Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jagna

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4 274
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez Jagna

  1. Jagna
    No i się nie powstrzymałam. W drodze powrotnej z grobów, jakoś tak przypadkiem zajechaliśmy na działkę, jakoś tak przypadkiem miałam przy sobie aparat i jakoś tak przypadkiem cyknęło nam się kilka fotek:
     
    Kolejna ściana łazienki chłopców:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/912_348.ts1130862484609.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/912_348.ts1130862484609.jpg

    Jaśniejsza glazura w naszej łazience:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/915_348.ts1130862488265.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/915_348.ts1130862488265.jpg

    Tu będzie kabina prysznicowa:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/914_348.ts1130862487046.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/914_348.ts1130862487046.jpg

    Tak teraz wygląda nasz salon. Bardzo swojsko, nie?
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/917_348.ts1130862490718.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/917_348.ts1130862490718.jpg

    A tu szczęśliwa inwestorka przytula się do płytek kuchennych, marząc o lepieniu pierogów...
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/923_348.ts1130862498484.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/923_348.ts1130862498484.jpg
  2. Jagna
    A tak na koniec:
     
    Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego jakie zmiany w ich życiu się szykują...
     
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/856_348.ts1130183804234.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/856_348.ts1130183804234.jpg
  3. Jagna
    Meble kuchenne.
     
    Obejrzałam wszystko co mogłam. Przeszłam etap kuchni murowanej, mebli BRW i innych „gotowców”. Aż w końcu na allegro zobaczyłam ogłoszenie o wykonaniu mebli kuchennych. Zadzwoniłam. Miło się rozmawiało. Na tej podstawie przekazałam informację Mężowi, a on, widać nadal zmęczony, zadzwonił już z konkretnym pytaniem „Kiedy pan przyjedzie?” Przyjechał pan z drugim panem. Obaj bardzo młodzi, bardzo grzeczni, bardzo sympatyczni i bardzo konkretni. A było już późno. Oni bez problemu pokazali nam próbki kolorów, bez problemu pomogli wybrać ładnie pasujący do okien, bez problemu wymierzyli całą kuchnię, doradzając delikatnie i z właściwym im taktem, bez problemu dobrali mi kolor szybki do szafek i okucia a na wszystko mieli jedno stwierdzenie: „Nie ma problemu”.
     
    Nasza kuchnia jest średnich rozmiarów, ale cała jedna ściana to będzie wysoki, zabudowany regał (słupki tzw., już wiem!) . Tam będzie obudowany piekarni, kuchenka mikrofalowa i lodówka. Nie ma problemu. Na drugiej ścianie z kolei będą tylko szafki dolne i tam będą same szuflady. Nie ma problemu. Kiedy doszło do wyboru blatu wywiązał się konflikt. Nie między panami i nami, tylko nami Jagniętami. Mój Mąż odkrył karty, że chce drewniany. Ja nie chcę i jasno to powiedziałam. Panowie znowu wykazali się wyczuciem i nie komentując odczekali, żeby po jakimś czasie pokazać nam próbki blatów z okleiną. Poprosili tylko o wybór koloru i Mój Mąż dał się podejść jak dziecko! Wybraliśmy zgodnie jasny kolor, zadowoleni z siebie. W tym momencie jeszcze bardziej polubiłam Panów od Mebli. Może za kilka lat mu przypomnę, że chciał drewniany. Oby tylko nie w kontekście „Ten blat jest dziadowski, czemu się nie uparłeś przy drewnianym?!!” No a potem jeden z panów wziął do ręki kalkulator i zaczął liczyć. Mdf, ale dużo szafek. Dużo szuflad. Okucia Bluma (jak to się pisze?). Blaty. Montaż…..No i wyszło 8900. Nie ma problemu. Myśleliśmy że będzie gorzej.
  4. Jagna
    Płytki na podłogę w kuchni już kupiliśmy a dwa dni temu zamówiliśmy płytki do jadalni i korytarza i inne do obniżonej części salonu. Oczywiście w efekcie kupiliśmy zupełnie co innego niż pokazałam wcześniej i prosiłam o komentarze. Brak komentarzy chyba świadczył o tym, że….no….nie tego. Dlatego teraz zrobię zdjęcie jak już będzie wszystko ułożone. Taka jest moja koncepcja.
  5. Jagna
    A to łazienka chłopców. Będzie w takich kolorach. Dla tych co mają równie świetny monitor jak ja zaznaczam, że to są kolory żółty i niebieski. Oba blade. Na moim monitorze wygląda to jak pomarańcz z szarym http://www.gifygg.com/gifs/gifs/387icon_grunchy.gif" rel="external nofollow">http://www.gifygg.com/gifs/gifs/387icon_grunchy.gif
     

    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/874_348.ts1130702136453.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/874_348.ts1130702136453.jpg

    Ściany będą takie łamane kolorami, a na podłodze te oba rodzaje płytek, naprzemiennie w karo. Ciekawa jestem jak to wyjdzie. Pewnie nieco pstrokato, ale takie było założenie.
     
    Nasza łazienka jest częściowo ułożona (ściany) i wygląda według mnie pięknie, ale fotkę pokażę dopiero jak będzie więcej. Mam tylko pewne spostrzeżenie. W łazience będą dwa odcienie – jaśniejszy i ciemniejszy. Byłam pewna, że będę wolała przewagę ciemnego, a tym czasem po ułożeniu, okazuje się, że to jasny będzie tym, którego chcę więcej. I znów, o dziwo, Mój Mąż podzielił moje zdanie. Może zmęczony już jest po prostu…?
  6. Jagna
    No to piszę. Panowie kończą układać sufity nad częścią nocną. Idzie im dosyć wolno, ale przy tym faktycznie niezła zabawa jest. No ale etap, na który tak bardzo cieszyłam, okazuje się być wartym czekania. Wybieramy płytki, kupujemy kibelki, drzwi do kabin prysznicowych, zamawiamy kuchnię i jest byczo. A co najdziwniejsze wcale się przy tym nie kłócimy! Jakoś tak wyszło, że nam się gusta zrobiły cokolwiek bardziej kompatybilne i teraz możemy spokojnie sobie oglądać efekty naszych wyborów. Pan glazurnik, nieświadom jak przełomowe chwile za nami, po prostu układa to co przywieziemy. To moja kuchnia. Fug jeszcze nie ma.
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/869_348.ts1130183820109.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/869_348.ts1130183820109.jpg

    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/870_348.ts1130183821421.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/870_348.ts1130183821421.jpg
  7. Jagna
    Ale jestem głupia! Byłam dzisiaj w kinie. To nie było takie głupie. Obejrzałam sobie „Egzorcyzmy Emily Rose” Świetny film, jeśli ktoś lubi horrory i na dodatek oparte na faktach. A dzisiaj jest Halloween (jeżeli ktoś oglądał film, to wie jakie to ma znaczenie) i na dodatek Mój Mąż nocuje na działce. Jestem sama! I to było właśnie głupie – nakręcić się tak przed samotną nocą… I teraz będę pisać dziennik całą noc, czytać forum i nie wiem co jeszcze, bo pewnie nie zasnę http://www.gifygg.com/gifs/gifs/514przerazony.gif" rel="external nofollow">http://www.gifygg.com/gifs/gifs/514przerazony.gif
  8. Jagna
    Dzisiaj byłam na działce i pstryknęłam kilka fotek.
     
    Nasze drzwi wejściowe. Niestety bez szybki
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/843_348.ts1129992249859.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/843_348.ts1129992249859.jpg

    Garaż:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/837_348.ts1129992129296.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/837_348.ts1129992129296.jpg

    Pomysł Mojego Męża na zasłonięcie słupków w ogrodzeniu. Te jasne sztachety będą oczywiście pomalowane:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/841_348.ts1129992134078.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/841_348.ts1129992134078.jpg

    Nasza brama. Również pomysł i wykonanie Mojego Męża:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/836_348.ts1129992128109.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/836_348.ts1129992128109.jpg

    No i na koniec - słynny Uskok. Ten jest między pokojem gościnnym a korytarzem.
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/833_348.ts1129992124406.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/833_348.ts1129992124406.jpg
  9. Jagna
    Wczoraj byliśmy na zakupach. Kupiliśmy stelaże do kibelków i bidetu, baterię prysznicową z funkcją deszczu i takim fajnym kranikiem tylko do mycia nóg. Zamówiliśmy też drzwi do kabin prysznicowych. No i oczywiście wpadły nam w oko kolejne płytki. Prawie wszystkie Polcoloritu Kuchenne na ściany, wybrane wcześniej, zostają na 100%, niezmiennie mi się podobają. Ale były też śliczne na podłogę do kuchni, niestety nie ma ich w internecie.
     
    Natomiast mieliśmy zagwozdkę z terakotą do salonu. Pokazana była ekspozycja z taką płytką Polcoloritu:
     
    Tu podaję linka, bo widzę, że ze zdjęciem mogą być kłopoty, a zależy mi na Waszych uwagach:
     
    http://www.polcolorit.pl/home.php?id=24" rel="external nofollow">http://www.polcolorit.pl/home.php?id=24" rel="external nofollow">http://www.polcolorit.pl/home.php?id=24" rel="external nofollow">http://www.polcolorit.pl/home.php?id=24
     
    http://www.polcolorit.pl/oferta/duze/nowosci/sentia/14.jpg" rel="external nofollow">http://www.polcolorit.pl/oferta/duze/nowosci/sentia/14.jpg w połączeniu z identycznym kolorem, ale hiszpańskimi płytkami w kształcie prostokątów, jakby deseczki. Bardzo fikuśnie to wyglądało i teraz nie wiem czy nie zrezygnujemy z Nowej Gali, tym bardziej, że cena płytek (i polskich i hiszpańskich) jest połowę niższa. No i klimat włoskiej willi (moje marzenie!) jest coraz bliższy realizacji. Co sądzicie o tym stylu i kolorze terakoty w salonie? Ma ktoś taki? Proszę o wszelkie uwagi, krytyka mile widziana!
  10. Jagna
    A tu pierwsza warstwa ocieplenia. Robią to panowie "miejscowi", nie wprawiona ekipa. Szef ekipy od tynków zewnętrznych jak zobaczył co zrobili, to powiedział, że jest super. Wystarczy jak przyjedzie położyć sam tynk. Brawo, panowie.
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/753_348.ts1129825676484.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/753_348.ts1129825676484.jpg
     

    A wiecie co to? To nasza trawa!
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/752_348.ts1129825675265.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/752_348.ts1129825675265.jpg
  11. Jagna
    Kartongipsy:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/723_348.ts1129825639812.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/723_348.ts1129825639812.jpg

    A cóż to? Obcy pasażer Nostromo? Nieeee...to początki wylewek.
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/827_348.ts1129825767593.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/827_348.ts1129825767593.jpg

    Sprytniusie to takie:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/825_348.ts1129825765140.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/825_348.ts1129825765140.jpg

    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/824_348.ts1129825763937.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/824_348.ts1129825763937.jpg
  12. Jagna
    Niewinne początki automatyki:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/746_348.ts1129825668000.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/746_348.ts1129825668000.jpg

    A po chwili:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/782_348.ts1129825711906.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/782_348.ts1129825711906.jpg

    A to miejsce na kominek:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/818_348.ts1129825756625.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/818_348.ts1129825756625.jpg
  13. Jagna
    Teraz zdjęcia:
     
    Początki podłogówki nie wyglądają zbyt efektownie:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/745_348.ts1129825666750.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/745_348.ts1129825666750.jpg

    Potem też nie bardzo:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/736_348.ts1129825655765.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/736_348.ts1129825655765.jpg

    Potem jest już znacznie lepiej:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/797_348.ts1129825730421.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/797_348.ts1129825730421.jpg
  14. Jagna
    Jedziemy na działkę. Czekają na nas wszyscy. Przyjechał Szef Ekipy, są obecni panowie Miksokrety a reszta robotników czeka z rozdziawionymi ustami na rozwój wypadków.
     
    Nie będę opisywała jak tłumaczył się Szef Ekipy (oczywiście wszystko zrobił przecież dobrze) jak próbował zwalić winę na Podłogówkowych, jak zignorowaliśmy jego wysiłki i dopadliśmy Głównego Miksokreta z okrzykiem:
     
    - I CO TERAZ??!!! Zrywać?!!!
     
    Główny Miksokret, nie Szef, po prostu pracownik, bardzo spokojny człowiek nie wpada w panikę, nie ucieka. Proponuje rozwiązania. Podłożyć styropian. Nie, nie będzie równo i można zniszczyć rurki. Podsypać piasek. To samo. No to w takim razie trzeba by zrobić Uskoki. Kilka centymetrów. W progach na przykład. To wystarczy. Będzie dobrze. Co my na to?
     
    Nie mam czasu otworzyć ust, kiedy Mój Mąż mówi spokojnie:
     
    - Proszę pana, jesteśmy dziwnymi ludźmi. Budujemy dziwnie dom….
     
    - I uwielbiamy uskoki! – dokańczam radośnie.
     
    Niemalże rzucamy się w sobie w ramiona, biegamy po domu i planujemy Uskoki. Sypialnia będzie kilka centymetrów niżej niż korytarz. Mój Mąż jest zachwycony, chciał tam kiedyś robić nawet schodek. Drugi uskok przy wiatrołapie. Cudownie. I może jeszcze jeden w korytarzu. Genialnie. Sytuacja uratowana. Będziemy budować dalej!
     
    Gdzie był błąd? Według mnie popełnione były trzy: pierwsza wylewka była krzywo. To pierwszy. My – inwestorzy, tego nie sprawdziliśmy. To drugi. Panowie od podłogówki myśleli, że wylewka była prosto a my to sprawdziliśmy i nie wymierzyli. To trzeci. I to wystarczyło, żebyśmy niemal dostali zawału, depresji i pomieszania zmysłów. Tak więc trzeba mierzyć, sprawdzać i pilnować. Wszyscy to wiedzą. Oprócz nas…
  15. Jagna
    Chwile grozy.
     
    Wszystko idzie bardzo sprawnie. Prace ociepleniowe w środku zostały przerwane, firma Climakomfort (czy to brzmi jak kryptoreklama? Może i tak, ale ja nie zamierzam być krypto, oni naprawdę są wspaniali!) położyła podłogówkę i zaraz pojawili się panowie od miksokreta. Jestem sobie w pracy i nagle dostaję telefon od Mojego Męża.
     
    - Słyszałaś co się stało?
     
    - Słyszałam, ptasia grypa jest w Grecji.
     
    - Nie o to chodzi – Mąż niecierpliwie – na działce!
     
    - A wiem, przyjechała ekipa od wylewek – melduję z dumą.
     
    - No właśnie. I okazuje się, że mamy skopane pierwsze wylewki. Jest różnica w poziomie…6 centymetrów!
     
    6 centymetrów włóczki to jest nic. 6 centymetrów dżdżownicy to maleństwo. Ale 6 centymetrów na poziomie wylewek to istny Mont Blanc! Czuję jak krew odpływa mi z twarzy. Całe szczęście mam okienko, bo gdybym miała lekcje to w sekundę zmasakrowałabym niewinne dzieci z pierwszej ławki ze złości i rozpaczy… Wiem co to oznacza: zrywanie wszystkiego, rurek od podłogówki, folii, styropianu, poprawianie wylewki, czekanie aż wyschnie i kładzenie wszystkiego od początku. Brzmi to całkiem prosto, ale wykonanie tego oznacza koszmarne przesunięcie w czasie, nie mówiąc o kosztach. Postanawiam więc w zamian zmasakrować szefa ekipy murarskiej, który robił wylewkę. To samo postanawia najwyraźniej Mój Mąż, bo dzwoni za chwilę i prosi, żebym pojechała z nim po południu na działkę, bo może przy mnie go nie zabije. Od razu wchodzę w rolę mediatora, pocieszam, że może nie będzie tak źle, że na pewno coś się da zrobić (palce mam podświadomie skrzyżowane i czuję jak wydłuża mi się nos…). Mój Mąż prawie płacze w słuchawkę:
     
    - M. (Szef Miksokret) powiedział, że nic się nie da zrobić, że czegoś takiego to on jeszcze nie widział, trzeba będzie wszystko zrywać, nowe wylewki nie wyschną, musimy czekać ze wszystkim do wiosny….! Wprowadzimy się je-sie-nią!!!
  16. Jagna
    Podbudowana pozytywnymi komentarzami (dzięki, dziewczyny ) siadam do pisania. Najpierw musiałam odszukać kabel do aparatu, żeby pokazać też zdjęcia. Szukamy tego kabla już od kilku dni, ale szukanie ograniczało się do:
     
    - Nie widziałeś kabla?
     
    - Nie, a ty?
     
    - Nie.
     
    I tak szukaliśmy już parę razy. W końcu się zawzięłam i poszukałam. I znalazłam. Bo to tylko w powieściach science – fiction rzeczy giną zapadając się w czwarty wymiar. My nie jesteśmy science ani fiction i jak coś gubimy, to powinno się prędzej czy później znaleźć. Tak sobie myślę, że fiction to my trochę jesteśmy…ale to już inna historia.
     
    W każdym razie budowa trwa. Mój wkład ogranicza się do nielicznych inspekcji, ale za to kiedy wpadam, to zasypuję wszystkich pytaniami, żądam wyjaśnienia co się właśnie odbywa i co będzie dalej. Od pewnego czasu zauważyłam, że jak idę do któregoś z robotników, to ten gwałtownie zmienia miejsce pobytu i zajmuje się pilnie czymś, w innej części działki, albo odwrotnie – jak go już dopadnę, to przestaje pracować, staje zrezygnowany i z miną spaniela czeka na wywiad. Mojego Męża o nic nie pytam, bo on się przecież umie teleportować. Ale to nic, bo i tak w domu mogę go dopaść. Na wiele to dopadanie się nie zdaje, bo mówi wtedy błagalnie, że jest zmęczony i nie chce się już denerwować…Dlaczego denerwować? Przecież ja tylko chcę wiedzieć co się dzieje, dlaczego tak i co by było gdyby było inaczej. Nie rozumiem go.
     
    Na działce kręci się mnóstwo ludzi. Przestałam już rozpoznawać kto jest kto. Dwóch panów maluje sztachety, inni ocieplają dom, jeszcze inni kończą budowę garażu, jakaś ekipa właśnie robi coś w środku w domu a Mój Mąż jest w czterech miejscach na raz. Mój pies przestał już szczekać jak ktoś przyjedzie, bo by zwariował.
  17. Jagna
    Rozważania psychologiczne.
     
    Człowiek jest dziwny. Na tym mogłabym zakończyć rozważania.
     
    No, ale wyjaśnię o co chodzi. Nasze osiedle jest bardzo kameralne. Na sześćdziesiąt kilka działek, położonych w dwóch pasmach przy wewnętrznej drodze…a właściwie przy bardziej-wewnętrznej, bo nasza główna droga już jest wewnętrzna w stosunku do szosy…hmm, trochę to skomplikowanie wyszło, no więc na te sześćdziesiąt kilka działek stoi jak na razie pięć domów. Znamy się wszyscy, no bo jak tu się w takiej ilości nie poznać. Reszta działek albo jest tylko ogrodzona i wygląda bardzo rekreacyjnie – trawka, altanka, grill; albo wręcz jest pusta i tam mieszkają kuropatwy, zające i inne fajne stworki. I tak jak na początku wydawało mi się, że to pustkowie, że będzie straszno i samotnie, tak teraz mi się podoba, że jest tak… dziko. Dwa pasy naszych działek mogą się zaludnić i zabudować, z tym się liczyłam od początku i na to nawet się cieszyłam. Ale dookoła są pola, pasą się krowy, rośnie zboże i inne coś, na czym się nie znam.
     
    I właśnie dzisiaj dowiedziałam się, że na polu po drugiej strony naszej głównej – wewnętrznej drogi, na obecnym polu, na wiosnę ma powstać nowe osiedle. Czyli tam gdzie miałam widok z mojego narożnego okna…
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/542_348.ts1126392937781.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/542_348.ts1126392937781.jpg

    I zamiast się cieszyć, że będzie nas więcej, że będzie bezpieczniej, więcej znajomych, dzieci itp., ja jestem dosłownie zła! Ja nie chcę! Mam jakieś strasznie czarne wizje: że zamieszkają sami konfliktowi ludzie, że będą mieli agresywne psy, które będą uciekały i będę się bała wychodzić z moim – łagodnym misiem na spacer, nie mówiąc o wypuszczaniu dzieci poza teren, że już nie zobaczę ani jednej kuropatwy, bociana ani zająca, bo się zrobi dla nich za ciasno i się wyniosą (tu akurat, niestety, mam rację ), że zrobi się głośno, ciasno i okropnie. Buuuu! Ja nie chcę! Oczywiście nie oprotestuję ich budowy, nie będę słała protestów, ale musiałam się wyżalić. Czy tylko ja tak mam? Czy to normalne? Czy ktoś mnie pocieszy?
  18. Jagna
    Chłopaki dalej pędzą z wykończeniem. Malowane są sztachety, w domu układana jest wełna, żeby ją przykryć folią. Nad salonem i kuchnią są już płyty karton-gipsowe. Z jednej strony fajnie, bo już SĄ, ale z drugiej strony niefajnie bo dopiero teraz będzie robiona podłogówka i wylewki. Czyli bardzo niezgodnie ze sztuką budowlaną… Ja się edukuję na forum (dziękuję wszystkim) i wydzwaniam do męża jak się pojawi jakaś nowa wypowiedź na ten temat. Ale Mój Mąż jest uparty i mówi, że przesadzam, że histeryzuję, że będzie wszystko ok., bo przecież wylewki mamy mieć miksokreta (zupełnie jakbyśmy byli jedyni na świecie) a poza tym do płyt od podłogi jest 4m i wilgoć nie doleci. Nie wiem tylko czy wilgoć o tym wie… No i ja mówię poczekać, ale jak tu gadać z kimś, kto wraca z działki i mówi „A wiesz jaka rosa tam jest rano…? Wiesz, że jak słońce wschodzi to trawa się mieni?”… Zwariował i już nic go nie powstrzyma. Mam nadzieję, że będzie dobrze i sufit mi jednak nie zgnije….
  19. Jagna
    Tracę po mału kontakt z tym co się dzieje i efekty widać. Przy stawianiu słupków do ogrodzenia, wszystko idzie sprawnie do momentu, kiedy się okazuje, że chłopaki zapomnieli dostawić słupka przy bramie na furtkę. Mój Mąż – główny winowajca nie ma zamiaru przyznać się do błędu. Po prostu oświadcza, że nie będziemy mieli furtki. Po co nam furtka? Brama będzie przecież. Staram się wytłumaczyć, że furtka jest potrzebna, bo na przykład tacy koledzy naszych dzieci jeszcze nie są zmotoryzowani i za każdym razem, trzeba będzie bramę otwierać jak będą latać tam i z powrotem. Jak sąsiadka do mnie przyjdzie na kawę…brama. Jak zapomnę czegoś już po wyjeździe za teren…brama. A jak się zatnie, zepsuje, prądu zabraknie? Już jedną moją koleżankę uprzedziłam, żeby skoki wzwyż trenowała jak chce mnie odwiedzać. Trampolinę przecież mogę postawić z obu stron, będzie łatwiej… Mój Mąż wreszcie kapituluje i obiecuje dostawić słupek.
     
    Druga furtka od strony wewnętrznej drogi została już zaplanowana, ale nie zdziwie się, jak chłopaki z rozpędu sztachety tam przybiją…
     
    Na dodatek przy tym tempie, porobiło mi się coś odwrotnie i mam wrażenie, że to wszystko to okropnie wolno idzie, bo tyle się dzieje a ja jeszcze nie mogę mieszkać. Tak więc moje emocje mogłabym opisać obrazem walizek. Czuję się jakbym stała z walizkami przed progiem, a jeszcze nie mogę wejść. Zna ktoś to uczucie?
  20. Jagna
    Ja przyjeżdżam na budowę, oglądam postępy a Mój Mąż ma niezmienny scenariusz na każdy mój pobyt. Najpierw mnie woła, żebym oglądała różne rzeczy. Rozwinął w sobie na dodatek przedziwny talent do teleportacji, czyli woła mnie np. do pomieszczenia gospodarczego, pokazuje mi coś paluchem, ja podziwiam, otwieram usta, żeby skomentować a Mojego Męża już koło mnie nie ma, za to słyszę go z tarasu (po drugiej stronie domu) „Jaguś, chodź tu szybko!” Ja lecę potykając się o deski i wełnę, dobiegam i widzę jak on właśnie znika za rogiem wrzeszcząc „Przyjdź do pompy, szybciutko!” Ja oczywiście lecę omal nie przewracając mojego Młodszego Syna, który stoi jak słup ze zmarszczonymi brwiami i mówi groźnie: „Do domu!”… dolatuję do pompy, żeby przytrzymać jakąś rurkę, którą wręcza mi Mój Mąż po czym gna do salonu (Mąż, nie rurka), żeby mnie tam zaraz zawołać… Kiedy już się tak naganiam i wreszcie chcę spokojnie coś zobaczyć, słyszę Mojego Męża za plecami: „Nie mogłabyś już jechać?” Bo przecież strasznie przeszkadzam…
  21. Jagna
    Mam katar. Mój komputer coś dzisiaj szwankuje. Pewnie też ma katar. Ale obiecałam zdjęcia a Alfreda jeszcze mi każe pisać o emocjach. Jakie ma emocje człowiek co ma katar…?
     
    Tak jak sobie myślę, to grubsza sprawa wygląda tak:
     
    Jak czytałam sobie dzienniki, to wydawało mi się, że takie dłubanie, docieranie, ulepianie i skrobanie to jest to! Każdy centymetr ściany, podłogi, pomaleńku, jak ten archeolog z telewizji będę głaskać, upiększać… A tu co? Mój Mąż miał widocznie te same plany i na dodatek jest w o tyle lepszej sytuacji, że może być cały dzień na budowie a mnie przypadły te prozaiczne zajęcia: praca i dzieci. Praca – wiadomo – trzeba iść, zrobić co trzeba w określonych godzinach. Dzieci? Różni ludzie mają różne dzieci. Ja sama mam różne. Starszy Syn nie miałby nic przeciwko temu, gdybym wychodziła do pracy rano a potem budowała do nocy, bylebym mu dała święty spokój. Ale Młodszy Syn nie ma zamiaru budować i wymaga, żebym podzielała jego zainteresowania, czyli kredki, Teletubisie, ludziki z kasztanów itp… Tak więc na budowie działają chłopaki w składzie Mój Mąż, pan Stasio – wspaniały pomocnik, bezrobotny, bardzo pracowity i uczciwy, Starszy Brat Krzysia i Młodszy Brat Krzysia – ci już jak przystało na dzisiejszą młodzież robią wszystko, żeby nic nie robić i trzeba ich ciągle pilnować
  22. Jagna
    A tu na koniec maleńki bałaganik budowlany. Taki tyci. Prawie nic nie widać
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/709_348.ts1128278592484.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/709_348.ts1128278592484.jpg

    W tle widać powstający garaż.
  23. Jagna
    A dzisiaj dostąpiłam zaszczytu i mogłam coś porobić, bo nikogo innego nie było pod ręką (dlaczego tak piszę, to się dowie ten, kto będzie czytał moje dalsze pisanie). Pomalowałam trochę sztachet i trzy słupki. Potem pomagałam Mojemu Mężowi przykręcać sztachety. Nie myślcie sobie - to baaardzo odpowiedzialna praca!
     
    To nasze sztachety jeszcze odpoczywają:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/699_348.ts1128278580218.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/699_348.ts1128278580218.jpg

    Tu z blondynek zamieniają się w szatynki. Kolor pięknie pasuje do dachu.
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/700_348.ts1128278581421.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/700_348.ts1128278581421.jpg

    A tak wyglądają już na swoim, dożywotnim miejscu:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/703_348.ts1128278585078.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/703_348.ts1128278585078.jpg

    Jest ich tylko kawałeczek, ale dobry fotograf (ja!) zrobił to tak, że wygląda jak cały płot, nie?
  24. Jagna
    A to ocieplenie dachu. Pierwsza warstwa wełny:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/693_348.ts1128278572687.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/693_348.ts1128278572687.jpg

    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/698_348.ts1128278578906.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/698_348.ts1128278578906.jpg

    Na to jeszcze pójdzie druga, poprzeczna warstwa wełny i karton-gipsy.
  25. Jagna
    Najpierw zdjęcia. To dla tych, których nudzi moje ględzenie, a zdjęcia zawsze są fajne. Też lubię.
     
    Najpierw duma Mojego Męża, czyli spryskiwacze…nawilżacze…chciałam powiedzieć zraszacze. Sam robił.
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/707_348.ts1128278590046.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/707_348.ts1128278590046.jpg

    A to jak działają:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/710_348.ts1128278595046.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/710_348.ts1128278595046.jpg

    A to co mają podlewać, czyli nasza wysiana trawa:
     
    http://jagna.photosite.com/~photos/tn/701_348.ts1128278582640.jpg" rel="external nofollow">http://jagna.photosite.com/~photos/tn/701_348.ts1128278582640.jpg
×
×
  • Dodaj nową pozycję...