Dobra, no to jadziem:
- kredyt dostaliśmy (co powyżej), pozostało oczekiwanie na wypowiedź pewnej przemiłej Agencji od Ziemi, że owa Agencja wcale nie ma ochoty na te 20 arów (+ 2 ha dzierżawionych łąk) i można zasiadać do aktu wielkiego notarialnym zwanym!!! Pewien rejent (Milczkiem, dla niepoznaki zwany) obiecywał solennie wypowiedź owej Agencji w ciągu trzech-czterech dni otrzymać, bo "znajomości okrutne jakoweś tam ma"! I co - i psińco - cztery dni minęły sobie radośnie a odpowiedź Agencji w lesie Moje dobre wychowanie nie pozwalało być nieuprzejmą, takowoż dobre wychowanie Pani Sprzedającej na to nie pozwalało: czekałyśmy więc cichutko dzwoniąć do Milczka co dni parę. Ciekawe, że nie umawiając się w ogóle, dzwoniłyśmy dokładnie w tych samych dniach, różniąc się jedynie czasami porą dzwonienia. Po każdym telefonie moje i Pani Sprzedającej dobre wychowanie tak jakby powoli na psy schodziło Hmmmyyy ... ciekawe dlaczego
Czas płynął sobie leniwie, raz ja zgrzytałam zębami a Pani obgryzała pazury, żeby w kolejnym dniu robić na odwrót: ja obgryzałam pazury, Pani zgrzytała zębami - nudno nam przynajmniej nie było! W końcu, w piątek 15 maja, po wydzwonieniu limitu chyba połowy ludzkości jest upragniona wiadomość: przyszło!!! Same umówiłyśmy się na poniedziałek, stanowczym głosem zapowiadając, że innej opcji nie przyjmujemy! Wypadło na godzinę 18 - Milczek zajęty bardzo, bo w środę wyjeżdża na szkolenie (jak wszyscy nasi notariusze).
30 minut przed godziną "W" zmiana terminu - na 19 - Milczek musi dojechać!!!
Jesteśmy o 19!! Panie sekretarki - przemiłe dziewczyny, które już od trzech godzin powinny siedzieć w domu - robią nam kawę i .... czekamy. W tak zwanym międzyczasie piszą już akt, żeby nie trzeba było za długo. Telefon - Milczek będzie później, bo jakaś zawalidroga leży na szosie, musi inną (czyt.: dłuższą drogą) jechać - zjawia się po 20-ej!!! No i się zaczyna:
- "A macie oświadczenie banku?"
- "No jest, leży przed Panem"
- "Ale oryginał?"
- "Oryginał będzie jutro"
- "Aha! Ale ... no nie wiem ..."
- "Co nie wiem?"
- "Nie powinienem tak bez oryginału ... a ma Pani ten kredyt?"
- "Panie rejencie, czy Pan myśli, że ja dla własnego widzimisię wydałam juz 14.000?? "
- "No nie, pewnie, że nie... ale nie wiem"
- "A ja za to wiem - nigdzie się stąd nie ruszamy dopóki nie podpiszemy - jakby co, znajomi mi flagi dostarczą!!!!"
- "No już dobrze ... dobrze"
O 21.15 zostają złożone wszystkie podpisy, wręczone zielone teczki ze złotymi literami układającymi się w napis "Akt Notarialny"
Jestem szczęśliwa
- Czytaj więcej..
- 0 komentarzy
- 493 wyświetleń