
Bartłomiej
Użytkownicy-
Liczba zawartości
98 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Bartłomiej
-
Zbyszku_S Kilka dni temu przerabiałem temat okna połaciowego i zastosowania go jako wyłaz na dach. Od razu zaznaczam, że brałem pod uwagę wyłaz dla kominiarza, a nie wyjście ewakuacyjne. Okazało się, że w przypadku np. Veluxa, bardzo łatwo jest wyjąć skrzydło okna z ramy (wciśnięcie dwóch bolców) i w ten sposób utworzyć pełnowartościowy wyłaz. Takie rozwiązanie sprawdzi się w przypadku wizyt kominiarza, gorzej jednak będzie w przypadku niebezpieczeństwa, np. pożaru. To tylko uwaga, jak ewentualnie można sobie poradzić z wychodzeniem na dach przy zachowaniu rozsądku w wydawaniu ciężko zarobionych pieniędzy. Pozdrawiam, Bartłomiej
-
Wiosna idzie..... nie ma na to rady. :) Najwyższy czas zaczynać prace na mojej budowie. Jak pisałem wcześniej, zimę spędziłem na gorączkowych poszukiwania ekip wszelakiej maści. W wyniku niezliczonych spotkań, rozmów, ustalania, negocjacji oraz dyskusji na forum rodzinnym, udało nam się znaleźć oraz wybrać ekipy (serdecznie dziękuję za polecenie fachowców). Można zatem zaczynać. Z racji ograniczeń budżetowych musieliśmy podzielić tegoroczne prace na etapy. Jak na razie mamy zdefiniowany etap pierwszy. W jego skład wchodzą: - położenie instalacji wszelakich; - zalanie podłóg wylewkami oraz pokrycie ścian tynkiem; - wybudowanie schodów - nie zrobiliśmy tego na etapie budowy domu i nie żałujemy! - pokrycie dachu i zainstalowanie okien połaciowych; - i koniec wieńczący pierwszy etap - montaż okien, drzwi oraz bramy garażowej. Kolejne prace ruszą później, czyli gdzieś w lipcu, ale wszystko będzie zależne od zgromadzonych pieniędzy. A co słychać na samej budowie? Udało mi się znaleźć dobrego cieślę, który podjął się wykonac poprawki po mojej poprzedniej ekipie. Pod nadzorem mojego inspektora oraz przy jednoczesnych konsultacjach z projektantem udało mi się doprowadzić dach do stanu, w którym dekarz może rozpocząć swoją pracę. Elektryke mam właściwie już położoną. W tej chwili trwa kładzenia instalacji antenowej oraz okablowanie strukturalnego. Postanowiłem zrobić "na zapas" i instalację antenową kładę trójprzewodową a do każdego gniazdka tel/kom po dwie skrętki (kat. V oczywiście). Zastanawiam się jeszcze nad położeniem kabli pod ew. kamery w sypialniach, abyśmy później mogli oglądać sobie, czy nasze bejbi nie rozrabia zbytnio pozostawione w swojej sypialni. Mamy trochę skojarzenia z BigBrother, ale przecież nie musimy wykorzystywać tej instalacji zawsze. Jak nasze pociechy dorosną, to się kamerki pozdejmuje. Udało mi się wywalczyć z małżonką miejsce na szafkę, w której będzie skoncentrowane całe okablowanie strukturalne. Szafka niemała - 19" - ale musi się w niej zmieścić trochę sprzętu: serwer, modem, cross. Zastanawiam się jedynie, czy to dobrze, że ustapiłem jej w kwestii koncentratora okablowania antenowego - wynegocjowała położenie rozdzielni TV na suficie poddasza. Położoną mam już instalację kanalizacyjną wraz z wyjściem na zewnątrz budynku. Niestety, wkstutek naszego kaprysu posiadania łazienki przy sypialni na poddaszu trzeba było puścić pion kanalizacyjny w ścianie jadalni. Uzgodniłem z hydraulikiem, że pion będzie porządnie wkuty w ścianę i dodatkowo zaizolowany pianką. W niskoszumowe wynalazki jednej z firm produkującej rury nie wierzę - stąd ta izolacja. Do końca tygodnia powinna zostać położona instalacja wodna w całym domu. Czas więc najwyższy na wydrążenie studni. Znalazłem lokalnego człowieka, który zakłada studnie w okolicy. Okazuje się, że wodę można znaleźć już na ok 12-15 metrach pod powierzchnią. Rozmawiałem z sąsiadami - nie jest to najlepszej jakości woda, ale da się ją pic po zastosowaniu podstawowych filtrów na żelazo i mangan. Byłem też w gminie i sprawdzałem plany podłączenia mojego domu do wodociągu - za jakieś 2 bądź 3 lata powinienem mieć wodę gminną. I chyba się na nią zdecyduję, ponieważ jest ciągnięta z głębokości 50. metrów i dzięki temu dużo lepsza. Koszty nie są duże, więc zostawię w instalacji proste złącze umożliwiające "przejście" na inne zasilanie w wodę. A studnię zostawię sobie i tak do podlewania ogródka. Podjęliśmy z żoną kolejną istotną decyzję, która sprawiła nam duuuużo radości. Będziemy mieli saunę. Wybraliśmy miejsce na poddaszu; sauna będzie sąsiadowała z łazienką. :) Po długich konsultacjach z cieślą oraz projektantem, czy i w jaki sposón można przesunąć belkę, na której wspiera się konstrukcja dachu, wypracowaliśmy satysfakcjonującą koncepcję. Przesunięcie ścianki będzie banalne, domurowanie dwóch kolejnych również i w efekcie będziemy się cieszyć sauną o wymiarach 180x300cm. Sporo przestrzeni zabierze nam skos oraz ocieplenie, ale i tak zakładamy, że kąpieli zażywać będą dwie (max trzy) osoby. W budżecie pojawiła się kolejna pozycja; już się rozglądamy, skąd wziąć fundusze na saunę. :) Kolejna ekipa weszła dzisiaj z samego rana i od razu zaczęła pracowicie przybijać łaty i kontrłaty do naszego dachu. Kilka dni się na to zejdzie i już od poniedziałku na moim dachu pojawią się pierwsze dachówki. Po dziesiątkach godzin spędzonych na oglądaniu, wybieraniu i zastanawianiu się, wybraliśmy podwójną esówkę Braasa w klasycznym kolorze czerwieni. Czekamy na pogodę, aby swoje prace mógł rozpocząć murarz. Niestety, temperatura w nocy ciągle spada poniżej zera i boimy się o przemarzanie świeżo połozonej zaprawy. Z drugiej strony nie chcę czekać zbyt długo, gdyż boję się "zniknięcia" instalacji, które do tej pory zostały ułożone w moim domu. Niestety, plaga złodziejstwa się szerzy, również w mojej okolicy. Pozostaje mieć nadzieję oraz uczynnych sąsiadów. Strasznie długa wyszła ta opowieść, ale ostatnio bardzo dużo się dzieje na mojej budowie. Mógłbym tak jeszcze długo, ale czas wracać do pracy. :) W wolnych chwilach (a będą takie ?!? :) ) postaram się uzupełniać mój dziennik. Bartłomiej cdn [ Ta wiadomość była edytowana przez: Bartłomiej dnia 2003-03-26 10:43 ]
-
Dziennik Bart?omieja
Bartłomiej odpowiedział Bartłomiej → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Wiosna idzie..... nie ma na to rady. Najwyższy czas zaczynać prace na mojej budowie. Jak pisałem wcześniej, zimę spędziłem na gorączkowych poszukiwania ekip wszelakiej maści. W wyniku niezliczonych spotkań, rozmów, ustalania, negocjacji oraz dyskusji na forum rodzinnym, udało nam się znaleźć oraz wybrać ekipy (serdecznie dziękuję za polecenie fachowców). Można zatem zaczynać. Z racji ograniczeń budżetowych musieliśmy podzielić tegoroczne prace na etapy. Jak na razie mamy zdefiniowany etap pierwszy. W jego skład wchodzą: - położenie instalacji wszelakich; - zalanie podłóg wylewkami oraz pokrycie ścian tynkiem; - wybudowanie schodów - nie zrobiliśmy tego na etapie budowy domu i nie żałujemy! - pokrycie dachu i zainstalowanie okien połaciowych; - i koniec wieńczący pierwszy etap - montaż okien, drzwi oraz bramy garażowej. Kolejne prace ruszą później, czyli gdzieś w lipcu, ale wszystko będzie zależne od zgromadzonych pieniędzy. A co słychać na samej budowie? Udało mi się znaleźć dobrego cieślę, który podjął się wykonac poprawki po mojej poprzedniej ekipie. Pod nadzorem mojego inspektora oraz przy jednoczesnych konsultacjach z projektantem udało mi się doprowadzić dach do stanu, w którym dekarz może rozpocząć swoją pracę. Elektryke mam właściwie już położoną. W tej chwili trwa kładzenia instalacji antenowej oraz okablowanie strukturalnego. Postanowiłem zrobić "na zapas" i instalację antenową kładę trójprzewodową a do każdego gniazdka tel/kom po dwie skrętki (kat. V oczywiście). Zastanawiam się jeszcze nad położeniem kabli pod ew. kamery w sypialniach, abyśmy później mogli oglądać sobie, czy nasze bejbi nie rozrabia zbytnio pozostawione w swojej sypialni. Mamy trochę skojarzenia z BigBrother, ale przecież nie musimy wykorzystywać tej instalacji zawsze. Jak nasze pociechy dorosną, to się kamerki pozdejmuje. Udało mi się wywalczyć z małżonką miejsce na szafkę, w której będzie skoncentrowane całe okablowanie strukturalne. Szafka niemała - 19" - ale musi się w niej zmieścić trochę sprzętu: serwer, modem, cross. Zastanawiam się jedynie, czy to dobrze, że ustapiłem jej w kwestii koncentratora okablowania antenowego - wynegocjowała położenie rozdzielni TV na suficie poddasza. Położoną mam już instalację kanalizacyjną wraz z wyjściem na zewnątrz budynku. Niestety, wkstutek naszego kaprysu posiadania łazienki przy sypialni na poddaszu trzeba było puścić pion kanalizacyjny w ścianie jadalni. Uzgodniłem z hydraulikiem, że pion będzie porządnie wkuty w ścianę i dodatkowo zaizolowany pianką. W niskoszumowe wynalazki jednej z firm produkującej rury nie wierzę - stąd ta izolacja. Do końca tygodnia powinna zostać położona instalacja wodna w całym domu. Czas więc najwyższy na wydrążenie studni. Znalazłem lokalnego człowieka, który zakłada studnie w okolicy. Okazuje się, że wodę można znaleźć już na ok 12-15 metrach pod powierzchnią. Rozmawiałem z sąsiadami - nie jest to najlepszej jakości woda, ale da się ją pic po zastosowaniu podstawowych filtrów na żelazo i mangan. Byłem też w gminie i sprawdzałem plany podłączenia mojego domu do wodociągu - za jakieś 2 bądź 3 lata powinienem mieć wodę gminną. I chyba się na nią zdecyduję, ponieważ jest ciągnięta z głębokości 50. metrów i dzięki temu dużo lepsza. Koszty nie są duże, więc zostawię w instalacji proste złącze umożliwiające "przejście" na inne zasilanie w wodę. A studnię zostawię sobie i tak do podlewania ogródka. Podjęliśmy z żoną kolejną istotną decyzję, która sprawiła nam duuuużo radości. Będziemy mieli saunę. Wybraliśmy miejsce na poddaszu; sauna będzie sąsiadowała z łazienką. Po długich konsultacjach z cieślą oraz projektantem, czy i w jaki sposón można przesunąć belkę, na której wspiera się konstrukcja dachu, wypracowaliśmy satysfakcjonującą koncepcję. Przesunięcie ścianki będzie banalne, domurowanie dwóch kolejnych również i w efekcie będziemy się cieszyć sauną o wymiarach 180x300cm. Sporo przestrzeni zabierze nam skos oraz ocieplenie, ale i tak zakładamy, że kąpieli zażywać będą dwie (max trzy) osoby. W budżecie pojawiła się kolejna pozycja; już się rozglądamy, skąd wziąć fundusze na saunę. Kolejna ekipa weszła dzisiaj z samego rana i od razu zaczęła pracowicie przybijać łaty i kontrłaty do naszego dachu. Kilka dni się na to zejdzie i już od poniedziałku na moim dachu pojawią się pierwsze dachówki. Po dziesiątkach godzin spędzonych na oglądaniu, wybieraniu i zastanawianiu się, wybraliśmy podwójną esówkę Braasa w klasycznym kolorze czerwieni. Czekamy na pogodę, aby swoje prace mógł rozpocząć murarz. Niestety, temperatura w nocy ciągle spada poniżej zera i boimy się o przemarzanie świeżo połozonej zaprawy. Z drugiej strony nie chcę czekać zbyt długo, gdyż boję się "zniknięcia" instalacji, które do tej pory zostały ułożone w moim domu. Niestety, plaga złodziejstwa się szerzy, również w mojej okolicy. Pozostaje mieć nadzieję oraz uczynnych sąsiadów. Strasznie długa wyszła ta opowieść, ale ostatnio bardzo dużo się dzieje na mojej budowie. Mógłbym tak jeszcze długo, ale czas wracać do pracy. W wolnych chwilach (a będą takie ?!? ) postaram się uzupełniać mój dziennik. Bartłomiej cdn [ Ta wiadomość była edytowana przez: Bartłomiej dnia 2003-03-26 10:43 ] -
Grupa kampinoska
Bartłomiej odpowiedział adenium → na topic → Grupa kampinoska Grupa kampinoska Topics
Biedne zwierzątko. Coście się na tgo biednego qnia uwzięli? Przecież pospacerowac można na własnych odnóżach - tak też jest przyjemnie. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku !!! Bartek -
Biedne zwierzątko. Coście się na tgo biednego qnia uwzięli? Przecież pospacerowac można na własnych odnóżach - tak też jest przyjemnie. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku !!! Bartek
-
Grupa kampinoska
Bartłomiej odpowiedział adenium → na topic → Grupa kampinoska Grupa kampinoska Topics
Maco Ostatnio (wczoraj), jak jechałem trasą gdańską, to miała dwa pasy. Trzy zaczęły się dopiero na Wisłostradzie. Ale i tak dowiedziałem się od kolegi mieszkającego w Łomiankach, że potrafią tam być niezłe korki. Ale i tak będzie nieźle - obecnie z Bemowa dojeżdżam w 30 minut. Zwiększenie odległości z 8km do 30km zwiększy ten czas o 5-10 minut. A Górczewską i tak już się jedzie dużo lepiej. Pozostaje miec nadzieję, że na Lazurowej się nie zatrzymają i pociągną dalej dwie nitki Górczewskiej. Pozdrawiam, Bartek -
Maco Ostatnio (wczoraj), jak jechałem trasą gdańską, to miała dwa pasy. Trzy zaczęły się dopiero na Wisłostradzie. Ale i tak dowiedziałem się od kolegi mieszkającego w Łomiankach, że potrafią tam być niezłe korki. Ale i tak będzie nieźle - obecnie z Bemowa dojeżdżam w 30 minut. Zwiększenie odległości z 8km do 30km zwiększy ten czas o 5-10 minut. A Górczewską i tak już się jedzie dużo lepiej. Pozostaje miec nadzieję, że na Lazurowej się nie zatrzymają i pociągną dalej dwie nitki Górczewskiej. Pozdrawiam, Bartek
-
Witajcie ! Mój domek stoi na dość mokrym gruncie, więc nie było mowy o podpiwniczeniu. A mnie się tak marzy, żeby mieć taką niedużą piwniczkę na wino i może jakieś inne przetwory. Wymyślilismy z Małżonką, że wykopiemy dół na jakieś 1.5 metra, wybudujemy w nim niewysoką piwniczkę (ca. 2m) i przysypiemy sklepienie ziemią. Na wierzchu puścimy jakieś rozchodniki, a może trawę..... będzie zielono. I marzą mi się takie drewniane drzwiczki na grubych zawiasach, koniecznie skrzypiące ( ). Piwniczka powinna być wymurowana ze starej cegły, najlepiej jakiejś rozbiórkowej. Co o tym myślicie? Rozważaliście temat piwniczki? Wszelkie pomysły mile widziane. Pozdrawiam, Bartłomiej
- 655 odpowiedzi
-
- koszt
- piwniczka/ziemianka
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Komentarz do Dziennika Bartłomieja
Bartłomiej odpowiedział Alicjanka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
kodi_gdynia Przyznam się szczerze, że wstyd mi, iż tak dawno nie pojawiałem się na forum. Panuje to tak niesamowity klimat serdeczności, iż śmiało można powiedzieć, że tworzymy jakiś rodzaj społeczności. Obiecałem sobie, że więcej nie będę zaniedbywał tego forum. O błędach w więźbie mogę napisać, lecz niestety nie jestem fachowcem na tyle, żeby swobodnie posługiwać się odpowiednią nomenklaturą. Ale w srócie: - Do wykonania niektórych elementów (szczytowe krokwie) użyto belek o zbyt małym przekroju. Są dość długie, więc należy dołożyć jeszcze jeden punkto ich podparcia. Na szczęście wypada on poza pomieszczeniami użytkowymi. - Wokół komina wykonaną jakąś "partyzantkę" w konstrukcji dachu. Trzeba to przerobić, aby było "zgodnie ze sztuką". - Trzeba dołożyć stalowy dwuteownik jako podparcie jednego z poziomych elementów konstrukcji (cholera, kiedy ja się wreszcie nauczę tych nazw !!!). - W pomieszczeniu nad garażem należało dołożyć jętki, gdyż krokwie nie dawały gwarancji rozjechania się dachu. - Pionowy słup podpierający konstrukcję wypadł pośrodku sypialni. Zrobiono go symetrycznie, bo tak prościej, ale niezgodnie z projektem. To właściwie tyle. Nie jest to dużo roboty, ale trzeba ją wykonać fachowo, abym mógł obłożyc dach ciężką dachówką cementową i aby mi w przyszłości nie pracował zbyt silnie powodując rysy na poddaszu. Fotek z budowy mam sporo - jakieś 3-4 klisze, ale wszystko jest w postaci "analogowej", czyli na negatywach i odbitkach. Nie mam skanera, aby móc to poskanować i umieścić w sieci. Obiecuję, że nad tym pomyślę. A dom ma ładny - bryła wszystkim się podoba. Pozdrawiam, Bartek -
13.12.2002 Postanowiłem moje dzisiejsze wpisy dziennikowe podzielić na dwie części. Z racji tego, że nie uzupełniałem go od tak dawna, pierwsza część opisuje przeszłość. Teraz czas napisać, czym obecnie się zajmuję. Zima pełną gębą, mrozy już zdrowo dokuczają, a zatem najwyższy czas zabrac się za poszukiwanie ekip(y), która zajmie się doprowadzeniem mojego domu do stanu "zamieszkiwalności". bardzo chciałbym związać się z jakimś jednym wykonawcą, jak to zrobili niektórzy forumowicze, ale widzę kilka wad takiego rozwiązania: a) Ciężko znaleźć firmę, która ma (bardzo) dobrych fachowców z każdej dziedziny. A jednak przy wykończeniu domu jest sporo prac specjalistycznych, które oddać najlepiej w ręce doświadczonych ludzi. b) Firmy, które mówią o sobie, że kompleksowo zajmą się wykończeniem domu, najczęściej podzlecają przeróżne prace "zewnętrznym" fachowcom, a to odbija się na cenie usługi, gdyż oczywiście swoją marżę jakąś muszą narzucić. c) Jeśli nawet znajdę taką firmę, ciężko się z nią dyskutuje nt. cen. Wypróbowałem. Porażka. d) W razie jakiejś wpadki z częścią roboty, ciężko taką firmę wyrzucić z budowy, bo trzeba na jej miejsce znajdować podobną. Gdy się bierze fachowców do każdej z prac osobno, można w nich przebierać, jak w ulęgałkach. Ale wtedy całość zarządzania procesem budowy należy wziąć na siebie. To nie jest wcale taki minus, bo i tak nie ma co liczyć, że ktoś nas wyręczy w nadzorowaniu budowy (vide moje doświadczenia z cieślami). No, ale wystarczy już tych moich przemyśleń. Przede mną stoi zadanie zorganizowania ekip wykończeniowych. Zastanawiam się nad następującym podziałem: 1. Dekarz - do wykonania poprawek w konstrukcji dachu, położenia pokrycia, obróbek blacharskich, rynien, zamontowania okien połaciowych. 2. Ekipa do instalacji wodno-kanalizacyjnych oraz c.o. Do tej grupy prac zaliczam zamontowanie i uruchomienie kotłowni oraz położenie instalacji ogrzewania podłogowego. 3. Tynkarze wewnętrzni. Waham się pomiędzy maszynowym tynkiem gipsowym a tradycyjnym cem-wap. Ceny stoją przemawiają raczej za gipsowym, ale jeszcze ostatecznej decyzji nie podjąłem. 4. Wykończenie wnętrz - począwszy od wykonania wylewek przez glazurę oraz parkiety, aż po ostateczne ocieplenie dachu i malowanie. 5. Roboty specjalistyczne, do których zaliczam elektryka, montaż okien, instalację gazową (kocioł + kuchnia), kominek z DGP, odkurzacz centralny, brama garażowa. Pozostałe roboty na zewnątrz budynku (np. tynki czy ogrodzenie) zostawiam sobie nieco na później. Jeżeli z Waszego doświadczenia wynika, iż przyjęte przeze mnie założenia co do "konstrukcji" ekip są nieprawidłowe, dajcie mi znać w "komentarzach". Może czegoś nie widzę, może o czymś zapomniałem. Będę wdzięczny za wszystkie porady. Jeśli moglibyście mi polecić jakiego wypróbowanego fachowca, np. elektryka z wyobraźnią, tynkarza bądź kominkarza - będę bardzo wdzięczny. No i mam nadzieję, że za jakiś czas znów spotkam się z grupą warszawską. :) Pozdrawiam, Bartłomiej
-
Dziennik Bart?omieja
Bartłomiej odpowiedział Bartłomiej → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
13.12.2002 Postanowiłem moje dzisiejsze wpisy dziennikowe podzielić na dwie części. Z racji tego, że nie uzupełniałem go od tak dawna, pierwsza część opisuje przeszłość. Teraz czas napisać, czym obecnie się zajmuję. Zima pełną gębą, mrozy już zdrowo dokuczają, a zatem najwyższy czas zabrac się za poszukiwanie ekip(y), która zajmie się doprowadzeniem mojego domu do stanu "zamieszkiwalności". bardzo chciałbym związać się z jakimś jednym wykonawcą, jak to zrobili niektórzy forumowicze, ale widzę kilka wad takiego rozwiązania: a) Ciężko znaleźć firmę, która ma (bardzo) dobrych fachowców z każdej dziedziny. A jednak przy wykończeniu domu jest sporo prac specjalistycznych, które oddać najlepiej w ręce doświadczonych ludzi. b) Firmy, które mówią o sobie, że kompleksowo zajmą się wykończeniem domu, najczęściej podzlecają przeróżne prace "zewnętrznym" fachowcom, a to odbija się na cenie usługi, gdyż oczywiście swoją marżę jakąś muszą narzucić. c) Jeśli nawet znajdę taką firmę, ciężko się z nią dyskutuje nt. cen. Wypróbowałem. Porażka. d) W razie jakiejś wpadki z częścią roboty, ciężko taką firmę wyrzucić z budowy, bo trzeba na jej miejsce znajdować podobną. Gdy się bierze fachowców do każdej z prac osobno, można w nich przebierać, jak w ulęgałkach. Ale wtedy całość zarządzania procesem budowy należy wziąć na siebie. To nie jest wcale taki minus, bo i tak nie ma co liczyć, że ktoś nas wyręczy w nadzorowaniu budowy (vide moje doświadczenia z cieślami). No, ale wystarczy już tych moich przemyśleń. Przede mną stoi zadanie zorganizowania ekip wykończeniowych. Zastanawiam się nad następującym podziałem: 1. Dekarz - do wykonania poprawek w konstrukcji dachu, położenia pokrycia, obróbek blacharskich, rynien, zamontowania okien połaciowych. 2. Ekipa do instalacji wodno-kanalizacyjnych oraz c.o. Do tej grupy prac zaliczam zamontowanie i uruchomienie kotłowni oraz położenie instalacji ogrzewania podłogowego. 3. Tynkarze wewnętrzni. Waham się pomiędzy maszynowym tynkiem gipsowym a tradycyjnym cem-wap. Ceny stoją przemawiają raczej za gipsowym, ale jeszcze ostatecznej decyzji nie podjąłem. 4. Wykończenie wnętrz - począwszy od wykonania wylewek przez glazurę oraz parkiety, aż po ostateczne ocieplenie dachu i malowanie. 5. Roboty specjalistyczne, do których zaliczam elektryka, montaż okien, instalację gazową (kocioł + kuchnia), kominek z DGP, odkurzacz centralny, brama garażowa. Pozostałe roboty na zewnątrz budynku (np. tynki czy ogrodzenie) zostawiam sobie nieco na później. Jeżeli z Waszego doświadczenia wynika, iż przyjęte przeze mnie założenia co do "konstrukcji" ekip są nieprawidłowe, dajcie mi znać w "komentarzach". Może czegoś nie widzę, może o czymś zapomniałem. Będę wdzięczny za wszystkie porady. Jeśli moglibyście mi polecić jakiego wypróbowanego fachowca, np. elektryka z wyobraźnią, tynkarza bądź kominkarza - będę bardzo wdzięczny. No i mam nadzieję, że za jakiś czas znów spotkam się z grupą warszawską. Pozdrawiam, Bartłomiej -
13.12.2002 Minęło ponad 6 miesięcy, jak nie zaglądałem do mojego dziennika budowy. Niedobrze, a raczej wstyd. Postaram się teraz nadrobić moje wpisy bo działo się....... oj działo. Ostatni wpis skończyłem na wylewaniu stropu. Tak - strop mi się udał, ani jednej ryski, ani jednego pęknięcia. Właściwie nie mam żadnych grubszych zastrzeżen do wykonanej pracy, po wylewaniu pozostały jedynie tylko jakieś nieliczne "nieobetonione" druty zbrojenia, które wymagały zabezpieczenia. I już. Wymurowanie poddasza okazało się zadaniem wyjątkowo banalnym. Robota szła dobrze, sprawnie. Kłopoty zaczęły się, a własciwie "wyszły", przy stawianiu konstrukcji dachu. I w tym miejscu musze się mocno uderzyć w piersi i przynać publicznie do popełnienia CIĘŻKIEGO GRZECHU inwestorskiego. Otóż wskutek przeróżnych napiętrzających się obowiązków służbowcyh (wyjazdy itp) niedopilnowałem budowy. Najciężej odbiło się to na kostrukcji dachu, która została wykonana przez cieśli na ich własny sposób. Nie przypilnowałem, aby trzymali się ściśle projektu a oni stwierdzili, iż doświadczenie upoważnia ich do nieuzgodnionych zmian w konstrukcji dachu. Na budowie pojawiłem się za późno, aby wstrzymywać jakiekolwiek prace. Dodatkowo dołożyła się do tego moja nieznajomość tematu - wielokrotnie oglądałem kostrukję i nie widziałem niezgodności. Refleksja pojawiła się zbyt późno dach był już prawie całkowicie odeskowany. Miałem szczerą chęć kazać im rozbierać cały dach, ale już wtedy nie najlepiej układało mi się z wykonawcą, więc ryzykowałem zwyczajnie porzucenie budowy. Po dokonoaniu inspekcji przez dwóch niezależnych od siebie fachowców (w tym mojego zaufanego projektanta) okazało się, że nie jest tak źle. Przegoniłem cieśli z budowy, wykonawcę też i zabrałem się do sporządzania listy poprawek. Najwięcej dotyczyło więźby, ale mam na tyle szczęścia, że żadne z nieprawidłowości wykonawców nie są nie do naprawienia. Projektant zaproponował zmiany (poprawki), poprzeliczał wszystko i okazało się, że po dorzuceniu kilku elementów, podparciu niektórych elementów "niekłopotliwych" estetycznie miejscach, dach zachowa swoją zdolność unoszenia ciężarów przewidzianych w projekcie. Poprawki dachu zamierzam zrobić przy pomocy dekarzy. Znalazłem dwóch, którzy deklarują chęć pomocy i mam pewność, że solidnie wykonają swoją robotę. Jeden z nich jest polecony przez kolegę z pracy, który miał jeszcze większe "przygody" ze swoją więźbą. Jestem dobrej myśli. Aby uporządkować nieco mój dziennik, muszę trzymać się kalendarza. Dokładnie 10. lipca otrzymałem od mojego wykonawcy "sesemesa" z wiadomością, że budowa została zakończona. Oprócz zastrzeżeń do wykonania więźby, na mojej liście zastrzeżeń nie pojawiły się już jakieś bardziej znaczące pozycje - ot, kilka drobiazgów nie mających znaczenia dla konstrukcji budynku bądź jego właściwości. I tak dobrnąłem do końca fazy pierwszej budowy mojego domu, czyli stanu określanego jako surowy otwarty. To na razie koniec prac na ten rok, reszta rusza na wiosnę. Jak do tej pory zdobyłem bardzo istotną nauczkę na przyszłość. Za żadne skarby nie pozostawić budowy na dłużej niż jeden dzień w rękach wykonawców. Inspekcja inwestora musi być wykonywana codziennie, choćby miało to kosztować wiele czasu, energii czy paliwa. Nerwy, jakich w ten sposób można uniknąć są bezcenne. Wiem, że pisze rzeczy oczywiste dla większości inwestorów z forum Muratora, ale może mój wpis ostrzeże kogoś przed pójściem w moje ślady. Tak czy inaczej, w przyszłość patrzę z optymizmem. Przecież już za rok będę mieszkał w moim wymarzonym domu....... cdn.
-
Dziennik Bart?omieja
Bartłomiej odpowiedział Bartłomiej → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
13.12.2002 Minęło ponad 6 miesięcy, jak nie zaglądałem do mojego dziennika budowy. Niedobrze, a raczej wstyd. Postaram się teraz nadrobić moje wpisy bo działo się....... oj działo. Ostatni wpis skończyłem na wylewaniu stropu. Tak - strop mi się udał, ani jednej ryski, ani jednego pęknięcia. Właściwie nie mam żadnych grubszych zastrzeżen do wykonanej pracy, po wylewaniu pozostały jedynie tylko jakieś nieliczne "nieobetonione" druty zbrojenia, które wymagały zabezpieczenia. I już. Wymurowanie poddasza okazało się zadaniem wyjątkowo banalnym. Robota szła dobrze, sprawnie. Kłopoty zaczęły się, a własciwie "wyszły", przy stawianiu konstrukcji dachu. I w tym miejscu musze się mocno uderzyć w piersi i przynać publicznie do popełnienia CIĘŻKIEGO GRZECHU inwestorskiego. Otóż wskutek przeróżnych napiętrzających się obowiązków służbowcyh (wyjazdy itp) niedopilnowałem budowy. Najciężej odbiło się to na kostrukcji dachu, która została wykonana przez cieśli na ich własny sposób. Nie przypilnowałem, aby trzymali się ściśle projektu a oni stwierdzili, iż doświadczenie upoważnia ich do nieuzgodnionych zmian w konstrukcji dachu. Na budowie pojawiłem się za późno, aby wstrzymywać jakiekolwiek prace. Dodatkowo dołożyła się do tego moja nieznajomość tematu - wielokrotnie oglądałem kostrukję i nie widziałem niezgodności. Refleksja pojawiła się zbyt późno dach był już prawie całkowicie odeskowany. Miałem szczerą chęć kazać im rozbierać cały dach, ale już wtedy nie najlepiej układało mi się z wykonawcą, więc ryzykowałem zwyczajnie porzucenie budowy. Po dokonoaniu inspekcji przez dwóch niezależnych od siebie fachowców (w tym mojego zaufanego projektanta) okazało się, że nie jest tak źle. Przegoniłem cieśli z budowy, wykonawcę też i zabrałem się do sporządzania listy poprawek. Najwięcej dotyczyło więźby, ale mam na tyle szczęścia, że żadne z nieprawidłowości wykonawców nie są nie do naprawienia. Projektant zaproponował zmiany (poprawki), poprzeliczał wszystko i okazało się, że po dorzuceniu kilku elementów, podparciu niektórych elementów "niekłopotliwych" estetycznie miejscach, dach zachowa swoją zdolność unoszenia ciężarów przewidzianych w projekcie. Poprawki dachu zamierzam zrobić przy pomocy dekarzy. Znalazłem dwóch, którzy deklarują chęć pomocy i mam pewność, że solidnie wykonają swoją robotę. Jeden z nich jest polecony przez kolegę z pracy, który miał jeszcze większe "przygody" ze swoją więźbą. Jestem dobrej myśli. Aby uporządkować nieco mój dziennik, muszę trzymać się kalendarza. Dokładnie 10. lipca otrzymałem od mojego wykonawcy "sesemesa" z wiadomością, że budowa została zakończona. Oprócz zastrzeżeń do wykonania więźby, na mojej liście zastrzeżeń nie pojawiły się już jakieś bardziej znaczące pozycje - ot, kilka drobiazgów nie mających znaczenia dla konstrukcji budynku bądź jego właściwości. I tak dobrnąłem do końca fazy pierwszej budowy mojego domu, czyli stanu określanego jako surowy otwarty. To na razie koniec prac na ten rok, reszta rusza na wiosnę. Jak do tej pory zdobyłem bardzo istotną nauczkę na przyszłość. Za żadne skarby nie pozostawić budowy na dłużej niż jeden dzień w rękach wykonawców. Inspekcja inwestora musi być wykonywana codziennie, choćby miało to kosztować wiele czasu, energii czy paliwa. Nerwy, jakich w ten sposób można uniknąć są bezcenne. Wiem, że pisze rzeczy oczywiste dla większości inwestorów z forum Muratora, ale może mój wpis ostrzeże kogoś przed pójściem w moje ślady. Tak czy inaczej, w przyszłość patrzę z optymizmem. Przecież już za rok będę mieszkał w moim wymarzonym domu....... cdn. -
Grupa kampinoska
Bartłomiej odpowiedział adenium → na topic → Grupa kampinoska Grupa kampinoska Topics
Witajcie w piątek trzynastego! ckwadrat: Dobra komunikacja wymaganie, które stawialiśmy w ścisłej czołówce podczas poszukiwania działki. Gdy znalazłem już jakiegoś "kandydata" to zwykle wynierałem się tam samochodem w godzinach szczytu (porannego i popołudniowego) i liczyłem czas oraz ogólny "komfort" podróżowania. Rejony St. Babic + dalej zawsze były pozapychane, natomiast trasą gdańską jeździło mi się znakomicie. Pracuję w ścisłym centrum (Marriott) i podróż rano (start ok. 7:30) zajmuje mi jakieś 35 minut. Obecnie mieszkam na Bemowie i dojeżdżam w 25 minut, tak więc różnica nie jest duża. A z Adamówka mam równo 30km. Problem z korkami na gdanskiej występuje w lato, gdy ludzie wracają z urlopów znad morza bądź jezior. Ale zwykle korkuje się przed Łomiankami, czyli ja będę skręcał do siebie jakieś 10km wcześniej. A jak mi przyjdzie ochota wracać z południa Polski, to przecież ruch "wyjeżdżający" z Wawy prawie nie występuje w te newralgiczne dni. Zobaczymy - decyzję już podjęliśmy, więc za rok zaczniemy zbierać nasze doświadczenia w tej kwestii. Przynajmniej mam taką nadzieję. Maco: Tak, byliśmy z żoną na spotkaniu ogniskowym w lecie. I owszem, polecaliśmy Adamówek. Masz rację, komunikacja jest tam najsłabszą stroną - jakiś lokalny pekaes jeździ bardzo rzadko i jeszcze w dodatku tylko do Czosnowa. Stamtąd trzeba się zabrać dopiero do Warszawy. Braliśmy to pod uwagę, więc bardzo dbamy o nasz samochodzik, żeby nam służył długo i bezawaryjnie. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się spotkać w Kampinosie. To wspaniałe miejsce na odpowczynek i spacery. A i ognisko można zrobić w pięknym otoczeniu! Pozdrawiam, Bartek -
Witajcie w piątek trzynastego! ckwadrat: Dobra komunikacja wymaganie, które stawialiśmy w ścisłej czołówce podczas poszukiwania działki. Gdy znalazłem już jakiegoś "kandydata" to zwykle wynierałem się tam samochodem w godzinach szczytu (porannego i popołudniowego) i liczyłem czas oraz ogólny "komfort" podróżowania. Rejony St. Babic + dalej zawsze były pozapychane, natomiast trasą gdańską jeździło mi się znakomicie. Pracuję w ścisłym centrum (Marriott) i podróż rano (start ok. 7:30) zajmuje mi jakieś 35 minut. Obecnie mieszkam na Bemowie i dojeżdżam w 25 minut, tak więc różnica nie jest duża. A z Adamówka mam równo 30km. Problem z korkami na gdanskiej występuje w lato, gdy ludzie wracają z urlopów znad morza bądź jezior. Ale zwykle korkuje się przed Łomiankami, czyli ja będę skręcał do siebie jakieś 10km wcześniej. A jak mi przyjdzie ochota wracać z południa Polski, to przecież ruch "wyjeżdżający" z Wawy prawie nie występuje w te newralgiczne dni. Zobaczymy - decyzję już podjęliśmy, więc za rok zaczniemy zbierać nasze doświadczenia w tej kwestii. Przynajmniej mam taką nadzieję. Maco: Tak, byliśmy z żoną na spotkaniu ogniskowym w lecie. I owszem, polecaliśmy Adamówek. Masz rację, komunikacja jest tam najsłabszą stroną - jakiś lokalny pekaes jeździ bardzo rzadko i jeszcze w dodatku tylko do Czosnowa. Stamtąd trzeba się zabrać dopiero do Warszawy. Braliśmy to pod uwagę, więc bardzo dbamy o nasz samochodzik, żeby nam służył długo i bezawaryjnie. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się spotkać w Kampinosie. To wspaniałe miejsce na odpowczynek i spacery. A i ognisko można zrobić w pięknym otoczeniu! Pozdrawiam, Bartek
-
Grupa kampinoska
Bartłomiej odpowiedział adenium → na topic → Grupa kampinoska Grupa kampinoska Topics
Cześć C^2 Mój dom jest niepodpiwniczony, ściany trójwarstwowe z Porothermu: 25 + 10cm styropianu + elewacyjna. Prawdę mówiąc dziwię się, że jestem jedyny od strony północnej. Przymierzałem się długo do okolic przedłużenia Górczewskiej, ale ceny gruntu były zabijające. Drugi "mocny" argument to dojazd: czy nie macie problemów z porannym dojazdem do Warszawy i ew. popołudnowym powrotem? Ale i tak kampinos jest piękny! Mam jakieś 1.5 km do samego parku. Na mojej budowie grasowały już cietrzewie i nawet była sarenka. Pozdrawiam, Bartek -
Cześć C^2 Mój dom jest niepodpiwniczony, ściany trójwarstwowe z Porothermu: 25 + 10cm styropianu + elewacyjna. Prawdę mówiąc dziwię się, że jestem jedyny od strony północnej. Przymierzałem się długo do okolic przedłużenia Górczewskiej, ale ceny gruntu były zabijające. Drugi "mocny" argument to dojazd: czy nie macie problemów z porannym dojazdem do Warszawy i ew. popołudnowym powrotem? Ale i tak kampinos jest piękny! Mam jakieś 1.5 km do samego parku. Na mojej budowie grasowały już cietrzewie i nawet była sarenka. Pozdrawiam, Bartek
-
Grupa kampinoska
Bartłomiej odpowiedział adenium → na topic → Grupa kampinoska Grupa kampinoska Topics
Dzień dobry! Chciałem się przywitać. Na imię mam Bartek. Buduję się we wsi Adamówek, po północnej stronie KPN. Mój domek już stoi - na wiosnę rozpoczynam z wszelkimi pracami wykończeniowymi. Pozdrawiam serdecznie Grupę Kampinowską -
Dzień dobry! Chciałem się przywitać. Na imię mam Bartek. Buduję się we wsi Adamówek, po północnej stronie KPN. Mój domek już stoi - na wiosnę rozpoczynam z wszelkimi pracami wykończeniowymi. Pozdrawiam serdecznie Grupę Kampinowską
-
Grupa warszawska
Bartłomiej odpowiedział strix → na topic → Grupa warszawska_2 Grupa warszawska_2 Topics
Dzień dobry! Po długiej nieobecności na forum chciałem się (ponownie) przywitać. I jeszcze powiedzieć, że też bym się chętnie wybrał na jakieś ognisko zimowe. Tylko trzeba bardzo mocno palić !!! Pozdrawiam wszystkich Inwestorów GW Bartłomiej -
Dzień dobry! Po długiej nieobecności na forum chciałem się (ponownie) przywitać. I jeszcze powiedzieć, że też bym się chętnie wybrał na jakieś ognisko zimowe. Tylko trzeba bardzo mocno palić !!! Pozdrawiam wszystkich Inwestorów GW Bartłomiej
-
akson Próbowałem się z Tobą skontaktować via e-mail. Czy mógłby poprosić na priv Twój adres e-mail, abyśmy mogli przegadać kwestie sauny. Serdecznie dziękuję, Bartek Chmielewski
-
06 06 Minęły raptem dwa dni od mojego ostatniego wpisu, a już jest czym uzupełnić mój dziennik. Niniejszy wpis stać będzie pod hasłem "STROP". Wczoraj wieczorem Inspektor przejrzał całe zbrojenie, zweryfikował wszystkie wrażliwe punkty, sprawdził, że wszystko w porządku. Ja nie miałem specjalnie wątpliwości, że jest OK, ponieważ ekipa zęby zjadła na takiej robocie i na "zbrojarce" znają się jak mało kto. Mają juz duże doświadczenie, niejedną dużą (i małą) inwestycję za sobą. Operacja "STROP" rozpoczęła się dzisiaj rano o siódmej. Spóźniłem się 10 minut i akurat trafiłem na wylewanie pierwszej gruchy. Jedna ciekawa rzecz to to, że w chwili rozpoczynania wylewania, "szeryf" się przeżegnał nabożnie. Jednak czuje chłopina jakiś respekt przed nieodwracalnym..... :) Pompa, podajnik, wszystko szło bardzo sprawnie. Samo wylanie jednej gruszki trwa ok 9 minut. Przyjeżdżały dwie z pobliskiej betoniarni więc przestojów specjalnie nie było. Gdyby była trzecia, to by można było lać "jednym ciągiem" z przerwami tylko na zmianę gruszki. Współpraca z operatorem pompy pozostawiał trochę do życzenia, ale zwróciliśmy mu uwagę i już potem wszystko było OK. Podsumowanie: powierzchnia stropu: ponad 190m2 grubość stropu: 19cm ilość betonu: ok 37 m3 liczba gruszek: 7 waga wylanego stropu: prawie 105 ton !!! (przy założeniu, że m3 B25 waży 2.8 tony) Na mnie robi to niezłe wrażenie, nie wiem jak na Was. :) Pogoda tylko mi się trochę nie podoba, zapowiada się słonecznie i ciepło. Zapowiada się upojny weekend na budowie, podlewanie betonu 3 razy dziennie co najmniej. Trochę mi się to nie uśmiecha, będę musiał zabrać z ogródka wahadłowy zraszacz do podlewania. jak długo powinna trwać taka jedna "sesja" podlewania? Trzymajcie kciuki za mój strop. Pozdrawiam, Bartłomiej cd z całą pewniością nastąpi
-
Dziennik Bart?omieja
Bartłomiej odpowiedział Bartłomiej → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
06 06 Minęły raptem dwa dni od mojego ostatniego wpisu, a już jest czym uzupełnić mój dziennik. Niniejszy wpis stać będzie pod hasłem "STROP". Wczoraj wieczorem Inspektor przejrzał całe zbrojenie, zweryfikował wszystkie wrażliwe punkty, sprawdził, że wszystko w porządku. Ja nie miałem specjalnie wątpliwości, że jest OK, ponieważ ekipa zęby zjadła na takiej robocie i na "zbrojarce" znają się jak mało kto. Mają juz duże doświadczenie, niejedną dużą (i małą) inwestycję za sobą. Operacja "STROP" rozpoczęła się dzisiaj rano o siódmej. Spóźniłem się 10 minut i akurat trafiłem na wylewanie pierwszej gruchy. Jedna ciekawa rzecz to to, że w chwili rozpoczynania wylewania, "szeryf" się przeżegnał nabożnie. Jednak czuje chłopina jakiś respekt przed nieodwracalnym..... Pompa, podajnik, wszystko szło bardzo sprawnie. Samo wylanie jednej gruszki trwa ok 9 minut. Przyjeżdżały dwie z pobliskiej betoniarni więc przestojów specjalnie nie było. Gdyby była trzecia, to by można było lać "jednym ciągiem" z przerwami tylko na zmianę gruszki. Współpraca z operatorem pompy pozostawiał trochę do życzenia, ale zwróciliśmy mu uwagę i już potem wszystko było OK. Podsumowanie: powierzchnia stropu: ponad 190m2 grubość stropu: 19cm ilość betonu: ok 37 m3 liczba gruszek: 7 waga wylanego stropu: prawie 105 ton !!! (przy założeniu, że m3 B25 waży 2.8 tony) Na mnie robi to niezłe wrażenie, nie wiem jak na Was. Pogoda tylko mi się trochę nie podoba, zapowiada się słonecznie i ciepło. Zapowiada się upojny weekend na budowie, podlewanie betonu 3 razy dziennie co najmniej. Trochę mi się to nie uśmiecha, będę musiał zabrać z ogródka wahadłowy zraszacz do podlewania. jak długo powinna trwać taka jedna "sesja" podlewania? Trzymajcie kciuki za mój strop. Pozdrawiam, Bartłomiej cd z całą pewniością nastąpi -
04.05 Prace na budowie idą pełną parą. Już w niedzielę mogłem chodzić po deskowaniu dla mojego stropu, wczoraj ekipa zabrała się za układanie zbrojenia. Moją budowę wizytował dodatkowo projektant - bardzo się cieszę, ponieważ miał okazję pogadać bezpośrednio z ekipą, sprawdzić, czy wszystko jest wykonywane zgodnie z jego zamysłem oraz projektem. No i wszystko jest OK. Zgodnie z opinią projektanta, moja ekipa bardzo solidnie wykonuje zbrojenie - widać chłopaki maja duże w tym doświadczenie. Prace murarskie jak na razie też w najlepszym porządku, nie ma się do czego przyczepić. Bardzo się z tego cieszę, projektant jest jednocześnie wykonawcą, więc ma również doświadczenie praktyczne a to duży atut. Na środę planowane jest wylewanie stropu. Muszę się urwać z roboty - bardzo chcę być przy tej operacji. Jak na razie pogodę mamy słoneczną więc trzeba będzie się przyłozyć do pielęgnacji. Ale podobno pod koniec tygodnia ma padać.... W czwartek przyjeżdża więźba. Bardzo szybko się uwinęli. To dobrze się składa, bo chłopaki wezmą się od razu do impregnacji - postanowiłem robić to już na budowie. W czwartek będzie tez cieśla - muszę sobie z facetem porozmawiać. cdn. Bartłomiej