Ponieważ ujawniło się w czasie zmian architektownicznych pomieszczenie koło garażu - zostało ono zaanektowane na spiżarnię. Przedtem przy kuchni miała byc spiżarnia. Ale w trakcie budowy wstrzymałam panów z postawieniem ścianki oddzielającej spiżarnię od kuchni. I dobrze.
Gdybym zostawił tam spiżarnię kuchnia małaby 9 mkw. I mam wrażenie,że byłaby za mała. A tak - będzie spiżarnia koło garażu + kuchnia ponad 12 mkw.
Poniżej jak miało być i jak jest. Oczywiście rysunek "jak jest" to nie jest projekt - wymazałam tylko część bałaganu. Wiem, że Jola złapała natchnienie z moją kuchnią i coś tam ostro rzeźbi.
Ponieważ ujawniło się w czasie zmian architektownicznych pomieszczenie koło garażu - zostało ono zaanektowane na spiżarnię. Przedtem przy kuchni miała byc spiżarnia. Ale w trakcie budowy wstrzymałam panów z postawieniem ścianki oddzielającej spiżarnię od kuchni. I dobrze.
Gdybym zostawił tam spiżarnię kuchnia małaby 9 mkw. I mam wrażenie,że byłaby za mała. A tak - będzie spiżarnia koło garażu + kuchnia ponad 12 mkw.
Poniżej jak miało być i jak jest. Oczywiście rysunek "jak jest" to nie jest projekt - wymazałam tylko część bałaganu. Wiem, że Jola złapała natchnienie z moją kuchnią i coś tam ostro rzeźbi.
Pojechałam po Teściową (chce jeździć tylko moim samochodem :)) i ruszyłyśmy: ja - na budowę, ona - na działkę :) A miejsce jedno :)
KOntrola musi być : cytuj :
"-Tulipanowiec - jest. Lipka- jest. Pigwa - jest ( kwiatków 2). Bez niebieski (przesadzony) jest - przeżył. A gdzie moja aronia ?".
ALe było generalnie fajnie.
POłaziłysmy po domku (Mama nie wchodziła jeszcze na górę w naszej części, więc ją oprowadziłam) pokazałam jej też jak widzę ustawienie mebli.
Obgadałyśmy trochę kolory -
Chcą mieć jasną podłogę i jasne meble w kuchni - to już coś.
U Teściów będę panele/gres i ogrzewanie podłogowe. Panele przez wzgląd na psa w połączeniu z ogrodem :)W każdym razie budynek został oficjalnie przez Teściową odebrany.
A potem przyjechał małż, zamieniliśmy sie samochodami (hehehe :)) i pojechał z Mamą do Teścia do szpitala.
Pojechałam po Teściową (chce jeździć tylko moim samochodem :)) i ruszyłyśmy: ja - na budowę, ona - na działkę :) A miejsce jedno :)
KOntrola musi być : cytuj :
"-Tulipanowiec - jest. Lipka- jest. Pigwa - jest ( kwiatków 2). Bez niebieski (przesadzony) jest - przeżył. A gdzie moja aronia ?".
ALe było generalnie fajnie.
POłaziłysmy po domku (Mama nie wchodziła jeszcze na górę w naszej części, więc ją oprowadziłam) pokazałam jej też jak widzę ustawienie mebli.
Obgadałyśmy trochę kolory -
Chcą mieć jasną podłogę i jasne meble w kuchni - to już coś.
U Teściów będę panele/gres i ogrzewanie podłogowe. Panele przez wzgląd na psa w połączeniu z ogrodem :)W każdym razie budynek został oficjalnie przez Teściową odebrany.
A potem przyjechał małż, zamieniliśmy sie samochodami (hehehe :)) i pojechał z Mamą do Teścia do szpitala.
Wczoraj w nocy przewieziono Teścia do szpitala na oddział nefrologii.
Podobno nerki odmówiły współpracy.
Na razie diagnozują.
Teśc jest bardzo słaby, nie może jeść, jest mu niedobrze - prawdopodobnie brak filtrowania zatruł organizm. Do tego oczywiście dochodzą sensacje z sercem. PO lutowym zawale to nie wróży dobrze - jeszcze nie doszedł do siebie po tamtej akcji. Mam nadzieję, że jednak wytrzyma.
Staram się nie skupiac na tym, bo sie rozlecę.
A więc dzwonił mój Szanowny Wykonawca.
I powolutku ustalamy dalszy ciąg prac.
Hydraulik - przyszły tydzień/koniec maja
Elektryk - przyszły tydzień/koniec maja
Ocieplenie poddasza i ścianki - początek czerwca
Okna, brama, drzwi zewnętrzne ( zamykamy chałupkę na klucz i alarm) - 20.06
Tynkarz - w okolicach okien - druga połowa czerwca.
Ocieplenie zewnętrzne i tynk zewnętrzny- lipiec.
Wszystko wskazuje na to , że na koniec wakacji będzie stało gotowe przynajmniej za zewnątrz.
Niezły numer. Sama nie wiem co o tym myślę. Im częściej analizuję co sie dzieje tym bardziej zdają sobie sprawę, że skoordynowanie prac wykonawców to klucz do sukcesu.
Miałam nosa, że zaczęłam robić wnętrza 1,5 roku temu :):):) Gdybym teraz miała się nad każdym kolorem zastanawiać to chyba bym sie pochlastała biletem autobusowym.
Wczoraj w nocy przewieziono Teścia do szpitala na oddział nefrologii.
Podobno nerki odmówiły współpracy.
Na razie diagnozują.
Teśc jest bardzo słaby, nie może jeść, jest mu niedobrze - prawdopodobnie brak filtrowania zatruł organizm. Do tego oczywiście dochodzą sensacje z sercem. PO lutowym zawale to nie wróży dobrze - jeszcze nie doszedł do siebie po tamtej akcji. Mam nadzieję, że jednak wytrzyma.
Staram się nie skupiac na tym, bo sie rozlecę.
A więc dzwonił mój Szanowny Wykonawca.
I powolutku ustalamy dalszy ciąg prac.
Hydraulik - przyszły tydzień/koniec maja
Elektryk - przyszły tydzień/koniec maja
Ocieplenie poddasza i ścianki - początek czerwca
Okna, brama, drzwi zewnętrzne ( zamykamy chałupkę na klucz i alarm) - 20.06
Tynkarz - w okolicach okien - druga połowa czerwca.
Ocieplenie zewnętrzne i tynk zewnętrzny- lipiec.
Wszystko wskazuje na to , że na koniec wakacji będzie stało gotowe przynajmniej za zewnątrz.
Niezły numer. Sama nie wiem co o tym myślę. Im częściej analizuję co sie dzieje tym bardziej zdają sobie sprawę, że skoordynowanie prac wykonawców to klucz do sukcesu.
Miałam nosa, że zaczęłam robić wnętrza 1,5 roku temu :):):) Gdybym teraz miała się nad każdym kolorem zastanawiać to chyba bym sie pochlastała biletem autobusowym.
Zadzwonił pan inspektor z banku (serdecznie pozdrawiam - bardzo miły człowiek)
Powiedział, że tak sobie przyjechał , bez zapowiedzi, ale chciał tylko dopytac co i jak się zmieniło ... pitupitu :) I już sobie tam przygotowuje co trzeba.
Bardzo mile mi się rozmawiało z tym sympatycznym człowiekiem.
Wiadomość zła : czekamy na karetkę dla Teścia.
Nie pisałam, żeby nie epatowac jakimiś nieszczęściami dobrych ludzi (staram się by dziennik był maksymalnie optymistyczny, nie ?) . Teść od tygodnia odmawia jedzenia. Teściowa z nim walczy, ale niewiele z tego wynika.
Efekt jest taki, że jest bardzo osłabiony i leży w łóżku. Co rano ma bóle zamostkowe, ale nie pozwala żonie wezwać pogotowia (dobra, wiem, ja też bym nie pytała)
Wczoraj była pielęgniarka pobrać krew i dziś przyszły wyniki. Nie jestem w stanie dowiedzieć się co jest nie tak z tymi wynikami ( albo płytki krwi albo białe albo coś innego - za każdym razie inna wersja) niemniej lekarz kazał przewieźć go do szpitala.
Coś wspominał o transfuzji i był mocno zaniepokojony.
Zadzwonił pan inspektor z banku (serdecznie pozdrawiam - bardzo miły człowiek)
Powiedział, że tak sobie przyjechał , bez zapowiedzi, ale chciał tylko dopytac co i jak się zmieniło ... pitupitu :) I już sobie tam przygotowuje co trzeba.
Bardzo mile mi się rozmawiało z tym sympatycznym człowiekiem.
Wiadomość zła : czekamy na karetkę dla Teścia.
Nie pisałam, żeby nie epatowac jakimiś nieszczęściami dobrych ludzi (staram się by dziennik był maksymalnie optymistyczny, nie ?) . Teść od tygodnia odmawia jedzenia. Teściowa z nim walczy, ale niewiele z tego wynika.
Efekt jest taki, że jest bardzo osłabiony i leży w łóżku. Co rano ma bóle zamostkowe, ale nie pozwala żonie wezwać pogotowia (dobra, wiem, ja też bym nie pytała)
Wczoraj była pielęgniarka pobrać krew i dziś przyszły wyniki. Nie jestem w stanie dowiedzieć się co jest nie tak z tymi wynikami ( albo płytki krwi albo białe albo coś innego - za każdym razie inna wersja) niemniej lekarz kazał przewieźć go do szpitala.
Coś wspominał o transfuzji i był mocno zaniepokojony.