moja połowa w domku....wybralismy sie dzisiaj na budowe...mrozik, snieg... kolega chce nam oddac drzwi tymczasowe na nasza budowe...dwa lata te drzwi były na jego budowie..moze komus tez oddamy...
to najmilszy etap budowy..codziennie jestesmy na budowie..szaszłyczki, piwko...znajomi za znajomymi....a my zbieramy w miedzyczasie wysuszone juz chwasty po rekultywacji..i czekamy na belki... a pogoda pękna słoneczko...
w miedzyczasie 2 razy murowali wyzej komin...bo "jakoś" wymurowali 0,4 m krótszy komin...
ale dach wyglada ok...za nie poprawienie paru poprawek m.inn wymurowanie od nowa działówki...pozegnalismy ekipe pana M...odetchnełam jak pomyslałam ze nie musze juz oglądac tego faceta...
Na naszej działeczce odbyła sie rodzinna wiecha nie musze pisac jakie to były spiewy...ale było bardzo miło..i nikt nie krytykował a mozna było tak i tak...
Prace nad dachem ida od rana "pełną parą"układają gasiory i takie tam...kazalismy zerwac obróbkę komina...poprzylepiali taka straszna tasme do obróbek..widzilam taka tasme na dachu koloru czerwonego..tasma wyglada jakby kto napackał cos kolo komina i jest po 2 latach brudna ...pozatym porzadne kominy to i porzadna obróbka blacharska..
Moja połowa przyjechała do domku wczoraj wieczorem a dzisiaj z rana pojechalismy na budowe...przeciez jak wyjezdzał to były tylko fundamenty...a tu teraz cały dom stoi...
po moich telefonach do szefa ekipy co słyszę: ze dekarz jest zajęty..moj nerw sieda zenitu, jestem na takim etapie nerwowki, ze udusiłabym pana M łapkami...swoimi..ale co mi zostalo czekam na dekarza...
przyjezdzam na budowe i co widze folia na dachu ,zaskoczyli mnie zupełnie,myslałam ze jednak bedzie opoznienie, a tu taka niespodzianka..po południu dekarz pownosił czesc dachówek na dach..
Jutro zaczyna układanie..muszę powiedzieć ze w takim stanie dach...folia, dachowki w rzędach wyglądał brzydko..
nastepne dni...to wiezba..codziennie jak przyjezdzałam to cos nowego było zrobione..wiecie...taka byłam dumna robi sie dach...troche widac i zaczyna przypominac ta nasza budowa dom...
załuje tylko ze własciwei te wszystkie etapy podziwiam sama ,bez mojej połówki..on tylko patrzy na zdjecia jak przyjezdza jak to wygladało po kolei...
07 czerwca jak przyjechałam na budowe dach jakby wyglądał na skonczony..ale okazało sie ze jeszcze nie...oj tak czekałam az wiecha zostanie postawiona...
ciesle w ilosci sztuk 2 zajezdzaja na budowe robic kratownice..podsmiewaja sie oczywiscie z tych wymiarow ..ciesla stwierdza..ze to jedne z najwiekszych wymiarow jakie widzial ...nic nie poradze...a moze to i dobrze...mam taki strach ,ze dach jak beda takie cieniutkie patyczki..pod dachowka sie po prosty złozy.. wiem, wiem głupi strach...
ciesla kaze dzwig zamowic na 28 maja...tak jak kazał tak zamowiłam...