Stół przyjechał :) Ale sama nie targnę 100 kg :) Więc musi poczeć na swoją kolejkę :)
Dziś szalał u mnie Elektryk.
Więc :
- mam już zamontowane wszystkie ledy w półeczkach. Jeszcze brakuje zasilaczy, ale to pikuś.
- mam oświetlenie kuchni. Uwaga - półeczki przysłoniły światło podszafkowe no tego nie wzięłam pod uwagę BTW - zasilacz wytrzymał kilka godzin - jakieś chińskie gówno - jutro dokupię :)
- mam działający okap - gra i bucy (oj bucy :)) i świeci kosmicznie
- mam światło za zewnątrz :) Nareszcie :) Na razie wisi żarówa, ale zamienię na plafony z czujnikiem ruchu i będzie miodzio.
- mam światło wszędzie chyba - z przedpokojem włącznie, co oznacza, ze moge odprowadzać gości do drzwi bez obawy, że na coś wpadą i sie przewrócą :)
- mam wykute miejsca pod oświetlenie schodów Scoffami - choć brakuje jednaj sztuki, bo okazało się , ze trzeba się wwiercić w wieniec parteru - a to się nie uda bez udaru :)
- mam oświetlenie obrazu lub instalacji lub czegoś (na co jeszcze się nie zdecydowałam) w "jadalni"
- mam prawie przeciągnięte kable do kina domowego - bolało, bolało - nie jest tak, że jak idzie w peszlu to wylewka nie może go przygnieść A jeden kabelek został skutecznie przeniesiony włącznie z zamurowaniem :):) NIezły myk - myślimy co z tym gnojstwem zrobić.
- mam wszystkie tubki , ale żarówki do nich w ilości sztuk trzech nie działają :) Szlag je trafił połowicznie :) Tak to jest z chińszczyzną.
- mam madrego elektryka, który wyprowadził z patchpanelu kable do telefonu i kończą się w garażu - będzie bezproblemowe podłącznie z ulicy.
- i mam to co chciałam - czyli gdy przychodzi noc i za oknami w salonie jest ciemno - zapalam światła w półeczkach i robią mi się "negatywy okien". Tam miało być
- mam łeb jak sklep :)
"Elektron" wraca w niedzielę i zaczyna eliminować kolejne pozycje z bardzo dłuuuugiej listy "do wykonania".
Ponieważ nadworny malarz wyzdrowiał i dojechał od jutra akcja : malowanie.
Malarz jest sztuk dwie - więc zobaczymy jak im pójdzie. Mam nadzieję, że dziś był ostatni dzień kucia scian.
Potem już tylko pojawią się jakieś otwory montażowe - a to oznacza koniec z pyłem po gruntowaniu. Pyłu już serdecznie nienawidzę. Niszczy mi włosy,ręce usta, ubrania, buty, torebki, laptopa i co kto chce.
Musze się już na serio zająć wyborem kolorów. Główny wybrany, a reszta leży i kwiczy.
3:30 - a ja ciągle nakręcona. No , w końcu trzeba kiedyś żyć.
Stół przyjechał :) Ale sama nie targnę 100 kg :) Więc musi poczeć na swoją kolejkę :)
Dziś szalał u mnie Elektryk.
Więc :
- mam już zamontowane wszystkie ledy w półeczkach. Jeszcze brakuje zasilaczy, ale to pikuś.
- mam oświetlenie kuchni. Uwaga - półeczki przysłoniły światło podszafkowe no tego nie wzięłam pod uwagę BTW - zasilacz wytrzymał kilka godzin - jakieś chińskie gówno - jutro dokupię :)
- mam działający okap - gra i bucy (oj bucy :)) i świeci kosmicznie
- mam światło za zewnątrz :) Nareszcie :) Na razie wisi żarówa, ale zamienię na plafony z czujnikiem ruchu i będzie miodzio.
- mam światło wszędzie chyba - z przedpokojem włącznie, co oznacza, ze moge odprowadzać gości do drzwi bez obawy, że na coś wpadą i sie przewrócą :)
- mam wykute miejsca pod oświetlenie schodów Scoffami - choć brakuje jednaj sztuki, bo okazało się , ze trzeba się wwiercić w wieniec parteru - a to się nie uda bez udaru :)
- mam oświetlenie obrazu lub instalacji lub czegoś (na co jeszcze się nie zdecydowałam) w "jadalni"
- mam prawie przeciągnięte kable do kina domowego - bolało, bolało - nie jest tak, że jak idzie w peszlu to wylewka nie może go przygnieść A jeden kabelek został skutecznie przeniesiony włącznie z zamurowaniem :):) NIezły myk - myślimy co z tym gnojstwem zrobić.
- mam wszystkie tubki , ale żarówki do nich w ilości sztuk trzech nie działają :) Szlag je trafił połowicznie :) Tak to jest z chińszczyzną.
- mam madrego elektryka, który wyprowadził z patchpanelu kable do telefonu i kończą się w garażu - będzie bezproblemowe podłącznie z ulicy.
- i mam to co chciałam - czyli gdy przychodzi noc i za oknami w salonie jest ciemno - zapalam światła w półeczkach i robią mi się "negatywy okien". Tam miało być
- mam łeb jak sklep :)
"Elektron" wraca w niedzielę i zaczyna eliminować kolejne pozycje z bardzo dłuuuugiej listy "do wykonania".
Ponieważ nadworny malarz wyzdrowiał i dojechał od jutra akcja : malowanie.
Malarz jest sztuk dwie - więc zobaczymy jak im pójdzie. Mam nadzieję, że dziś był ostatni dzień kucia scian.
Potem już tylko pojawią się jakieś otwory montażowe - a to oznacza koniec z pyłem po gruntowaniu. Pyłu już serdecznie nienawidzę. Niszczy mi włosy,ręce usta, ubrania, buty, torebki, laptopa i co kto chce.
Musze się już na serio zająć wyborem kolorów. Główny wybrany, a reszta leży i kwiczy.
3:30 - a ja ciągle nakręcona. No , w końcu trzeba kiedyś żyć.
Mój mąż chyba rzeczywiście myśli o przeprowadzce. To dobrze, że ktoś w tym domu słowo "przeprowadzka" traktuje poważnie. Jakaś jestem nienormalna.
On już chce przenosić telefon, satelitę, robić internet...a ja nie wiem dlaczego jakoś .. no słabo mi jak sobie pomyślę. Czy ja się boję ? Czego ? Zmiany ? Zaczynam wyszukiwać : a to korki, a to brak podjazdu, a to to a to śmo... NIe wiem sama... Chyba pora się oswoić..
Mój mąż chyba rzeczywiście myśli o przeprowadzce. To dobrze, że ktoś w tym domu słowo "przeprowadzka" traktuje poważnie. Jakaś jestem nienormalna.
On już chce przenosić telefon, satelitę, robić internet...a ja nie wiem dlaczego jakoś .. no słabo mi jak sobie pomyślę. Czy ja się boję ? Czego ? Zmiany ? Zaczynam wyszukiwać : a to korki, a to brak podjazdu, a to to a to śmo... NIe wiem sama... Chyba pora się oswoić..
Jak można się domyśleć radość z kuchni nie tak duża jak być powinna. Czas nie ten, okoliczności nie te.
Dziś byłam na pogrzebie, więc nastrój niespecjalny.
Światło nie to , aparat nie ten, zdrowie nie to :). I nie widać, że to kolor czerwone Ferrari - uwierzcie, tak jest.
Kuchnia PRAWIE gotowa. Nawet nie chce mi się opowiadać. Generalnie jedna szafka przyszła w wymiarze 46 zamiast 50. Oczywiście podstawa pod kosze na śmieci i same koszty przyszły na 50. Jesli dołożymy do tego serwo drive, rury do zmywarki, zlewozmywak i młynek, ktory ma tam być wydaje się to być zagadką nie do rozwikłania. A jednak udało się - co prawda ekipie, a nie pani, ktora robi wyceny i zamawia towar, ale się udało.
Ekipa zaczapista. Chłopaki myślące aż miło. Niesamowicie precyzyjni. Stawili się o 8.15 i pracowali do 23.00 z jedną przerwą na herbatę.
Dlatego dałam spokój z regulowaniem drzwiczek - w czwartek wpadną z brakującą szafką to zrobią.
Jak można się domyśleć radość z kuchni nie tak duża jak być powinna. Czas nie ten, okoliczności nie te.
Dziś byłam na pogrzebie, więc nastrój niespecjalny.
Światło nie to , aparat nie ten, zdrowie nie to :). I nie widać, że to kolor czerwone Ferrari - uwierzcie, tak jest.
Kuchnia PRAWIE gotowa. Nawet nie chce mi się opowiadać. Generalnie jedna szafka przyszła w wymiarze 46 zamiast 50. Oczywiście podstawa pod kosze na śmieci i same koszty przyszły na 50. Jesli dołożymy do tego serwo drive, rury do zmywarki, zlewozmywak i młynek, ktory ma tam być wydaje się to być zagadką nie do rozwikłania. A jednak udało się - co prawda ekipie, a nie pani, ktora robi wyceny i zamawia towar, ale się udało.
Ekipa zaczapista. Chłopaki myślące aż miło. Niesamowicie precyzyjni. Stawili się o 8.15 i pracowali do 23.00 z jedną przerwą na herbatę.
Dlatego dałam spokój z regulowaniem drzwiczek - w czwartek wpadną z brakującą szafką to zrobią.