I tu sie znowu zaczely schody. Pewnego pieknego dnia ja sobie leze spokojnie nic ie przeczuwajac, murarze muruja, stoja juz wlasciwie sciany parteru i ktos dzwoni do drzwi. Podnosze sie klnac bo nikogo chwilowo nie ma w domu. I co widze: 4 panow ktorzy informuja mnie ze reprezentuja wojewodzki inspektorat nadzoru budowlanego. Ja im na to ze prosze wejsc ale ja musze sie polozyc bo zaraz poronie z wrazenia.
Panowie zazadali pozwolenia na budowe, gdyz wplynal donos (zgadnijcie od kogo?) ze odbywa sie tu samowola budowlana. Po okazaniu pozwolenia zazadali dziennika budowy, a ja na to ze nie posiadam bo onegdaj kierownik budowy zabral celem uzupelnienia. A to jest karalne. No wiec przyszlo mi zaplacic mandat (100 PLN). Panowie zazadali rowniez natychmiastowej obecnosci kierownika ale po konsultacji telefonicznej ustalilam ze moze przyjechac dopiero wieczorem. W tym momencie panowie poszli ogladac budowe. I co stwierdzili? Istotne odstepstwa od projektu!!!
Poniewaz nie mialam dziennika nie moglam przedstawic rysunkow. To ze dziennika nie bylo okazalo sie zreszta dla nas zbawienne. Nastopilo wiec spisanie protokolu w ktorym za istotne odstepstwa uznano zmiane polozenia okien i drzwi wejsciowych oraz... przesuniecie drzwi wewnatrz w scianie konstrukcyjnej (wyjasniam ze rozmiar drzwi sie nie zmienil tylko zostaly przesuniety 2 metry w lewo).
Nie musze chyba dodawac ze bylam na krawedzi zalamania oraz bliska przedwczesnego porodu.
Panowie zazadali stawienia sie kierownika budowy z dziennikiem celem wykonania wpisu o wstrzymaniu budowy nastepnego dnia w ich siedzibie.
Nasz kierownik z moim ojcem, ktory rowniez ciezko to znosil psychicznie (moje ostatnie slowa przed jego wyjsciem: tato blagam cie nie rob awantury)pojechali nastepnego dnia do wjewodzkiego inspektoratu. Widocznie jednak nasz kierownik zrobil wrazenie na inspektorach (oraz oczywiscie nasz dziennik) bo nic nie wpisali tylko skierowali sprawe do powiatu (powiat po raz drugi!).
A my znowu stanelismy w obliczu decyzji co robic dalej. Sciany sa ale bez stropu, jak to mozna w tym stanie zostawic? I jak dlugo to wszystko potrwa? Znamy przeciez opieszalosc urzedow.
I tu znowu mielismy szczescie ktore polegalo na tym ze do dziennika nic nie zostalo wpisane. Czyli formalnie nie mamy decyzji o wstrzymaniu robot. Wiec postanowilismy jak najszybciej doprowadzic budynek do stanu surowego zamknietego a w miedzy czasie nie odbierac zadnych listow poleconych :)