Do diabła z tą podbitką. Utknęliśmy w rogu i to chyba na dobre.
Krokiew krawędziowa (skleroza nie boli) jest troche dłuższa niż pozostałe a że Bastian nie chce jej podcinać to musimy kombinować jak ją obrobić.
Mieliśmy dobry pomysł żeby na rogu zrobić panele równolegle do pozostałych tylko wysunięte o 2-3 cm. Coś takiego w uproszczeniu(widok z dołu):
...........______
......__|...........|
......................|
...................._|
...................|
(musiałam wstawić kropki bo się rozwalało- patrzcie tylko na kreski)
W ten sposób widać by to było tylko z boku albo dołu. No i tu jest pies pogrzebany - nie wiemy jak wykończyć to od dołu.
Po bokach damy dwie listwy krawędziowe (czyli L)
Od dołu idzie już listwa krawędziowa a od tego wysunięcia powstaje szczelina. Jak ją wykończyć? Najlepsza byłaby listwa z jakimś szerokim spodem. Ale takich chyba nie ma. No cóż. Dzisiaj będziemy dalej kombinować.
Co poza tym. Przyjechał do nas sąsiad z traktorem. Jednego dnia zaorał działkę rodziców - i przy okazji róg mojej, a drugiego dnia zbronował. Poszło sprawnie i bez strat materialnych. A roboty przy kopaniu duzo mniej. Teraz wystarczy "tylko" przekopać wszystko na pól wideł w celu wybrania chwaściorów no i zasiać trawkę, żeby zdążyła wyrosnąć przed zimą. I kolejny kawałek ogrodu będzie prawie skończony.
Kociaki szaleją po całym domu. już nie można z nimi wytrzymać. Cztery czarne potwory. Na szczęście w sobotę jeden już idzie do nowego właściciela. Z pozostałej trójki wybrałam już tego dla nas. Jak na razie jest najodważniejszy i jako jedyny nie przesiaduje cały czas z pozostałymi tylko próbuje złapać Bellę za ogon.
Od czasu jak kociaki same przeniosły się na fotel Bella nie próbuje ich zanosić do pudła i dzięki temu kotka mniej się denerwuje.
Poza tym wszystkie są cudowne.
Zapomniałam (chyba) napisać, że od jakiegoś czasu jesteśmy zameldowani w swoim domu. Mamy zrobiony odbiór częściowy z terminem wykończenia domu do końca 2008 r. Chyba zdążymy do tego czasu chyba, że sprzedamy dom bo nie będzie nas stac na olej z 900% akcyzą (proszę przestać mnie straszyć bo zejdę na zawał).
Także nie mieszkam już pod mostem no i w końcu będę mogła wymienić wszystkie dokumenty z czym czekałam właśnie na TEN moment. Niektóre nie sa ważne od prawie 10 lat Ale nie chciałam płacić za wymianę dokumentów przy każdej przeprowadzce. No więc w przyszłym tygodniu składamy wnioski o nowe dowody i prawa jazdy.
U rodziców również ruszyło. Właśnie kładzione są rury do ogrzewania. Przy okazji facet trochę ich naciągnął bo postawił ich przed faktem dokonanym. Zabił mnie tekst: "zapomniałem powiedzieć (tydzień temu), że najpierw muszą być położone rurki do wody. Tak przy okazji mam je przy sobie więc położę (za 1500 zł)" No i żeby znowu nie było przestojów rodzice się zgodzili. Szkoda, że mnie wtedy nie było. Poza tym gościu powiedział, że nie położy instalacji jeśli nie kupią kaloryferów. A miało być dużo taniej bo rodzice chcieli na początek grzać tylko kominkiem
Teraz czekają na drzwi. Miały być jakiś czas temu ale tata ich nie przyjął bo były porysowane. A w dniu odbioru dowiedział się, ze firma w której zamówił drzwi zewn. nie produkuje białych (t nie wiedzieli o tym miesiąc wcześniej?). W związku z tym proponują brązowe Paranoja. No i kolejne tygodnie bezsensownego czekania.
A teraz bardziej pozytywnie - SWIECI SŁONECZKO
I niech tak będzie jak najdłużej. Pust wsiegda budziet slonce