Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    72
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    108

Entries in this blog

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Powrót do domu i powrót na budowę... nawet trochę za tym tęskniłem

 

 


W czasie naszej nieobecności przyjechała blachodachówka i niemal w całości znalazła się na dachu. Mieliśmy nieco oporów aby zlecać taką pracę pod naszą nieobecność, ale dekarz z "białej listy..." okazał się wcześniej sumienny, więc zaryzykowaliśmy. No i wygląda na to, że dobrze zrobiliśmy.

 

 


Wcześniej oglądaliśmy jedynie próbnik tej blachy, a wiadomo jak to jest z próbnikami... tak więc na oglądanie gotowego dachu jechaliśmy z duszą na ramieniu... Na szczęście efekt na dachu pobił nasze oczekiwania - dla nas po prostu super! Gdyby ktoś też chciał taki dach, to polecam Balex Metal - Rustika. Co prawda cena wyjściowa jest koszmarna, ale niemal trzydziestoprocentowy rabacik nas przekonał. A efekt - proszę bardzo:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach20081129.jpg

 


A tu jeszcze ostatni kawałek do zrobienia:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach20081129a.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

No i już po urlopie... w Indiach... w Bombaju... Co tu dużo pisać - żyjemy! Miałem wstawić jakieś ładne fotki, plażę, palmy itp. ale w obliczu zamachów z którymi minęliśmy się dosłownie o godziny to nie mam co wklejać...

 

Może jedynie to... nasze zdjęcie z niedzieli:

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/hotel_dzien.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/hotel_dzien.jpg

 

...i widok ze środy:

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/hotel_noc.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/hotel_noc.jpg

 

Jednym z punktów, który zaatakowali terroryści była popularna knajpa Leopold's Cafe, w której urządziliśmy sobie pożegnanie z Bombajem...

wrk

Parterowe Ranczo :-)

No i poważne zmartwienie z głowy! Rozliczenie z murarzem dokonane!

 

 


Tu przestroga dla czytających i budujących - aż wstyd się przyznać - ale się przyznaję, żeby przestrzec innych... Umowę oczywiście miałem, cztery strony maczkiem, ceny, trminy, harmonogrem itd... i co z tego skoro nie brałem potwierdzenia zapłaty kolejnych kwot ?

 

 


Jak przyszło do rozliczenia, to mimo tego, że wydawało mi się, że na umowie jest wszystko co do grosza, to moje wyliczenia wyniosły 2.000 a murarza 6.000 Na szczęście udało się znaleść kompromis...

 

 


Chociaż nie powiem... miałem przed oczyma scenkę opisaną gdzieś na forum jak to murarz po niekorzystnym (wg niego) rozliczeniu za budowę komina wyjął siekierę i rzucił się z nią do rozwalania tego komina z krzykiem "niech mnie tylko ktoś spróbuje powstrzymać!". Taaa....

wrk

Parterowe Ranczo :-)

HURA! HURA! HURA! Stan surowy otwarty uważam za zamknięty!!!

 

 


Dzisiejsza wersja skeczu pt. "Będzie pan zadowolooooony!":

 


Wczoraj rano:

 


- Panie majster, źle robicie, ostatni kanał wentylacyjny ma wychodzić na bok a nie do góry!

 


- Uuuu... Całe życie robię do góry, ale jak pan sobie życzy, będzie na bok, nie ma problemu!

 


Wczoraj po południu:

 


- Dalej robicie to góry! Ma być na bok!

 


- Jasne, będzie na bok, nie ma problemu !

 


Wczoraj wieczorem, telefonicznie:

 


- Pamięta Pan, że ma być na bok?

 


- Jasne! Nie ma problemu!

 


Dzisiejszy odbiór prac:

 


- Kur.. pier... (piiip)! Czemu wylot jest do góry a nie na bok?!?

 


- A pan wiesz ile to problemów jest żeby to zrobić na bok?! To się tak nie da od razu!

 

 


Pozostaje się śmiać bo na płakanie nie ma siły...

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Wygląda na to, że powoli zamykamy etap stanu surowego! Ścianki działowe niemal zakończone, a komin wyszedł już nad kalenicę i pokrywa się naszym super-hiper-czaderskim ręcznie formowanym klinkierem. Chwilowo widok z daleka - a jak skończą murować pochwalę się z bliska!

 

 


Teraz jeszcze rozliczenie z murarzami... ciekawe jak to wyjdzie...

 

 


Jak patrzę na kurs CHF to dopada mnie mała depresja...

 

 


Ale pocieszam się widokiem na domek i wizją niedalekich wakacji!

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dom20081024.JPG

wrk

Parterowe Ranczo :-)

U nas wszystko jak zwykle w żółwim tempie... powolutku rosną sobie ścianki działowe i powolutku rośnie sobie komin... Ostatni rekord murarzy - dwa dni pracy na budowie - ułożone cztery pustaki komina. Ktoś ma wolniejszych? :)

 

 


Ale teraz już bez stresu - jedną nogą jestem już na urlopie :) Bombaj czeka! :)

 

 


Stan w miarę aktualny prezentuje się tak:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/komin20081017.jpg

 


Blachodachówka ma przyjechać za tydzień... kolor... hmmm... to długa historia Może kiedyś opowiem, a teraz tylko ostrzeżenie: jak ktoś chce robić zakupy w firmie Ambit w Gdańsku to niech podchodzi do nich z dużą dozą nieufności!

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Ostatnio znowu musiałem być na budowie o jakiejś nieprzyzwoitej porze - czyli przed 8:00 ale przez to miałem okazję obejrzeć senno-wiejskie-poranno-jesienne klimaty... aż się zatrzymałem, żeby pyknąć fotkę:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/20081008_1.jpg

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/20081008_2.jpg

 


Szczyty wybudowane, folia dachowa założona - z rusztowania do budowy komina pięknie prezentuje się nasz przyszły "salon myśliwski" (czyli graciarnia) - jedyny pozytywny efekt niechcianego przez nas wielkiego dachu.

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/20081008_3.jpg

 


Teraz rośnie komin... szczerze mówiąc nie wygląda zbyt stabilnie... Obok druga część strychu - zupełnie nieużytkowa (ale łącznie z graciarnią tworzą teraz taką przestrzeń, że mam wrażenie, że można by pograć na naszym strychu w golfa albo w koszytkówkę )

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/20081008_4.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Dwa dni kłótni z murarzem o poprawienie źle zalanego szczytu:

 

Ja: Panie Józefie, źle pan zalał ten szczyt - trzeba poprawić.

Murarz: To nie moja wina, nie poprawię!

Kierbud: Panie murarz, szczyt spartaczony, poprawiaj pan!

Murarz: To nie moja wina, nie poprawię!

Cieśla: Szczyt spier... murarz (piii) musi (piii) naprawić, (pii)

Murarz: To nie moja wina, nie poprawię!

Dekarz: to (piii) jest (piii) trzeba (piii) (piii) (piii) !! %$$%$

Murarz: To nie moja wina, nie poprawię!

 

I tak dwa dni... Aż w końcu przestawił rusztowanie i poprawił! Jedna osoba w trzy godziny!!!!! A gadania było na dwa dni...

 

Tak więc wiązary ostatecznie zamontowane, szczyty niemal skończone, dekarz wystartował z folią. Zdecydowałem się na membranę Tyvek Solid - teoretycznie 30 lat gwarancji - praktycznie - okaże się...

 

Aferę pt "ostateczne rozliczenie" przesunąłem w czasie o kilka dni... muszę się lepiej przygotować do tej rozmowy...

 

Efekt pierwszego dnia pracy dekarza (zresztą z "Białej listy Trójmiasta"):

 

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach20081005.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach20081005.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Wiązary zaczynają mi powoli wychodzić bokiem... A ten powalony plan zagospodarowania przestrzennego wymagający dach 40' to będzie mi wychodził bokiem już zawsze...

 

Jeden ze szczytów został już źle zrobiony - murarz zwala na monterów dachu, oni - na murarzy. A ja mam problem. Jedyna nadzieja, że dekarz będzie w stanie coś z tym zrobić... zobaczy. Problem polega na tym, że dół tej kratownicy, którą widać na zdjęciu, jest podnieśiony o około 4cm w stosunku do reszty dachu... no i dach przestał być prosty. Skuć tych 4cm się nie da, bo tam pełno zbrojenia, ciachnąć murłaty też się nie da bez demontażu połowy dachu... Podobno da się to wyrównać łatami...

 

Murarz przytąpił do tematu "końcowe rozliczenie"... Nie wierzyłem własnym uszom! Umowa maczkiem na 4 strony A4 a on próbuje mnie naciągnąć na 2 tysiące! Chyba potraktuję to jako żart, abo zgodnie z umową podsumuję karę za spóźnienie 90dni x 1% = 90% kary... Tak czy siak, boję się, że nie skończy się to miło...

 

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dom20081003.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dom20081003.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

No i się pochrzaniło... Murarze nie zdążyli ze szczytami i najbliższy wolny termin dekarza za jakieś trzy tygodnie. Koszmar. Trzy razy tłumaczyłem murarzom, jak mają robić, żeby dało się chodzić po dachu a oni i tak zrobili po swojemu. Szkoda słów i nerwów. Ale szkoda też konstrukcji dachowej która będzie stała na deszczu przez miesiąc.

 

 


Gdyby ktoś chciał ekipę najwolniejszych murarzy na kaszubach, to polecam tych z mojej budowy!

 

 


Jestem tak zły, że nie chce mi się więcej pisać

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach2_20080929.jpg

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach1_20080929.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

O 8:00 dekarz wszedł... i wyszedł... Okazało się, że kratownice szczytowe są zbyt chybotliwe aby na nich pracować i najpierw trzeba wymurować ścieny szczytowe... taaa... a miało być tak piękie...

 

 


Tak więc zamówione kolejne 9 palet porothermu i cement, murarz zaklina się na wszystkie świętości, że w poniedziałek startuje skoro świt, a ja w końcu idę się wyspać... przecież jest sobota!!

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Konstrukcja dachowa w trakcie układania:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach1_26082008.jpg

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/dach2_26082008.jpg

 


No i tuż po zachodzie słońca konstrukcja ukończona! Fantastyczna sprawa - jeden dzień zbijania i jeden dzień układania i montowania! Chociaż jedna rzecz na tej budowie poszła szybko!

 

 


Jutro 8:00 wchodzi dekarz... znowu się nie wyśpię!

wrk

Parterowe Ranczo :-)

No i zaczynam piąć się w górę! Chociaż było emocjonująco... Na dobry początek przyjechał tir z wiązarami. Jak zobaczyłem tego piętnastometrowego kolosa, to straciłem wiarę i jakość mojej wypielęgnowanej świeżym gruzem dróżki-dojazdówki. A do tego bardzo ciasny zakręt na działkę. Ostatni tir, który tu był stwierdził, że żaden tir nie zmieści się w taki zakręt - a ten był trochę większy od tamtego

 

 


Pan kierowca pogłówkował, popatrzył i poszedł spróbować wjechać tyłem. Trochę pomanewrował, pokombinował i stwierdził, że tak to nie da rady. Zaczął się wycofywać główną drogą. Pomyślałem, że poczekamy na dzwig i zacząłem wracać do garażu. Nagle słyszę - tir staje - a potem ostro daje gazu i rusza z kopyta! Nie wierzę własnym oczom! Wjazd na działkę ma 6m szerokości, rów po obu stronach a promień skrętu coś tak w sam raz na micrę, a zbliża się do niego rozpędzony osiemnastokołowiec!

 

 


Facet oczywiście w zakręcie się nie zmieścił, ale co tam! Przez rów taranem, przez pole jak traktor i z rozpędu pojechał pod sam dom! Nie mogłem wyjść z podziwu!

 

 


Po tym brawurowym pokazie sprawności ekipa przystąpiła do rozładunku mojego dachu:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wiezba20080925.jpg

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/tir20080925.jpg

 


Niepokojące było tylko to, że tir, nawet pusty, nadal ważył 15 ton, a stał na świeżo usypanym podjeździe... Oszczędność w postaci nasypania 2 wywrotek żwiru do 1 wywrotki gruzu zaczynała mnie tutaj nieco martwić. I słusznie. Bo tir z każdym kwadransem stania nieco się obniżał... Jak przyszło odjeżdżać, to nawet udało mu się ruszyć, ale tym razem nie było jak się rozpędzić i utknął w najniższym miejscu. Na dobre.

 

 


Trzeba było lecieć po pomoc do sąsiada z traktorem. Traktor okazał się niezby duży, ale sąsiad był chętny do pomocy to próbujemy. Z jednej strony wielki tir, z drugiej nieduży traktorek, pośrodku... łańcuch. Nie chciałem się wymądrzać, że to nie wygląda dobrze, ale żeby nie drażnić inspekcji pracy ujmę to tak: to cud że nikomu nic się nie stało.

 

 


Tak więc tir dalej zakopany, traktorek stoi, łańcucha nie ma, traktorzysta drapie się po głowie co dalej... Jedziemy szukać innej maszyny. Okazało się, że drugi sąsiad dysponuje prawdziwym postrachem pól - wypasionym zielonym potworem z napętem na cztery koła! Do tego poszukał trochę po obejściu... u gęsi... u krówek... u burka... o jest! Dwie stalowe liny spod hałdy ziemniaków prezentowały się solidnie!

 

 


Teraz walka była równiejsza! Z jednej strony tir, z drugiej zielony potwór pośrodku stalowe liny. Rrrrrrrrrrruszyli! Ryk jak na stadionie żużlowym ale w mgnienu oka postrach pól tak pociągnął tira, że zaciągnął go od razu na asfalt! Dobrze, że wszyscy zaczęli przekrzykiwać ten ryk, że starczy tego ciągania, bo by biednego tirowca zaciągnął do Kartuz!

 

 


Po wyjeździe tira trochę się uspokoiło. Ekipa od dachu zaczęła łączyć kawałki więźby - też mieli ze sobą małego zielonego potworka - taką czterystukilową prasę, która nie bardzo chciał dać się przesuwać po moim podmokłym terenie, ale po zbudowaniu tarasu z desek po szalunkach wszystko zaczęło iść dobrze...

 

 


Na jutro zamówiony jest dźwig, aby wszystko wrzucić na górę!

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Kolejny etap zakończony! Wieńce zalane! Teraz muszą nieco "ostygnąć" i za kilka dni wkracza ekipa i montuje konstrukcję dachu - W JEDEN DZIEŃ! Za ten komfort warto zapłacić nieco więcej. Konstrukcja przyjeżdża gotowa z fabryki i firma martwi się o wszystko.

 

 


Na chwilę obecną etap "wieniec" prezentuje się tak:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wieniec20080916.jpg

 


To widok od strony przyszłego tarasu i wielkiego okna w salonie.

 

 


Przy okazji zostałem rolnikiem! Poprosiłem sąsiada o zaoranie kawałka mojej działki, który aktualnie nie jest wykorzystywany i wygląda jakbym przygotowywał się do jakiegoś siewu na wiosnę

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/rolnik20080916.jpg

 


Chwilowo jeszcze nie wiem, co zrobię na tym kawałku ziemi. Od zawsze marzyła mi się mała winniczka, ale trafił mi się teren, który praktycznie się nie nadaje. No ale jeszcze zobaczymy...

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Stan po kilku dniach:

 

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wieniec05092008.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wieniec05092008.jpg

 

Jak widać wieniec wlecze się niemiłosiernie, nie wiedziałem, że to taka upierdliwa robota. Samo ręczne zalewanie nie trwa długo, ale zbicie szalunków, ich zamocowanie i skręcenie śrubami, skręcenie zbrojenia, zamonotanie, potem zalanie, rozkręcenie, przełożenie szalunków... i od nowa. W sumie wieniec jest u mnie zalewany trzech częściach. Dzięki temu starczyło jakieś 2m3 drewna - gdybym zalewał z gruszki pewnie poszłoby z 5m3.

 

Największa zabawa z zalewaniem zostawiona na koniec - słupy i najważniejszy podciąg - przy podcieniu.

 

Konstrukcja dachu ma się produkować już w pzyszłym tygodniu i czekać na mnie w fabryce. Za to dekarzowi wykruszają się pracownicy i pokrycie dachu będzie później. Na miesiąc będzie musiała wystarczyć sama folia...

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Roboty ostatnio ruszyły z taką parą, że nie nadążam dowozić materiałów! Szok normalnie! Czterometrowe deski szalunkowe wożę moim niezmordowanym pickupem i wyciągam je prosto spod piły w malutkim tartaku w sąsiedztwie, bo nie nadążają z produkcją

 

 


Dla relaksu przystrzygłem mój testowy trawniczek i mam teraz 8m2 trawki do relaksu - jak już załatwię sprawy logistyczne (panie kierownik - deski się znowu skończyły!), matematyczne (panie kierownik - ile to 15 plus 23 plus 24!), filozoficzne (jak to krzywe?!? krzywe to też proste!!), finansowe (panie kierownik - ja wiem że nie ma zaliczek, ale jutro jadę na wesele...) i oczywiście budowlane (panie kierownik skąd pan wie, że to okno jest takie wysokie? z projektu? niemożliwe!!) to wtedy rozkładam sobie leżaczek na zielonej trawce i rozmyślam o niebieskich migdałach

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/trawnik20080829.jpg

 


A to moi majstrowie przy pracy. Zdecydowali, że wieniec i podciągi będą jednak sami zalewać - dla mnie to tylko radość - nie dość, że oszczędność na betonie, to jeszcze na deskach.

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wieniec20080829.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Jak wspomniałem, zakupiłem pustaki do wznoszenia komina i wychodzi na to, że nasz komin zmniejszy się niemal o połowę w stosunku do projektu... Zamiast 170cm będzie miał 90cm. Co prawda zostanie mi dzięki temu więcej miejsca w salonie, ale z "półotwartej" kuchni zrobi się "niemal zupełnie otwarta" kuchnia... No i szczerze mówiąc nieco się obawiam, bo z kącika wypoczynkowego to jeszcze nie będzie wyglądać źle:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/komin1.jpg

 


Ale już siedząc przy stole w salonie będę się już czuł jak w kuchni...

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/komin2.jpg

 


No i nie wiem co mam zrobić... sztucznie poszerzyć komin? Wstawić kawałek ścianki czy może przekonać się do otwartej kuchni...? Może ktoś mi powie, jak to jest mieć kuchnię w salonie...? (złośliwi by powiedzieli, że jeszcze kotłowinię, bo to przecież kominek w salonie )

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Roboty nie idą najszybciej, bo murarzy jest aktualnie tylko dwóch (z czego jeden ma 70 lat!!) ale mimo wszystko mury pną się do góry. Do tej strony którą widać dojdze już tylko warstwa zwykłej cegły i 30cm wieńca:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/mury20080814.jpg

 


Wewnątrz też już widać pierwsze kształty... można na przykład popatrzeć sobie przez onko na tył naszej działki:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/okno20080814.jpg

 


Czyż nie ładnie?

 

 


Wolne tempo pracy ma ten plus, że mogę spokojnie zająć się dokładnie przemyślaną logistyką. Tak więc po długich przemyśleniach wybraliśmy cegłę na wykończenia zewnętrzne (słupy, opaska i może końcówka komina), w teorii wygląda tak:

 

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/basstad20080814.jpg

 


Jak wygląda w praktyce, okaże się jak przyjedzie do nas z Holandii

 

 


Przemyślałem również temat komina - wybrałem firmę ZAPEL a kanały wentylacyjne najtańsze - ceramiczne. W stosunku do rozwiązania Schiedela taniej o prawie 40%.

 

 


Ostatecznie zdecydowałem się również na konstrukcję dachu z wiązarów z najbliższej, autoryzowanej firmy. Cenę negocjowałem od pół roku, ale w końcu dziś, w późnych godzinach wieczornych nastąpiło wstępne porozumienie (idę "łeb w łeb" z negocjacjami w sprawie tarczy )

 

 


Jak wszystko się uda, to plan jest taki: do końca sierpnia - wylanie wieńca, w połowie września - konstrukcja dachu - październik - pokrycie dachu - listopad - URLOP!

wrk

Parterowe Ranczo :-)

W czasie kiedy my urlopowaliśmy murarze nieco popracowali i po powrocie zastaliśmy taki, cieszący oko widok:

 

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/mury20080803.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/mury20080803.jpg

 

Mniej ciesząca jest ta kupka cementu, którą widać z prawej strony... zostawiłem tam całą paletę a zastałem 20 worków - poszło więc 36 worków cementu... tylko na co?? Jutro czeka mnie poważna rozmowa... Jakieś rady?

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Po zakończeniu stanu zero chyba czas na pierwsze podsumowanie wydatków... W skrócie można to ująć tak - niemal zmieściłem się w budżecie - ale chyba wyłącznie przypadkiem...

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/stan_zero.gif

 


"Wydatki przed rozpoczęciem budowy" będą się zgadzały niemal co do złotówki, ale to dla tego, że częściowo znałem je przez układaniem budżetu... :)

 

 


Jeżeli chodzi o "Stan zero" to teoretycznie przekroczyłem budżet o 7% do tego dojdą pewnie jakieś jeszcze rozliczenia, ziemia pod taras czy ganek, więc pewnie pomyłka wzrośnie do 10% ale z drugiej strony na wszystkie materiały mam faktury VAT, więc jest spora szansa, że uda mi się odzyskać 15% ceny materiałów a wtedy - możliwe, że zmieszczę się w budżecie!!

 

 


No ale trzeba też wziąć pod uwagę wydatki, które zupełnie wymknęły się budżetowi... Narzędzi nakupowałem już za ponad dwa tysiące złotych... trzeba to wszystko będzie doliczyć do ostatecznego zamknięcia budżetu... Ciekawe o ile się sumarycznie pomyliłem... sam jestem ciekaw!

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Z dniem 25 lipca 2008 zakończyliśmy "etap zerowy". Z jednej strony miło, że do przodu, z drugiej załamka, jak wolno to idzie... W piątek, przed niewielkim urlopem mieliśmy jeszcze tylko rozładować zamówiony z Berlina Porotherm i śmigać na wakacje. Ostatecznie transport tak się spóźnił, że po rozładunku i powrocie do domu zostały mi tylko cztery godziny aby się spakować i na tydzień zapomnieć o budowie.

 

Dziewieć dni spędziliśmy w Czarnohorze, na Ukrainie rozkoszując się dzikimi górami i rewelacyjnymi widokami ale z drugiej strony mieliśmy okazję zobaczyć spustoszenie, jakie dzień przed naszym przyjazdem wyrządziła powódź. Do wioski gdzie mieszkaliśmy tydzień wcześniej docierał dwa razy dziennie autobus - teraz (i pewnie przez najbliższe pół roku) jedyn sposób dotarcia to cztery godziny marszu przez góry. Widoki jednka niewiarygodne...

 

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wakacje20080801.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wakacje20080801.jpg

 

http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wakacje20080802.jpg" rel="external nofollow">http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/wakacje20080802.jpg

 

Ponieważ w okolicy nie było prądu i nie działały komórki więc na tydzień budowa została w "innym świecie".

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Po konsultacjach http://forum.muratordom.pl/post2626677.htm" rel="external nofollow"> na forum ostatecznie zabraliśmy się we trójkę (ze znajomymi - Maciej i Łukasz - PODZIĘKOWANIA :) ) do wylewania chudziaka. Praca była ciężka, szczególnie, że początkowo zamiast go wylewać to go wysypywaliśmy, co powodowało, że praca była jeszcze cięższa... Gdzieś już po sześciu godzinach doszliśmy do tego jaka powinna być konsystencja tego betonu i pod wieczór osiągnęliśmy niezłe tempo .

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/rownanie18072008.jpg

 

 


Podsumowując - w 12h ukręciliśmy i wyrównaliśmy 55m2 betonu (grubości około 8-10cm). Ale efekt uzyskaliśmy niezły. Inspekcja przez Inwestorkę dnia następnego wykazała gładkość podłogi niemal idealną!

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/podlewanie18072008.jpg

wrk

Parterowe Ranczo :-)

Praca idzie do przodu (bo dużo robię ostatnio sam)! Piasek w fundamentach zagęszczony, ekipa ekspresowo podłączyła rury kanalizacyjne, a teraz w swoim szaleństwie i zapale do pracy postanowiłem nie czekać na spóźniejących się budowlańców i samemu ze znajomymi ukręcić beton i zrobić chudziaka pod podłogę na gruncie. Oto plac boju przygotowany na zalewanie:

 

 


http://www.pn.com.pl/guest/dzialka/podloga18072008.jpg



×
×
  • Dodaj nową pozycję...