na budowe zajechalismy jeszcze dwa razy przed zakonczeniem posadzki, i za każdym razem podobało m sie coraz bardziej...zagladałam oczywiscie przez okna
koło 15.30 przyjechał szefo zaczał pomagać chłopakom w garażu, ja natomiast byłam pełna uznania dla Pana który w tym dniu przerzucił 27 ton piachu, od 7.30 - 16.30
były takie momenty ze nie nadążałam liczyc ile łopat piachu wrzuca do tej piekielnej maszyny
a Pan malutki, chudziutki, starszy..
o 16.30 praca został wykonana, szef pozamiatał schody...i jako PIERWSZY fachowiec nie wyciagał reki za kasa badz co badz za wykonana juz prace, stwierdził zdzwonimy sie w poniedziałek...hmm oniemiałam...
Rano pojechaliśmy na budowe...dziaisja akcja : posadzki mają wylać 150 m2 podobno do 17..oby
godz 6.50 jestesmy juz na budowie, swieci słoneczko jeszcze takie ciut zamglone, powietrze...ze ach..az chce sie zaraz myslec..raniutko, z kawka na tarasie...
godz 7.00 zajezdza ekipa od posadzek, trzech panów i szefo..pierwszy raz widze tak zorganizowana prace, szybko bez zbednych rozmów, panowie widac kazdy wie co ma robic i gdzie jego miejsce, wiec juz o 7.30 juz była rozłożona siatka zbrojaca, dylatacja..i zaczeło sie...hmm przyznam ze nie widziałam nigdy takiej maszyny do posadzek, wiec oczywiscie musiałam zobaczyc co to i jak to działa... a działa ...leci prawie suchy beton, piasek nie wiem jak to nazwac...a jeszcze fajniejsza jest maszyna do zacierania.. podobało mi sie..
spojrzelismy po sobie i po kilku znakach znanym tylko nam stwierdizlismy ze nie ma co tu siedziec cały czas i gapic im sie na łapki, skoro Panowie widac było wiedza co robią..tak...bo niektórzy fachmani to tylko udaja ze wiedza...
pojechaliśmy dzisiaj na budowe w celach rekreacyjnych.... szaszłyczki, piwko...nio i musielismy co nieco poprawić bo tym jak ułożono styropian i folię...ale to kosmetyczne poprawki....zastanawiam sie co powie Facet od posadzek na rozłozenie folii znaczy wywiniecie jej na sciane...co tam mowic...potrzbowałam folii z zapasem 340 m2...kupiłam 400 m2... i zabrakło, dokupiłam nastepne 30
ja obstawiałam na śmiech i stwierdzenie: co to jest??
Przyjechał fachowiec od posadzek ( drugi porzadny fachman na mojej budowie) przywiózł siatke i sprawdził jak lezy to wszystko...i ku mojemu zdziwieniu stwierdził: oooo jak porzadnie folia jest wyłozna na sciany :) i ze dawno tak nie widział....powiem tak: zamurowało mnie....to jak maja inni to wyłożone...
Umówilismyy sie na 7 rano jutro...na akcje : wylewanie posadzek
troszeczkę nie daje mi spokoju cena za te drzwi....no cóż taki to juz mój charakterek jest...ładne drzwi..chce je...ale czemu tak drogo
z drugiej strony ogladaliśmy drzwi od 1400 zł wzwyz...były za ta cene i porzadne i byle jakie..( słuze namiarem na porzadne drzwi wejsciowe od 1400 zł do 1800) jednak miały minus : byle jakie zamki wiem mozna było cos wstawic lepszego....ale jednak to nie to miało być..
Kazdy kto szukał drzwi wejsciowych to wie o czym staram sie napisac...
Gerda, z witrażem jak je zobaczyłam to mnie cosik zamurowało,ze drzwi antywłamaniowe moga wyglądac jak nie....
teraz wyszła ta nowość drzwi z witrażem.....
jak je zobaczyliśmy, dokładnie oglądneliśmy...i jejku chciałam je miec...cena mnie zamurowała...5050 zł...
zrobilismy rajd po salonach gerdy :) i najtaniej udało sie zamówic u głównego dostawcy...cena stanęła na 4800 dołoży nam w tej cenie próg i wizjer :) minusem tez jest to ze czeka sie na nie 4 tyg...
aha zdanie które bardzo polubiłam w ostatnim czasie:
manometr 3,1
szefo przyjechał, posłuchał , przyznał rację ( mi) umówilismy sie ze po wylaniu posadzek przysle swojego tynkarza i wszystko bedzie super
teraz sprawa styropianu: doszłam do wniosku ze budowlancom nazwe ich moimi poprzewracało sie w głowie, nie wiedzą ile brac za to wszystko...
Umówiłam sie z nimi na rozłozenie styropianu, folii szef sam powiedział ze za 1 zł od metra to zrobia popołudniami wiec przystaliśmy na to...a co sie raptem okazuje??? ze jakos nie maja ochoty bo to niby żaden pieniądz fakt moze te 150 zł to nic nie wiem...dla mnie to nawet sporo..
wziełam ich sposobem powiedziałam: Panie B robi Pan czy nie jak moja połowa przyjedzie to sami połozymy...i juz..odpowiedz robimy robimy...
bo zbliza sie przeciez jesien a onia maja u mnie duzy froncik robót...no i najwazniejsze spanko
dzisiaj z moja juz połową czekamy na przyjazd szefa od instalacji do nas na budowe...bo mimo wszystko mamy parę uwag, może nie do wykonanych instalacji...co do estetycznej strony ich dzieła...
wiem...inni powiedzieli : Teska przesadzasz...ale jak mozna byle jak zaklajstrowac sciany itp...ot tak sobie, nie pozwoliłam im zaklejac dziur w pokojach wystarczy ze zobaczyłam na innych scianach
definitywnie stwierdzam, ze juz koniec z instalacjami ( rurami w podłodze) Manometr ani drgnie jest 3,2
Jutro wraca młody szefo to parę robótek bedzie...pewnie bedzie na tych robotników wsciekły...no cóż...prosiłam ......więc w pewnym momencie przestalam i postanowiłam czekać na szefa .....
wiecie jestem pod wrazeniem działania konsultantów od instalacji, wczoraj wieczorem wysłałam meila do firmy i dzisiaj oddzwonił do mnie ich konsultant..uspokoił mnie i staneło tak: w niedzile przyjeżdza do mnie na budowę zeby sprawdzic poprawnosc wykonania instalacji :) powiedział ze z opisu wynika ze wszystko jest teraz ok...
dzisiaj dostałam wspaniałą wiadomość : moja połowa wraca w niedzielę... hihi zobaczy chociaz te zwoje rur rzed zalaniem...
na budowie nic sie nie dzieje....czekam do poniedziałku, az wroci szefo młody z urlopu...ale jest dobrze...wczoraj napompowali do 3 i dzisiaj o 7 rano bylo 3,1 :) nareszcie .....jak tak bedzie dalej to we wtorek układają styropian , i najblizszy wolny termin posadzkarza robią wylewki
pojechałam na budowę...o 19...manometr zatrzymał sie na 2,4 i stoi .. :) swiatełko zapaliło sie w tunelu...
o 20 zajechał instalator , napompowal do 3 ( mowil ze po co skoro stanelo) ale ja sie uparłam..ma napompowac i juz...wiec mam 3 bary...
chwile po 20 zajechał własciciel firmy starszy szefo...bardzo nie pwoiem miły człowiek, zaklinał sie ze wszystko jest ok i da mi protokół gdzie potwierdza ze moge lac posadzki a on daje gwarancje ze system jest szczelny :)
Stanęlo na moim...czekam na poniedziałek... :)
I znowu paru forumowiczów pomogło...VPS dzieki bardzo za opis , YEYO uspokoiłes mnie zupełnie , napisałam do nich...a Krzys uspokoił mnie na 100%
jestem juz spokojna..wychodzi na to ze szefo firmy mial rację...ale trudno ja mogę sie niepokoić..jako inwestor
jest 14 a ja nie byłam jeszcze na budowie....nie ma po co wczoraj instalatorzy po raz kolejny byli ustawiac manometr...hmm ustawili o 16 na 2 bary- ok
o 22 dzwoni do mnie moj budowlaniec ze był w domku sprawdził jest 1,9...ok zimniejszejsza sie woda zrobiła :) o 8 rano było 2,5 i jest tak do teraz ....czekam na wiadomosc od budowlanca ma wysłać smska ile jest teraz...hmm
w miedzyczasie nerwowo...naleze do osób które wbijaja sobie do głowy, ze jak manometr ma stac to tak ma byc...i jestem w stanie zrozumiec ze raz jest goraco raz zimno..ok ...ale zawsze powinno wracac do stanu np 2..
wiec najpierw zadzwoniłam do majstra...a ten mi tekst ze on sto razy przyjezdzac nie bedzie wyłączyłam sie bo tak naprawde co bede gadała z robolem ( z całym szacunkiem do ludu pracy)
wiec wysłałam smska do szefa który odpoczywa na wakacjach...oddzwonił rzeczywiscie moment....
Wyjasniłam o co mi chodzi i czego wymagam, a wymagam tego tylko coby ten manometr stał w miejscu...
efekt panowie robole maja przyjechac dzisiaj o 20 ustawic a 3 i jutro o 7 rano nalezy zerknąc ile bedzie ...a powinno byc 3...dopiero jak sie zrobi goraco moze drgnąć...ale jedynie z 2 kreseczki..nad ranem ma byc znowu 3...
Tak bedzie do poniedziałku...bo wtedy szef wraca...i ma zaprowadzic porzadeczek..bynajmniej taka mam nadzieje..
dzisiaj postanowiłam pojechac nad morze....odpoczać bo zwariuję...
moi budowlancy o 14 doniesli mi ze na manometrze jest 4,6 wiec ja za telefon i na plazy darłam sie do instalatora coby w koncy\u traktowali to powaznie...efekt: panowie pojechali na budowe i zmniejszyli cisnienie do 2 barów... i podobno ma nie spadac...wiecie oszaleje przez te instalacje...
z wylewka czekam az w koncu manometr stanie i nie drgnie bo tak ma byc...
po krótkiej acz ostrej wymianie zdan z instalatorami przyjechali odpowietrzac rury...z muchami w nosie, obrazeni...odpowietrzenie zajęło im 30 minut...hmm manometr ustawlili na 5,2 ... jeden do drugiego: choc wypalimy papierosa zobaczymut co bedzie....no było...w ciagu 10 minut manometr spadł na 5..podokrecali zawory grzejnikowe...i zalecenia trzeba zerknąc jak nie bedzie goraco...okolo 22...ok poprosiłam budowlanców ktorzy spia wyzej..zeby podeszli...o 23 bylo 4,8....
sprzatam po instalatorach...niestety mase brudu mi zostawili
manometr 4,0 nie wytrzymałam i zadzwoniłam...jutro rano musza przyjechac bezwzględnie...bo zaczynaja mi kłasc styropian pod wylewki...a chce miec swiety spokoj...jak mam dac zalewac posadzki jak spada cisnienie???? i nie chce wiedziec ze tak moze byc...juz sama nie wiem moze czy nie???