Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

madmegs

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2 406
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez madmegs

  1. madmegs
    A tu ciąg dalszy wątku z prądem...
     

    Sopelkiewicz zaczął kopać, ale niestety nie skończył, bo sprawa z rowiem się zaczęła
     
     

    Do wykopania było jakieś 30 metrów. W trwardej glinie i łuplu... Zostało jeszcze jakieś 15 m
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/7/2/47901740_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/4/8/47901639_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/9/5/9/47901636_d.jpg
     


    A w wolnej chwili zrobił dzieciakom wigwam ze stempli i mojej zapasowej ( na wypalone dziury przez robotników) membrany Pewnie bardzo mu dziecka przeszkadzały...
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/0/6/4/47901652_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/2/0/4/47901658_d.jpg
     


    Sopelkiewiczowa tradycyjnie wykosiła ugór... :)
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/8/4/6/47901717_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/4/6/47901671_d.jpg


    A tu dzieci strzelają sobie z łuku do drzwi od sroczyka. Przednia zabawa !
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/6/2/47901751_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/1/9/47901763_d.jpg
  2. madmegs
    Poniedziałek 31 sierpnia - sobota 5 września 2009 r.
     
     

    Zaniedbałam dziennik haniebnie. Nic tylko lać w mordę i patrzeć, czy równo puchnie...
     
     

    Zacznę pisać powolutku, zdjęcia na superfoto się ciągną, ale póki co, jak krew z nosa Nioc to, jak mawiał mały rycerz, będę sukcesywnie uzupełniać. Najważniejsze to zacząć...
     
     

    Tak więc, Sopelkiewicz w końcu dostał urlop.W ramach wypoczynku zamierzał zrobić podjazd, prąd i ogrodzenie... Co z tego wyszło sami zobaczycie...
     
     

    Zaczęło się od rowu...
     

    Jak już pisałam miłościwie panujący nam sołtys zrobił ten nieszczęsny rów. Szczegół, że cała wieś chodziła do nas na pielgrzymki ten rów sobie obejrzeć... NIe straszna nam już żadna powódź, wojna ani napady terrorystyczno- grabieżcze...
     

    Rów rozmiarami i głębokością przypomina bez mała fosę Doskonale tez będzie w czasie tfu tfu wojny nadawał się na okopy dla ludności cywilnej. Zapewne cała wieść, o populacji plus minus 600 dusz( jak donosi strona internetowa naszej gminy) na pewno się w nim zmieści. Włącznie z inwentarzem żywym i martwym Oto zdjęcia tych wilczych dołów:
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/8/6/47901612_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/8/4/47901616_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/8/5/47901621_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/5/3/0/47901712_d.jpg
     
     
     


    Tak więc nie pozostało nam nic, tylko ten przepust zrobić i jakiś wjazd na działkę odtworzyć. Ile za rurą do tego ustrojstwa się nalatałam, tego ludzkie słowo nie opisze! Nawet nie próbuję. Powiem tylko że ostatecznie, po kilku nieudanych próbach zdobycia wzmacnianej rury pcv fi 40 cm, jednej przerażającej estetyczno-cenowo próbie zakupienia rury żeliwnej, nabyliśmy kręgi betonowe fi 30 cm u naszego sprawdzonego dostawcy kręgów betonowych do studni i szamba. :)
     
     

    Oto one:
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/6/1/7/47902775_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/2/4/47903327_d.jpg
     


    Koparkowy ( też sprawdzony :), kto czytał ten wie że o Mistrzuniu mowa ) przyjechał rozpiździł podjazd, zostaliśmy odcięci od cywilizowanego świata. Potem, skoro już u nas był, a terminy ma niezwykle napięte, zatrudniłam go do rozwleczenia po działce naszego kopca Kościuszki. Najwyższy czas. Rozwlókł go ładnie i zgodnie z poleceniami :) Utworzył taki półkolisty uskok, który zejdzie się z brzegiem tarasu.
     

    W trakcie tych czynności Sopelkiewicz zażyczył sobie aby wykopać jeszcze oczko wodne. Nie powiem co na ten temat myślę, bo nie będę tu używała prostych budowlanych słów... A zresztą co mi tam! Powiem. Na kiego grzyba nam to oczko. Smróda na środku działki, dookoła tzw skalniak, który pielić będę zapewne z tratwy albo w rybackich kaloszach ( takich do tyłka ) Nie p0owiem już nic o wylęgarni komarów i innych rzeczach. Szlag mnie trafia jak na to patrzę, ale nic nie mówię, działka wspólna w końcu, chce mieć to oczko niech ma. Jego prawo... Muszę wytrzymać ze trzy lata... Potem sam je dobrowolnie zasypie :) I będę musiała mocno trzymać język za zębami żeby ze złośliwą satysfakcją nie powiedzieć: A nie mówiłam! Taka zołza jestem
     
     

    Oto oczko:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/2/2/47902377_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/3/3/3/47902399_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/9/4/1/47902417_d.jpg


    młody wyrównuje
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/1/5/4/47902504_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/4/8/3/47902548_d.jpg


    Nawet Młoda, zakochana w żabach, wzięła się do pracy
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/w/8/8/1/47902772_d.jpg
     


    I już nazajutrz jako smróda pierwszej klasy:
     
     

    TU BĘDĄ ZDEJCIA
     
     

    Jako, że już równamy teren, to padła myśl, żeby szambo zakopać w końcu w ziemi. Nie potrzebne nam póki co, ale szpecą te kręgi i zawadzają...
     

    No to kopiemy:
     
     

    ZDJĘCIA
     
     

    Sopelkiewicz pokleił wszystko ładnie, następnego dni porobił te wszystkie łączenia rurki i takie tam. I odysprobitował wszystko jeszcze raz, bo słońce jakby wyżarło całą tą starą smołę...
     
     

    Dzień się zakończył i prace miały zostać dokończone nazajutrz. Jako, że u nas nic nie może być zaplanowane jak należy, koparkowy, chłop porządny, niemniej nie mający wpływu na siły wyższe, rozchorował się. W szpitalu biedak wylądował... Bóg jeden wie jak bardzo mu powrotu do zdrowia życzę Działka rozkopana, czas płynnie, służba zdrowia, każdy wie, że raczej ślamazarnie działa, a tu urlop kurcgalopkiem ku końcowi się zbliża...
     

    CDN
  3. madmegs
    Rów a sprawa polska
     
     

    Nasz rów na szczęście jest na ziemi gminnej. Z wyjątkiem kawałka, który wchodzi mi w granicę działki. A ja mam pozwolenie na wykonanie ogrodzenia własnie w granicy działki. W powietrzu przecież tych słupków nie postawię Zgodnie z przepisami rów ma utrzymywać gmina. Nauczyli się nic nie robić, porządni ludzie tu mieszkają i sami sobie te rowy czyszczą i koszą. Ok, ja też mogę. Tylko u mnie w rowie rosną jakieś takie korzenie dzikich wierzb (górę obcięłam, korzeń trzeba wykarczować). A korzenie "wchodzą" pod ulicę ze świeżo zrobionym asfaltem, o który i tak ciągle są afery ( a to, że się zapadł - przez mój niedrożny rów zapewne, a to, że zabłocony przez ciągniki zwożące siano przez moją działkę - jakbym prosiła kogoś by rył mi oponami skoszoną świeżo trawkę i takie tam). Więc ja nie będę karczować żadnych korzeni, szlag trafi drogę, ściana rowu się zapadnie, albo co i będą mieli ( i słusznie) do mnie pretensje. Że nie w swoim ryję. Więc ryć nie będę. W zeszłym roku poszłam do sołtysa i mu wyklarowałam problem. Obiecał, że uregulują ten rów (tam spadek jest z dwóch stron - taki, że cała woda idzie w stronę mojego podjazdu) Trzeba całkiem zmienić nachylenie rowu, tak, żeby szło w jedną stronę i potem zrobić przed płotem sąsiada rów, żeby go nie zalewać, tylko dalej tą deszczówkę odprowadzić do koryta jaru, czy czegoś takiego. Staw tam potem jest, to sobie tą wodę chętne przyjmie, nie? No, ale to nie moja broszka. Jak już będzie ten rów wytyczony, wyprofilowany i gotowy na zicher, to wtedy my rozkopiemy istniejący niedrożny od 30 lat podjazd, wsadzimy rurę, zasypiemy, zrobimy bramę. No i wreszcie płot, którego przez ten rów nie możemy postawić, bo nie ma na czym. Same dziury, korzenie i wądoły. Dodam, że cofnąć się z płotem nie bardzo możemy bo tam wytyczona już jest "trasa" wodociągu" nota bene gminnego . A bramy i podjazdu tak ad hoc to my nie możemy robić. To ma być w równej linii z ogrodzeniem, a skoro rowu njet to i płotu njet. I tak w koło Macieja Jesień minęła, zima minęła, również wiosna i połowa lata i się sołtys obudził i wymyślił sobie sposób rozwiązania problemu. Jaki? Jak opisałam w poprzednim poście. Ale chała! Legalności naszego zjazdu przyczepić się nie można. Zresztą, gdyby miał odrobinę oleju w głowie, to by wiedział, że bez ustalonego zjazdu nie dostalibyśmy pozwolenia na budowę. A to, że zjazd nadaje się do naprawy, to inna sprawa. Szczegół, że przez 30 lat nikomu to nie przeszkadzało No, ale zgodnie z przepisami do właściciela posesji należy wykonanie (zgodnie z pozwoleniem i projektem), utrzymanie i remont zjazdu z posesji na drogę gminną. Więc to zrobimy, tyle że w odpowiedniej kolejności. Tyle.
  4. madmegs
    Poniedziałek 27 lipca 2009 r.
     
     
     

    Afera na sto pięćdziesiąt!!!! :0 Sołtys na nas do starostwa doniósł, że bezprawnie zjazd na drogę gminną zrobiliśmy. Do końca (tego) miesiąca mamy usunąć zjazd. Rozkopać zapewne? Jak nie, to grozi nam pięć patyków grzywny!
     

    O...nie nie. Miarka się przebrała! Koniec miłości majtki na doopę. Bruner nie ze mną te numery i takie tam! Jednym słowem: F...CK'EM!
     

    Cóż zatem będzie? Ano się Sopelkiewiczowa wściekła i postanowiła zrobić porządek z tym tałatajstewem. Rozwiązań było kilka. Pierwsze, co jej przyszło do głowy to:
     

    1. Osobiście obić donosicielowi kaprawy ryj.
     

    2. Obić tenże za pomocą siły ze wschodu (nie ma to jak ukraińskie męskie pięści)
     

    3. Donieść na kłamliwy ryj, że kalumnie na niewinnych ludzi rzuca w celach zapewne osobistych (nadużycie stanowiska przez funkcjonariusza publicznego )
     

    4. Zemścić się na podłym knurze w sposób następujący: przyjąć karę grzywny, po czym wnieść sprawę do sądu cywilnego o oszczerstwo i narażenie na koszty. Wnioskować o odszkodowanie (koszty grzywny plus odsetki :) ) oraz zadośćuczynienie.
     
     

    Takie to oto plany zemsty czyniła zdesperowana niewiasta.
     

    Jednak wraz z dnem butelki wina (na ukojenie nerwów ) i świtającym porankiem za oknem przyszła senność... A sen przyniósł opamiętanie
     

    Cóż zatem żądna krwi kobieta uczyniła?
     

    Wzięła prysznic, umyła zęby, połknęła dwa paracetamole, za pomocą kosmetyków i garsonki upodobniła się do przedstawiciela rasy ludzkiej. Po czym, zebrawszy stosowne dokumenty natury prawnej i budowlanej ruszyła urzędową wyboistą drogą w celu wyjaśnienia hm... (że użyję eufeizmu...) nieporozumienia.
     
     

    I tak, po:
     

    -rozmowie z panią w urzędzie,
     

    -zawiezieniu jej na wizję lokalną,
     

    -przedstawieniu dowodów faktycznych i prawnych,
     

    -doprowadzeniu do konfrontacji z kłamliwym donosicielskim ryjem,
     

    -sprowokowaniu kłótni w trakcie której wstętny konfident zagalopowal się i niechcący wyznał prawdę,
     

    -spisaniu protokołu,
     

    -odwiezieniu pani do urzędu
     
     

    sprawa została wyjaśniona i żadna grzywna nie wisi nam już nad głową.
     

    Ostatecznie podjazd (jak najbardziej legalny) musimy rozkopać, by zrobić przepust (co i tak mieliśmy zrobić, tylko nie od razu i nie na wariata) ale dopiero po tym, jak ryj wyryje wszystkie korzenie z rowu, tak jak to obiecał zrobić w zeszłym roku a teraz się wyparł ( jeśli o mnie chodzi może ryć osobiście, najlepiej za pomocą ryja ).
     

    A najlepsze jest to, że ma termin do końca wakacji. A co!
     
     

    Jakie z tego konkluzje?
     

    1) Sprawa kopania odroczona.
     

    2) Nikt mi nie będzie podważał legalności naszych działań. ("Nie będzie sołtys pluł nam w twarz...")
     

    3) Zapewne mamy teraz wroga na całe życie. (Ale co mi tam! Byliśmy dla niego mili i uprzejmi i jak nas potraktował? Mam go w ... gdzieś! Niech mu ziemia lekką będzie, czy jak to tam szło... Aaaa! Krzyżyk na drogę. )
     

    4) Jak się nie obrócić doopa zawsze będzie z tyłu.
     

    I tym filozoficznym akcentem zakończę już może tego posta.
     
     

    Pzdr z daleka 4 all
  5. madmegs
    nadal środa, dalej nadrabiam zaległości dziennikowe
     
     

    teraz o sławetnym prądzie:
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/1/0/6/46039396_d.jpg


    słup niezgody
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/4/3/9/46039403_d.jpg


    dół słupa (nie wiem po co zrobiłam to zdjęcie)
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/0/1/2/46039418_d.jpg
     

    skrzynka
     
     

    Sopelkiewicz, mąż mój kochany, sam z siebie wziął się za moją rabatkę
     
     

    ogród przed
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/7/8/8/46039440_d.jpg
     

    kamienie zbierane w potoku własnoręcznie przez moje dzieci Nie wiem jak tego dokonały, bo ja tego nie mogłam potargać do auta. Wygląda niby mała kupka, ale auto siadło pod tym pięknie
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/7/5/1/46039454_d.jpg
     
     
     

    początek okopywania
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/4/7/2/46039464_d.jpg
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/9/4/46039477_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/6/4/1/46039484_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/2/5/9/46039500_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/8/8/46040070_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/0/0/0/46040078_d.jpg
  6. madmegs
    Środa, 15 lipca 2009 r.
     
     

    Cóż...nie da się ukryć że strasznie zaniedbałam dziennik Nie wiem jak to jest bo obowiązków w wakacje mam trochę mniej, a czasu jakby ubywa Z niczym się nie mogę wyrobić...
     
     

    Pozrzucałam trochę zdjęć, wkleję je zatem, a napiszę później. Bo razem chyba nie da rady.
     

    Generalnie ostatnimi czasy walczymy z aurą i naturą wogóle.
     
     

    ugór przed zarośnięciem
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/3/0/6/46039378_d.jpg
     

    w trakcie (zarastania)
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/8/3/7/46039382_d.jpg
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/0/6/7/46040145_d.jpg


    zarosło jak się patrzy
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/6/8/46040167_d.jpg
     

    ogrodu można się jedynie domyślać
     

    i skoszone kosą przez Sopelkiewicza bo po tylu tygodniach kosiarka temu nie dała rady
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/4/2/1/46039976_d.jpg


    ulubione narzędzie Sopelkiewiczowej :)
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/9/0/46039983_d.jpg
     
     


    a tak odpoczywa po pracach na działce budowlane dziecko:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/7/9/46039424_d.jpg
     

    młody na klockach po więźbie drzemie :)
     
     

    co jeszcze odnośnie natury?
     

    Dzieci odkryły życie w drenie
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/u/3/2/1/46039373_d.jpg
     

    i w rowie:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/6/8/46040162_d.jpg


    śliczna zielona żabka
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/1/0/0/46040082_d.jpg


    i ropucha, ale któż wie, może właśnie ona jest księciem…?
     
     

    Żab nie tępimy, bo są naszymi sprzymierzeńcami w walce z komarami :)
  7. madmegs
    poniedziałek, 22 czerwca 2009 r.
     
     

    No dobra.... powiem. Co u nas. Dla tych nielicznych, co wytrwali w śledzeniu naszego pokrętnego losu... Jest tak: Ogólnie szaleństwo, nawał pracy, szalone utrudnienia z wiązane z tym, że dzieci POWINNY MIEĆ ( co nie znaczy że mają ) wakacje, Sopelkiewicz z dala od domu w nadziei na lepszy zarobek, Sopelkiewiczowa na miejscu ( bo ktoś musi ), ale równie zapracowana i zdesperowana... I zdaje się że życie zatoczyło koło... Wierzę, że warto... Bo jeśli nie, to co?
  8. madmegs
    niedziela, 21 czerwca 2009 r.



     

    Niby lato a wiatry jak w listopadzie Zimno, ciemno, korzystać z działki się nie da.
     

    Cztery tygodnie nie miałam szans, żeby skosić trawę. Albo lało, albo był o po deszczu. W naszej ziemi, glinie, znaczy się , przez miejscowych zwanej celiną , po deszczu brodzi się po kostki w pomarańczowej plastelinie. Tak bym to eufemistycznie określiła. Bo szczerze to przypomina bagno, sraczkę rzadką, najbliższą wyglądem kupki czteromiesięcznego dziecka, któremu podało się pierwszą zupkę z marchewki... Kto ma dzieci, ten wie co mam na myśli. Bleee... tyle , że nie śmierdzi :)
     

    Niemniej mimo deszczów, które nie powalają mi się cieszyć namiastką ogródka, który, szalona, posadziłam na środku budowy, zostałam nagrodzona! :) Erzatzem, co prawda, niewielkim tylko tchnieniem natury, ale jednak:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/5/0/5/45548228_d.jpg
     
     


    pierwszymi kwiatmi hortensji, które, po kolorze, powiedziały mi, że ziemię mamy niestety zasadową, przez moje ukochane rododendrony nielubianą,
     

    i:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/u/7/1/8/45548223_d.jpg


    jednym kwiatem pnącej róży Francois Juranville Jeden kwiat ale pachnie cudnie!!! I nawet na niego nie liczyłam!!!
     

    To sadzonka, jedna z pięciu od mojej przyjaciółki. Beatko dziękuję!!!!!!
     

    Druga z pięciu też zakwitła - na fioletowo - ale po deszczach zdążyły jej opaść płatki zanim przyjechałam z aparatem
     

    Ale i tak jestem szczęśliwa, że na tym poletku do produkcji glinianych garnków cokolwiek mi zakwitło!
     

    PS. Zdjęcia jakby zamazane, sorry, komórką robione. Zdaje się, że znowu telefon upaprałam tapetą na mordzie Już teraz wiem , dlaczego Sopelkiewicz zawsze się o to wścieka, kiedy dzwonię z jego telefonu
  9. madmegs
    21 maja 2009 r.
     
     

    Kto pamięta historię z umową z energetyką? Mamy finał!
     
     

    Dzisiaj na naszej działce stanęła skrzynka i słup. I drugi przy drodze gminnej między naszą działką a słupem u sąsiada. Zgodnie z umową miało być 50 m linii napowietrznej i 15 m podziemnej. Jak postawili to się okazało, że słup jest w rogu działki, a skrzynka ...3 metry obok, a nie koło bramy przy podjeździe, skąd planowaliśmy pociągnąć prąd do ex garażu. Zrobiłam małą awanturę, bo co teraz, przez blaszak i przez pół działki ( tej dobrze już utwardzonej kamieniem, pospółą, cementem i piachem ) w dodatku po ukosie mam kopać?! Powiedziano mi, że kabla JEST 15 metrów. Z czego 10 m idzie po słupie - z góry na dół, 3 od słupa do skrzynki w ziemi, a reszta jest zwinięta w skrzynce jako wymagany zapas. Ciekawe, czemu nie napisali o tym w umowie? Wszyscy wokół mają skrzynki koło bramy, bez żadnego proszenia się, a mnie zrobili inaczej Zła jestem jak osa, ale chyba sobie odpuszczę, bo w ostatecznym rozrachunku wyszło prawie na moje (choć każdy wie, że PRAWIE robi wielką różnicę ) :
     

    primo: mam już pewność, że kiedyś jak przyjdzie co do czego nie będę musiała żyć przy ogarku świeczki
     

    secundo: gmina dała w końcu ten metr przy rowie na słup pośredniczący, skoro sąsiedzi nie chcieli
     

    tertio ( ściśle powiązane z secundo ) sąsiedzi są zadowoleni A wiadomo, że stosunki z sąsiadami są bezcenne. Za wszystko inne można zapłacić kartą mastercard
     

    po czwarte ( bo już znudziła mnie łacina ): a propos płacenia - energetyka jeszcze nie wystawiła nam faktury, niemniej nie mam złudzeń, że lada moment to uczyni. Oby trzymali się umówionej kwoty Zwłaszcza, że podwykonawca "poczęstował się" sporą częścią mojej hałdy z piaskiem podsypkowym... Mam nadzieję, że tylko tym, więcej gołym okiem nie zauważyłam
     

    I na koniec najważniejsze: w odpowiedzi na moje uniżone i wypasione pismo pan dyrektor zakładu energetycznego odroczył nam wyrok do 25 grudnia 2009! Niemniej zaznaczył wyraźnie, że do tego czasu mamy mieć odebraną instalację wewnętrzną i takie tam. Chyba zdążymy?
     

    Na marginesie dodam, że miałam wpisać termin...20 grudnia 2009, ale coś mnie tknęło i poszłam va bank i wnioskowałam o przesunięcie terminu na 20 marca 2010 r. Tak czułam, że jeśli się zgodzą, to nie tak na całego i będą chcieli mieć te swoje trzy grosze do dodania... Żebym ja takie jasnowidzenia w totolotku miała...
     

    Tak więc jesteśmy tak jakby... uzbrojeni Woda jest, prąd jest, gazu nie ma i nie będzie, szambo jest "ino" go wykopać trzeba Media oczywiście są niepodłączone, ale SĄ i to napawa mnie chwilowo bezgranicznym szczęściem Tym bardziej, że ten ogarek śnił mi się po nocach...
  10. madmegs
    A zresztą co sobie będę żałować!
     

    To jeszcze szybciutkie before-after
     
     

    Przed:
     

    http://lh6.google.pl/strzaleczka/R_HyEzCxP5I/AAAAAAAABWo/_f45sT4S3qQ/s288/100_5775.jpg
     


    Po:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/0/5/1/44590061_d.jpg
     



  11. madmegs
    nadal maj 2009 r.
     
     

    W zeszły weekend wreszcie miałam okazję obfotografować jak należy nasz mały domek :) Ponieważ jak już coś robię to z ogromnym rozmachem, i tym razem przeszłam samą siebie. Jak kot z pęcherzem latałam po chaszczach i krzakach sąsiednich działek, by ująć z dalszej perspektywy nasze nowe dziecko Oczywiście musiałam cyknąć fotkę z każdej strony. Jeśli ktoś sądzi, że dom ma cztery strony, to w życiu się tak grubo nie pomylił
     
     

    Oto Skrzacik w całej okazałości:
     
     

    znany już wszystkim widok z ulicy:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/4/8/3/44590197_d.jpg


    Z frontowego ogrodu:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/8/1/44590199_d.jpg


    Z ogrodu właściwego :
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/3/7/8/44590062_d.jpg


    Z końca ogrodu:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/9/3/44590064_d.jpg


    Z ogródka zacisznego:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/2/3/44590065_d.jpg


    Z okolic studni chłonnej:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/9/0/44590067_d.jpg


    Z okolic szamba. :0 Całe szczęście, że nieczęsto z tej strony będę oglądać nasz domek Jest to jego najmniej korzystny chyba "profil” Trzeba przyznać, że jest to domek typowo przeznaczony na płaską działkę. U nas takich niedostatek, więc jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma Zresztą, jak obsypiemy ziemią fundamenty i w ogóle, to efekt wizualny chyba się poprawi. Tam myślę…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/5/4/44590068_d.jpg


    Widok od drugiego końca działki. Tu będziemy trzymać „wągiel”
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/9/4/44590069_d.jpg


    A tu, gdzie ta kupa piachu - auta parkować…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/7/1/44590071_d.jpg


    Widok z drugiej strony ulicy:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/9/2/5/44590072_d.jpg


    I „en face”. Spod przyszłej furtki
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/6/0/44590074_d.jpg
     


    Może na to nie wygląda ale straaaasznie lubię nasz domek Mogłabym na niego patrzeć i patrzeć… I patrzeć Kiedy tak sobie patrzę, normalnie czuję motyle w brzuchu...
     

    Chyba mam fioła!
  12. madmegs
    Piątek 8 maja 2009 r.
     
     

    Dzisiaj, jak w każdy od trzech tygodni, piątek pojechałam prosto po pracy na działkę kosić trawę. Niestety nie ukosiłam dużo, bo już w 1/4 ogrodu kółko od kosiarki, co swoje lata ma mi odleciało. Dokręcałam raz i drugi i trzeci i czwarty , ale cóż, choćbym na rzęsach stanęła i nie wiem jak się starała, tylko kobieta jestem i niestety nie mam imadła w łapach. Kolejne pięć metrów ugoru i kółko znowu odpadło Nie znalazłam nigdzie kombinerek, więc na porządne przykręcenie szans nie było
     

    Wzięłam zatem tyłek w troki i pojechałam do domu. Zła jestem jak stado os. Zmarnowany czas i benzyna. Dokładniej olej napędowy.
     

    Ale ze mną nie ma tak łatwo! Jutro zaopatrzę się w odpowiednie narzędzia i naprawię to ustrojstwo! Nie będzie mi głupie kółko dobrego humoru psuć! Skoro postanowiłam, trawę skoszę! Przy okazji posadzę sobie liliowce i kosaćce, które podhodowałam w skrzynkach na balkonie, ale najwyższy już czas, żeby umieścić je w docelowym miejscu zamieszkania Szkoda tylko, że nie będzie Sopelkiewicza, ziemia bowiem twarda po miesięcznej suszy i ciężko mi będzie wbijać sztychówkę w beton zwany gliną... Zapał zapałem i ośli upór uporem, ale co mężczyzna, to mężczyzna...
  13. madmegs
    Piątek 1 maja – Niedziela 3 maja 2009 r.
     
    I znowu weekend majowy...
     
    Dokładnie rok temu taki sam, równie słoneczny weekend majowy spędziliśmy na działce.
    Mała retrospekcja:
     

     
    Co do żywopłotu, to szlag go trafił
    Odnośnie losu rododendrona, historię już znacie...
    Ale ja tak łatwo się nie poddaję...
    Przedstawiam następcę mojego pupilka ukradzionego w zeszłym roku przez wstrętnego florokidnapera :
    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/3/4/44504338_d.jpg
    Co prawda jest prawie biały, a nie jak tamten fioletowy, ale od czegoś trzeba zacząć
    Studnia już jest i sprawuje się świetnie. Wody w niej skolko ugodno
    Papiery poszły jak po maśle, a domek, po wszystkich pierepałach stoi
     
    A teraz fotki z serii przed i po:
    tak było w majowy weekend rok temu:
     
    http://lh4.google.pl/strzaleczka/R_Hx-TCxP1I/AAAAAAAABWI/DW2thiJQpxo/s288/100_5766.jpg
    http://lh5.google.pl/strzaleczka/R_HyGjCxP6I/AAAAAAAABWw/YUvgXNBDNsM/s288/100_5777.jpg
     
    A tak w tegoroczny:
     
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/0/5/1/44434432_d.jpg
    Kto by się spodziewał...
     
    A w sobotę mieliśmy oblewanie naszego SSO. A co tam, napisze sobie pełnymi słowami: naszego Stanu Surowego Otwartego. Jak na stan budowy przystało, siedzieliśmy na klockach z węźby i zramolałych plastikowych krzesłach, skupieni wokół studni służącej nam za wytworny stół Za to szampana piliśmy z kryształowych kieliszków. A co!
    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/4/3/44504758_d.jpg
     
    Potem były duszonki przygotowane przez moją teściową. Sopelkiewicz prażył je na ogniu ze ścinek z więźby. Pycha!
    A dookoła nas taka piękna wiosna i maj, maj , maj!
    Wszystko zielenieje, kwitnie feerią barw.
     
     
    Wracając do domu, opaleni wiosennym słoneczkiem, pachnący dymem z ogniska, podziwialiśmy takie oto widoki:
    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/5/4/44504763_d.jpg
    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/2/8/44504770_d.jpg
     
    Świeża zieleń, błękitne niebo, słoneczna żółć pól rzepakowych i kwitnące kasztany...
    Pamiętam jak kwitły, gdy zdawałam maturę...
    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/8/5/44504777_d.jpg
    Jakby to było wczoraj... No może przedwczoraj ...
  14. madmegs
    Zgodnie ze złożoną obietnicą, zamieszczam (lepiej późno niż wcale ) obiecane fotki.
     
     
     

    Najpierw cofniemy się do dni, kiedy więźba została przygotowana do krycia dachówką:
     

    dach omembranowany (jest w języku polskim takie słowo? ):
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/9/0/9/44504355_d.jpg
     


    Układanie dachówki, nie ma jeszcze gąsiorów i wykończenia koło okien i kominów:
     

    Od frontu:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/5/5/44504413_d.jpg


    od tyłu:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/1/0/44504428_d.jpg


    to zdjęcie, zdaje się robił Sopelkiewicz, bo Sopelkiewiczowa się opala I to siedząc na ławeczce zmontowanej z czterech bloczków betonowych i deski szalunkowej, a nie na palecie pełnej bloczków na fundament jak zeszłego roku. Co za luksus!
     
     

    I przestrzeń wentylowana połaci dachu:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/1/1/44504402_d.jpg


    między membraną a dachówką znajdują się łaty i kontrłaty zaimpregnowane preparatem nie zawierającym soli boru. Teraz to my się już „wilka nie boimy”
     
     

    Ku pamięci zamieszczę fotkę mojej wymarzonej dachówki, której prawie prawie miało nie być, a jednak jest
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/4/9/7/44504314_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/6/3/44504326_d.jpg


    Faktem jest, że ta decyzja kilka razy mało nie przyprawiła mnie o atak serca, czy „cóś”, bo przez tą fanaberię kończyłam ten sso „na styk” i gdy tylko dzwonił telefon, drżałam, czy przypadkiem czegoś już zakupionego i odfajkowanego nie zabrakło... Bo djengów njet.
     
     

    Braknąć - brakło oczywiście wszystkiego, ale dokupiło się na kredyt i teraz będzie się spłacać. I tak warto było. Czyż nie jest to śliczny widok?
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/1/8/44504539_d.jpg


    Oto nasz wymarzony wyczekany Stan Surowy Otwarty.
     
     

    I jeszcze zbliżenie kominów – systemowych do samej góry. Początkowo (gdy je kupowałam w zeszłym roku) miały być obłożone klinkierem – płytkami, bo chciałam, żeby były systemowe do końca, bez nadmurowywania, ale ostatecznie, za radą i sprawą moich wykonawców, zostały ocieplone styropianem 5 cm, na to siatka i klej, grunt i tynk żywiczny. Wszystko z góry i dołu w okuciach z blachy powlekanej na grafitowo. Mam nadzieję, że będzie się to trzymać kupy...
     

    Bo jeśli chodzi o efekt wizualny, to jestem bardziej, niż się spodziewałam, zadowolona. Kominy są zgrabniutkie, stonowane, dopasowane kolorystycznie do dachu. W zasadzie o to mi chodziło, jakoś nie uważam, że komin jest specjalną ozdobą dachu, zwłaszcza czterospadowego, i niekoniecznie trzeba go eksponować. Kto uważa inaczej niech sobie uwydatnia wdzięki kominów, ja nie muszę.
     

    Moje kominy:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/8/6/44504487_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/7/5/44504508_d.jpg
     


    Odnośnie wentylacji, oprócz kanałów w kominach systemowych mam jeszcze dwa kanały systemowe w kuchni, zakończone na dachu kominkami wentylacyjnymi w postaci elementu dachówki.
     

    Od poddasza wygląda to tak, że wylot kanału wentylacyjnego jest połączony z kominkiem za pomocą peszla:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/2/1/44504622_d.jpg


    a to wyjście odpowietrzenia kanalizacji:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/3/0/44504631_d.jpg


    Oczywiście trzeba jeszcze będzie obłożyć specjalną taśmą łączenie rury i membrany. Taśmę kupić trzeba.
     
     

    A tak od środka wygląda poddasze
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/4/4/6/44504364_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/8/6/44504374_d.jpg


    to były pokoje dzieci, a teraz widok na sypialnię:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/6/0/44504607_d.jpg
     


    Metamorfoza okien w łazienko-pralni:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/4/2/44504390_d.jpg


    i po:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/4/5/44504576_d.jpg
     


    I wychodzimy znowu na zewnątrz. Pozostała nam jeszcze kwestia podbitki. Chciałabym, żeby była drewniana w kolorze słupów. Niestety musimy trochę na nią poczekać. Może do wakacji?
     

    Panowie nabili nam stelaż do podbitki, nazywany przez nich wdzięcznie „kopytkiem”. Zdecydowaliśmy się na podbitkę prostopadle do ściany, a nie równolegle do połaci dachu. Naszym zdaniem jest to najlepszy sposób, żeby obniżyć optycznie ścianę kolankową. Zresztą pokażę fotki, jaki efekt daje już tylko sam stelaż. Ściana kolankowa ma niecałe dwa pustaki, reszta schowana będzie pod drewnem podbitki:
     

    przód:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/0/7/0/44504445_d.jpg


    róg:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/1/9/44504459_d.jpg


    nad tarasem:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/3/7/8/44504472_d.jpg


    od tyłu:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/0/2/0/44504702_d.jpg


    tylny róg:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/3/6/44504709_d.jpg
     


    A teraz jak to wygląda od środka domu:
     

    widok z okna salonu
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/8/4/44504717_d.jpg


    widok z salonu
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/6/7/44504744_d.jpg


    widok z okna kuchni
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/8/9/44504730_d.jpg


    Nawet okapu dachu niespecjalnie przeszkadza... Myślałam, że będzie gorzej. Myślę, że to pozytywny efekt podniesienia ściany kolankowej o ten jeden pustak.
     
     

    I jeszcze zdjęcia naszych rynien:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/9/2/44504661_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/3/2/44504684_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/7/5/44504692_d.jpg


    Wyglądają, moim zdaniem, delikatnie i estetycznie. Oby były trwałe. Jakoś nie mam wewnętrznego przekonania do plastikowych rynien... Ale nie było wyjścia. Albo te albo żadne. Zapewniano mnie, że Plastmo do dobra i sprawdzona firma, a plastikowe rynny od wielu lat funkcjonują na rynku i klienci sobie chwalą. Pożyjemy zobaczymy... Oby
     
     

    Tak więc, zgodnie z zuchwałymi planami mamy domek z ceramiki. Użyte materiały, oprócz bloczków betonowych w fundamencie i betonu w wieńcu stropu to: cegła pełna, pustaki ceramiczne Leier P-W, kominy i strop z keramzytu ( produkowanego w procesie wypalania glin ilastych ) i w końcu dachówka ceramiczna. Ale jestem happy
     
     

    Wspaniała ekipa, która robiła nam ściany kolankowe, murowała kominy nad stropem, robiła więźbę i pokrycie oraz orynnowanie pracowała u nas dokładnie 22 dni. Zaczęli w deszczowy poniedziałek 30 marca a skończyli 29 kwietnia 2009 r. Przez wszystkie dni, oprócz pierwszego, była przepiękna wiosenna pogoda. Po prostu wymarzona do robienia dachu. Szczęściarze z nas. Super kompetentna ekipa, piękna pogoda i korzystne oferty cenowe to coś o czym marzy każdy inwestor. Tak piękne, że aż wydaje się niemożliwe. Z tego też powodu boję się ( tfu tfu psia dupa ) ostatecznego rozliczenia z wykonawcą. Naprawdę solidnie i długo pracowali i zasługują na wszystkie pieniądze świata, ale ja już jestem wyczerpana finansowo i wolałabym, aby to było jednak jak najmniej. Tym bardziej, że mam jeszcze do popłacenia w hurtowniach te wszystkie nadwyżki, które wyszły w praniu... cry:
     
     

    Wróćmy do rzeczy przyjemnych...
     
     

    Na koniec roboty chłopaki z ekipy, za dodatkową „motywacją” , zrobiły mi nowe schody z krokwi i lat, które zostały z więźby. Schody są „techniczne” szerokie, z dużymi stopniami, grubo pocięte, w sam raz by wytrzymały całe noszenie na górę materiałów oraz wykończeniówkę.
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/4/2/44504564_d.jpg


    schody od razu zostały przetestowane przez moje potomstwo, które ochoczo i całkowicie z własnej inicjatywy postanowiło robić za tabun rozjuszonych bizonów. Gonili po tych schodach tam i z powrotem. Tupali przy tym, przepychali się, biegali dwukierunkowo ( jedno do góry na mijance z drugim, które właśnie leciało na dół ), skakali i wrzeszczeli. Skąd te wrzaski, to nie rozumiem, bo do bizonów akurat nie pasują. Pozostałe czynności za to i owszem...
     
     

    Na górze nawet panowie zrobili mi prowizoryczne ( ale bardzo solidne ) barierki, co by nam te bizony oraz jednostki zwiedzające (np. w postaci sąsiada w czasie naszej nieobecności ) do otworu w stropie nie pospadały.
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/9/2/1/44504750_d.jpg


    Sopelkiewicz, jak zobaczył schody i barierkę, to ręce załamał stwierdziwszy, że chłopaki ZA porządnie te schody zrobili. Teraz pewnie każę mu to szlifować i lakierować i po wsze czasy takie schody nam zostaną...
     

    Hmm... Nie mówię, że nie byłabym do tego zdolna, heheh.... Ale spoko-maroko. Ano schody na wieki wieków nie zostaną, bo panom nie chciało się już robić zabiegu na schodach i bieg wychodzi na górze po odwrotnej niż w planie stronie domu. Na roboczo – ok, ale nie do mieszkania. Szkoda...
     
     

    Jestem z tej ekipy naprawdę zadowolona. Doświadczeni, kumaci, kulturalni, zaradni ( co mogli, a nie wymagało mojego udziału, sami sobie przywozili, zamawiali informując mnie tylko, że tu i tu mam zapłacić to i to ), kreatywni ( nieraz proponowali własne świetne rozwiązania ) i otwarci ( w zasadzie bez szemrania wysłuchiwali moich uwag i stosowali się do nich. Jeśli szemrali, to nie przy mnie ). Wizyty na budowie były czystą przyjemnością. Dodam, że panowie sami z siebie, bez proszenia, SZANOWALI powierzony materiał. Starali się tak dopasowywać, tak przycinać, żeby było jak najmniej odpadów.
     

    Po skończonej pracy nawet po sobie posprzątali ( aczkolwiek mniej starannie, niż ekipa od stropu, ale cóż nie można mieć wszystkiego... ). Ogrodu raczej nie zaśmiecali, gruz rzucali w jedno miejsce, cement siali w drugim, drewno cięli też w jednym.
     

    Wszystkie ścinki i odpadki drewniane złożyli w jedno miejsce ( niestety na samym środku działki ) :
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/4/1/44504723_d.jpg
     


    Postanowiliśmy w sobotę 25 kwietnia wyzbierać to wszystko, co grubsze poukładać w przyszłej kotłowni (na etapie suszenia tynków kozą – będzie jak znalazł ), a drobnicę zanieśmy za garaż, „pod” ognisko. Się przyda. Dzieciaki dzielnie pomagały:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/5/5/44504517_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/7/4/44504647_d.jpg
     


    Z pocięcia 12 kubików drewna została nam na działce szalona ilość trocin. Postanowiłam coś z nią zrobić, bo w życiu żadna trawa przez to się nie przebije. Przynajmniej nie w tym roku.
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/2/1/44504788_d.jpg
     


    Podumałam pomyślałam i wpadłam na pomysł, aby rozrzucić te trociny tam, gdzie trawy mieć nie chcę. Czyli na klomb z roślinami. Mam nadzieję, że nie zaszkodzi to krzakom? Niech sobie poleży, zamiast kory, na którą, z wiadomych powodów, nie mam teraz pieniędzy. Rabata jest tymczasowa, ot po prostu posadziłam w jednym miejscu wszystkie trofiejne krzaki ( sadzonki i odszczepki podarowane przez zaprzyjaźnione jednostki o dobrym sercu ). Tak już mi się tej wiosny i ogrodu na działce chciało... Trawę kosiłam już trzy razy w tym sezonie, w piątek będzie czwarty... Oczywiście w miejscach gdzie trawa rośnie. Bo mam jeszcze na działce hałdy i ugory:
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/8/3/5/44504258_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/1/1/44504800_d.jpg
     


    oraz wypłukane przez deszcze odwodnienie z dachu - do zasypania:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/5/1/44504807_d.jpg


    i dopóki ich nie rozwlekę / zasypię, po prostu zagospodaruję, dopóty rabata musi zostać w formie „skondensowanej”.
     

    Wygląda na to, że tego lata będę robić za glebogryzarkę, koparkę i spychacz. Jak mi małżonek pomoże, to będzie połowę roboty mniej. Tak to chyba arytmetycznie wychodzi...
  15. madmegs
    na marginesie:
     
     

    1. zakupiłam czytnik do kart , bo mam dość użerania się ze zgrywaniem zdjęć z mojego aparatu
     
     

    Zatem jest szansa na fotki
     
     

    2. wzięłam się za rachunki z budowy i próbuję podliczyć ile to wszystko kosztowało
     
     

    Może się uda
     
     

    pozdrówki i dzięki za wyrozumiałość wszelaką
  16. madmegs
    Środa 29 kwietnia 2009 r.
     
     

    Niniejszym, wszem i wobec , informuję, że z dniem dzisiejszym mamy Stan Surowy Otwarty.
     
     

    Yuuuuuuuhuuuuu!!!!!! Ło-jezusicku-maryjko-józefie-święty!!!! Jakże się cieszę!!!!!!!!!!!!!
     
     

    Dokładnie rok temu bez jednego tygodnia - otrzymaliśmy pozwolenie na budowę. Biorąc pod uwagę wszystkie wiatry w oczy, które nam złośliwie wiały, wpadki i wypadki maści wszelakiej - jest to, jak dla nas - tempo ekspresowe, niesamowite i niespodziewane. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę, co sobie postanawiałam w styczniu tego roku...
     
     

    Jejku, JAKA JA JESTEM NIESAMOWICIE PRZEOKROPNIE SZCZĘŚLIWA!!!!!!!!
     
     

    Na dowód jedno na razie zdjęcie - dopóki nie ujarzmię aparatu, co się wziął i zbiesił ale widać przestraszył się groźby marnego końca na składowisku zużytych urządzeń RTV itd i "oddał" jedną jedyną fotkę
     

    Oto ona:
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/0/5/1/44434432_d.jpg
     


    No i jak tu nie skakać z radości?
     
     

    Dodam, że Cappo di tutti cappi ( dla niewtajemniczonych - kierbud ) w sobotę 2 maja 2009 r. odebrał nasze SSO BEZ ZASTRZEŻEŃ!!!! To precedens w krótkiej, ale jakże burzliwej historii naszej budowy
     
     

    Wszystkim, którzy ze mną byli, którzy wspierali mnie dobrym słowem i mądrą radą, dziękuję z całego serca!!!!!!! Całe moje szczęście również dzięki Wam!
     
     

    A oto dowód:
     
     

    madmegs


    DOMOWNIK FORUM (min. 500)
     

    http://lh4.ggpht.com/strzaleczka/SHX51FRaG2I/AAAAAAAAB5c/wG5oGP2CHPY/s144/chojrak.jpg


    Dołączył: 20 Lut 2008


    Posty: 650
     
     

    W końcu te 650 postów - odpowiedzi i komentarzy, pytań i rozmów z Wami o niczym nie było...
     
     

    Dziękuję
  17. madmegs
    Środa 29 kwietnia 2009 r. - post roboczy
     
     

    Panowie na mojej budowie skończyli, o czym zawiadamiam wszystkich zainteresowanych.
     

    Zdjęć i relacji na razie nie będzie, bo szlag mnie trafia od tej wybrakowanej techniki.
     

    Pełną relację obiecuję w sobotę, najpóźniej w niedzielę. Do tego czasu zdążę:
     

    a) zapłacić jutro wszystkie faktury w hurtowniach, gdzie wykonawcy brali "na krechę"
     

    b) zakupić w drodze powrotnej to urządzenie do zczytywania fotek
     

    c) również jutro po pracy upić się ( ze szczęścia ) w towarzystwie wspaniałych znajomych
     

    d) wyleczyć kaca, odprawić 1 maja, odwiedzić znajomych, których straszliwie przez budowę zaniedbaliśmy
     

    e) pojechać w sobotę na działkę i wszystko sfotografować, podjąć grillem pożyczkodawcę na Robena
     

    f) jak wytrwam, to wieczorkiem uczynię co obiecałam w kwestii relacji :)
     

    g) jeśli nie, to uczynię to w niedzielę wieczór, po rodzinnych zabiegach związanych z komunią chrześniaczki. :)
     
     

    Tymczasem proszę o wyrozumiałość i wybaczenie - padam z nóg.
     

    To był, choć owocny , to bardzo dla mnie ciężki, wyczerpujący i stresujący miesiąc. Ale już koniec prawie. Zdaje się, że jestem strasznie szczęśliwa. Jak odpocznę, może to do mnie dotrze
     
     

    Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie :)
  18. madmegs
    Niedziela 26 kwietnia 2009 r.
     
     
     

    W niedzielę postanowiłam założyć ogród. Może szumnie powiedziane, ale jakiś początek musi być… Przytargałam pięć zdobycznych z przyjaciółkowego ogrodu róż. Jakich – nie wiem. Jak mi je dała, to tak szybko je pakowałam (żeby się nie rozmyśliła ), że zapomniałam spytać jakie to... Jedna wygląda na jakąś wielkokwatową, jedna to rosa rugosa na 99 % a reszta nie wiem. Zakwitną to się dowiem, i pomyślę gdzie je docelowo posadzić. Na razie zrobiłam tymczasową różana rabatkę za domem. Budowlańcy tam póki co nie dotarli.
     

    I na koniec fotograficznie moje pierwsze ogródkowe wyczyny:
     

    Jedna z pięciu zdobycznych róż:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/7/3/44336692_d.jpg


    A tu druga, opłacona krwią
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/5/6/44336695_d.jpg
     


    A to jedna z dwóch hortensji posadzonych jesienią, ukrytych przemyślnie przed złodziejskim okiem”
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/4/0/2/44336697_d.jpg
     


    Posadzenie wszystkich roślin to nie byle jaki wyczyn. Dlaczego? Ponieważ miesiąc nie padało, a nasz grunt rodzimy to czysta glina, czego efektem jest niemożność wbicia sztychówki w ziemię. Z każdą dziurą mąż mój walczył dzielnie pół godziny, a i tak musiał po wykopaniu każdej jednej odpoczywać. A silny z niego chłop, słowo daję. Potem, na dno wykopu nasypaliśmy trochę żwiru, potem ziemię ogrodniczą wymieszaną z nawozem długodziałającym. W to bryła korzeniowa krzaka, obsypana dookoła porządną ziemią. Na górę pokruszona rodzima ziemia, nawóz naturalny zdobywany w partyzancki sposób, i po wierzchu posypane odzyskanymi z cięcia krokwi trocinami, aby trawa i chwasty nie przerastały a nawóz naturalny nie wysechł na wiór. Na koniec odstana woda ze studni… Będzie rosło czy nie?
     
     

    A to zaprzyjaźniony i oswojony producent nawozu zza płotu…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/9/4/44336700_d.jpg
     


    Partyzancki sposób polega na podnoszeniu drutu elektrycznego pasterza brzegiem plastikowej donicy. Wówczas syn mój, dziecię wysportowane i zwinne, położywszy się na trawie kula się niczym komandos pod spodem, by przedrzeć się na teren wroga. Wtedy, górą, zostaje zaopatrzony w łopatkę i wiaderko i dzielnie zbiera piękne placki. Łup oddaje mi górą nad drutami, ja lecę z rozwianym włosem do róż, by je obsypać życiodajnym specyfikiem, po czym powtarzamy akcję, aż do wyczerpania wolnych krzaków. Na razie mamy całe 7 sztuk, ale co będzie potem?
     
     
     

    Dobra, ogródkowo rozgadałam się, a tu niektórzy czekają na relację natury budowlanej:
     
     

    Podwójne okno w łazienko pralni. No na razie otwór na okno
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/5/5/44336702_d.jpg
     


    Okna od południa w pokojach dzieci, wnuków itp (w zależności od tego kiedy skończymy ten dom…)
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/4/2/1/44336721_d.jpg
     


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/9/3/44336733_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/3/7/5/44336737_d.jpg
     


    A to te same okna od zewnątrz
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/1/0/44336726_d.jpg
     
     


    Problematyczne okno nad klatką schodową. Wyszło za nisko i nie będę miała schowka tylko podest nad schodami…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/7/4/44336723_d.jpg
     
     


    I wysokość fundamentu od tyłu domu. Coś z tym musimy zrobić… Początkowo chciałam tak to zostawić, ale teraz nie wiem. Chyba trzeba będzie to nadsypać. Może nie do samej góry, ale chociaż do połowy… Skąd ja wezmę tyle wywrotek pospółki?
     
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/0/4/5/44336738_d.jpg
     


    Widok od frontu, młody zapewne szuka gwoździ…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/3/0/7/44336685_d.jpg
     
     


    Widok z ulicy
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/6/0/44336673_d.jpg
     


    Kolor słupa, tu akurat na tylnej werandzie… W słońcu jest mniej więcej taki, gdy jest pochmurno kolor jest bledszy…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/3/7/2/44336731_d.jpg


    Może być ta czereśnia?
     
     

    Zbliżenie dachówki rynny i deski okapowej
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/5/5/44336669_d.jpg
     


    Zbliżenie komina z kotłowni
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/9/3/9/44336681_d.jpg
     


    Zatarty komin, teraz grunt a jutro tynk mozaikowy
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/7/5/44336688_d.jpg
     


    Pozwolę sobie dodać, że mój aparat to złośnik nie byle jaki w dał mi popalić. Ze zdjęciami problem, aparat je robi ale ni chuchu nie chce "oddać" ich na kompa. Czasem, po jednym dwa... Robota głupiego. Ale w dwie i pół godziny udało mi się w końcu zrzucić kilka zdjęć. Można mnie pochwalić, jakby ktoś miał ochotę.
     


  19. madmegs
    Piątek 24 kwietnia 2009 r.
     
     

    Po pracy poleciałam na działkę, co by skosić trawę, dla której był to już ostatni dzwonek. Prawie trzy godziny, ale jest!
     

    Jestem z siebie dumna. Biorąc pod uwagę że u nas wądoły okropne, zaorane pastwisko po prostu to było, a do tego spadzik sobie jest, to naprawdę wielka była to robota! Połowę miałam z górki, spoko, ale połowę pchałam kosiarę pod grapę, bo przecież na sucho mi się nie opłacało jej pchać tylko po to by kosić z górki…Jakby kto miał wątpliwości, to nie, nie mogłam kosić poprzek, bo wądoły biegną z góry na dół i koszenie w poprzek pofalowania niechybnie zabiłby moją kosiarkę. I tak doznała obrażeń, na szczęście pod sam koniec, ze sto metrów tylko od frontu zostało do wykoszenia, jak jej, Boryczce, kółko odpadło. I nijak przykręcić się nie chciało, mimo że śrubkę znalazłam! Nadal twierdzę, że aczkolwiek robota kocha głupich, to jednak nad nimi stale czuwa opatrzność. Zaczęłam koszenie od tyłu ogrodu, tam gdzie trawa wielka i soczysta, małe chwasty od frontu zostawiwszy sobie na deser. Gdybym zrobiła odwrotnie, po utracie kółka w tej trawie poniosłabym sroga karę:
     

    Primo, nie tylko śrubki bym nie znalazła…
     

    Secundo, do następnego koszenia to już tylko kosa by się nadawała. Nie mam i nie umiem się nią posługiwać. A na naukę w tej kwestii za stara jestem, zdaje się. Nie mam czasu odcinać sobie palców u nóg i takich tam, żeby koszenia po staropolsku się uczyć…
     
     


  20. madmegs
    Czwartek, 23.04.2009 r. - uzupełnienie
     
     
     

    Teraz częściowo odzyskane zdjęcia poddasza:
     
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/1/8/44312208_d.jpg
     


    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/8/6/5/44312210_d.jpg
     


    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/2/3/1/44312211_d.jpg
     


    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/1/9/8/44312212_d.jpg
     


    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/8/8/6/44312213_d.jpg
     
     


    Reszty nie mogę dzisiaj zgrać, bo komp, aczkolwiek naprawiony wścieka się przy pobieraniu więcej niż jednego zdjęcia A ponownych do us…uśmiechniętej śmierci baterie mojego aparatu nie wytrzymały…
     
     

    I na deser jedno jedyne zdjęcie z zewnątrz, jakie udało mi się przemycić:
     
     

    Ta dammmmm:
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/9/1/3/44312207_d.jpg
     


    Co sądzicie? Proszę o uwagi i komentarze. Zdaję sobie bowiem sprawę, że po tych wszystkich moich walkach z wiatrakami i wierze, że na bunkrze skończymy naszą karierę inwestorów, mogę być nieobiektywna i cokolwiek zaślepiona nieoczekiwanymi dla mnie efektami.
     


  21. madmegs
    Czwartek, 23 kwietnia 2009 r.
     
     

    Trzy strony dachu pokryte. Czwarta jutro. Rynny zamontowane. Słupy pomalowane. Nie miałam aparatu więc zdjęć niet. Zrobiłam kilka komórką ale aparat nie chce czytać karty z komórki. Koniecznie chce tą kartę formatować usuwając wszystkie dane... Nie o to mi przecież chodziło...
  22. madmegs
    Ciąg dalszy….
     
     

    Wiecha w pełnej krasie. Za moją pomyślność przez panów więźbiarzy polana…
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/5/2/3/44243956_d.jpg
     


    Zadaszenie od frontu. Większość będzie schowana pod poziomą podbitką ( prostopadłą do ściany ):
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/8/8/8/44243947_d.jpg
     


    Obmurowana murłata:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/q/5/3/1/44244265_d.jpg
     


    Membrana Fakro Eurotop N35 i zaimpregnowane niesolnym preparatem kontrłaty i łaty:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/5/3/5/44243964_d.jpg
     


    W weekend była przepiękna pogoda, więc spędziliśmy go na działce w celach porządkowo-rozrywkowych. Osobiście przerzuciłam łopatą furę gliny spod studni chłonnej. Sopelkiewicz woził ją taczkami pod taras. Było tych taczek z dziesięć. Baaardzo mnie kręgosłup w poniedziałek w pracy bolał… Jednak szuflowanie łopatą to ciężka praca. A tak to fajnie wygląda jak chłop macha łopatą jakby to nic nie ważyło… No cóż …kobieto puchu marny…
     
     

    Ponadto ze stempli zdjełał Sopelkiewicz dzieciom huśtawkę. Całkiem całkiem muszę przyznać… Nie jest ona może cud piękności urody, ale huśta się na niej świetnie.
     

    Potem wspólnymi siłami wyzbieraliśmy z działki ścinki i resztki więźby, przyda się do palenia, kiedy przy tynkach trzeba będzie palić w kozie, a przy okazji nic mi gniło nie będzie pod nasypowym tarasie. Szok, ale z półtora kubika tego się uzbierało! Na dowód zdjęcie wkrótce.
     

    Ogólnie weekend był bardzo owocny i udany.
     

    A taki widok nam towarzyszył:
     

    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/6/7/1/44243943_d.jpg


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/q/6/6/9/44243935_d.jpg
     


    I wiosna dookoła :
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/5/2/44243887_d.jpg
     
     
     


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/8/8/5/44244294_d.jpg
     
     


    Kiedy przyjechałam z nieszczęsną lakierobejcą w poniedziałek, zastałam taki oto widok: http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/9/1/6/44244329_d.jpg
     


    http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/7/1/7/44243930_d.jpg
     


    Dlaczego nieszczęsna lakierobejca? Bo chciałam pinię. Z Sadolinu Extra. Poinformowano mnie, że nie ma i nie będzie, bo firma wycofała ją z produkcji. Pojechałam do dwóch supermarketów) budowlanych ( w weekend musiałam to kupić ) i nie mogłam nic kupić! Niby wszystko w sklepach jest, półki się uginają od puszek bejcy ze stu tysięcy firm, ale jak człowiek chce konkretną to nie ma. Próbowałam ze wzorników wybrać coś podobnego ( wiadomo, każda firma ma inną nazwę dla swoich kolorów). Guzik. Jak znalazłam coś tam, to się okazało, że są tylko puszki 0,5 litra. I to 3 sztuki. Jak wybrałam coś z innej firmy – to powiedziano mi, że to tylko impregnat, nie lazura. Jak znalazłam lazurę w przybliżonym kolorze i pojemności to się okazało, że jej nie ma na stanie. W końcu po długich korowodach wzięłam tą czereśnię z tej samej firmy. Co mam impregnat bezbarwny do więźby.
     

    Tak wygląda kolor podbitki po jednokrotnym malowaniu:
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/6/3/0/44243893_d.jpg


    Ciekawe czy na forum słychać zgrzytanie zębami…
     
     
     

    A to już wtorek po południu:
     
     

    Widok ogólny od północnego zachodu. Widać nieskończony komin od pieca CO. Brakło 1 (słownie jednego) pustaka wentylacyjnego, żeby skończyć i zalać płytę
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/3/4/44243922_d.jpg
     


    Widok od frontu. To właśnie tutaj, pomiędzy czwartą a piątą kontrłatą od lewej ma być okno dachowe w sypialni. Mam wielkie wątpliwości…
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/7/1/7/44243930_d.jpg


    A tu od środka:
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/0/3/3/44244304_d.jpg


    Okno wychodzi przy samej ścianie od lewej. Jaki kaloryfer mi się tam zmieści… I taka niewykorzystana będzie ta wnęka… Ale to chyba lepsze niż okno nad głową łóżka, a kaloryfer w Tokio chyba…, lub okno przy samym kominie spalinowym… Które w dodatku kominiarz musiałby obchodzić dookoła, żeby do komina dotrzeć….
     

    Komin od pieca CO od środka domu:
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/2/7/44243915_d.jpg
     


    I komin kominkowy
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/4/2/7/44243904_d.jpg


    Wszystko do ocieplenia styropianem i otynkowania tynkiem żywicznym ( mozaikowym tak zwanym). Mam zagwozdkę z kolorem tynku, pasiłby mi w kolorze elewacji, kremowy jakiś, lub w kolorze słupów, ale czy to się od palenia węglem nie będzie brudzić? Nie chcę wracać do domu i patrzeć na czarne zacieki na kominie… Chyba damy grafit…
     
     
     

    A to moje rynny pcv kupowane w ciemno. Z braku czasu na wizję osobistą w hurtowni oraz braku możliwości looknięcia w Internet ( komp padł, a w pracy się nie da ) wybrałam te rynny na telefon. Przemiły pan z hurtowni ( ten od dachówek ) dobrał mi taki kolor – Czarny – sugerując, że grafit jest bardziej szary niż grafit i prędzej przypomina kanalizacyjne rury PCV niż rynny. Skoro tak twierdzi… ( chociaż, przyznam się, że miałam wielkie obawy, bo każdy wie, co mężczyźni mają do powiedzenia o kolorach … Jak w tym kawale: każda kobieta wie jaki to kolor: brzoskwiniowy, fuksja, pistacjowy… Dla facetów to nie kolory. Brzoskwinia to dla nich owoc, fuksja, jeśli mają zacięcie ogrodnicze, to kwiatek na balkon, a pistacje to takie niedobre, smakujące mydłem orzechy… Jaki z tego wniosek? Że widać, w dzieciństwie zapewne, próbowali jeść mydło, bo skąd znają jego smak?… )
     
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/7/5/1/44244312_d.jpg


    I z bliska, słońce trochę się odbija…
     

    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/4/7/44244322_d.jpg
     


    To na razie tyle. :)
  23. madmegs
    Środa 15 kwietnia - wtorek 21 kwietnia 2009 r.
     
    Ponieważ byłam bez kompa, a tyyyyyle podziało się na budowie, ten post będzie postem „nadganiającym” zaległości, więc przepraszam za chaos i dygresje wszelakie później, wstawiane w wolnej chwili celem uzupełnienia tematu.
     
    Najpierw fotki, póki wszystko tfu tfu psia dupa chodzi.
    (nie będą po kolei, bo nie mam teraz serca szukać tych początkowych i zgrywać ich na dysk a potem na serwer. Dam to co pod ręką…)
     
    Więźba:
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/6/8/44173163_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/6/8/44173163_d.jpg
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/2/3/9/44173192_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/2/3/9/44173192_d.jpg
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/3/0/2/44173183_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/3/0/2/44173183_d.jpg
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/1/7/0/44173184_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/1/7/0/44173184_d.jpg
    Mój piękny suchy słup – widać jaki “od nowości” popękany
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/9/4/4/44173190_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/9/4/4/44173190_d.jpg
    Zbliżenie mocowania:
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/9/0/44173189_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/9/0/44173189_d.jpg
    Widać, że moi panowie więźbiarze pomyśleli I przedłużyli bolec, tak, aby w przyszłości, kiedy będziemy robić taras, fundament pięknie schował się nawet pod grubą kostką brukową. Chapeau bas dla panów!
     
    No i zarys dachu:
    Od frontu
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/6/3/9/44173185_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/6/3/9/44173185_d.jpg
    Od tarasu
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/9/5/6/44173160_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/9/5/6/44173160_d.jpg
    Z ulicy
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/6/6/5/44173186_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/o/6/6/5/44173186_d.jpg
    No i jest wiecha! Yuuuuhuuuu!!!!!!!!
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/7/9/9/44173220_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/7/9/9/44173220_d.jpg
     
    Na koniec dowód na to, że 6 letni syn potrafi się doskonale sobą zająć w czasie, gdy szalona matka-inwestorka godzinami ustala z ekipą szczegóły….
    http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/8/6/44173187_d.jpg" rel="external nofollow">http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/q/5/8/6/44173187_d.jpg
    Co robił? Ano znalazł sobie odcięty koniec słupa fi 22 cm, młotek I 9 gwoździ 30 cm… Pięknie je wszystkie powbijał do klocka… To co wystawało, po przewróceniu klocka do góry nogami stanowić miało „nóżki”. Od czego? Wyjaśnił mi od razu: od stoliczka na kawkę do ogrodu… Chwała boska, że nic oprócz gwoździ sobie nie przybił. A nawet tak przemknęło mi przez głowę, że coś cicho gdzieś siedzi, kiedy ja na piętrze stoję…
     
    CDN...
  24. madmegs
    Środa 15 kwietnia 2009 r.
     
     

    Ło jezusicko-maryjko-józefie-święty!!! :) :) :) Właśnie wróciłam z budowy. Jaki mam dach! No, więźbę na razie, jutro dorobią szczegóły i wiecha będzie , ale ja już jestem cała w skowronkach Wreszcie widzę JAK będzie wyglądał mój skrzatunio! Jestem taka szczęśliwa!!!!!
     
     

    Niestety, nie mogę się podzielić moim szczęściem ( przynajmniej wizualnie ) bo komp mi się zbiesił Nie widzi aparatu i zdjęć nie mogę zgrać. Próbowałam już wyłączyć i włączyć go z podpiętym aparatem, gdyby to były te codeki czy jak im tam , ale nic W dodatku oprogramowanie Kodaka też się zbiesiło Zaraz tfu tfu mi system padnie
     
     

    A tak chciałam choć JEDNO zdjątko dać
     
     

    No nic, pójdę juro prosić jakiego mężczyznę, sąsiada znaczy się, co by mi polookał w sprzęt ( komputer mam na myśli )
  25. madmegs
    Wtorek 14 kwietnia 2009 r. do nadal
     
     

    Więźba się robi Wszystko opiszę i zilustrują w wolnej chwili. Sorry, ale w domu bywam po 6 godzin na dobę. Staram się wtedy spać. I w miarę możliwości karmić dzieci, prać, prasować...( a nie, nie prasuję, rozpędziłam się ). Właśnie dzieci jedzą obiad. Lecę zatem dalej.
     
     

    Ogólnie jest ok, dach piękny i wielki mi się robi. Trzymajcie kciuki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...