8 prętów fi12, strzemiona 30x30 podwójnie(jedno przesunięte względem drugiego o 15cm) co 25cm .
     

    No, ale damy radę
     

    Jak się uda to wieczorem wkleję zdjęcie gotowego szalunku
     

    Pozdrawiam
  8. marjucha
    No i tłukłem te deski.
     

    W piątek dalej zbijałem blaty szalunkowe.
     

    Zbiłem wszystkie, które mogłem, a resztę gdy odbiorę rysunek od projektanta(chyba dzisiaj)
     

    W sobotę zacząłem znosić do wykopu przygotowane elementy i zbijać tak jak zaplanowałem.
     

    Nie szło najlepiej sememu, ale około południa przyszedł brat i wtedy szło całkiem nieźle.
     

    Najpierw zbiliśmy do kupy szalunek zewnętrzny. Potem za pomocą wężyka z wodą wyznaczyliśmy na wbitych podpórkach jednakowy poziom i przykręciliśmy do nich szalunek.
     

    Zostało jeszcze trochę czasu,więc zaczęliśmy montować szalunek wewnętrzny podobną techniką.
     

    Najpierw wszystko do kupy, a potem poziomowanie.
     

    Skończyliśmy na zaszalowaniu salonu, komina i kuchni
     

    Byłem nawet zadowolony z efektu pracy(wszystko się zgadzało, tylko jeden blat muszę dzisiaj skrócić o 5cm) i na odchodne chciałem brata poczęstować likierem pomarańczowym własnego wyrobu.
     

    Powiedziałem gdzie stoi i miał sobie wziąć rozpoczętą butelkę.
     

    On sobie wymyślił, że weźmie łyka i mi zostawi,bo nie chciał brać.
     

    Po chwili wybiega i pyta co to jest?
     

    Napił się środka na bazie ługu sodowego, którym czyszczę szybę w "kozie".
     

    Do złudzenia przypominał likier pomarańczowy, pachniał przyjemnie, kolor ten sam, a butelka nieopisana
     

    Na szczęście część udało mu się wypluć, ale zaraz pojechaliśmy na pogotowie a potem do Akademii medycznej.
     

    Wyjdzie juto lub pojutrze a skończyło się na poparzonym przełyku
     

    Muszą jeszcze sprawdzić jak reaguje na pożywienie, bo na razie głodówka
     

    Mam straszne wyrzuty sumienia i już zawsze będę opisywał wszystko co nie jest w oryginalnej butelce.
     

    Tak trochę mniej budowlanie,ale tak jakoś musiałem się wyżalić.
  9. marjucha
    We wtorek szarpałem się z zagęszczarką.
     

    Zastanawiałem się, jak podnieśc do góry na wysokość 1m coś, co waży 300kg. .
     

    W końcu zciąłem na jednym boku wykopu trochę ziemi, ułożyłem na tym grube kantówki tak, aby powstał najazd i z włączoną zagęszczarką i pomocą ojca udało mi sie ją wyciągnąć.
     

    Ufff
     

    Wczoraj zbijałem blaty do szalunków.
     

    Chcę najpierw przygotować jak najwięcej, a następnie poprosić albo brata, albo któregoś z kolegów o pomoc i wtedy zbić je do kupy w wykopie.
     

    Mam nadzieję, że się uda jak najwięcej przewidzieć.
     

    Musiałem sobie trochę poprzeliczać, bo ławy są poszerzone, a do tego trzeba było uwzględnić grubość desek.
     

    Dziasiaj był geodeta i mam już wytyczone osie budynku.
     

    Od jutra mam wolne i będę dalej tłukł deski.
     

    A w niedzielę będę jechał odwiedzić rodzinę.
     

    W zoo
  10. marjucha
    Bum tarara, bum tarara.
     

    Koniec stresu.
     

    Wymiana gruntu odebrana bez zastrzeżeń .
     

    Cieszę się jak głupi i z radości normalnie pójde pograc na sali w piłkę.
     

    W sumie i tak bym poszedł, ale teraz będę weselszy
     

    Przepraszam za humory i dziękuję za wsparcie.
     

    Od jutra zbijam panele do szalunku, bo w czwartek geodeta przybędzie a mi szkoda czasu.
  11. marjucha
    Wczoraj zakończyłem akcję "wymiana gruntu"
     

    Zaraz po wykopaniu wyglądało to tak
     

    http://images13.fotosik.pl/87/e27650759d7339fcmed.jpg
     


    Wtedy do pracy ruszyła pompa
     

    http://images27.fotosik.pl/81/795dc398fc48b1d0med.jpg
     


    Ania postanowiła mi pomóc, a że buty Jej przeszkadzały to robiła na boso
     

    http://images13.fotosik.pl/87/bbf603b6685bf39fmed.jpg


    Później było powolne i mozolne nawożenie żwiru i jego zagęszczanie.
     

    Robiliśmy to tak, żeby wodę spychać w kierunku pompy
     

    http://images21.fotosik.pl/421/c07dcdb16faa3addmed.jpg


    Poniżej na zdjęciu dwaj koledzy, których pomoc jest nieoceniona i opierający się o łopatę mój młodszy brat.
     

    Jesteśmy w trakcie zagęszczania kolejnej warstwy
     

    http://images13.fotosik.pl/89/99a261d1b0adab8bmed.jpg


    A tak to wyglądało wczoraj, po skończonej pracy
     

    http://images13.fotosik.pl/89/fe8e14e1f47c2463med.jpg
     


    Na koniec w końcu napiliśmy się piwa, bo przez wszystkie dni pracy nie piliśmy .
     
     

    Do wypełnienia wykopu musiałem zakupić 230 ton żwiru.
     

    W pracach mocno przeszkadzała podchodząca woda gruntowa, no i z pękniętej rury
     

    Dobra rada dla wszystkich którzy będą samodzielnie robili wymianę gruntu:
     

    Jeśli już nawieziecie gdzieś żwir, to najlepiej od razu go zagęścić. Ja na początku tylko sypałem, żeby zagęścić całą warstwę, ale potem miałem duże problemy z wodą. Na świeżo tych problemów nie było.
     

    Teraz jeszcze tylko decyzja kierownika budowy jest potrzebna.
     

    Oby pozytywna
  12. marjucha
    Wczoraj przyjechały jeszcze trzy wywrotki żwiru, z czego dwie zostały rozwiezione i zagęszczone.
     

    Na dzisiaj została ostatnia wywrotka żwiru na podrównanie dotychczas zagęszczonego podłoża..
     

    Chyba się udało .
     

    Jak dzisiaj skończymy pracę to zrobię parę fotek i wstawię wieczorem teki krótki fotoreportaż, żeby było wiadomo o czym piszę(mam świadomość, że nie zawsze te moje wypociny mają sens ).
     

    Na poniedziałek będę się umawiał z kierownikiem, żeby obejrzał i zatwierdził(mam taką nadzieję ) dotychczas wykonane prace.
  13. marjucha
    Wczoraj rozwiozło się i zagęściło kolejne 50 ton żwiru.
     

    Wstępnie szacuję, że dzisiaj jeszcze 20 ton i będzie skończone.
     

    Zobaczymy tylko, jak dzisiaj wygląda to, co wczoraj było ok.
     

    Boję się trochę, że woda to wszystko zniszczy, no ale ja już tak mam.
     

    No i kręgosłup krzyczy, że już nie chce
  14. marjucha
    W poniedziałek cały dzień pracowała pompa, żeby wybrać wodę, która naleciała w nocy. Było tego niemało .
     

    Wczoraj porobiłem jeszcze dodatkowe rowki, żeby woda lepiej spływała w kierunku pompy.
     

    Wydaje się, że sytuacja powoli się normuje.
     

    Dzisiaj popołudniu będę parę godzin pracował w wykopie i zobaczymy jak się ma sytuacja.
     

    Jeśli woda nie będzie już przeszkadzała to jest szansa, żeby do końca tygodnia skończyć, bo w czwartek mam wolne i mogę cały dzień poświęcić wymianie gruntu.
     

    Mam nadzieję, że teraz optymizm nie zgaśnie zbyt szybko
  15. marjucha
    Dzisiaj nie robię.
     

    Mimo,że miałem zaplanowany dzień wolny od pracy, to jednak do niej poszedłem.
     

    Stwierdziłem,że nie ma sensu, żebym zostawał na działce i się wkurzał.
     

    W nocy pękła rura wodociągowa idącą do domu rodziców cała woda lała się do wykopu.
     

    Rano było w nim pół metra wody
     

    Ręce opadają.
     

    Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać
  16. marjucha
    No i jestem na bieżąco
     

    Rano padał deszcz i bałem się że ziemia się obsunie, ale nasze na szybko zrobione zabezpieczenie chyba pomogło.
     

    Wody jest trochę w wykopie, ale nie byłoby strasznie, ale z tego zatkanego gliną drenu, jednak cieknie woda.
     

    Włączyłem pompę i szybko wypompowała wodę, ale powoli tracę nadzieję, że zrobię tą wymianę sam
     

    Teraz nie pada i jeśli za godzinę będzie tak samo, to pójdę popracować żeby się rozeznać w sytuacji.
     

    Trochę mam doła
  17. marjucha
    Kolejne dwa dni upłynęły na rozwożeniu i zagęszczaniu żwiru, wywalaniu z wykopu ziemi, która się osunęła w jednym miejscu(to zajęło 3/4 dnia).
     

    Przez te dwa dni pracowali ze mną dwaj koledzy.
     

    Wielkie dzięki .
     

    Jak na razie przywieziono 12 wywrotek żwiru, z czego ooło 10 jest rozsypanych i zagęszczonych.
     

    Wszyscy jesteśmy padnięci, a ja ledwo ramionami poruszam.
     

    Do tego zyskałem przydomek Kapo .
     

    Drenaż okazał się przerwany zaarz za działkę, więc chyba nie bardzo jest sens robić obejście
     

    Tylko czym go zatkać
  18. marjucha
    Dzień następny wykopów.
     

    Koparka ma skończyć około południa, a ja obsypuję gruzem murek przy ogrodzeniu, żeby wywrotka ze żwirem mogła wjeżdżać.
     

    Zgodnie z obienicą koparkowego koniec wykopów w południe.
     

    Ziemi masa, wziął 1000zł i zaraz po Nim przyjechała wywrotka ze żwrem.
     

    240 zł za 13 ton.
     

    Ja wziąłem się za rozwożenie, a Ania mi pomagała.
     

    Dzielna dziewczyna
     

    W chwilach przerwy, wyszuiwała mi namiarów na hrtownie, bo poszukiwałem rry melioracynej bez dziurek o przekroju 125mm.
     

    Nigdzie nie mieli,
     

    I tak do 19.30.
     

    Wieczorem padłem.
  19. marjucha
    Wcześniej nie mogłem nic napisać, bo nie miałem siły.
     

    Za dużo się działo.
     

    Jak się okazało dreny są trzy. na szczęście dwa nieczynne, ale z tego jednego trochę leci. Woda się zbiera, a koparka kopie dalej.
     

    Ja dalej przerabiam ogrodzenie.
     

    Aha, przeraża mnie ta ilość ziemi wokół wykopu.
  20. marjucha
    Dziennika ciąg dalszy
     
     

    Wczorajszy dzień na działce, minął na walce z ogrodzeniem.
     

    Deszcz przeszkadzał, ale mimo tego udało się zrobić tak, aby dzisiaj koparka mogła z tejże działki wyjechać.
     
     

    Odwiedził mnie też geodeta.
     

    Taki człowiek to skarb.
     

    Wpadł na działkę o 17, czyli dokładnie tak jak się umawialiśmy.
     

    Całe tyczenie pod wymianę gruntu zrobił z pomocnikiem w 40 minut(najpierw musiał odszukać kamienie graniczne).
     

    Wziął 150zł i pojechał.
     

    Niestety nie mogłem się dodzwonić do koparkowego, żeby potwierdzić dzisiejsze wykopy, więc i tak złe samopoczucie uległo jeszcze pogorszeniu.
     

    Cholerna grypa
     
     

    Całą noc padał deszcz i jak rano spojrzałem na działkę to nie byłem pocieszony.
     

    Byłem pewien, że koparka nie przyjedzie, bo się utopi.
     
     

    No, ale o ósmej mam telefon, że jedzie do mnie syn koparkowego i będzie kopał .
     

    Potem zadzwonił geodeta, że przejeżdżał obok działki i widzi, że koparka już stoi, więc jeszcze poprawiał paliki, które przesuwałem o pół metra w każdą stronę, żeby był zapas.
     

    No i wszystko pięknie, ale właśnie dostałem telefon, że koparka uszkodziła jakiś drenaż, który nigdzie nie był zaznaczony i woda wszystko zalewa.
     

    Krew mnie zaraz zaleje
     

    I wszystko wzięło w łeb.
     

    Nie zagęszczę w tym tygodniu, bo nie sądzę, żebym zdążył to wszystko w krótkim czasie przerobić .
     

    Napiszę coś jeszcze wieczorem, jak obejrzę sytuację na żywo.
  21. marjucha
    No i pompa dojechała.
     

    Całkiem przyjemna .
     

    Był też koparkowy z synem na działce.
     

    Przyjechali, obejrzeli, podyskutowali i jesteśmy umówieni na środę.
     

    Najpóźniej na czwartek, ale naciskałem na środę i chyba się uda.
     

    Walczę też ze zrobieniem wjazdu na działkę.
     

    Jako, że cała działka jest ogrodzona siatką, a ja muszę ją rozciąć na pewnej szerokości i usunąć jeden słupek, to najpierw muszę przygotować zastrzały, żeby słupki,które nagle stały się krańcowymi mi się nie złożyły.
     

    Mam nadzieję to dzisiaj zrobić, chociaż muszę przyznać, że jest wersja baaardzo optymistyczna
     

    Znalazłem też jeszcze tańsze kruszywo, które będę zagęszczał w wykopie.
     

    Powinno wyjść 450 zł taniej.
     

    Zawsze to coś
     

    Zagęszczarka przyjedzie do mnie w środę wieczorem i będę mógł się od czwartku "bawić" w zagęszczanie.
     

    Trochę się boję o pogodę i o to na ile wody gruntowe będą mi w tym przeszkadzały, ale jak się powiedziało "a"...
     
     

    Pod wieczór odwiedzi mnie też geodeta co by wytyczyć budynek, żeby wymienić ziemię we właściwym miejscu.
     
     

    I to na razie tyle wiadomości
  22. marjucha
    Projektant przyłączy wodnego i kanalizacyjnego " się znalazł".
     

    Będzie mnie to kosztowało około 700zł z uzgodnieniami.
     

    Zawsze to 500zło w kieszeni. .
     

    Geodeta też już zaklepany.
     

    Będzie we wtorek żeby wytyczyć budynek na palikach, przed wymianą gruntu,
     

    a po wymianie przyjedzie wyznaczyć osie i punkt zero.
     

    Za pierwsze tyczenie 150zł, za wytyczenie osi 450zł. Ale jeszcze potarguję .
     

    W poniedziałek na działce ma też być koparkowy, żeby zobaczyć co będzie wybierał i zdecydować jaki sprzęt przysłać.
     

    Do pracy ma przystąpić w środę.
     
     

    Z wiadomości mało optymistycznych to pompa jeszcze nie dojechała,
     

    więc jutro będę jej poszukiwał u kuriera, oraz muszę zrobić wjazd na działkę a czasu trochę brakuje.
     

    Wjazd musi być gotowy na środę, żeby sprzęt mógł bez problemów wjechać na działkę.
     

    Ale z tym też sobie poradzę. Dobrze jest mieszkać na działce, gdzie będzie budowa,
     

    bo przynajmniej nie będę musiał jechać po jakieś narzędzie, którego zapomniałem
     

    Wszystko pod ręką
     

    Z drugiej strony nie ucieknę od budowy
     

    To by było na tyle, bo i tak się rozpisałem jak na takie mizerne postępy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...