najfajniejsze jest to że kuchnia składa się głównie z szuflad. Oszczędza mi to szukania w głębiach szafek tego co potrzebne. Po prostu otwieram szufladę i widzę wszystko
hmm. jeśli ktoś wcześniej mieszkał z podłogówką w całym domu przez dłuższy czas to powinien wiedzieć czemu ja sie na nią nie zdecyduję
1) padały mi szybko kwiaty, bo lubie takie stojące na podłodze
2) zwierzęta się xle czują ( a teraz mamy kota) - w sumie lubieja ciepło ale nie w takiej formie
3) ciągłe ciepło nie jest dobre dla stóp, dla zdrowia i krążenia
4) po dłuższym korzystaniu odczywałam zmęczenie. To tak gdy ciągle jest ci ciepło - dolegliwości jak lekkie bóle głowy, niewyslanie, zawroty. (oczywiście to nie MUSI się tak skończyć dla Wszystkich )
5) w sypialni niby ciepło w stopy, ale i tak najlepiej wysypiam sie w chłodnym
generalnie miałam w domu w którym kiedys mieszkałam i nie przekonałam się. Teraz będzie tylko w dwóch miejscach, w których przebywamy stosunkowo rzadko,a miło gdy jest ciepło:
ustalmy, że jest październik 2006. Ja spędzam sporo czsu u rodzinki M, która nas przygarnęła na czas nie posiadania lokum. z małym dzieckiem aż na "taką" budowę to się jednak nie pcham
miałam dokładnie rozrysowana kuchnię, dobrane materiały, kolory, blaty..
Roznosiłam te moje wypociny do wielu firm i osób.
1 wycena: 12 000 zł
2 wycena: 9200 zł
3 wycena: 10 500 zł
4 wycena: 7100 zł
5 wycena: 8000 zł ;(
6 wycena: 9700 zł
i tu zaczynały się schody bo cały sierpień nie znalazłam nikogo, kto zrobiłby mi to co chce za mniej a za nic w świecie nie chciałam, by schodzili z jakos materiałów i wykonania
(połaziłam po sklepach więc znałam ceny materiałów )
po 3 tyg szukania - Pan.
Spokojny, małomówny, stolarz, własna działalnosc.
Zarysykowałam.
Cena: 5600 zł
a na końcu spóźniał się jeszcze z jednym frontem więc dodatkowo 200 żł upustu Tyle to juz było w miare ok.
zauważyliście, że to MNIEJ NIŻ 50% pierwszej wyceny ..??
Wstaliśmy o 6 rano wiedząc, że mamy mnóstwo spraw do załatwienia związanych z domem i musimy zdążyć ze wszystkim do 9ej aby M mógł pojechać do pracy. Po kilku minutach na nogach okazało sie jednak, że nie do końca jest tak jak wcześniej. Czułam,że coś sie w środku dzieje o czym nie omieszkałam poinformować M
Widzieliście kiedyś jak "robi pyszczkiem" rybka wyciągnięta z wody? M wyglądał równie inteligentnie
otworzył buzię i "robił rybkę" mrugając jednocześnie oczyma..
Przezabawny widok..hihi
Ale ponieważ jeszcze przed wyjściem z akademika (tam sie przenieśliśmy 1 września ;( )wszystko się w zasadzie uspokoiło zapakowaliśmy sie do auta i wio :) Zawieźliśmy co trzeba do Konarzewa, pojechaliśmy do ZUDu wsprawie naszej wody (gdzie M zdążył przeprowadzić dyskusję z dyrektorem na temat debilizmu niektórych ustępów w umowie ) i pomalutku wracaliśmy do Poznania. Cała akcja zajęła ponad dwie godziny i niestety juz w samochodzie okazało sie, że odczuwam delikatne skurcze..hmm..
Ze śmiechem pytałam M, która jest godzina, za każdym razem gdy poczułam, że się "dzieje" :) M w pierwszech chwili nie zrozumieł o co chodzi tylko potulnie odpowiadał. Po 5 razie warknął jednak, żebym przestała sie pytrac głupio o godzine co 10minut!
Popatrzyłam na niego znacząco a on ZZIELENIAŁ
Około 9.30 okazało sie jednak, że pomału robi sie mniej zabawnie, za to bardziej boleśnie i w dodatku co 8 minut.. ehm..no cóż. Poprosiłam o zawiezienie do kliniki na Polną..
a w oczach M? PANIKA. Dlaczego?
Wcale nie dlatego, że mała miała pojawić sie na świecie, ale dlatego, że miała sie pojawić bez "papierów". W ferworze działań bojowych na budowie zapomnieliśmy o dorbnym fakcie, czyli konieczności złożenia wizyty w usc żeby M mógł uznac małą z racji, że pozostajemy w pieknym związku nieformalnym
Powiedziałm sobie: TRUDNO.
Zmieni sie jej nazwisko na Twoje jak wyjdziemy ze szpitala.
A M?
Zamiast więc jechać od razu do szpitala, zawiózł Mnie do.. urzędu.
Wyciągnął kilka niedobudzonych pań zze biurek i kazał sporządzić stosowne dokumenty. Kobieta mało z krzesła nie spadła, jak się dowiedziała, czemu ma cos zrobic w takim pędzie i to z samego rana
Ekspresowo podpisywałam jakieś świstki w pokoiku na entym piętrze podczas 6 minutowej przerwy między kolejnymi skurczami :) No dobra. troche zachodu ale M sie cieszy, że nazwisko na Z będzie od razu :)
Po wizycie na Libelta, w końcu dowózł mnie do kliniki..
:)
eh.. zabawiał opowieściami o płytkach i wyglądzie kuchni w drodze na oddział
16 października 2006 roku na świecie pojawił się mrugający bobas rodzaju żeńskiego,mając 3050 żywej wagi, 53 cm wzrostu, ciemne błyszczące szparki zamiast oczu i wyjatkowy operowy alt - nasza wyczekiwana Natalia :)
I mniej więcej na etapie, o którym pisze od kilku postów - płytkowanie, malowanie ścian i sufitów, kładzenie paneli, parapetów wewnętrznych etc nastąpiło pewne WYDARZENIE