Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zuzza

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 577
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez Zuzza

  1. Zuzza
    Nastał początek 2004 roku
     
     

    Miotamy się coraz bardziej, tysiące działek, kilometrów….
     
     

    Aż wreszcie przypadkiem wśród tysięcy ogłoszeń znaleźliśmy Działkę Idealną .
     
     

    Działka znajduje się w Ustanówku ( stacja za Zalesiem Górnym). Polana w środku lasu, podzielona na kilkadziesiąt działek.
     
     

    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185542.jpg
     


    Kilka domów już wybudowanych. Żadnych starych zabudowań. Media doprowadzone.
     

    Droga dojazdowa 10-cio metrowa (!).
     
     

    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185543.jpg
     


    Dwieście metrów do stacji PKP. Za działkami ciągną się lasy. Działki, duże i kształtne.
     

    Widok z "Naszego salonu":
     
     

    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185545.jpg
     


    Agent (oczywiście zawsze jest agent…) ma na sprzedaż kilka działek z wjazdem od południa i jedną najpiękniejszą z wjazdem od północy, przyległą do ściany lasu. Na dodatek część tej działki jest porośnięta pięknymi drzewami.
     
     

    Zakochujemy się od pierwszego wejrzenia…
     
     

    Oczywiście "zwykłe działki" mają zwykła cenę, a Nasza Działka ma cenę Niezwykłą, 50% większą od pozostałych…
     
     

    Myślimy…. Przyjeżdżamy i oglądamy, przymierzamy projekty, zwiedzamy okolice. Jest pięknie…
     

    Oglądamy dodatkowo wszystkie działki na sprzedaż w Ustanówku i okolicach. Znowu godziny i kilometry w samochodzie… Dochodzimy do wniosku, że drugiej tak pieknej działki na Świecie nie ma… Sprawdzamy jeszcze plany, dowiedujemy się w gminie - wszystko OK..
     
     

    Umawiamy się na rozmowę z Właścicielem - na polu. Kolejną, bo podczas pierwszych oględzin z Agentem przypadkiem poznaliśmy Pana Własciciela. Przyjeżdżamy, przyjeżdża Agent i pojawia się Właściciel - Burak. Burak ma super samochód, jest właścicielem połowy działek w okolicy. Wysiada z samochodu, oczywiście w kaloszach. Rozpoczynamy trudną rozmowę… Bardzo chcemy tą działkę - ale cena jest z sufitu. Gawędzimy sobie i gawędzimy… W końcu dochodzimy do sedna. Mówimy Burakowi że jestesmy zdecydowani na działkę, ale możmy zapłacić najwyżej tyle (20% mniej niż cena wyjściowa).
     
     

    I tu pierwszy szok: Burak mówi: "Chyba Państwo żartują? Nie mamy o czym więcej mówić", po czym obraca się na pięcie kalosza, wsiada do swojego pięknego samochodu i odjeżdża…
     
     

    Opadły nam szczęki…
     
     

    Agent mówi, że on wiedział, że tu żadnych negocjacji być nie może, że cena jest sztywno ustalona, i nie będzie obniżona nawet o złotówkę…
     

    Następne dni spędzamy na gorączkowych rozmyślaniach. Co robić? Boimy się że ktoś nam sprzątnie z przed nosa Naszą Działkę. Nie mogę spać po nocach. Ta działka nie jest tyle warta… Ale jednocześnie ta różnica w porównaniu z wartością domu, który ma na niej powstać - jest niewielka i nieistotna… W końcu łamiemy się… Dzwonimy do Agenta. Niech nas umówi z Burakiem. Chcemy go błagać by nam sprzedał tą działkę za cenę jaką tylko będzie chciał…
     
     

    Jedziemy na pole. Wysiadamy, wysiada Agent, wysiada Burak w kaloszach. Prosimy uniżenie Buraka, o zgodę na kupno jego działki, zgadzamy się na cenę. Mówimy, że będziemy potrzebowac dokumenty działki, bo na część kwoty zamierzamy wziąć kredyt z banku. I tu uśmiech gaśnie na Burakowej twarzy.
     

    "Jaki kredyt?? - Żadnego kredytu, żadnych banków, umawiamy się u notariusza z gotówką! -Jak nie, to nie mamy o czym rozmawiać!"
     

    Na to wtrąca się Agent: "Dobrze Pan mówi - ja tylko raz uczestniczyłem w transkcji sprzedaży domu gdzie nabywca brał kredyt. Panie, ja trzy noce nie spałem, zanim te pieniądze nie wpłynęły. Panie jakie to ryzyko, Nigdy więcej!" i zwraca się do nas: "A Państwo by sprzedali dom bez pieniędzy??"
     
     

    Szczęki nam opadły po raz kolejny…
     
     

    Coś tam jeszcze pomamrotaliśmy smętnie, że spróbujemy zdobyć gotówkę itp….
     

    Ale w tamtej chwili już wiedzieliśmy, że mamy swoją godność i niestety z Burakiem interesów robić nie będziemy. O Ustanówku zapominamy….
     
     

    Trudno… A działki jak nie mamy tak nie mamy…
     
     
     

    CDN..
  2. Zuzza
    Rok 2003 zbliżał się już ku końcowi…
     
    I przypadkiem zobaczyłam gdzieś ogłoszenie: Działka 810m, Zielony Ursynów i do tego cena - niesamowicie niska…
    Pojechaliśy tam szybciutko. Okazało się że jest to NAJBRZYDSZA DZIAŁKA ŚWIATA…
    Popatrzcie sobie:
     
    Pierwszy sąsiad - złomowisko:
     
    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185537.jpg" rel="external nofollow">http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185537.jpg
     
     
    Drugi sąsiad, lepianka ze studnią w granicy:
     
    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185538.jpg" rel="external nofollow">http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185538.jpg
     
    Za drugim sąsiadem nasyp kolejowy.
     
    Z tyłu sąsiad wylewający szambo na pole:
     
    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185540.jpg" rel="external nofollow">http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/185540.jpg
     
    Szerokość działki 18 metrów.
     
    Mało? Wystarczy… Ale my postanowiliśmy, że tą działkę kupimy….
     
    Dlaczego?
     
    Działka jest położona prawie w centrum miasta…
    100-200 metrów dalej są już rezydencje warte kilka milionów.
    Samochodem do pracy, szkoły 10 min.
    Złom można wywieźć, od drugiego sąsiada odgrodzić się 2,5 metrowym murem.
    Z trzecim walczyć.
    Po torach kolejowych prawie nic nie kursuje - bo to bocznica do metra.
    Projekt się dopasuje.
     
    Dogadaliśmy się z właścicielem - cena była baaardzo niska. Postanowiliśmy szybko złożyć wniosek o warunki zabudowy. Potrzebny był szkic projektu, znaleźliśmy jakiś pasujący. Właściciel złożył ten wniosek. My codziennie jeździliśmy oglądać Naszą Działkę - to było 5 min. od naszego mieszkania.
     
    Zastanawialiśmy się gdzie jest ten haczyk….. Czytaliśmy plany przestrzenne, sprawdzaliśmy minimalne oddalenie od lotniska. Nic niepokojącego…. Już zaczęliśmy załatwiać kredyt…
    Na szczęście przyszło nam jeszcze do głowy odwiedzić dyrekcję dróg… Okazało się, że za naszym pieknym nasypem kolejowym za dwa-trzy lata będzie przebiegała autostrada…..
     
    To niestety przepełniło czarę goryczy i z bólem z tej działki zrezygnowaliśmy… Po pół roku odezwał się do nas właściciel - nie udało mu się nadal jej sprzedać...
     
    Minęły kolejne miesiące…..
     
     
    CDN...
  3. Zuzza
    Nadszedł rok 2002…
     
     

    Pragnienie posiadania własnego kawałka ziemi mieliśmy coraz większe.
     

    Jednocześnie nasze wymagania wcale się nie zmniejszały, a nawet rosły…
     
     

    Tradycyjne metody poszukiwań zawiodły… I wtedy wpadłam na POMYSŁ:
     

    Wyciągnęłam książkę telefoniczną, znalazłam abonentów ze wsi które mnie interesowały i zaczęłam dzwonić osoba po osobie… Pytałam, czy nie mają działek na sprzedaż, albo nie słyszeli o kimś takim z okolicy - po nazwisku łatwo było już odszukac telefon.
     
     

    To był super POMYSŁ Okazało się, że działek są setki !
     
     

    Ludzie okazali się mili Każdy chciał mi pomóc. Zeszyty puchły mi od kontaktów, opisów działek. Na wielką ilość wykonanych telefonów okazało się, że tylko jedna osoba była wyjątkowo niemiła i absolutnie nie chciała ze mną rozmawiać (przypadkiem to był akurat znany mi wcześniej sołtys…).
     

    Z nową intensywnością zaczęlismy jeździć, oglądać, umawiać się… Pochłonęło to okropne ilości czasu, pieniędzy na benzynę - i co? I wszystko na nic…
     
     

    W końcu, gdy znaliśmy już właścicieli wszystkich działek w całej okolicy doszliśmy do wniosku, że jednak TEJ JEDYNEJ nie znajdziemy…. Znowu zwątpienie i zniechęcenie…
     
     

    Postanowiliśmy rozszerzyć obszar poszukiwań. Znowu rozpoczęły się wyprawy: Sierzchów, Czarny Las, Czachówek, Cendrowice, Obręb, Sobików, Chojnów, Orzeszyn, Baniocha, Pilawa, dojeżdżaliśmy już do Góry Kalwarii… I nic…
     
     

    Znowu zmieniliśmy obszar: może jednak droga na Tarczyn?? Łoś, Złotokłos, Henryków, Piskórka… Znowu kilometry, godziny. Mapa już wystrzępiona…
     
     

    A może jednak szukać trochę bliżej? A jak bliżej, to może zupełnie blisko? I działkę malutką?
     

    No to ogłoszenia, internet, agenci, telefony, w samochód i objezdżaliśmy bliskie okolice: Dawidy, Zamienie, Jeziorki, Falenty, Łady, Podolszyn, Janczewice, Zgorzała… Znowu nic…. I jeszcze te samoloty na dodatek….
     
     

    To może jeszcze gdzie indziej? Lesznowola i okolice, Bobrowiec, Wilcza Góra, Wola Gołkowska…
     
     

    Nastał rok 2003 i nadal nic…..
     
     
     

    CDN…
     
     

    Ogłaszam nowy konkurs: na najbrzydszą działkę świata….. Dlaczego Moja Działka w nim wygra dowiecie się w następnym poście….
  4. Zuzza
    Jaka ma być Nasza Działka??
     
     

    To jest dopiero pytanie…
     
     

    Najpierw stawia się nierealne wymagania. Nasze były takie:
     
     

    Położenie we wsi: Dobiesz, Wojciechowice, Krępa ( Czachówek trochę za daleko, a Chojnów jednak trochę za drogo…)
     

    Działka około 1000metrów.
     

    Ładny kształt
     

    Wjazd od północy ( a na pewno nie od południa)
     

    Blisko do lasu
     

    Żadnych ruder w pobliżu
     

    Najlepiej sąsiedztwo nowej zabudowy.
     

    Dojazd asfaltem byłby super
     

    Żadnych słupów energetycznych
     

    Oddalona od głównej drogi
     
     

    Chyba było tego tyle
     
     
     

    Jak znaleźć tę działkę????
     
     

    Tu już potrzebne są siły nadprzyrodzone….
     
     

    Zaczęliśmy od wizyty u Sołtysa (ale byłam naiwna...). Spytaliśmy o działki na sprzedaż w tej wsi. Oczywiście sołtys wiedział o takich działkach - przypadkiem nawet był ich właścicielem. Bardzo chętnie nas zawiózł na miejsce. Córka uwolniona w końcu z samochodu wybiegła radośnie na pole. Biegnie dalej, niestety już boso - buty zostały w glino -błocie. Ja się śmieję, mąż się złości... Te działki nie były dla nas….
     
     

    Co weekend objeżdżaliśmy okolice, szukaliśmy tablic z ogłoszeniami o sprzedaży działek.
     

    Szukałam w gazetach z ogłoszeniami, w internecie, w agencjach. Umawialiśmy się bez przerwy na spotkania z właścicielami, agentami… I ciągle nic… Każdej działce brakowało czegoś…
     

    Zmarnowaliśmy kolejne miesiące…
     
     

    CDN...
  5. Zuzza
    (Nagrody za zagadkę rozdane - odpowiedź w komentarzach)
     
     
     

    Nastał rok 2001, który poswieciłam głównie na kopanie w internecie, oglądanie tysięcy projektów, czytanie Muratorów. Jednak to jeszcze nie był czas na poważne myślenie o budowie.
     
     

    Zaczęliśmy za to myśleć o zmianie mieszkania, bo codzienne dojazdy (z Ząbek na Służewiec - przez centrum - ponad 30 km w jedną stronę) zaczęły nas bardzo męczyć.
     
     

    Na początku 2002 roku przeprowadzilismy się na Służewiec - udało mi się znaleźć mieszkanie dokładnie naprzeciwko szkoły naszej córki. Mąż do pracy na piechotę, ja 20 min w pustym autobusie - pełnia szczęścia.
     
     

    Okazało się jednak, że to jeszcze nie to Na wiosnę 2004 roku nasza rodzina powiekszyła się o nowego członka - psa. Kupilismy szczeniaczka blond hovawarta i nzawaliśmy go Wiki(ng). I to całe zamieszanie chyba przez niego . Doszliśmy bowiem do wniosku, że nasz pies potrzebuje ogródka .
     
     

    I zaczęło się. Postanowiliśmy że mimo, że nie mamy funduszy na dom, kupimy na razie działkę. A potem się zobaczy…
     
     

    Siedliśmy nad mapą okolic Warszawy i nasze wnioski były takie:
     
     

    Jesteśmy związani z południową częścią Warszawy - szkoła, praca itp.
     

    Wyjazd z Warszawy przez Raszyn odpada - te korki są niemiłosierne.
     

    Odpada droga z Konstancina do góry Kalwarii, bo po jednej stronie są tereny zalewowe, a po drugiej stronie wysypisko śmieci (to takie skróty myślowe oczywiście).
     

    Jedyną alternatywą jest wyjazd Puławską na Piaseczno.
     

    W Piasecznie droga się rozwidla Na Tarczyn i Górę Kalwarię - trasa na Tarczyn, jest wąska, zapchana i co krok są światła - odpada.
     

    Pozostaje Trasa na Górę Kalwarię - spokój, pustka i lasy.
     

    Stać nas jedynie na działkę która jest połozona dalej niż Zalesie Górne - ale musi być blizej niż Góra Kalwaria.
     

    Co pozostaje? Oczywiście nasza ulubiona okolica: droga z Chojnowa do Czachówka otoczona pięknymi lasami.
     
     
     

    CDN...
  6. Zuzza
    Mały przerywnik:
     
     
     

    Udało mi się znaleźć zdjęcie rzeczki
     
     

    Co prawda jest to kilka kilometrów bliżej Warszawy - na wysokości wsi Wojciechowice - ale to jedyne zdjęcie jakie posiadam Wału już tam nie ma niestety...
     
     
     

    http://www.album.com.pl/zKyZm68ZzB/175792.jpg
     


    Ale okolica pozostaje tak samo urokliwa.
     

    I mała zagadka: Kto znajdzie jeden szczegół nie pasujący do tego sielankowego krajobrazu?
     
     
     

    Pozdrawiam,
     
     

    Zuzza
  7. Zuzza
    Moja historia rozpoczyna się gdzieś w 2000 roku...
     
     
     

    Pojechalismy kiedyś na niedzielny wyjazd do lasu ...
     

    Ja , mąż i nasza 5-cio letnia córka.
     
     

    Mieszkaliśy wtedy w podwarszawskich Ząbkach, w pierwszym, własnym, świeżo kupionym małym mieszkanku. Mieszkając na nowym osiedlu byliśmy spragnieni przestrzeni, zieleni, spokoju. Stąd co weekend wsiadaliśmy w samochód i jechaliśmy w nieznane. Niezmiernie przyciągały nas jednak rejony Lasów Chojnowskich, gdzieś za Zalesiem Górnym.
     
     

    Tego dnia pojechaliśmy trochę dalej na południe i trafiliśmy do wsi Czachówek Południowy. Tam zobaczyliśmy przypadkiem tablicę z napisem "Sprzedam działki". Okolica była tak piekna, że oczywiście wysiedliśmy i poszliśmy poogladać…
     
     

    Wyobraźcie sobie: działki zaczynały się przy drodze i ciągnęły w głąb. Na końcu był wał, porosnięty drzewami i krzewami, za którym płyneła rzeczka, z jednej strony działek był las sosnowy, a z drugiej łąka porośnięta samosiejkami. Za rzeczką ciągnęły się lasy, niedaleko był mały mostek, po którym można było przejść na druga stronę. Było lato, świeciło słońce i właśnie wtedy mnie trafiło . Pomyślałam sobie, że tam chciałabym zbudować dom…
     
     

    To była ta pierwsza myśl, ten pomysł, który nigdy wczesniej nie przyszedł mi do głowy…
     

    Niestety warunki były mało sprzyjające: brak pieniędzy i perspektyw na nie, brak czasu, brak jakiejkolwiek wiedzy o budowaniu…
     
     

    Upatrzyliśmy sobie jedną z działek - położoną najdalej od drogi. Skontaktowalismy się z właścicielami, zdobylismy pierwszą mapkę. Kupiłam pierwszego Muratora… To nic że "Nasza działka" była połozona 150 metrów od drogi (bez nawet śladu dojazdu - pole), 150 metrów od mediów, to nic, że las był od strony południowej i nawet w kwietniu na "Naszej działce" były sterty śniegu, to nic, że za malutkim wałem płynęła rzeczka (ścieków pewnie), która mogła wylewać (?), a na pewno była siedliskiem komarów. No może najgorsze były strety śmieci odkryte zaraz po drugiej stronie rzeczki - i to nie małe górki, tylko całe wielkie wysypiska….
     
     

    W każdym razie przyjeżdżaliśmy uparcie na "Naszą Działkę" przez dość długi czas, przy okazji poznając bliższe i dalsze okolice. Czachówek Południowy jest położony około 30 km od Warszawy - jego główny atut to stacja pociągu, do której z "Naszej Działki" było 5 min. na piechotę. Jeżdżąc tam na okragło zaczęliśmy się zastanawiać czy pociąg jest naprawdę najważniejszy?? I tak zaczęliśmy zwracać uwagę na wsie położone ciut bliżej.
     
     

    CDN...
     
     
     

    Pozdrowienia !
     
     

    Zuzza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...