instalacje skonczone nawet szczelnosc rury gazowej odebrana :) był facet z gazowni...hmm
na manometrze zrobiło sie 4,5 .....spadło..nadmieniam ze przez cały dzionek trzymał 4,8
automatyczne odpowietrzacze działają..hmm kierownik potwierdził ze tak byc moze...bo instalacja jest szczelna...sprawdzone..moze byc w rurach powietrze...
rano o 10 byłam na budowie...i co widze??? kopią drugi rów na gaz...miny kiepskie, Panowie robotnicy obrazeni...hmm..dziwne przeciez to ja powinnam im zrobic awanture...ale nic przeciez oni maja zrobic nie musze sie do nich odzywac..
szybkim, zdecydowanym krokiem wpadłam na budowe...dzien dobry i do majstra ...co maja dzisiaj zrobic..a oni jak mróweczki..wiecie te brudasy wzieły sie nawet za sprztanie bo szef ma przyjechac...pieknie było patrzec jak sie uwijaja..co jeszcze prosze Pani itp...chciałam zaznaczyc ze tylko majster sie odzywał..no nic..
rów do gazu wykopali do południa ( jednak mozna) kopali na zmiane..wszystko zostało ułozone...przyjechał szef...znaczy ojciec szefa...( Joasiu to dopiero facio) popatrzył...powedzial co maja robic..podął mi łapkę...zapytał czy mam jakieś zyczenia? hmm..miałabym
Gdy pojechał...faceci powiedzieli ze dostali zje.... a ja no cóż jak sie taką lipe odwala pod nieobecnosc...i maja nauczke coby kobiety na budowie nie lekceważyc i nie gadac takich opowiesci z mchu i paproci...ze wszystko jest dobrze...
przyjechałam do domu....coś mi to nie dawało spokoju, pamiętam ze bałam sie ze rura z gazem nie bedzie miała odległosci odpowiedniej od wody...ze mierzyałam ...
wziełam w łapki marcowego muratora...i wiedziałam juz...musze zadzwonic do szefa...znaczy zastępcy bo szefo pojechał tyłek grzać na ciepłych piaskach
dzwonię...mówie o co chodzi...a facetowi mało słuchawka nie wypadła z reki...zapytał tylko czy dobrze widziałam...a ja ze oczy mam nader zdrowe...powiedział ze bedzie na budowie...
jestem na tej budowie co dziennie i chyba juz od tego ciagłego nadzorowania wszystko mi sie pokołowało...
Gorąc okrutny....panowie muszą przekopac row do wody długosci 15 m, a głebokosci 140 cm...kopią drugi dzien 3 facetów... no nic mi sie przeciez nie spieszy...ale co widze ze rure juz przysypują i to jest ok wszak trzeba, ale przysypują około 20 cm...a na nią kładą rure ...własnie z gazem hmm...pytam panowie a to co? odpowiedz ze tak byc moze...tak mnie chyba ten upał ogłupił...
rury , i inne prace wewnatzr domu maja potrwac tydzien :)
zostaje im doprowadzenie wody do domu i doprowadzenie gazu do budynku, postawienie szkryzneczki gazowej na granicy działki , i drugiej małej skrzyneczki na zawór główny na budynku..( potrzebny bo odległość od granicy gdzie stoi skrzynka z reduktorem jest wieksza niz 10 m)
maja podłaczyc manometr i zostawic go do momentu zalewania posadzek
taka mnie myśl trzasnęła: przecież mam jeszcze jedna oferte...której własciwie nie wiem dlaczego nie brałam pod uwage...a facet dzownił do mnie z przypomnieniem...zadzwoniłam umówił sie jeszcze tego samego dnia.. :)
powiedziałam co mnie interesuje...i przez czas trwania spotkania wiedziałam co i za ile...
wybrałam....robi nam instalacje firma Pana B.
cena za wszystko 21 tyś
piec kondensacyjny Vitodens 222 z zasobnikiem
wklad do komina ( rura w rurze)
filtr do wody bezobsługowy i regulujacy cisnienie wody ( coby krany nie ciekły - mamy wysokie cisnienie w wodociagu)
grzejniki purmo w ilosci 12 sztuk 3 drabinki purmo, głowice niklowane viessmanna
przyjechał ponownie Pan instalator....ale bez oferty...potwierdził ze robocizna to 4 tyś a materiały to mam wziasc projekt i przejechac sie po hurtowniach gdzie bedzie taniej...mało mnie nie trzasnęło...ostatkiem sił podziekowałam Panu...i juz wiedziałam...nie chcę...
drugi Pan instalator widac zapomniał o prosbie skontaktowania sie z oferta za dwa dni...ale coz czekam..
Moj małżonek niestety musi wyjechac...na cały miesiac wiec wybór instalatorów nalezy do mnie
odczekałam tydzien dzwonie...grzecznie pytam czy zapomniał o nas?? Pan ze nie i jutro mozemy spotkac sie na budowie...ok ciesze sie umawiamy sie na 8 rano
czekaliśmy na 3 instalatorów...przyjechali i co sie okazało: juz piec 28kw saunier duvall kondensacyjny...grzejniki no moze byc...ale cena dalej 22 tys...a..i gdzies po drodze zapomniało im sie o dwóch geberitach, odbiorach itp...
w miedzyczasie umówiliśmy sie z jeszcze jednym instalatorem...na budowie..popatrzył na dom i pierwsze co stwierdził to cena .....za robociznę 4 tys... no cóż...powiedzileismy zeby przygotował oferte co do pieca i grzejników...umawiamy sie za dwa dni..
Moja połowa przyjechała do domku ale zła wiadomość na Tydzien
mało czasu...a tu tyle trzeba uzgodnic...na pierwszy rzucik telefon do instalatorów z którymi byłam umówiona już 4 miesiace do tyłu, ze beda robic...za 16 tyś...
umówilismy sięu nas w domu, Panowie w liczbie 3 sztuk zjawili sie punktualnie...i to jedyna dobra nowina...okazało sie że instalatorzy cierią na amnezje...przyjechali zeby nas skroic na 22 tys ( było 16) jeden na piecu wyliczył ze na ogrzanie chatki 150 m2 i podgrzanie wody wystarczy 12kw piec ten był drozszy od kotła wiekszej mocy...pozniej grzejniki , panowie nie pamietali jakie miały byc..
Małżonek mój bardzo spokojnie im wyjasnił,ze skoro było 16 to niech tak zostanie i chyba kalkulowali oferte ...wiec czekamy do jutra na porzadne przygotowanie sie do tematu...
czas zacząć mysleć powaznie o instalacjach....mam jedną firmę wybraną...ale jak przyjedzie moja połowa to jeszcze raz zaproszę Panów, coby powiedzieli raz jeszcze co oferują za te 16 tys co wyliczyli....
teraz na budowie nastepuje spokój...czekam na moja połowę...hihi przyjedzie i znowu zobaczy cos skonczonego :) a reszte na fotkach...robie je namiętnie....kazdy etapik, kazde nowe cos zrobione jest na fotce...
jeżdze na budowe, rekreacyjnie....fajnie tak pojechać posiedziec sobie na lezaczku...
i jedno dobrze ze taras mam zadaszony, od strony północnej..wczesniej martwiłam sie ze bedzie kicha ale teraz jak te upały stwierdzam ze to zbawienie...na tarasiku cień,miły cień słonce zaczyna tu zagladac około 16.....
wraz z sasiadką miałysmy imprezke na budowie... było bardzo wesoło, cos mocniejszego było...a co...
tak sobie kobitki odregowałysmy budowlane stresy wspomnę,z emoja sasiadka tez prawie sama buduje domek...męzus nie bardzo chce jezdzic na wieś...taki miastowy jest
zaczynaja kopac pod fundamenciki na taras: taras ma cos koło 45 m2...maja go zrobic porzadnie tzn: wykopać fundamenty zazbroic wylac płytę.. połozyc izolacje połozyc styropian siatke zdylatowac zalać płyte główna...