Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

maksiu

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    17 308
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez maksiu

  1. maksiu
    Podbitka przy murłacie, szczyt wschodni


    18 czerwiec 2005
     
     

    Sobota na budowie to to na co czeka się cały tydzień, plan na dzień dzisiejszy był niemal identyczny jak większość ostatnich planów, czyli zrobić ile się da podbitki. Oprócz tego, na budowę przyjechał dziś mój ojciec, który wykonywał zadania specjalne. Do zadań specjalnych należało: udrożnienie otworu na drzwi tarasowe, podłączenie zasilania na gniazdkach na zewnątrz budynku oraz złożenie kawałka instalacji elektrycznej (wykucie dwóch puszek i podłączenie kabelków do przyszłych lamp na tarasie z wyłącznikiem). Na dobry początek zabraliśmy się za podłączanie prądu do gniazdek na zewnątrz budynku, gdyż miały być one dziś mi potrzebne. Gdy już podłączyliśmy i sprawdziliśmy, nastąpił podział pracy, ja zabrałem się za podbitkę, a ojciec za swoją część. Na szczęście podbitka do robienia coraz niżej, coraz mniej rusztowań potrzeba, a co za tym idzie i mniej czasu traci się na przygotowania do właściwej pracy. Gdy już wszystko porozstawiałem zacząłem od pomalowania ostatniego kawałka ściany szczytowej, a gdy wysechł przyszła kolej na podbitkę. Na początku szło fajnie, listwy były już prawie przymocowanie, wiec szybko przybywało zrobionej podbitki. Ale co dobre, szybko się kończy, bo doszedłem do murłaty i trzeba było znowu zrobić konstrukcje pod kosz. Z tym jak już się zdążyłem przekonać jest różnie. Tym razem było tak sobie, niby wszystko sprawnie poszło, ale okazało się że zrobiłem błąd w myśleniu i połowę musiałem rozebrać. Na szczęście poprawki były mniej pracochłonne i można już było mocować kształtki PCV. A gdy i te znalazły się na swoich miejscach przyszła kolej na panele PCV. Gdyby nie fakt, że musiałem nieco wcześniej zjechać z budowy pewnie cała jedna strony tego szczytu była by zrobiona. Do dokończenia nie zostało wiele, koło godzinki roboty. W tym czasie ojciec wyczarował z desek drzwi tarasowe i wewnątrz domu zrobiło się o wiele jaśniej. Na koniec zaczął jeszcze podłączać kabelki, ale stwierdził że ma już na dziś dość i dokończy innym razem. Jutro na budowie niespodzianka, ale o tym jutro.
     
     

    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=18czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka przy murłacie, szczyt wschodni - 18 czerwiec 2005
     
     
     

    Na sam koniec tradycyjnie pozdrowienia dla fanklubu, dziś zupełnie nieoczekiwanie na literkę W, czyli pozdrowienia dla Whispera zwanego Prezesem.
  2. maksiu
    Podbitka przy murłacie, szczyt wschodni


    18 czerwiec 2005
     
     

    Sobota na budowie to to na co czeka się cały tydzień, plan na dzień dzisiejszy był niemal identyczny jak większość ostatnich planów, czyli zrobić ile się da podbitki. Oprócz tego, na budowę przyjechał dziś mój ojciec, który wykonywał zadania specjalne. Do zadań specjalnych należało: udrożnienie otworu na drzwi tarasowe, podłączenie zasilania na gniazdkach na zewnątrz budynku oraz złożenie kawałka instalacji elektrycznej (wykucie dwóch puszek i podłączenie kabelków do przyszłych lamp na tarasie z wyłącznikiem). Na dobry początek zabraliśmy się za podłączanie prądu do gniazdek na zewnątrz budynku, gdyż miały być one dziś mi potrzebne. Gdy już podłączyliśmy i sprawdziliśmy, nastąpił podział pracy, ja zabrałem się za podbitkę, a ojciec za swoją część. Na szczęście podbitka do robienia coraz niżej, coraz mniej rusztowań potrzeba, a co za tym idzie i mniej czasu traci się na przygotowania do właściwej pracy. Gdy już wszystko porozstawiałem zacząłem od pomalowania ostatniego kawałka ściany szczytowej, a gdy wysechł przyszła kolej na podbitkę. Na początku szło fajnie, listwy były już prawie przymocowanie, wiec szybko przybywało zrobionej podbitki. Ale co dobre, szybko się kończy, bo doszedłem do murłaty i trzeba było znowu zrobić konstrukcje pod kosz. Z tym jak już się zdążyłem przekonać jest różnie. Tym razem było tak sobie, niby wszystko sprawnie poszło, ale okazało się że zrobiłem błąd w myśleniu i połowę musiałem rozebrać. Na szczęście poprawki były mniej pracochłonne i można już było mocować kształtki PCV. A gdy i te znalazły się na swoich miejscach przyszła kolej na panele PCV. Gdyby nie fakt, że musiałem nieco wcześniej zjechać z budowy pewnie cała jedna strony tego szczytu była by zrobiona. Do dokończenia nie zostało wiele, koło godzinki roboty. W tym czasie ojciec wyczarował z desek drzwi tarasowe i wewnątrz domu zrobiło się o wiele jaśniej. Na koniec zaczął jeszcze podłączać kabelki, ale stwierdził że ma już na dziś dość i dokończy innym razem. Jutro na budowie niespodzianka, ale o tym jutro.
     
     

    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=18czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka przy murłacie, szczyt wschodni - 18 czerwiec 2005
     
     
     

    Na sam koniec tradycyjnie pozdrowienia dla fanklubu, dziś zupełnie nieoczekiwanie na literkę W, czyli pozdrowienia dla Whispera zwanego Prezesem.
  3. maksiu
    Podbitka wokół ostatniej płatwi


    16 czerwiec 2005
     
     

    Tydzień miał być lżejszy i miałem zamiar popracować troszkę na budowie, a skończyło się tak, że wylądowałem na budowie dopiero w czwartek. W dalszym ciągu na tapecie jest podbitka, tym razem szczyt wschodni i obróbka ostatniego kawałka płatwi. Nauczony doświadczeniami poprzedniej soboty, wprowadziłem troszkę usprawnień w organizacje pracy i dało to od razu efekt. Rozkładanie rusztowania i przygotowanie całego warsztatu do pracy zajęło i prawie o godzinę mniej niż poprzednim razem. Sama praca również poszła jakoś sprawniej. Rozpocząłem oczywiście od zagruntowania kawałka ściany, gdzie jeszcze gruntu nie było, a potem już praca właściwa czyli podbitka. Plan wykonałem w pełni, w dodatku o wiele szybciej niż w poprzednią sobotę. Jeszcze zanim przyjechałem na budowę porobiłem troszkę zakupów, kupiłem trzy listwy narożne zewnętrzne do podbitki, bo by mi brakło, kupiłem dwanaście metrów bieżących kontrłat, oraz kupiłem grzebienie okapowe. Musze założyć te grzebienie, bo mam już kilku lokatorów na dziko pod dachówką, zrobię eksmisje i będzie spokój. Kolejne wieści z budowy w sobotę.
     
     

    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=16czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka wokół ostatniej płatwi - 16 czerwiec 2005
     
     
     

    Na sam koniec pozdrowienia dla fanklubu, dziś nadal na literkę A, czyli pozdrowienia dla Aga J.G.
  4. maksiu
    Podbitka wokół ostatniej płatwi


    16 czerwiec 2005
     
     

    Tydzień miał być lżejszy i miałem zamiar popracować troszkę na budowie, a skończyło się tak, że wylądowałem na budowie dopiero w czwartek. W dalszym ciągu na tapecie jest podbitka, tym razem szczyt wschodni i obróbka ostatniego kawałka płatwi. Nauczony doświadczeniami poprzedniej soboty, wprowadziłem troszkę usprawnień w organizacje pracy i dało to od razu efekt. Rozkładanie rusztowania i przygotowanie całego warsztatu do pracy zajęło i prawie o godzinę mniej niż poprzednim razem. Sama praca również poszła jakoś sprawniej. Rozpocząłem oczywiście od zagruntowania kawałka ściany, gdzie jeszcze gruntu nie było, a potem już praca właściwa czyli podbitka. Plan wykonałem w pełni, w dodatku o wiele szybciej niż w poprzednią sobotę. Jeszcze zanim przyjechałem na budowę porobiłem troszkę zakupów, kupiłem trzy listwy narożne zewnętrzne do podbitki, bo by mi brakło, kupiłem dwanaście metrów bieżących kontrłat, oraz kupiłem grzebienie okapowe. Musze założyć te grzebienie, bo mam już kilku lokatorów na dziko pod dachówką, zrobię eksmisje i będzie spokój. Kolejne wieści z budowy w sobotę.
     
     

    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=16czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka wokół ostatniej płatwi - 16 czerwiec 2005
     
     
     

    Na sam koniec pozdrowienia dla fanklubu, dziś nadal na literkę A, czyli pozdrowienia dla Aga J.G.
  5. maksiu
    Podbitka, szczyt zachodni


    11 czerwiec 2005
     
     

    Po bardzo ekscytującym tygodniu, kiedy to nawet odwiedziłem dwie jakże sympatyczne, ale i odległe w kilometrach ode mnie budowy, wreszcie znalazłem chwilę aby zajechać na swoją budowę. Nie przesadzam wcale pisząc na chwilkę, bo jakoś tak się złożyło, ze dziwnie mało czasu mam ostatnio, a budowa to już od tygodnia nie odwiedzana. Plan działania na sobotę był taki, aby zrobić jak najwięcej podbitki jak się tylko da. Generalnie do zrobienia zostało jeszcze sporo, jeden ze szczytów jeszcze daleko w polu, a na drugim dopiero lekko za połową. Postanowiłem najpierw zabrać się za to co najgorsze, czyli kosz wokół płatwi. Sama robota może i nie taka straszna, ale niestety na wysokości i już nie wystarczy rozstawić trzy pięterka rusztowań, tym razem niestety siedem pięterek i jak się później okazało, to jeszcze było za mało, bo musiałem wspomagać się paczką styropianu. Niestety tej soboty byłem na budowie sam i to okazało się największą porażką tego dnia, bo o ile rozstawienie rusztowań do pomalowania ściany szło mi już całkiem sprawnie, o tyle rozstawienie tego rusztowania na siedem pięterek okazało się wysiłkiem przeogromnym. W sumie przygotowanie warsztatu do pracy (rozstawienie rusztowania, przyniesienie desek na rusztowanie, narzędzia, panele, kontrłaty itd.) zajęło bite półtorej godziny. Następnie pomalowałem brakujący kawałeczek ściany na oknem i dopiero mogłem zabrać się za właściwa prace. A i z tym nie było najlepiej, jakoś w zeszłym tygodniu jeszcze wyższe rusztowanie z drugiej strony budynku się mniej ruszało, niż to moje dzisiejsze. W każdym razie po zrobieniu konstrukcji dla podbitki wokół płatwi przyszła pora pomocowania samej podbitki. Dobrze ze w zeszła sobotę dokładnie obserwowałem kolegę jak to robi, bo jak to mówią diabeł tkwi w szczegółach, a konkretnie w umiejętnym podcinaniu narożników i jotek, bo najgorsza robota to zamocowanie tych kształtek, a same panele później to już bajka. W każdym razie to co z dołu wyglądało na miłą zabawę, gdy robi się to samemu już takie miłe nie jest, wystarczy lekko za mocno podciąć i kształtka do wyrzucenia i robimy od nowa. Tak czy siak, udało się obrobić kosz wokół płatwi, i jeszcze zjechać kawałek na dół z podbitką. Może wizualnie, nie przybyło podbitki zbyt wiele, ale na pewno ja sam się wiele nowego nauczyłem i następnym razem powinno pójść dużo lepiej. Kolejne prace na budowie być może w tygodniu, a jak nie to na pewno w następną sobotę.
     
     

    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=11czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka, szczyt zachodni - 11 czerwiec 2005
     
     
     

    Na sam koniec pozdrowienia dla fanklubu, dziś zaczynamy na literkę A, czyli pozdrowienia dla Andrzejki
  6. maksiu
    Podbitka, szczyt zachodni


    11 czerwiec 2005
     
     

    Po bardzo ekscytującym tygodniu, kiedy to nawet odwiedziłem dwie jakże sympatyczne, ale i odległe w kilometrach ode mnie budowy, wreszcie znalazłem chwilę aby zajechać na swoją budowę. Nie przesadzam wcale pisząc na chwilkę, bo jakoś tak się złożyło, ze dziwnie mało czasu mam ostatnio, a budowa to już od tygodnia nie odwiedzana. Plan działania na sobotę był taki, aby zrobić jak najwięcej podbitki jak się tylko da. Generalnie do zrobienia zostało jeszcze sporo, jeden ze szczytów jeszcze daleko w polu, a na drugim dopiero lekko za połową. Postanowiłem najpierw zabrać się za to co najgorsze, czyli kosz wokół płatwi. Sama robota może i nie taka straszna, ale niestety na wysokości i już nie wystarczy rozstawić trzy pięterka rusztowań, tym razem niestety siedem pięterek i jak się później okazało, to jeszcze było za mało, bo musiałem wspomagać się paczką styropianu. Niestety tej soboty byłem na budowie sam i to okazało się największą porażką tego dnia, bo o ile rozstawienie rusztowań do pomalowania ściany szło mi już całkiem sprawnie, o tyle rozstawienie tego rusztowania na siedem pięterek okazało się wysiłkiem przeogromnym. W sumie przygotowanie warsztatu do pracy (rozstawienie rusztowania, przyniesienie desek na rusztowanie, narzędzia, panele, kontrłaty itd.) zajęło bite półtorej godziny. Następnie pomalowałem brakujący kawałeczek ściany na oknem i dopiero mogłem zabrać się za właściwa prace. A i z tym nie było najlepiej, jakoś w zeszłym tygodniu jeszcze wyższe rusztowanie z drugiej strony budynku się mniej ruszało, niż to moje dzisiejsze. W każdym razie po zrobieniu konstrukcji dla podbitki wokół płatwi przyszła pora pomocowania samej podbitki. Dobrze ze w zeszła sobotę dokładnie obserwowałem kolegę jak to robi, bo jak to mówią diabeł tkwi w szczegółach, a konkretnie w umiejętnym podcinaniu narożników i jotek, bo najgorsza robota to zamocowanie tych kształtek, a same panele później to już bajka. W każdym razie to co z dołu wyglądało na miłą zabawę, gdy robi się to samemu już takie miłe nie jest, wystarczy lekko za mocno podciąć i kształtka do wyrzucenia i robimy od nowa. Tak czy siak, udało się obrobić kosz wokół płatwi, i jeszcze zjechać kawałek na dół z podbitką. Może wizualnie, nie przybyło podbitki zbyt wiele, ale na pewno ja sam się wiele nowego nauczyłem i następnym razem powinno pójść dużo lepiej. Kolejne prace na budowie być może w tygodniu, a jak nie to na pewno w następną sobotę.
     
     

    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=11czerwiec2005" rel="external nofollow"> Podbitka, szczyt zachodni - 11 czerwiec 2005
     
     
     

    Na sam koniec pozdrowienia dla fanklubu, dziś zaczynamy na literkę A, czyli pozdrowienia dla Andrzejki
  7. maksiu
    Koszenie trawki i zielska wszelakiego
    05 czerwiec 2005
     
    Niedziela, jakby na to nie patrzeć jest dniem kiedy powinno się nieco odpocząć, po trudach całego tygodnia. Wymyśliłem sobie, zatem że pojadę na budowę z kosiarką i skoszę wszystkie zielsko które porasta sobie na działce. Niestety kosiarka niewielka, więc troszkę więcej wysiłków wymaga. Na początek pograbiłem skoszone tydzień temu przez sąsiada zielsko i złożyłem w jednym miejscu, wyszedł mały stóg. Następnie przyszła już kolej na kosiarkę, zacząłem od trawnika przed domem, nie powiem, wyszedł nawet do przyjęcia, choć wydawało mi się, że mocno go zniszczyliśmy podczas ocieplania, również część wzdłuż wschodniej ściany domku wyszła całkiem przyjemnie. Niestety tu się kończyła wysiana przeze mnie trawa i zaczyna się samosiejka w wielu różnych odmianach. Zatem powoli systematycznie posuwając się do przodu udało się skosić cały duży kawałek za domem. Zostawiłem, bez koszenia jeden z narożników działki, gdyż tam jest zbyt duże gruzowisko i szkoda mi było kosiarki, a z kolei uprzątanie gruzu mijało się z celem, bo w mniej więcej w tym miejscu będzie kiedyś stał garaż i gruz się przyda. Została już tylko do skoszenia część przy wjeździe na działkę, a tam jakoś na szczęście nie bardzo chce rosnąć zielsko. Gdy już kończyłem kosić zaczęło najpierw kropić, a tuż po chwili zaczęło grzmieć i obficie padać. Ponieważ koszenie było już praktycznie skończone, zatem schowałem kosiarkę pod dach i poszedłem się przebrać. Gdy wróciłem deszczyk już tylko lekko pokropywał, więc załadowałem kosiarkę do samochodu i pojechałem do domu.
     
    Następne prace na budowie będę wykonywał dopiero być może w następną sobotę, a może i nawet później. Najbliższy tydzień mam bardzo dokładnie wypełniony, włącznie z wyjazdem służbowym do stolicy i mam nadzieje zobaczyć kilka domków forumowiczów
     
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=05czerwiec2005" rel="external nofollow"> Koszenie trawki i zielska wszelakiego - 05 czerwiec 2005
  8. maksiu
    Koszenie trawki i zielska wszelakiego
    05 czerwiec 2005
     
    Niedziela, jakby na to nie patrzeć jest dniem kiedy powinno się nieco odpocząć, po trudach całego tygodnia. Wymyśliłem sobie, zatem że pojadę na budowę z kosiarką i skoszę wszystkie zielsko które porasta sobie na działce. Niestety kosiarka niewielka, więc troszkę więcej wysiłków wymaga. Na początek pograbiłem skoszone tydzień temu przez sąsiada zielsko i złożyłem w jednym miejscu, wyszedł mały stóg. Następnie przyszła już kolej na kosiarkę, zacząłem od trawnika przed domem, nie powiem, wyszedł nawet do przyjęcia, choć wydawało mi się, że mocno go zniszczyliśmy podczas ocieplania, również część wzdłuż wschodniej ściany domku wyszła całkiem przyjemnie. Niestety tu się kończyła wysiana przeze mnie trawa i zaczyna się samosiejka w wielu różnych odmianach. Zatem powoli systematycznie posuwając się do przodu udało się skosić cały duży kawałek za domem. Zostawiłem, bez koszenia jeden z narożników działki, gdyż tam jest zbyt duże gruzowisko i szkoda mi było kosiarki, a z kolei uprzątanie gruzu mijało się z celem, bo w mniej więcej w tym miejscu będzie kiedyś stał garaż i gruz się przyda. Została już tylko do skoszenia część przy wjeździe na działkę, a tam jakoś na szczęście nie bardzo chce rosnąć zielsko. Gdy już kończyłem kosić zaczęło najpierw kropić, a tuż po chwili zaczęło grzmieć i obficie padać. Ponieważ koszenie było już praktycznie skończone, zatem schowałem kosiarkę pod dach i poszedłem się przebrać. Gdy wróciłem deszczyk już tylko lekko pokropywał, więc załadowałem kosiarkę do samochodu i pojechałem do domu.
     
    Następne prace na budowie będę wykonywał dopiero być może w następną sobotę, a może i nawet później. Najbliższy tydzień mam bardzo dokładnie wypełniony, włącznie z wyjazdem służbowym do stolicy i mam nadzieje zobaczyć kilka domków forumowiczów
     
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=05czerwiec2005" rel="external nofollow"> Koszenie trawki i zielska wszelakiego - 05 czerwiec 2005
  9. maksiu
    Gruntowanie i podbitka na ścianie wschodniej
    04 czerwiec 2005
     
    Jak co tydzień, tak i w tą sobotę musiałem oczywiście pojechać na budowę. Miałem dziś kolegę do pomocy, zatem i plany nieco większe niż gdybym był sam. Na początek rozstawiliśmy wysokie rusztowanie, z którego można było dosięgnąć aż do samej góry szczytu domu. Niestety im rusztowanie wyższe, tym coraz gorzej się je składa. Złożenie tego rusztowania zajęło nam dobre pół godziny. Następnie kolega zabrał się wykończanie ściany przy ganku, bo tam brakowało jeszcze siatki zatopionej w kleju. A ja w tym czasie wdrapałem się na to rusztowanie (oj latały nogi, latały) i zabrałem się za gruntowanie ściany. Zdecydowanie jednak wolne malować z niższego rusztowanie, jakoś pewniej się wtedy czuje. Ale nie było co wybrzydzać, trzeba było zacisnąć zęby i malować. Tak się akurat złożyło, że gdy już kończyłem drugi raz malować ten kawałek ściany to kolega akurat skończył zatapiać siatkę przy ganku. Po krótkiej przerwie zebraliśmy wszystkie potrzebne narzędzia i już mieliśmy wchodzić na rusztowanie, gdy zaczął padać deszcz. Na szczęście tylko przelotnie, po kilku minutach było już po deszczu i można było kontynuować prace. Zatem zaopatrzeni w narzędzia i materiały zabraliśmy się za robienie podbitki na drugim szczycie. Pewnie ktoś się zdziwi, że nie skończyliśmy jeszcze poprzedniego szczytu, a już zaczynamy następny. Wbrew pozorom jest w tym logika, chodzi oczywiście o rusztowanie, sam po prostu nie dam rady złożyć tak wysokiego rusztowania, a do wysokości od której brakuje drugiej połowy podbitki poprzedniego szczytu powinno się udać mi złożyć rusztowanie. Zatem kolega stał na samej górze rusztowanie i montował elementy do połaci, a ja stałem pięterko niżej i docinałem wszystko na żądane wymiary. Poszło nam to nawet w miarę szybko. Rozebraliśmy kawałek rusztowania i przestawiliśmy kawałek. Znowu najwięcej było roboty przy konstrukcji kosza przy płatwi. Na szczęście jeszcze udało się to zrobić, oraz obłożyć płatew panelami PCV, oraz zejść z nimi do ponad połowy odległości między płatwią a murłatą. Na tym zakończyliśmy prace, bo już zrobiło się lekko późnawo.
     
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=04czerwiec2005" rel="external nofollow"> Gruntowanie i podbitka na ścianie wschodniej - 04 czerwiec 2005
  10. maksiu
    Gruntowanie i podbitka na ścianie wschodniej
    04 czerwiec 2005
     
    Jak co tydzień, tak i w tą sobotę musiałem oczywiście pojechać na budowę. Miałem dziś kolegę do pomocy, zatem i plany nieco większe niż gdybym był sam. Na początek rozstawiliśmy wysokie rusztowanie, z którego można było dosięgnąć aż do samej góry szczytu domu. Niestety im rusztowanie wyższe, tym coraz gorzej się je składa. Złożenie tego rusztowania zajęło nam dobre pół godziny. Następnie kolega zabrał się wykończanie ściany przy ganku, bo tam brakowało jeszcze siatki zatopionej w kleju. A ja w tym czasie wdrapałem się na to rusztowanie (oj latały nogi, latały) i zabrałem się za gruntowanie ściany. Zdecydowanie jednak wolne malować z niższego rusztowanie, jakoś pewniej się wtedy czuje. Ale nie było co wybrzydzać, trzeba było zacisnąć zęby i malować. Tak się akurat złożyło, że gdy już kończyłem drugi raz malować ten kawałek ściany to kolega akurat skończył zatapiać siatkę przy ganku. Po krótkiej przerwie zebraliśmy wszystkie potrzebne narzędzia i już mieliśmy wchodzić na rusztowanie, gdy zaczął padać deszcz. Na szczęście tylko przelotnie, po kilku minutach było już po deszczu i można było kontynuować prace. Zatem zaopatrzeni w narzędzia i materiały zabraliśmy się za robienie podbitki na drugim szczycie. Pewnie ktoś się zdziwi, że nie skończyliśmy jeszcze poprzedniego szczytu, a już zaczynamy następny. Wbrew pozorom jest w tym logika, chodzi oczywiście o rusztowanie, sam po prostu nie dam rady złożyć tak wysokiego rusztowania, a do wysokości od której brakuje drugiej połowy podbitki poprzedniego szczytu powinno się udać mi złożyć rusztowanie. Zatem kolega stał na samej górze rusztowanie i montował elementy do połaci, a ja stałem pięterko niżej i docinałem wszystko na żądane wymiary. Poszło nam to nawet w miarę szybko. Rozebraliśmy kawałek rusztowania i przestawiliśmy kawałek. Znowu najwięcej było roboty przy konstrukcji kosza przy płatwi. Na szczęście jeszcze udało się to zrobić, oraz obłożyć płatew panelami PCV, oraz zejść z nimi do ponad połowy odległości między płatwią a murłatą. Na tym zakończyliśmy prace, bo już zrobiło się lekko późnawo.
     
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=04czerwiec2005" rel="external nofollow"> Gruntowanie i podbitka na ścianie wschodniej - 04 czerwiec 2005
  11. maksiu
    Gruntowanie, ściana wschodnia i frontowa
    03 czerwiec 2005
     
    Piątkowe popołudnie zadziwiało nadzwyczaj dobrą pogodą, jak na ten tydzień. Zatem po wyjściu z pracy i załatwieniu kilku najpilniejszych spraw wybrałem, musiałem rozwiązać dylemat, jechać do domu czy na budowę. Nie trudno się domyślić, że wybrałem się na budowę. Miałem zatem do dyspozycji troszkę więcej czasu niż zazwyczaj popołudniami, gdyż musiałem być spowrotem w Stargardzie na dwudziestą. Po tradycyjnym rozstawieniu rusztować, zabrałem się ma gruntowanie ściany wschodniej. Wcześniej pomalowane było już pół ściany oraz dół drugiej połowy. Musze przyznać, że posługiwanie się szerokim pędzlem idzie mi coraz lepiej i nawet się nie obejrzałem, kiedy już pomalowałem brakujący kawałek tej ściany. Ponieważ miałem jeszcze troszkę czasu, zatem pomyślałem żeby przestawić rusztowanie na ścianę frontową i pomalować tyle ile zdążę. No i zdążyłem pomalować całą jedną stronę do ganku. Przyznam się szczerze, że sam się zdziwiłem że tak szybko poszło, ale najważniejszy jest efekt.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=03czerwiec2005" rel="external nofollow"> Gruntowanie, ściana wschodnia i frontowa - 03 czerwiec 2005
  12. maksiu
    Gruntowanie, ściana wschodnia i frontowa
    03 czerwiec 2005
     
    Piątkowe popołudnie zadziwiało nadzwyczaj dobrą pogodą, jak na ten tydzień. Zatem po wyjściu z pracy i załatwieniu kilku najpilniejszych spraw wybrałem, musiałem rozwiązać dylemat, jechać do domu czy na budowę. Nie trudno się domyślić, że wybrałem się na budowę. Miałem zatem do dyspozycji troszkę więcej czasu niż zazwyczaj popołudniami, gdyż musiałem być spowrotem w Stargardzie na dwudziestą. Po tradycyjnym rozstawieniu rusztować, zabrałem się ma gruntowanie ściany wschodniej. Wcześniej pomalowane było już pół ściany oraz dół drugiej połowy. Musze przyznać, że posługiwanie się szerokim pędzlem idzie mi coraz lepiej i nawet się nie obejrzałem, kiedy już pomalowałem brakujący kawałek tej ściany. Ponieważ miałem jeszcze troszkę czasu, zatem pomyślałem żeby przestawić rusztowanie na ścianę frontową i pomalować tyle ile zdążę. No i zdążyłem pomalować całą jedną stronę do ganku. Przyznam się szczerze, że sam się zdziwiłem że tak szybko poszło, ale najważniejszy jest efekt.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=03czerwiec2005" rel="external nofollow"> Gruntowanie, ściana wschodnia i frontowa - 03 czerwiec 2005
  13. maksiu
    Przerwa


    01 czerwiec 2005 i dalej
     
     

    No i mam nieplanowaną przerwę w pracach, dopadło mnie jakieś choróbsko i nie chce się odczepić, narazie lecze się intensywnie, zeby do soboty być do użytku, ale nie wiem czy to coś da, bo zamiast kurować się w domu musze jeździć do pracy. Taki już los... a jeszcze na sobotę zapowiadają opady
  14. maksiu
    Przerwa


    01 czerwiec 2005 i dalej
     
     

    No i mam nieplanowaną przerwę w pracach, dopadło mnie jakieś choróbsko i nie chce się odczepić, narazie lecze się intensywnie, zeby do soboty być do użytku, ale nie wiem czy to coś da, bo zamiast kurować się w domu musze jeździć do pracy. Taki już los... a jeszcze na sobotę zapowiadają opady
  15. maksiu
    Gruntowanie ściany wschodniej
    31 maj 2005
     
    Kolejny dzień, kiedy po pracy pojechałem zrelaksować się na budowę. Plan zakładał gruntowanie ściany wschodniej budynku, tyle ile dam radę. A, że do dyspozycji miałem tylko półtora godzinki, zatem cudów nie ma co wymagać. Muszę przyznać, że rozkładania i składanie rusztowań idzie mi coraz lepiej, niedługo będę mógł to robić na czas i z zawiązanymi oczami. Tak raz dwa je zestawiłem i czym prędzej zabrałem się za prace właściwą. Na tej ścianie był już pomalowany jeden pasek, ale wyglądał dość kiepsko, a ja nie pamiętałem czy malowałem je raz czy dwa, więc na wszelki wypadek pomalowałem ten pasek jeszcze raz, a obok niego również i drugi i również podwójnie. A że szkoda było czasu na przestawianie rusztowań, zatem reszta ściany została pomalowana, na taką wysokość na ile dosięgłem z ziemi i niestety tylko raz, bo czas przewidziany na prace się skończył nadzwyczaj szybko. W sumie nie wyszło tak źle. Jutro ciąg dalszy, mam nadzieje, że skończę gruntować tą ścianę. Oczywiście pisząc skończę, mam na myśli gruntowanie do wysokości pięciu metrów od ziemi, reszta jak będzie stało rusztowanie do podbitki (może już w najbliższą sobotę).
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=31maj2005" rel="external nofollow"> A w około jest zielono - 31 maj 2005
  16. maksiu
    Gruntowanie ściany wschodniej
    31 maj 2005
     
    Kolejny dzień, kiedy po pracy pojechałem zrelaksować się na budowę. Plan zakładał gruntowanie ściany wschodniej budynku, tyle ile dam radę. A, że do dyspozycji miałem tylko półtora godzinki, zatem cudów nie ma co wymagać. Muszę przyznać, że rozkładania i składanie rusztowań idzie mi coraz lepiej, niedługo będę mógł to robić na czas i z zawiązanymi oczami. Tak raz dwa je zestawiłem i czym prędzej zabrałem się za prace właściwą. Na tej ścianie był już pomalowany jeden pasek, ale wyglądał dość kiepsko, a ja nie pamiętałem czy malowałem je raz czy dwa, więc na wszelki wypadek pomalowałem ten pasek jeszcze raz, a obok niego również i drugi i również podwójnie. A że szkoda było czasu na przestawianie rusztowań, zatem reszta ściany została pomalowana, na taką wysokość na ile dosięgłem z ziemi i niestety tylko raz, bo czas przewidziany na prace się skończył nadzwyczaj szybko. W sumie nie wyszło tak źle. Jutro ciąg dalszy, mam nadzieje, że skończę gruntować tą ścianę. Oczywiście pisząc skończę, mam na myśli gruntowanie do wysokości pięciu metrów od ziemi, reszta jak będzie stało rusztowanie do podbitki (może już w najbliższą sobotę).
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=31maj2005" rel="external nofollow"> A w około jest zielono - 31 maj 2005
  17. maksiu
    A w około jest zielono
    30 maj 2005
     
    Deszczowy poniedziałek, po upalnym weekendzie przyniósł wreszcie odrobinę ochłody i odpoczynku. Po pracy pojechałem sobie spokojnie na budowę, gdyż chciałem wykorzystać fakt, że mam przed płotem lekko porytą ziemie, no i drugi fakt, że popadało odrobinkę. Najpierw jednak kilka słów wyjaśnienia, skąd ta poryta ziemia. Otóż w zeszłą środę prosiłem sąsiada, aby skosił mi zielsko przed płotem i na działce, zostawiłem mu klucz do kłódki i pojechałem do domu. W piątek rano zielsko już nie było wysokie, były już tylko długie, zmieniło orientacje przestrzenna z pionowej na poziomą. A przed płotem widać zielsko musiało być wyjątkowo uparte skoro sąsiad musiał tak poryć ziemię, aby wykosić je. No i trzeba było skorzystać z okazji i czym prędzej wysiać tam trawkę. Kupiłem kilową paczkę trawy marki trawa i pojechałem na budowę. Zdaje sobie doskonale sprawę, że trawnik zakłada się zupełnie inaczej, niż ja to zrobiłem, ale chodzi mi na razie tylko o to, aby zielenina przed płotem mogła się choćby troszkę dawać kontrolować przy pomocy kosiarki. A na śliczny równiutki trawniczek przyjdzie jeszcze pora. Tak więc po zebraniu resztek zielska i porządnym zlaniu wodą przyszłego trawnika, wysiałem tam trawkę. Zobaczymy za kilka tygodni czy coś z tego będzie. Nawet jeśli nie, to przynajmniej odpocząłem odrobinkę przy tej robocie.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=30maj2005" rel="external nofollow"> A w około jest zielono - 30 maj 2005
  18. maksiu
    A w około jest zielono
    30 maj 2005
     
    Deszczowy poniedziałek, po upalnym weekendzie przyniósł wreszcie odrobinę ochłody i odpoczynku. Po pracy pojechałem sobie spokojnie na budowę, gdyż chciałem wykorzystać fakt, że mam przed płotem lekko porytą ziemie, no i drugi fakt, że popadało odrobinkę. Najpierw jednak kilka słów wyjaśnienia, skąd ta poryta ziemia. Otóż w zeszłą środę prosiłem sąsiada, aby skosił mi zielsko przed płotem i na działce, zostawiłem mu klucz do kłódki i pojechałem do domu. W piątek rano zielsko już nie było wysokie, były już tylko długie, zmieniło orientacje przestrzenna z pionowej na poziomą. A przed płotem widać zielsko musiało być wyjątkowo uparte skoro sąsiad musiał tak poryć ziemię, aby wykosić je. No i trzeba było skorzystać z okazji i czym prędzej wysiać tam trawkę. Kupiłem kilową paczkę trawy marki trawa i pojechałem na budowę. Zdaje sobie doskonale sprawę, że trawnik zakłada się zupełnie inaczej, niż ja to zrobiłem, ale chodzi mi na razie tylko o to, aby zielenina przed płotem mogła się choćby troszkę dawać kontrolować przy pomocy kosiarki. A na śliczny równiutki trawniczek przyjdzie jeszcze pora. Tak więc po zebraniu resztek zielska i porządnym zlaniu wodą przyszłego trawnika, wysiałem tam trawkę. Zobaczymy za kilka tygodni czy coś z tego będzie. Nawet jeśli nie, to przynajmniej odpocząłem odrobinkę przy tej robocie.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=30maj2005" rel="external nofollow"> A w około jest zielono - 30 maj 2005
  19. maksiu
    Gruntowanie ściany tylnej
    29 maj 2005
     
    Od kilku dni pogoda wymarzona do wypoczywania, a nie do pracy na budowie. Cóż jednak zrobić skoro terminy gonią, trzeba zakasać rękawy i pojechać popracować w niedziele. Plan na ten dzień zakładał pogruntowanie całej tylnej ściany budynku, a gdyby zupełnie przypadkiem udało się jeszcze pogruntować cośkolwiek więcej to było by lepiej niż dobrze. Jak już napisałem, żar lał się z nieba niesamowity. Zatem trzeba było ograniczyć ubranie robocze do minimum, bo inaczej można się było ugotować. Zatem w krótkich spodenkach i koszulce (i oczywiście czapce na głowie) zabrałem się za prace. Oczywiście najpierw trochę prac przygotowawczych, typu rozstawianie rusztowań. Pomyślałem trochę i wymyśliłem, że rozstawie dwa słupki rusztowań, z przerwą między nimi na szerokość rusztowania, na górę deski i dzięki temu dostanę zupełnie gratis dostęp do dodatkowego kawałka ściany. W ten sposób po rozstawieniu rusztowań miałem od razu dostęp do połowy długości ściany. Zatem pędzel w rękę, w drugą wiaderko z gruntem i do roboty. Praca szła dość sprawnie, oczywiście nie zwracając uwagi na grzejące w plecy słońce. Malowanie oczywiście dwukrotne, najpierw górna część ściany z rusztowania, potem dolna. I tak po kolei paskami po dwa metry szerokości. Po pięciu godzinach cała ściana była pogruntowana i bialutka jak śnieg. Niestety to było wszystko na co było mnie tego dnia stać, słońce i temperatura zrobiły swoje. Generalnie jestem zadowolony z wykonanej pracy, w ten sposób już ponad połowa ścian jest pogruntowana, a reszta też wkrótce się tego doczeka.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=29maj2005" rel="external nofollow"> Gruntowanie ściany tylnej - 29 maj 2005
  20. maksiu
    Gruntowanie ściany tylnej
    29 maj 2005
     
    Od kilku dni pogoda wymarzona do wypoczywania, a nie do pracy na budowie. Cóż jednak zrobić skoro terminy gonią, trzeba zakasać rękawy i pojechać popracować w niedziele. Plan na ten dzień zakładał pogruntowanie całej tylnej ściany budynku, a gdyby zupełnie przypadkiem udało się jeszcze pogruntować cośkolwiek więcej to było by lepiej niż dobrze. Jak już napisałem, żar lał się z nieba niesamowity. Zatem trzeba było ograniczyć ubranie robocze do minimum, bo inaczej można się było ugotować. Zatem w krótkich spodenkach i koszulce (i oczywiście czapce na głowie) zabrałem się za prace. Oczywiście najpierw trochę prac przygotowawczych, typu rozstawianie rusztowań. Pomyślałem trochę i wymyśliłem, że rozstawie dwa słupki rusztowań, z przerwą między nimi na szerokość rusztowania, na górę deski i dzięki temu dostanę zupełnie gratis dostęp do dodatkowego kawałka ściany. W ten sposób po rozstawieniu rusztowań miałem od razu dostęp do połowy długości ściany. Zatem pędzel w rękę, w drugą wiaderko z gruntem i do roboty. Praca szła dość sprawnie, oczywiście nie zwracając uwagi na grzejące w plecy słońce. Malowanie oczywiście dwukrotne, najpierw górna część ściany z rusztowania, potem dolna. I tak po kolei paskami po dwa metry szerokości. Po pięciu godzinach cała ściana była pogruntowana i bialutka jak śnieg. Niestety to było wszystko na co było mnie tego dnia stać, słońce i temperatura zrobiły swoje. Generalnie jestem zadowolony z wykonanej pracy, w ten sposób już ponad połowa ścian jest pogruntowana, a reszta też wkrótce się tego doczeka.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=29maj2005" rel="external nofollow"> Gruntowanie ściany tylnej - 29 maj 2005
  21. maksiu
    Podbitka na jednym ze szczytów
    28 maj 2005
     
    Jakoś tak się ostatnio składa, że soboty są dniami podczas których dzieje się na budowie najwięcej fajnych rzeczy. Tak też było i dziś. Dziś ponownie w obsadzie trzy osobowej. W planach rozpoczęcie robienia podbitki na zachodniej ścianie szczytowej. W tygodniu, podajże we wtorek kupiłem potrzebne panele PCV, listwy, kontrłaty, gwoździe i co tylko było potrzebne. Po rozstawieniu wysokiego rusztowania, rozpoczęliśmy najpierw od zagruntowania brakującego kawałka ściany. Gdy już pogruntowaliśmy pasek ściany, wzdłuż którego stało rusztowanie, rozpoczęło się to co najfajniejsze, czyli montaż podbitki. Pomysł na podbitkę jest taki, że na szczytach będzie ona położona prostopadle do ściany, po drodze po dwa kosze na płatwie i na murłaty. A za koszem od murłaty podbitka zmienia kierunek i idzie przez krótki kawałeczek równoległe do ściany szczytowej, by za chwile iść znowu prostopadle, ale już do ściany frontowej lub tylnej. Nie wiem czy to obrazowo wyjaśniłem, a jak nie to można zawsze zajrzeć na do galerii i zobaczyć o czym napisałem. Sam początek podbitki na górze szczytu poszedł dość sprawnie, dwie listy j i jeden narożnik zewnętrzny, w środek pocięte na wymiar panele i już zaczyna coś tam wyglądać. Schody zaczęły się przy pierwszej płatwi, krzywa jak diabli. Nie było innego wyboru, trzeba było zrobić konstrukcje pod podbitkę. No i zaczęło się precyzyjne docinanie, wycinanie, przytwierdzanie itd. Następnie znowu przy listwach było sporo zabawy w wycinanie odpowiedniego kształtu. Kiedy wreszcie udało się pomocować do przygotowanej konstrukcji listwy, to wypełnienie ich panelami było już tylko formalnością. I ponownie kawałeczek łatwej i szybkiej roboty i już jesteśmy przy murłacie. Tu znowu zabawa z konstrukcją kosza, potem z listwami, a godzinki nieubłagalnie uciekały. Zaraz za murłatą nastąpiła zmiana kierunku układania paneli, koniecznie okazało się zrobienie małego szkieleciku z kontrłat, aby dobrze przymocować panele. Nigdy bym nie powiedział, że robienie podbitki zajmuje tyle czasu, dziś robiliśmy dziesięć godzin, a zrobione zostało zaledwie lekko ponad pół jednego szczytu. W międzyczasie pomalowałem jeszcze farbą kawałek ściany frontowej, nad którym to kawałkiem również pojawił się kawalątek podbitki. Nasza podbitka konstrukcyjnie wygląda nieco inaczej niż dziewięćdziesiąt procent podbitek jakie się wykonuje. Nie chcieliśmy całego okapu zamykać jednym dużym koszem, gdyż takie coś jest wizualnie bardzo ciężkie. Wymyśliliśmy inaczej i bardzo nam się to podoba, ale jak to powiedział dziś mój kolega, to kwestia gustu. Fakt, że nasz pomysł kosztuje nieco więcej pracy, ale w końcu podbitka ma być na długie, długie lata.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=28maj2005" rel="external nofollow"> Podbitka na jednym ze szczytów - 28 maj 2005
  22. maksiu
    Podbitka na jednym ze szczytów
    28 maj 2005
     
    Jakoś tak się ostatnio składa, że soboty są dniami podczas których dzieje się na budowie najwięcej fajnych rzeczy. Tak też było i dziś. Dziś ponownie w obsadzie trzy osobowej. W planach rozpoczęcie robienia podbitki na zachodniej ścianie szczytowej. W tygodniu, podajże we wtorek kupiłem potrzebne panele PCV, listwy, kontrłaty, gwoździe i co tylko było potrzebne. Po rozstawieniu wysokiego rusztowania, rozpoczęliśmy najpierw od zagruntowania brakującego kawałka ściany. Gdy już pogruntowaliśmy pasek ściany, wzdłuż którego stało rusztowanie, rozpoczęło się to co najfajniejsze, czyli montaż podbitki. Pomysł na podbitkę jest taki, że na szczytach będzie ona położona prostopadle do ściany, po drodze po dwa kosze na płatwie i na murłaty. A za koszem od murłaty podbitka zmienia kierunek i idzie przez krótki kawałeczek równoległe do ściany szczytowej, by za chwile iść znowu prostopadle, ale już do ściany frontowej lub tylnej. Nie wiem czy to obrazowo wyjaśniłem, a jak nie to można zawsze zajrzeć na do galerii i zobaczyć o czym napisałem. Sam początek podbitki na górze szczytu poszedł dość sprawnie, dwie listy j i jeden narożnik zewnętrzny, w środek pocięte na wymiar panele i już zaczyna coś tam wyglądać. Schody zaczęły się przy pierwszej płatwi, krzywa jak diabli. Nie było innego wyboru, trzeba było zrobić konstrukcje pod podbitkę. No i zaczęło się precyzyjne docinanie, wycinanie, przytwierdzanie itd. Następnie znowu przy listwach było sporo zabawy w wycinanie odpowiedniego kształtu. Kiedy wreszcie udało się pomocować do przygotowanej konstrukcji listwy, to wypełnienie ich panelami było już tylko formalnością. I ponownie kawałeczek łatwej i szybkiej roboty i już jesteśmy przy murłacie. Tu znowu zabawa z konstrukcją kosza, potem z listwami, a godzinki nieubłagalnie uciekały. Zaraz za murłatą nastąpiła zmiana kierunku układania paneli, koniecznie okazało się zrobienie małego szkieleciku z kontrłat, aby dobrze przymocować panele. Nigdy bym nie powiedział, że robienie podbitki zajmuje tyle czasu, dziś robiliśmy dziesięć godzin, a zrobione zostało zaledwie lekko ponad pół jednego szczytu. W międzyczasie pomalowałem jeszcze farbą kawałek ściany frontowej, nad którym to kawałkiem również pojawił się kawalątek podbitki. Nasza podbitka konstrukcyjnie wygląda nieco inaczej niż dziewięćdziesiąt procent podbitek jakie się wykonuje. Nie chcieliśmy całego okapu zamykać jednym dużym koszem, gdyż takie coś jest wizualnie bardzo ciężkie. Wymyśliliśmy inaczej i bardzo nam się to podoba, ale jak to powiedział dziś mój kolega, to kwestia gustu. Fakt, że nasz pomysł kosztuje nieco więcej pracy, ale w końcu podbitka ma być na długie, długie lata.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=28maj2005" rel="external nofollow"> Podbitka na jednym ze szczytów - 28 maj 2005
  23. maksiu
    Początek gruntowania ścian
    27 maj 2005
     
    Po wolnym czwartku, którego nie można było spożytkować na cele budowlane, nadszedł kolejny wolny dzień. Tym razem już nie było żadnych przeszkód, aby pojechać na budowę i popracować na swoim. Aby jednak nie było tak różowo, to jeszcze drodze na budowę zadzwonił telefon, z którego wynikało że mam się natychmiast stawić w pracy, bo jest awaria i musze to bardzo pilnie naprawić. Efekt był taki, że zamiast zacząć pracować na budowie od dziewiątej, to zacząłem dopiero od jedenastej. Kiedy wreszcie rozstawiłem rusztowania przy zachodniej ścianie szczytowej, rozpocząłem gruntowanie ściany. Układ był taki, że miałem gruntować tak wysoko jak tylko dam radę. Dałem radę pięć i pół metra, czyli powyżej połowy wysokości okien poddasza. Oczywiście praca w pojedynkę ma oprócz kilku zalet, również kilka wad. Nie ma np. kto podać narzędzia które leży sobie na ziemi, albo nie ma kto pomóc przenieść rusztowania. Ale to tylko takie drobne dodatki do ogólnej przyjemności jaką jest praca przy swoim domu. W sumie tego dnia udało się pomalować gruntem cały zachodni szczyt (do wysokości pięć i pół metra), oraz jeden pasek o szerokości dwóch metrów i wysokości również pięć i pół metra na drugim szczycie (wschodnim). Wszystko malowane dwukrotnie, ze względu na fakt, że ten grunt troszeczkę czasu będzie musiał sobie poleżeć zanim doczeka się tynku. Efekt jest taki, że mam niemal jedno kolorową, białą ścianę. I fajnie, wygląda ładnie.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=27maj2005" rel="external nofollow"> Początek gruntowania ścian - 27 maj 2005
  24. maksiu
    Początek gruntowania ścian
    27 maj 2005
     
    Po wolnym czwartku, którego nie można było spożytkować na cele budowlane, nadszedł kolejny wolny dzień. Tym razem już nie było żadnych przeszkód, aby pojechać na budowę i popracować na swoim. Aby jednak nie było tak różowo, to jeszcze drodze na budowę zadzwonił telefon, z którego wynikało że mam się natychmiast stawić w pracy, bo jest awaria i musze to bardzo pilnie naprawić. Efekt był taki, że zamiast zacząć pracować na budowie od dziewiątej, to zacząłem dopiero od jedenastej. Kiedy wreszcie rozstawiłem rusztowania przy zachodniej ścianie szczytowej, rozpocząłem gruntowanie ściany. Układ był taki, że miałem gruntować tak wysoko jak tylko dam radę. Dałem radę pięć i pół metra, czyli powyżej połowy wysokości okien poddasza. Oczywiście praca w pojedynkę ma oprócz kilku zalet, również kilka wad. Nie ma np. kto podać narzędzia które leży sobie na ziemi, albo nie ma kto pomóc przenieść rusztowania. Ale to tylko takie drobne dodatki do ogólnej przyjemności jaką jest praca przy swoim domu. W sumie tego dnia udało się pomalować gruntem cały zachodni szczyt (do wysokości pięć i pół metra), oraz jeden pasek o szerokości dwóch metrów i wysokości również pięć i pół metra na drugim szczycie (wschodnim). Wszystko malowane dwukrotnie, ze względu na fakt, że ten grunt troszeczkę czasu będzie musiał sobie poleżeć zanim doczeka się tynku. Efekt jest taki, że mam niemal jedno kolorową, białą ścianę. I fajnie, wygląda ładnie.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=27maj2005" rel="external nofollow"> Początek gruntowania ścian - 27 maj 2005
  25. maksiu
    Wreszcie ostatnia ściana
    22 maj 2005
     
    Od samego rana wyglądałem z niepokojem przez okno obserwując niebo. Prognozy zapowiadały opady, a przy deszczu nie ma co robić, klej będzie spływał po ścianie i będzie klapa. Kiedy wreszcie koło ósmej rano z nieba nie leciał jeszcze deszcz, choć chmury napierały, stwierdziliśmy że zaryzykujemy, najwyżej wrócimy do domu. W połowie drogi na budowę zaczęło padać, a momentami nawet porządnie lać. Jednak gdy dojechaliśmy do Grzędzic zaczęło się wypogadzać. Obejrzeliśmy przygotowaną wczoraj ścianę, na szczęście sucha, a więc można brać się za robotę. Dziś byliśmy w trzyosobowym składzie. Do pomocy mieliśmy mojego ojca, mieszał klej, podawał narzędzia, słowem mówiąc robił za pomocnika budowlanego. Z racji ze ściana około pięćdziesięciu metrów kwadratowych, a więc sporo, zatem trzeba było brać się ostro za robotę. Na szczęście ściana bez udziwnień typu ganek, więc robota szła bardzo sprawnie, a pomoc ojca w donoszeniu świeżego kleju okazała się strzałem w dziesiątkę. Po niecałych sześciu godzinach cała ściana była gotowa. Przy okazji okazało się, że zostanie prawie cała rolka siatki. Jeśli byśmy nie robili ganku to zostanie cała rolka, wiec postanowiłem, że ganku nie będziemy dziś kończyć, oddam w hurtowni całą rolkę siatki (wraz z pozostałym klejem i kołkami), a poproszę aby mi ucięli z rozpoczętej rolki osiem metrów kwadratowych. W ten sposób prawie już zakończyliśmy oklejanie domu siatką, pozostał tylko kawałek przy ganku, ale to zrobimy następnym razem, powiedzmy na rozgrzewkę. W przyszłym tygodniu mam wolny piątek, więc pojadę na budowę i zacznę gruntować ściany, a jeśli sąsiad również będzie miał wolne to on zabierze się za montowanie podbitki na szczytach.
     
    link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=22maj2005" rel="external nofollow"> Wreszcie ostatnia ściana - 22 maj 2005
×
×
  • Dodaj nową pozycję...