zajezdzamy rano na budowe, patrzymy: furtka zamknieta NIE MA OCIEPLACZY..... telefon do szefa ...mąż pyta gdzie oni sa ????? a szef...a co ich nie ma???? mojego mało nie trafiło...po krótkiej acz hmm nerwowej wymianie zdan szef stwierdził ze zaraz ich przywiezie... :)
czekamy zatem...słoneczko świeci a w nas rosnie adrenalinka...jest 11.30 dzwonimy: gdzie są??? szef...ze nie bedzie ich przywoził..bo nie ma tynku..itp..a my ze roboty to cała masa jest...i tynku na sciane jedna starczy i takie tam...szlag nas trafił.....ma przyjechac w koncu
chwila po 12....dzwoni telefon: to pracownicy szefa dzwonia sami, ze chcieliby przyjechac do pracy bo maja duzo pracy, a chcieliby skonczyc do soboty :) wiec stwierdzamy ze przyjedziemy po nich szef oczywiscie nic nie wie o inicjatywie swoich pracowników...
- Czytaj więcej..
- 0 komentarzy
- 399 wyświetleń