Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kaizen

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    25 668
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    84

Wpisy blogów dodane przez Kaizen

  1. Kaizen
    Ponieważ admini uniemożliwili edycję pierwszego wpisu w tym wątku pozostała ta droga do zebrania aktualnej wiedzy w jednym miejscu (stan aktualny na dzień ostatniej edycji).
    W kilku wątkach już się temat pojawiał, ale chyba warto pozbierać i przeanalizować możliwości, jakie się pojawią niebawem.
    Prawo Energetyczne zmusza sprzedawców do wprowadzenia taryf dynamicznych do oferty. Ponieważ nie wiadomo, jakie będą ceny energii elektrycznej i dystrybucji od 1 lipca dla żadnej taryfy, to nie da się policzyć czy/ile/jak da się zaoszczędzić i dla kogo jaka taryfa będzie optymalna. Mało tego, taryfa dynamiczna ma bazować na cenach rynku dnia następnego i bieżącego - jakimś przybliżeniem rozkładu cen w ciągu doby czy roku może być RCE - wiec tak naprawdę ile prąd będzie kosztował to będzie wiadomo najwcześniej dzień wcześniej. Zawsze zatem będzie jakieś ryzyko. I po to ten watek, żeby wymieniać się przemyśleniami a z czasem doświadczeniami z taryfami dynamicznymi. Ale po kolei.
     
    1. Co to jest taryfa dynamiczna?
    Nowelizacja Prawa Energetycznego definiuje taryfę dynamiczną w taki sposób:
    "umowa z ceną dynamiczną energii elektrycznej – umowę sprzedaży energii elektrycznej lub umowę kompleksową, zawartą między sprzedawcą energii elektrycznej a odbiorcą końcowym, odzwierciedlającą wahania cen na rynkach energii elektrycznej, w szczególności na rynkach dnia następnego i dnia bieżącego w odstępach co najmniej równych okresowi rozliczania niezbilansowania w rozumieniu art. 2 pkt 10 rozporządzenia Komisji (UE) 2017/2195 z dnia 23 listopada 2017 r. ustanawiającego wytyczne dotyczące bilansowania (Dz. Urz. UE L 312 z 28.11.2017, str. 6, z późn. zm.4)), zwanego dalej „rozporządzeniem 2017/2195”;"
     
    2. Po co to komu?
    W czasach OZE coraz większym problemem jest zbilansowanie systemu energetycznego. Instalacje prosumenckie same się odstawiają przez przekroczenie napięcia a więksi wytwórcy EE z OZE bywają systemowo odłączani w czasie nadprodukcji. Ceny w takim czasie są znikome.
    A gdyby tak skłonić ludzi, żeby właśnie wtedy pobierali więcej prądu? Wtedy mniej zużyją, gdy system jest za bardzo obciążony, nie zmarnuje się energia wiatru i słońca, spalimy mniej węgla. To cel od strony podaży.
     
    A po co to konsumentowi? Można założyć, że najtańsze godziny w taryfie dynamicznej powinny być znacznie tańsze, niż w taniej strefie tradycyjnych taryf. Być może niezależnie od rozkładu dobowego i rocznego naszego zużycia. A może dopiero przeniesienie zużycia w tanie godziny da zauważalne oszczędności. A zawsze jakieś kWh możemy przenieść na inne godziny. Oczywiście najwięcej można zaoszczędzić grzejąc dom i CWU prądem oraz ładujący pojazdy elektryczne.
    Grzejący z większą akumulacyjnością, podobnie jak w tradycyjnej taryfie, zaoszczędza więcej, ci z mniejszą mniej.
    Ci z większym zapasem mocy całego sytemu grzewczego (nie tylko samego źródła), więcej zaoszczędzą, ci z mniejszym mniej (jeszcze bardziej niż przy tradycyjnej taryfie, bo będą mogli grzać z większą mocą przez np. trzy najtańsze godziny zamiast rozciągnąć ogrzewanie z mniejszą mocą na jeszcze dwie trochę droższe godziny).
    Dla przykładu mogę pakować 11,7kW w podłogę i 6kW w zasobnik CWU w tym samym czasie, i podłoga nie może odmówić przyjęcia - przy PC dochodzi wiele czynników i nawet jak teoretyczny zapas mocy pompa ma, to nie wejdzie z mocą tak wysoko, jak system grzewczy ciepła nie odbierze.
     
    Ale nawet jak ktoś ogrzewa się innym źródłem energii, to zawsze może nie tracąc komfortu puścić pralkę, zmywarkę, suszarkę, drukarkę 3d czy inne urządzenia w najtańszych godzinach. Oczywiście nie popadajmy w paranoję, żeby herbatki sobie odmawiać w drogich godzinach 
     
    3. Mam codziennie pilnować, kiedy będzie tanio? Tak się nie da żyć, to niewygodne.
    Oczywiście konkretne ceny (patrz RCE) są zmienne. Ale standardem jest, że najdrożej jest ok. 17-22 a najtaniej 0:00-6:00. A nie trzeba znać konkretnych stawek, żeby ustawić czy to grzanie, czy jakieś urządzenie. Bo jak puścimy wystartujemy zmywarkę o 2:00 to możemy mieć (prawie) pewność, ze pozmywa nam najtaniej w ciągu tej doby. Owszem, poprzedniego dnia czy następnego byłoby to zapewne odrobinę taniej albo drożej - ale to już gra nie warta świeczki. Ale pewnie z czasem pojawią się takie możliwości dla automatyki domowej, smart gniazdek itp. żeby na podstawie danych z Internetu coś włączyły.
     
    4. To ile da się zaoszczędzić?
    To punkt do uzupełnienia. Trzeba będzie przeliczyć jak już będą znane taryfy.
     
     
    5. Jakie to ma wady?
    Tradycyjne taryfy są jeszcze zatwierdzane przez URE dla większości sprzedawców. Inni musząc z nimi konkurować (sprzedawcę EE można zmienić) też nie mogą od nich znacząco odbiegać. Te taryfy mają dużą bezwładność. Widać to było z jakim opóźnieniem zareagowały po perturbacjach na rynku węgla. Ale tak samo taryfy tradycyjne wolniej spadają. Wiec gdyby nastąpiły znowu duże zmiany cen na rynku, to taryfa dynamiczna zareaguje na to natychmiast (niejako z definicji). Taryfy tradycyjne mogą zostać zmienione dopiero po dobrych kilku miesiącach. Ale spaść mogą podobnie po długim czasie od spadku cen rynkowych. Trudno przewidzieć, czy takie sytuacje zjedzą całe oszczędności na taryfie dynamicznej a może i wyjdzie ona drożej. Można natomiast mieć pewność, że rachunki przy taryfie dynamicznej będą bardziej zmienne. Więc jak ktoś woli mieć stabilniejsze (ale raczej w sumie wyższe rachunki) to taryfa dynamiczna nie jest dla niego.
     
    6. Od kiedy?
    W Ustawie jest to zapisane w trochę skomplikowany sposób:
     
    Art. 1. W ustawie z dnia 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (Dz. U. z 2022 r. poz. 1385, z późn. zm.3)) wprowadza się następujące zmiany:
    [...]
    7) w art. 5:
    [...]
    i) po ust. 4c dodaje się ust. 4d–4i w brzmieniu:
    [...]
    4g. Sprzedawca energii elektrycznej, który sprzedaje energię elektryczną do co najmniej 200 000 odbiorców końcowych, jest obowiązany oferować sprzedaż energii elektrycznej na podstawie umowy z ceną dynamiczną energii elektrycznej oraz publikować na swojej stronie internetowej oferty na umowę z ceną dynamiczną energii elektrycznej.
     
    i
     
    Art. 48. Ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem:
    [...]
    3) art. 1 pkt 3, pkt 7 lit. i w zakresie art. 5 ust. 4f–4i, [...] które wchodzą w życie po upływie 12 miesięcy
    od dnia ogłoszenia;
     
    Data ogłoszenia:2023-08-23
    Więc taryfy dynamiczne maja być wprowadzone do 24 sierpnia 2024 r.
     
    7. Ale ja mam stary licznik. To jak to zadziała?
    Nie zadziała. Licznik ze zdalnym odczytem jest nie tylko niezbędny dla możliwości takiego rozliczania ale też Ustawa tego wymaga.
    4f. W przypadku odbiorcy końcowego, u którego zainstalowano licznik zdalnego odczytu, sprzedaż energii
    elektrycznej może odbywać się na podstawie umowy z ceną dynamiczną energii elektrycznej.
     
    8. Eee, to o czym mowa. Liczniki ZE mają wymienić do 2030 r...
    Ustawa nakłada na ZE wymianę do tej daty liczników wszystkim, "z automatu". Kto chce taryfę dynamiczną może:
     
    Art. 11t
    [...]
    6. Odbiorca końcowy przyłączony do sieci o napięciu znamionowym nie wyższym niż 1 kV [...] mogą wystąpić z wnioskiem do tego operatora o:
    1) zainstalowanie licznika zdalnego odczytu;
    [...]
    7. Operator systemu dystrybucyjnego elektroenergetycznego lub właściciel urządzeń, instalacji lub sieci, w przypadku gdy użytkownik systemu przyłączony jest do urządzeń, instalacji lub sieci, na których nie wyznaczono operatora systemu elektroenergetycznego:
    1) zainstaluje licznik zdalnego odczytu w terminie 4 miesięcy od dnia wystąpienia o to odbiorcy końcowego, o którym mowa w ust. 6;
    [...]
    9. Odbiorca końcowy ponosi koszty zainstalowania i uruchomienia licznika zdalnego odczytu na wniosek, o którym mowa w ust. 6 pkt 1 i 3. Operator systemu dystrybucyjnego elektroenergetycznego publikuje na swojej stronie internetowej informację o możliwości instalacji licznika zdalnego odczytu zgodnie z ust. 6, i uśredniony łączny koszt instalacji i uruchomienia licznika zdalnego odczytu.
    [...]
    Art. 56. 1. Karze pieniężnej podlega ten, kto:
    [...]
    30e) nie realizuje wniosku odbiorcy końcowego, o którym mowa w art. 11t ust. 6, w terminie i w sposób określony w art. 11t ust. 7 i 8;
     
     
    9. To co i kiedy mam zrobić, jak chcę taryfę dynamiczna?
    Wygląda mi na to, że wniosek o wymianę licznika na taki ze zdalnym odczytem można (i warto) złożyć teraz, bez zmiany taryfy - wtedy będzie można szybciej zmienić taryfę na dynamiczną, jak już wejdą. Bo na zmianę taryfy, gdy pojawia się nowa, operator ma 60 dni.
     
    10. A co z prosumentami na net-billingu?
    Dobre pytanie. Jak przyjmiemy, że w ciągu dnia latem prosument nie kupuje prawie nic, a zimą głównie w drogich godzinach zarówno RCE jak i taryf (tak 17-22) to czy opłaci się taryfa dynamiczna? W nocy będzie kupował taniej tak czy inaczej. Więc wszystko zależy, czy w tych godzinach popołudniowo-wieczornych cena w taryfie dynamicznej będzie niższa, czy w którejś tradycyjnej i jaka będzie różnica w nocy.
    Za to jeżeli w godzinach dużej produkcji PV można będzie kupować prąd po bardzo niskiej cenie (jak dotąd w Polsce ceny o tej porze nawet w miesiącach o najwyższej produkcji nie są tak niskie, jak po północy - ale może to się zmienić) to po co montować PV?
     
    11. A może taryfa dynamiczna + magazyn i 100% w najtańszej godzinie?
     
    Załóżmy, że najtańsza godzina jest o 50% tańsza od średniej ważonej naszego zużycia z całej doby i zużywamy 10kWh na potrzeby bytowe (grzanie przez akumulator nie ma sensu - lepiej załadować bufor/podłogówkę). Dla lepszego wyobrażenia przyjmijmy średnią 60gr/kWh a najtańsza 40gr/kWh. Zaoszczędzilibyśmy 20gr/kWh x 10kWh/d = 2zl dziennie. Załóżmy 2000 cykli żywotności przy DOD 100% czyli zarobi nam, zanim padnie, 2000 x 2 zł = 4000zł. Jak uwzględnimy jeszcze sprawność (porównanie kWh pobranych na 230V do oddanych 230V - czyli ze sprawnością falownika i prostownika) to wyjdzie, że ten magazyn musiałby kosztować ze 2 000 zł, żeby nam jakieś korzyści przyniósł, więc sensu nie ma (zresztą podobnie jak przy PV i net-billingu).
    aktualizacja 25 sierpnia 2024
     
    Na stronie "mojego" PGE pojawiły się informacje i możliwość zmiany taryfy:
    https://www.gkpge.pl/dla-domu/oferta/dynamiczna-energia-z-pge
    Z najistotniejszych rzeczy:
    0. Dosyć wysoka opłata handlowa - 49,90 ZŁ/MSC. *
    1. Nie obowiązuje ustawowa cena maksymalna.
    2. Nie jest możliwa cena ujemna - "zaokrąglają" do zera.
    3. "Cenę giełdową TGE możesz sprawdzić na stronie internetowej TGE: www.tge.pl/energia-elektryczna-rdn w ramach notowań Rynku Dnia Następnego Fixing I"
    4. "Cena dynamiczna oprócz ceny giełdowej wyznaczonej przez TGE składa się z opłat za zakup energii oraz wymaganych opłat dodatkowych wynikających z przepisów prawa.". Trzeba podrążyć, ile tych dodatkowych opłat wyjdzie.
    5. Dystrybucja jest "po staremu" wg godzin i stawek G12 czy innej, jaką mamy. Trochę komplikuje decyzję, czy zmieniać taryfę a jak tak, to kiedy co odpalać dla optymalizacji. Na nowo tez muszę przeanalizować, czy G12W nie nabierze sensu.**
    6. Fakturowanie jest miesięczne.
    7. "W każdym momencie trwania umowy możesz złożyć rezygnację bez ponoszenia dodatkowych kosztów." Standardowo taryfę można zmieniać raz na 12 miesięcy (chyba, że nastąpi zmiana stawek wtedy w ciągu 60 dni od zmiany). Wygląda, że taryfa na samą energię nie podlega tym ograniczeniom.
    8. Skoro w każdej chwili można zmienić z powrotem, to warto przetestować? Dobre pytanie. Sezon na zerowe ceny w ciągu dnia zbliża się do końca.
    Jak ktoś nie grzeje prądem, to nieobowiązywanie ceny maksymalnej, wysokie koszty stałe oraz te drogie popołudnia raczej by mnie zniechęcały do zmiany już teraz. Na wiosnę będzie więcej danych i informacji od osób, które przeszły na taryfę dynamiczną a i do zaoszczędzenia w dzień będzie więcej.
    A jak grzeje? CWU praktycznie przez cały rok przyniesie znaczne oszczędności.
    A co z CO? No, to robi się ciekawie.

    Znalazłem stronkę https://energy.instrat.pl/ceny/energia-rdn-godzinowe/ gdzie za kilkudniowe okresy można zrobić fajne wykresy. I porównajmy sobie ceny z powyższego wykresu ze szczytem produkcji PV w czerwcu:

     
    Jak to jest, że zimą mieliśmy ceny maksymalne ze 2x mniejsze, niż latem czy wiosną? A minimalne wcale też nie takie wielkie. Czyżby latem takie koszty generowało bujanie systemem, gdzie w dzień PV powoduje odstawianie elektrowni węglowych do gorącej, kosztownej rezerwy i musza sobie to popołudniami odbić? A zimą, gdy chodzą na maksa, gdy dołączają elektrociepłownie, gdy o planowych odstawieniach do remontu czy konserwacji nie ma mowy cena jest stabilna i wcale nie taka wysoka? 
    Minusem cen dynamicznych zimą jest to, że dołek cenowy mamy jeden, po północy. Więc nawet dysponując dużym zapasem mocy grzewczej, magazynem ciepła w postaci bufora czy podłogi raczej wieczorem nie będzie komfortowo. Ale gdyby ceny tak wyglądały, to i górki są atrakcyjniejsze nawet od dzisiejszej ceny z kagańcem...

     
    * 600 zł rocznie samej opłaty stałej... Do tego dojdzie kilka kWh letnimi popołudniami po znacznie drożej. Ale jak popatrzymy na grudzień 2023 czy styczeń 2024 to wcale te popołudnia nie są droższe od zwykłych taryf. Ale przyjmijmy, że trochę tych drogich wieczorów podniesie rachunek o 1K zł. Ta część nie zależy od tego, czy cokolwiek grzejemy prądem, czy zużywamy rocznie 3MWh, czy 10MWh. To "frycowe" za kolację, film, komputer i inne aktywności popołudniowo/wieczorne.
    Jak zużywamy ze 3MW to żeby "wyjść na zero" ze 2MWh (przyjmijmy, że 1MWh kupujemy znacznie drożej, drożej lub podobnie do tradycyjnej taryfy) trzeba kupować średnio o 50gr/kWh taniej. Przy limicie ceny do 50gr/kWh netto niemożliwe. Więc takim osobom odradzam zmianę przynajmniej do końca roku (czyli obowiązywania limitu ceny)
    Latem najwięcej zyskują ci, co pracują/przebywają w domu w ciągu dnia. Zwłaszcza, jak latem klimy sporo używają czy innych prądożernych urządzeń (kosztów dystrybucji im to nie zmieni - ale wiele kWh dostaną o kilkadziesiąt groszy taniej).
    ** No to G12 vs G12w
    Opłaty dystrybucyjne w G12w w PGE są wyższe o prawie 10gr w taniej strefie i jakieś 4gr w drogiej. Patrząc na samą dystrybucję, to jej koszty wyjdą podobnie przy G12@20% w drogiej strefie i G12W@16%. Ale jak popatrzymy na ceny z tego weekendu to przenosząc co się da z nocy na godziny z zerową ceną mamy konkretne złotówki do zaoszczędzenia.

    I to standard, że w weekendy energia jest tańsza, niż w dni robocze.
    Więc G12w + taryfa dynamiczna to bardziej zgrana para.
    aktualizacja 27 sierpnia 2024
     
    I tak to wygląda w załączniku z algorytmem wyznaczania ceny:

     
    Wzór na pierwszy rzut oka wygląda strasznie skomplikowanie, ale to dlatego, ze to wzór na średnią cenę. Upraszczając polega na tym, że każda godzina jest mnożona przez aktualną cenę i dodawane 0,0812 zł/kWh i akcyza i tak dostajemy wartość netto energii zużytej w każdej godzinie.
    Ważne też, że mamy dwa ograniczniki - ujemna cena rynkowa jest "zaokrąglana" do zera a powyżej 4zł/kWh jest "zaokrąglana" do 4zł/kWh.
    Niestety, jak pisałem już, ogranicznik 0,5zł/kWh w taryfach dynamicznych nie obowiązuje.
     

     
    Czyli ten składnik K zawiera marże i wszystkie opłaty, za wyjątkiem osobno dodawanej akcyzy.
    A dla porównania w Enerdze ten składnik wynosi 0,1219 zł/kWh netto (za to mają niższą opłatę handlową - 9,99zł przy e-fakturze lub 14,99 przy papierowej brutto).
     
    aktualizacja 28 sierpnia 2024
     
    Baza jest ta sama - FIXING I z TGE
    dodatkowe opłaty wynoszące brutto w zł/kWh:
    0,099876 w PGE
    0,149937 w Energa
    0,11685 w Enea.
    Dane z dokumentów w PDF poszczególnych sprzedawców (ponieważ netto to przemnożyłem przez 1,23).
    Do tego pół grosza netto akcyza.
    aktualizacja 17 października 2024
    Zamontowałem sobie licznik i przeliczyłem wrzesień. Przy moim konkretnym zużyciu wyszło po 0,4602zł/kWh netto co przy zużyciu 423,64kWh przełożyłoby się na oszczędność na energii czynnej na niespełna 17zł netto w porównaniu do stałej ceny 50gr/kWh - czyli nie pokryłoby to opłaty handlowej. Przy czym tu nie optymalizowałem zużycia pod względem cen godzinowych - więc jeszcze coś byłoby do urwania. Ale obstawiam, że w październiku jeszcze nie wyszedłbym na plus. Listopad i grudzień już raczej byłyby opłacalne, gdyby ceny godzinowe nie odbiegały znacząco od zeszłorocznych nawet pomimo kagańca 50gr (który, przypominam, nie obowiązuje w cenach godzinowych). Przeliczę październik, ale nastawiam się, że od grudnia opłacą mi się ceny godzinowe - a od stycznia do końca sezonu grzewczego na 99,99% (jak nie zrobią znowu jakiejś kiełbasy wyborczej która nie obejmie cen godzinowych). Poza sezonem grzewczym raczej wrócę na standardowe ceny, bo za mało kWh będzie "zarabiało" na opłatę handlową i przy wysokich cenach popołudniami raczej się nie opłaci.
  2. Kaizen

    ogrzewanie
    Zacznijmy od końca - teorii "Źle się śpi przy podłogówce, więc w sypialni grzejniki, reszta podłogówka". Może i cos w tym kiedyś było prawdy - jak domy z WG były słabo ocieplone i podłoga musiała mieć ze 40*. We współczesnym domu jak nie dotkniesz, to nie jesteś w stanie stwierdzić, że grzeje (a jak dotkniesz, to przy drewnie idę o zakład, że nie raz byś się pomylił).
     
    Łączenie podłogówki z kaloryferami to trudna sztuka i lepiej tego unikać. Specyfika tych systemów jest tak różna (różna tz, różna szybkość reakcji/bezwładność/pojemność cieplna) że potrzebne są dokładne obliczenia obciążenia cieplnego i projekt takiej instalacji. Z obciążeniami dla poszczególnych pomieszczeń i odpowiednio dobranymi (różnymi) rozstawami rur i odpowiednio dobrane kaloryfery. A błąd tutaj jest typowy - i niejeden temat był typu "Na gorze zimno, na dole gorąco i nie da się wyregulować" albo odwrotnie.
     
    Czas reakcji jest tak różny, że nawet jak dasz w pomieszczeniu kaloryfery większe od podłogi, to zasilane tą samą temperaturą nie zadziała to dobrze.
     
     
    Więc podstawowa zasada przy CO - nie łącz grzejników z podłogówką.
    Oczywiście przy miejscowym wytwarzaniu ciepła nie ma tego problemu - można nawet mieć w jednym pomieszczeniu i podłogówkę, i klimę, i podczerwień, i grzejnik konwektorowy, i kominek i używać jednego czy kilku jednocześnie wg chwilowej potrzeby czy fanaberii.
    To podłogówka, czy grzejniki?
     
    Podłogówka nie nadaje się tam, gdzie chcemy szybko zmieniać temperaturę. Np. w domku letniskowym odwiedzanym co któryś weekend czy w warsztaciku z którego sporadycznie korzystamy. Tam lepiej się sprawdzą grzejniki, promienniki podczerwieni czy klima.
     
    U siebie mam wszędzie podłogówkę a w strefie dziennej dodatkowo klimę i kozę.
    W strefie dziennej mam największe zyski słoneczne i bytowe - spore przeszklenia na wschód, południe i zachód, RTV, AGD - więc system grzewczy niewiele ciepła tu potrzebuje dostarczać i nieregularnie. Jak do tego dołożymy kominek to uzyskujemy drugą sytuację, gdzie podłogówka nie ma wyraźnej przewagi nad konkurencją. Ja sporadycznie odpalam tu podłogówkę - szacuję, że z 80% ciepła dostarcza klima, 19% koza, 1% podłogówka.
    A co z tą legendarną samoregulacją podłogówki?
    Moc grzewcza zależy od powierzchni i średniej różnicy temperatur. Średniej, więc znaczenie ma też rozstaw rurek/kabli i ruch powietrza zamieniający powietrze już ogrzane chlodniejszym.
    We współczesnym domu z rekuperacją wzrost temperatury powietrza o 1* to spadek mocy grzewczej o jakieś 25-50% - to właśnie jest samoregulacja podłogówki. Więc jak odpalimy kominek, to moc podłogówki szybko spadnie i niby nie ma problemu. Ale w sytuacji, gdy taki dom i tak zostanie kominkiem przegrzany lepiej mieć przed rozpaleniem zimną podłogę a nawet wychłodzone pomieszczenie (o co trochę trudno poza największymi mrozami w takiej sytuacji, jak moja)
    A co ze sterowaniem?
    Automatyka kotła/PC przy prawidłowo zbudowanej podłogówce ogarnie wszystko. Co najwyżej trzeba będzie trochę podregulować rotametrami.
    prawdopodobnie nie będzie potrzebny bufor/sprzęgło i będzie znacznie taniej w instalacji.
     
     
     
    Przy czym w tym filmie panowie sobie sami przeczą. Pod koniec opisu pierwszego sposobu opowiadają, że po zmianie trzeba długo czekać i pół godziny nie wystarczy, a potem opowiadają, że lepszy i oszczędniejszy sposób to zawór, który zamknie pętlę... No właśnie jakiekolwiek zawory bazujące na temperaturze powietrza działają za późno. Za późno się zamykają i za późno otwierają. Dlatego pierwsza metoda jest lepsza i prowadzi do stabilniejszej temperatury powietrza.
     
    Dokładanie sterowników to ratowanie się jak instalacja została skopana. Przy podłogówce czas reakcji jest tak długi, że nie mają sensu.
    Więcej o tym tutaj i tutaj.
    Rób projekt (z dopasowaniem do obciążenia każdego pomieszczenia) - i w razie potrzeby "podział mocy" na poszczególne obwody podregulujesz na rotametrach. A sumaryczną moc załatwi sterowanie kotła (najlepiej przy pomocy pogodówki i krzywej grzewczej).
     
    Różną temperaturę to obsługuje bez problemu - problem przy podłogówce zaczyna się, jak chcesz np. w łazienkach chcesz mieć stale 23* a w sypialni wieczorem 18* a nad ranem 20* - przy podłogówce to praktycznie nieosiągalne.
     
    Jak masz obawy, to pociągnij jeszcze kable, żeby można było dołożyć sterowanie bez problemu - ale jak nie zostanie coś skopane to na 99,99% nie będzie to potrzebne.
     
     
     
     
    Polecam artykuł
     

     
     
    http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=403644
     
     
    http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=403645
     


  3. Kaizen
    Argumenty za autami elektrycznymi:
    1. W niektórych miastach można jeździć buspasami
    2. jak ktoś "tankuje" z własnego gniazdka to chwilowo wychodzi taniej. A dlaczego chwilowo? Bo w cenie paliw płynnych gross to podatki. Póki samochody tankowane z gniazdka to droga fanaberia dla bogaczy, to fiskus przymyka na to oko. Ale jak ich ilość zacznie robić różnicę w budżecie, to znajdą sposób, by opodatkować elektryki.
     
     
    Przeciw:
    1. Są droższe od spalinowych
    2. Emitują więcej CO2 od spalinowych przy naszym miksie energetycznym
    3. mają mniejszy zasięg (i fazy nie da się dowieźć na rowerze czy skuterze w kanistrze a holować nie można)
    4. ilość aut które w ciągu doby można "zatankować" prądem w stacjach ładowania jest śmiesznie niska w porównaniu do liczby aut które może obsłużyć sieć dystrybucji paliw płynnych. I przez dłuższy czas ładowania musiałoby tych miejsc parkingowych z możliwością ładowania być znacznie więcej, niż stanowisk na stacjach benzynowych
    5. czas tankowania drastycznie dłuższy niż spalinowozu.
     
     
    Węgiel kamienny to jakieś 21,5MJ/kg x 37% sprawności minus straty w przesyle*, minus straty na ładowanie i mamy znacząco poniżej 2kWh z kilograma węgla. Czyli znacznie ponad 10kg węgla trzeba na 100km (przyjąłem 20kWh/100km dla elektryka, chociaż porównuję ze znacznie większym kombi**). Jak Ci wyszło 5kg?
     
    Moja Avensis kombi spala niespełna 6,5l (średnia z kilku lat) ON na 100km.
     
    Spalenie 1l oleju napędowego emituje 2,68 kg CO2, czyli 17,42kg CO2/100km
    Spalenie 1kg węgla emituje 2,68 kg CO2 - czyli mamy dla przejechania 100km mniejszym autem, 26,8kg CO2/100km. Przy prądzie z węgla brunatnego ze 20% więcej. Więc prawdziwy mix gdy auto stoi pod domem i jest tania strefa (czyli w nocy) będzie raczej gorszy od tego (brunatny bardziej pogoroszy emisję w kg/MWh niż OZE poprawi). Do tego dużo większa emisja z produkcji i utylizacji auta. Nie raz i nie dwa już było policzone, że elektryki to żadna ekologia.
     
    "Produkcja aut elektrycznych generuje o 70 proc. więcej dwutlenku węgla niż auto spalinowe. [...] - Volvo C40 Recharge - musi on pokonać dystans 110 tys. km, zanim osiągnie równowagę z modelem spalinowym. "
    Ale to nie uwzględnia polskiego mixu energetycznego.
     
     
     

     
    A węgiel to niby materializuje się w kotle w elektrowni? I popioły znikają?
     

     
    Nie bardzo. Większość aut jest zaparkowana zdecydowanie poza zasięgiem przedłużacza. A nawet te, co stoją w zasięgu, to te gniazdka i instalacja dadzą radę zasilić odkurzacz czy prostownik, żeby podładować akumulator rozruchowy, ale ładowania aut tam zaparkowanych już nie udźwignie ani instalacja, ani WLZ, ani sieć niskiego napięcia.
     
    Mieszkałem w kilku blokach. Tylko w jednym z nich był garaż. Wspólny, na ponad 40 aut. Wspólny licznik to jedna kwestia. Druga, to niech te 2,3kW pociągnie chociaż dwa z tych 40 autek i już bezpiecznik wybija.
    I robi się jeszcze problem formalny. Garaż jest wydzielonym, wspólnym lokalem. Koszty utrzymania wg udziałów. I teraz przekonaj większość (albo i wszystkich, zależnie od interpretacji) że trzeba ryć i prowadzić nowe kable, każdy musi mieć osobną umowę z zakładem energetycznym. I WLZ bloku trzeba też wymienić na 2x większy, główne zabezpieczenia i włączniki też... Powodzenia, jak większość nie ma aut. A ten, co ładował skuterek elektryczny już miał przechlapane u sąsiadów. Na szczęście mieszka na parterze i sobie z domu przedłużaczem ładuje.
     
    A co mają zrobić ci, co nie mają garażu, tylko parkują na ulicy pod blokiem?
     
    Aut w Polsce mamy 35mln w tym 60 tys. elektrycznych (17 promili). Prosumentów 1,3mln. Iluż prosumentów ma elektryka? Jak już elektryki zdominują nasze drogi, to iluż będzie mogło je ładować z własnej PV?
    Ładować z PV mogą przez cześć roku... Tylko które auto elektryczne stoi w ciągu dnia pod domem? A po południu, to nawet w słoneczne dni ile zostanie z produkcji po zużyciu bytowym?
     
    To co, nie ma przyszłości przed elektrycznymi autami? To tylko moda wykreowana przez marketing?
     
    IMO elektromobilność zaczęli od rzyci strony przynajmniej w Polsce. Nie ma sensu szuflowanie do akumulatorów węgla. Najpierw trzeba przebudować system energetyczny na atom i OZE. A potem zbudować eHighway czy coś podobnego na trasach szybkiego ruchu i na większości dróg w dużych miastach a akumulatorki małe, tylko żeby przeskoczyć z jednej elektrycznej drogi na inną czy uliczką osiedlowa dojechać do domu. A do tego automatyczne taksówki powodujące, że w miastach prywatne auta byłyby zbędnym "luksusem". W cudzysłowie, bo to wcale nie takie wygodne stanie w korkach (z taksówki nawet nieautomatycznej można wysiąść) dbanie o opony, przeglądy, ubezpieczenie i praca jako kierowca - luksus to jeżdżenie dla przyjemności autem czy motocyklem po torze wyścigowym).
    Ilość akumulatorów potrzebnych do aut, jakbyśmy chcieli dzisiejszą ilość zelektryfikować jest kosmiczna i przez dekady nie do osiągnięcia nawet, jak znajdziemy inne rozwiązanie dla ciężarówek. I oby udało się znaleźć lepsze, tańsze, bardziej ekologiczne akumulatory. Bo litowe...

     
    Dyskutować, czy elektryki są ekologiczne mogą Francuzi. U nas z kretesem przegrywają ze spalinowymi.
    Dla jasności - widzę przyszłość świetlaną przed autami elektrycznymi. Jednak żeby były ekologiczne i masowe to musi zostać u nas mocno przebudowany system energetyczny i musi dokonać się przełom technologiczny w bateriach (albo eHighway na większości tras)
     
    To może wodór? To czyste, ekologiczne paliwo....
     
    Tylko nie mamy kopalni wodoru. Ani nie produkujemy go ze źródeł ekologicznych.
     
    96% całego produkowanego obecnie wodoru pochodzi z paliw kopalnych. Tylko 4% jest wytwarzane przez elektrolizę wody.
     
    Jeszcze większa eko-ściema niż ekologiczność aut elektrycznych w Polsce.
     
    A dlaczego nie produkujemy wodoru przez przez elektrolizę? Bo się nie opłaca.
    Opłaca się taka produkcja "przy okazji" w wysokich temperaturach w elektrowniach jądrowych. Ale takich nie mamy.
    Do tego problemy z magazynowaniem, transportowaniem, niską gęstością energetyczną na litr.
    W 180l zbiorniku mieściłoby się 12,744 kg wodoru w stanie ciekłym (70,8 kg/m3) gdyby można było go zatankować po korek - a nie można.. Ciekły wodór ma 9MJ/l - dla porównania olej napędowy 36MJ/l.
     
    Czyli przy zbiorniku zawierającym tyle samo litrów paliwa (diesla możesz zalać pod korek - ciekły wodór wymaga wolnej przestrzeni, zresztą podobnie jak LPG) na dieslu dojedziesz 4x dalej.
     
    Sandvika i Hindenburg zrobili zły marketing i chętnych na stację wodorową, czy auta wodorowe nie tylko we własnym garażu ale też na osiedlu za dużo pewnie się nie znajdzie.
     

     
    *całkowita strata w przesyle energii elektrycznej w Polsce wyniosła 10 774 GWh za sumę 2,1 mld zł i stanowiła 7,3 proc. ze 147 tys. GWh wprowadzonych do systemu.
     
    **https://e.autokult.pl/ile-naprawde-pala-auta-elektryczne-wyniki-testow-adac,6807631182235265a
  4. Kaizen
    Tuż po 22:35 padła mi faza na której akurat mam rekuperator. Zostawiłem go dla pokazania, po co nam wentylacja (a już raz się przekonałem organoleptycznie, jak mi padł czujnik temperatury w rekuperatorze a ten zareagował IMO kuriozalnie całkowicie się wyłączając - ale wtedy mocno niedomagał mój czujnik CO2).
     
     
    I tak wygląda dziurawy (dwie wielkie dziury z których jedna to czerpnia a druga to wyrzutnia na dachu) dom "bez wentylacji".
     
     
    Ostatni odczyt temperatury z rekuperatora mam z 22:16, potem na jakieś pół godziny prąd pojawił się w nim o 8:28 i o 9:34 wrócił na stałe. Rekuperator, gdy dostał zasilanie, działał na minimalnych obrotach.
     
    W domu jeden dorosły i jedno dziecko.
     
     

     
     
    A wilgotność? No, w normie, chociaż za oknem w nocy -15-16*. Czyli jak ktoś nie ma odzysku wilgoci ani nawilżaczy i wilgotność w mrozy w normie, to oznacza, że nie ma wentylacji.
     
     

  5. Kaizen
    Nie podam konkretnego producenta ani modelu, bo to się zmienia i zależy od potrzeb. Napiszę, na co zwracać uwagę - w skrócie to wentylatory o odpowiedniej wydajności i sprężu i koniecznie EC, wymiennik polimerowy z wysokosprawnym odzyskiem wilgoci, sensowne filtry (min. M5 z dopasowanymi wentylatorami, żeby były wystarczające przepływy nawet przy znacznie już przytkanych filtrach - dobrze, jak da się kupić zamienniki albo oryginały mają sensowną cenę a miło, jak da się upchać tanie prefiltry G4 i często wymieniać) i sterowanie wg kalendarza/zegara. Poniżej rozwinięcie i co warte dodatkowe "bajery" moim zdaniem. Polecam też wpisy o regulacji wentylacji.
     

     
     

     
    Uzupełnię, że sterowanie uśrednioną wilgotnością czy CO2 na wywiewie nie sprawdza się. Nie tylko nie warto do niego dopłacać ale jest szkodliwe i jak ktoś ma, to radzę wyłączyć. Czujnik musi być w pomieszczeniach (albo chociaż w najbardziej obciążonym pomieszczeniu) i mierzyć CO2 w nim. Więcej tutaj
     
    A propos bypassa - jak wszystkie urządzenia mechaniczne, a zwłaszcza pracujące w trudnych warunkach (a takie panują na czerpni, gdzie zazwyczaj bypass jest montowany) są awaryjne i jak ktoś nie monitoruje sprawności rekuperacji, to może np. takiej awarii nie zauważyć.
     

     
    I tak, w 2023 roku nie montowałem bypassa wcale. W kolejnych latach też nie zamierzam.
     
     

     

     

     
    1. Bo dawanie wywiewu i nawiewu w jednym pomieszczeniu jest nieekonomiczne. To ma sens przy kotłowni, gdzie wymagają tego przepisy.
    2. 2x więcej anemostatów/nawiewników/kominów/rur na etapie instalacji.
    3. Plątanina 2x większej ilości rur trudna do ogarnięcia (zwłaszcza, jak trzeba puścić w podłodze poddasza lub piętra).
    4. Nieekonomiczne jest też używanie takiej wentylacji.
    5. To samo powietrze, gdy dasz nawiew w innym pomieszczeniu niż wywiew wentyluje co najmniej te dwa pomieszczenia (a zazwyczaj jeszcze coś po drodze). A skoro 2x mniej powietrza można przepuszczać, to i straty ciepła na wentylacji będą 2x mniejsze*, niż gdy w każdym pomieszczeniu mamy nawiew i wywiew.
    6. Nawiew w łazience to pogorszenie komfortu bo wpada zimniejsze powietrze, niż gdyby było ogrzane już w innych pomieszczeniach (nawet, jeżeli wystarcza mocy grzewczej do jego ogrzania).
    7. Łazienka to również pomieszczenie gdzie najtrudniej osiągnąć potrzebną moc grzewczą przez wyższą temperaturę więc warto to obciążenie zmniejszyć dostarczając powietrza już ogrzanego w innych pomieszczeniach. Żeby zwiększyć moc grzewczą przy wodnym ogrzewaniu trzeba dla całego domu podnieść temperaturę grzewczą a to oznacza niższą sprawność dla PC i kotła kondensacyjnego.
    8 W sezonie grzewczym 2x większy przepływ oznacza jeszcze większe przesuszenie domu. Nawet przy ERV mam (sporadycznie, ale zdarzają się) sytuacje, gdy wilgotność bez nawilżania spada poniżej 40%. 2x większy przepływ to większe przesuszenie przy ERV a przy braku odzysku wilgoci (czy to WG, czy wymiennik bez odzysku) jest masakra do kwadratu.
     

     
    Wzór na ciąg kominowy pokazuje zależność ciągu od kilku rzeczy. Nie ma w nim temperatury. Jest za to wysokość komina - im wyższy komin, tym większy ciąg generuje. Dlatego nie ma sensu nawiew przez komin, bo trzeba walczyć z siłami natury. WG nie ma prawa zadziałać, gdy komin wyciągający powietrze jest równy lub niższy niż nawiewny. Więc komin nawiewny ma sens tylko tam, gdzie nie da się go uniknąć - jak piwnica czy bunkier. Ale musi być krótszy od wywiewnego (im większa różnica, tym większy ciąg kominowy).
     
    *2 x mniejsze będą przy WG. Przy rekuperacji większe przepływy przez ten sam wymiennik oznaczają jeszcze większe straty, bo nie tylko objętość jest 2x większa co już oznacza 2x większe straty to jeszcze sprawność wymiennika jest tym mniejsza, im większy przepływ. Oczywiście można temu zaradzić montując większy rekuperator. Ale to też nieekonomiczne.
  6. Kaizen
    W karcie technicznej Lewatit S 1567 można przeczytać:
     
     
    Regenerant NaCl
    Regeneracja przeciwprądowa dawka ok. g / l 70 – 120
    stężenie % wag. 8 – 10
     
    Zużycie wody płucznej płuk. wolne /szybkie ok. OZ (BV) 4
     
    Czyli zarówno zużycie soli jak i wody powinno być wprost proporcjonalne do wielkości złoża. Nic nie oszczędzamy wybierając większy model.
     

  7. Kaizen
    Jakoś w DB nie mam jeszcze wpisu typowo o podczerwieni - a temat powraca. Więc zbieram swoje wpisy w jednym miejscu w tym temacie (trochę powtórzeń - ale nie będę tego przeredagowywał).
     

     

     

     

     
    Prawdziwy promiennik to np. żarówka tzw. kwoka (a niewiele mniejszym zwykła żarówka z drucikiem) czy promienniki w których źródłem promieniowania jest ceramiczny czy metalowy "rdzeń" rozgrzany do czerwoności albo i do białości. To, co wygląda jak grzejnik i ma temperaturę grzejnika jest zwykłym grzejnikiem ale marketingowcy zwietrzyli okazję do sprzedaży go za wielokrotność ceny "zwykłego" grzejnika przyklejając mu naklejkę "promiennik podczerwieni". Podczerwień nie przechodzi przez metal, farbę a nawet przez szybę okienną (łatwo to zaobserwować kamerą do termowizji).
    Prawdziwy promiennik nie podnosi bezpośrednio temperatury pomieszczenia - ogrzewa powierzchnie które "oświetla" (i dopiero te powierzchnie oddają ciepło do powietrza). Efekt jest taki, jak w słoneczny, mroźny dzień w górach. Można się opalać i wystawić klatę do słoneczka, i z przodu jest ciepło, a w plecy zimno (albo odwrotnie). I robi się od razu zimno, jak słoneczko się chowa. Promiennikami trzeba tak manewrować, żeby nas oświetlały z każdej strony, żeby było w miarę komfortowo przy zimnym powietrzu i zimnych ścianach (tak, komfort też zależy od temperatury przegród). Minusem też jest to, że się robi zimno od razu, gdy gasną. Więc trzeba grzać cały czas - nie da się ciepła zmagazynować w taniej strefie taryfy elektrycznej. Mają też sprawność =1 (w przeciwieństwie do klimatyzatora, który ma, w zależności od warunków i modelu, w okolicach 3). Efektywność każdego elektrycznego ogrzewania, nie pompującego energii spoza układu, jest 1 (no, jakieś promile może są zamieniane na promieniowanie elektromagnetyczne i ulatują poza budynek - pierwsza zasada termodynamiki się kłania). Promienniki są dobre do pomieszczeń wykorzystywanych okazjonalnie czy weekendowo - do domków letniskowych, garażu w którym czasami chcemy podłubać itp. W innych sytuacja ze źródeł elektrycznych lepiej sprawdza się klimatyzator (grzeje szybko i dzięki sprawności jest tani w obsłudze - ale nie da się grzać na zapas) czy nawet kable grzewcze w podłodze czy ciężkie grzejniki akumulacyjne/ (sprawność mniejsza niż klimy, wolniej zmieniają temperaturę pomieszczenia ale za to można grzać na zapas w taniej strefie).
  8. Kaizen
    Tak nas straszą.
    Nieprawda.
     
    Dlaczego nie warto nadpłacać czy skracać okresu kredytowania?
    Porównanie kredytu na 17 i 30 lat gdy inflacja wynosi 10% a oprocentowanie kredytu 5% (hint:funkcja XNPV). Jak widać przy 30 latach realnie płacisz blisko 50K zł (ponad 13%) mniej. Nominalnie 223K (30%) więcej - ale kogo obchodzi wartość nominalna?
     

     
    A czy brać kredyt?
    Po pierwsze co jest alternatywą do wzięcia kredytu? Wynajmowanie domu/mieszkania i płacenie po 25k zł lub więcej co roku? To będą pieniądze bezpowrotnie stracone. Stać kogoś na płacenie po te 25K corocznie i jest w stanie z uskładanych i zarabianych na bieżąco pieniędzy wybudować się w 7 lat, zamiast 2 przy kredycie? Dalej mamy te 125K więcej zł wyrzucone na najem. A do tego nie dwa a 7 lat wyjęte z życiorysu.
     
    Po drugie.
    Załóżmy, że średnia inflacja w czasie kredytu 10%, oprocentowanie kredytu 5%, kredyt na 30 lat. Załóżmy że wygrywasz w lotto i możesz spłacić cały kredyt o wysokości 500k zł. Możesz też, zamiast spłacać kredyt kupić za 500k zł złoto inwestycyjne (czy cokolwiek innego nie tracącego wartości w czasie, poza chwilowymi zawirowaniami czy spekulacją) a kredyt spłacać normalnie (jakbyś w lotto nie wygrał). Załóżmy, że złoto drożeje tylko o inflację (czyli tak naprawdę ma stałą wartość).
    Jak spłaciłeś - to sytuacja prosta - nie masz kredytu. Bilans na zero.
    Jak spłacałeś normalnie, to wpłaciłeś łącznie jak na obrazku powyżej 966 279,6 zł a złoto możesz sprzedać za, tadaadam.... uwaga.... 8 724 701 zł. Czyli dla tych, co ich przekonują wartości nominalne (a nie NPV, jak liczyłem) wychodzi 7 758 421 zł "zysku". Nawet, po uwzględnieniu spreadu sporo ponad 7 milionów zysku przyniesie wersja z kupnem złota.
     
    Dodajmy jeszcze bonus, że jak spłacisz - to nie masz poduszki finansowej. A jak masz złoto pod materacem, to możesz je w razie W łatwo i szybko spieniężyć. A W mogą być przeróżne - nieprzewidywalne sytuacje życiowe. Czy odwrócenie trendu i inflacja mniejsza od oprocentowania kredytu. Ale tak długo, jak oprocentowanie kredytu jest mniejsze od inflacji nie ma sensu nadpłacanie a głęboki sens ekonomiczny ma odsuwanie spłaty w czasie jak to tylko możliwe.
     

  9. Kaizen
    Przy WG możemy po dyskutować o opłacalności GWC.
     
    Ale przy rekuperacji zupełnie nie ma sensu. Podniesienie temperatury na czerpni przekłada się na znikomą różnicę temperatury nawiewu - za to znacząco podnosi temperaturę wyrzutni. Wystarczy pobawić się dowolnym kalkulatorkiem reku.
     
     
    Weźmy taki przykład:
     
    Na zewnątrz -6*
     
    Za GWC 0*
     
    Wywiew 23*
     
    Sprawność reku 85%
     
    Przepływ 200m3/h
     
     
    1. Brak GWC
     
    nawiew 18,65*
     
    Odzysk przez reku 1,65kW
     
     
     
    2. Z GWC
     
    nawiew 19,55* - tylko 0,98* cieplejsze powietrze wpada do domu, niz bez GWC które ogrzało wlot do reku o 6*
     
    Odzysk przez reku 1,31kW - o 340W mniej, niż bez GWC. Więc persaldo GWC który w domu z WG odzyskuje 400W to w domu z rekuperacją daje raptem 60W
     
     
    http://centrale-rekuperacyjne.pl/kalkulator/Kalkulator-sprawnosci-rekuperatora.aspx" rel="external nofollow">http://centrale-rekuperacyjne.pl/kalkulator/Kalkulator-sprawnosci-rekuperatora.aspx" rel="external nofollow">http://centrale-rekuperacyjne.pl/kalkulator/Kalkulator-sprawnosci-rekuperatora.aspx" rel="external nofollow">http://centrale-rekuperacyjne.pl/kalkulator/Kalkulator-sprawnosci-rekuperatora.aspx
  10. Kaizen
    Przez upały i ogromna wilgotność temat pojawia się co chwila. Producenci różnych urządzeń do chłodzenia prowadzą kampanie reklamowe. W kilku mieszkaniach walczyłem z tematem na różne sposoby - w domu już wiedziałem, że klimy nic nie zastąpi. Trzeba pamiętać, że przy chłodzeniu przyjaciele z sezonu grzewczego są naszymi wrogami. A mianowicie latem zyski słoneczne to jakieś 200kWh/m2 niezacienionego okna i w zasadzie tylko na północ z 50kWh/m2 mniej. Więcej tutaj Podobnie zyski bytowe. Te zyski, które zimą zmniejszają nam koszty ogrzewanie latem zwiększają koszty chłodzenia i potrzebną moc chłodniczą.
     
    Dla mojego domu tak to wygląda:

    A do tego trzeba doliczyć zyski cieplne na wentylacji i przenikaniu. Choć to przenikanie i wentylacja, jak mamy różnicę temperatur z 5* nie są tak istotne jak zimą, przy 20-40* różnicy.
     
    Ale warto o tym pamiętać, że zdecydowana większość ciepła, które trzeba wyrzucić pochodzi z zysków słonecznych i bytowych i dlatego zazwyczaj do chłodzenia jest potrzebna większa moc, niż zimą do grzania (zależy głównie od przeszkleń).
    Można na różne sposoby zmniejszyć ilość ciepła wpadającą przez okna - o tym dalej.
     
    1. O chłodzeniu bypassem pisałem tutaj. Coś to daje, jak widać, ale nie za wiele. Warto korzystać, bo jest gratis (a w nocy i tak trzeba puścić wentylacje na wyższych obrotach - dlaczego było tutaj) - ale tylko wspomoże klimę.
    2. Klimatyzery czy jak je zwał - urządzenia odparowujące wodę i przez odbieranie ciepła w tym procesie obniżające odrobinę temperaturę są raz, że mało skuteczne to jeszcze podnoszą wilgotność a więc komfortu wcale nie poprawiają.
    3. Rolety zewnętrzne. Prawie skuteczne - jak ktoś ma, to na czas nieobecności warto zasłonić. Ale tak jak bypass to tylko wsparcie klimy.
    4. Rolety wewnętrzne - mniej skuteczne, niż wewnetrzne. Coś dają.
    5. Folie do przyklejenia na okno wewnętrzne lub zewnętrzne. Folia wewnętrzna nagrzewa się do masakrycznych temperatur i okno robi za grzejnik - tu folia tylko wewnętrzna, roleta odchylona tylko do zrobienia zdjęcia (też jest niezłym grzejnikiem).
     

     
    Folia zewnętrzna nie jest tania (czasami sprzedają wewnętrzne jako zewnętrzne które po 1-2 sezonach odklejają się i łuszczą). Ale największy minus folii, to zaciemnienie co szczególnie przeszkadza w zimie.
     
    6. Chłodnica w/za rekuperatorem. Podstawowa wada, to mała moc, jaką jest w stanie przenieść strumień powietrza dostosowany do potrzeb wentylacyjnych i taki podział tej mocy, jak powietrza wentylacyjnego. Zazwyczaj chłodu potrzebujemy najwięcej w przestrzeni dziennej - tam mamy dużo grzejącą kuchnię, duże przeszklenia na południe i/lub wschód i/lub zachód. Ponieważ przebywamy tam stosunkowo krótko i w czasie, gdy drzwi pozostają otwarte (więc CO2 miesza się swobodnie) to i chłodu dużo nie dostarczymy. Jest to też rozwiązanie, które pozwala nie tylko powietrze schłodzić ale i trochę osuszyć. Więc znowu - trochę wspomoże, (najwięcej z powyższych rozwiązań) ale klimy nie zastąpi.
     
    7. Jak masz już pompę ciepła z funkcja chłodzenia to aż prosi się, o chłodzenie nią. Można to zrobić na różne sposoby. Zasilić nią chłodnicę z poprzedniego punktu, klimakonwektorem czy podłogą albo ścianą którą w zimie grzejesz. Kusi. Ale klimakonwektor z dostosowanie do tego układu wcale nie wyjdzie taniej niż klima. A temperatur takich nie osiągniesz:

    A po co takie temperatury? Przecież nie chcemy mieć tak zimno w domu? A niska temperatura daje to, że możemy puścić wentylator na niskich obrotach (czyli moc chłodnicza będzie niewielka) ale dzięki niskiej temperaturze skutecznie osuszać powietrze gdy temperatura jest całkiem akceptowalna ale wilgotność daje w kość.
     

    Polecam wykres Moliera i/lub pobawienie się kalkulatorem wilgotności względnej i punktu rosy.
    Chłodzenie płaszczyznowe w takich warunkach to nie tylko pogarszanie komfortu przez zwiększanie wilgotności ale też zapraszanie grzyba i pleśni:
     

     

     

     
    A to dane zewnętrzne. W domu jeszcze dorzucisz wilgoci bytowej, to osuszenie przyniesie znacznie większą poprawę, niż schłodzenie.
     
    8. GWC. W zasadzie podobnie co bypass czy chłodnica. Coś pomoże - ale nie zastąpi.
     
     
    Jak zastosujecie wszystko z powyższego co się da, to wydacie wielokrotnie więcej pieniędzy. Efekt może i będzie zadowalający - ale przy klimie lepszy.
     
    A czy klima przenośna się sprawdzi? Osuszy. To na pewno.
    Większość ma wadę taką, że zabiera schłodzone powietrze z wnętrza domu co chłodzenia skraplacza i wyrzuca na zewnątrz. W miejsce tego powietrza wentylacja musi dostarczyć zewnętrznego, gorącego i wilgotnego powietrza. Więc sam marnuje trochę swojej pracy obniżając faktyczną sprawność.
    Są takie klimatyzatory przenośne, co czerpią powietrze do chłodzenia skraplacza z zewnątrz i wyrzuca na zewnątrz (dwururowe) - takie powyższej wady są pozbawione.
    Zawsze pozostają dwa problemy - jak poprowadzić rury i hałas.
    Raz mnie pracodawca uraczył takim dobrodziejstwem. W upały z pół godziny wytrzymywałem - potem wybierałem upał zamiast hałasu.
    Następny sezon już była normalna klimatyzacja na cały biurowiec i wyprzedawali te klimy przenośne za bezcen. Chętnych nie było.
    Ale jak nie masz możliwości zamontowania splita - to wybieraj dwururowy. Możesz puszczać klimę (głównie) gdy nie ma Cię w domu albo puszczać gdy nie ma Cię w pomieszczeniu z klimą - pewnie w sypialni, przy otwartych drzwiach będzie ją słychać gdy puścisz ja w salonie, ale pewnie ocenisz efekt na plus.
     
    Klimatyzatorów trzeba wiele albo trzeba zamontować klimatyzator kanałowy? Kanałowy ma problem z podziałem mocy chłodniczej na różne pomieszczenia. Da się to zrobić automatyką i przepustnicami - ale ile to kosztuje i jak działa? A tak naprawdę zazwyczaj okazuje się, że w małym domu wystarczy jeden split umieszczony w przestrzeni dziennej gdzie zyski bytowe i słoneczne są największe i gdzie najwięcej przebywamy w dzień a do wszystkich pomieszczeń drzwi mamy pootwierane. W większych domach czy gdy ktoś pracuje w domu, w zamkniętym gabinecie przyda się druga.
     
    Można puścić klimę samopas. Można zaprogramować (fabrycznie tylko jedno okienko pracy - ale tu sposób na wiele okienek i jeszcze możliwość zdalnego sterowania
     
    Do jakiej temperatury chłodzić? Co kto lubi. Ale pamiętam po montażu pierwszej klimy jakim zaskoczeniem było dla mnie jak bardzo poprawia się komfort po znaczącym osuszeniu nawet przy zbiciu temperatury zaledwie o 1-2*. To, że z rozwiązań, o których powyżej pisałem, żadne nie jest zadowalające wynika głownie z tego, że żadne nie jest w stanie skutecznie osuszyć.
    Sprawdź, jakie warunki będą komfortowe dla Ciebie. Wykres Koniga wygląda z grubsza tak:
     

     
    Istotne też jest unikanie szoku termicznego, przy wchodzeniu i wychodzeniu i mi się sprawdza zasada którą dawno temu wyczytałem (nie pomnę gdzie), że optymalnie dla zdrowia jest utrzymywać temperaturę w połowie między temperaturą zewnętrzną a 21*. Czyli jak na zewnątrz 31*, to utrzymujemy 26*.
     
    Ja zazwyczaj puszczam klimę na maksa przed powrotem do domu (z automatu) na dwie godziny. Na kilka godzin wystarcza zawsze - potem wg potrzeb.
  11. Kaizen
    Streszczenie z raportu z moich obliczeń wygląda tak:
     

     

     
    Średnia z sezonu czy nawet miesiąca niczego nie mówi o obciążeniu cieplnym.
     
    Jak ktoś się wgryzie w tabelkę, to mu się nie zgodzi - bo suma strat, minus zyski nie daje zapotrzebowania. Dlaczego? Ano dlatego, że to jest suma z miesięcy. A i same miesiące się nie zgadzają. Bo co z tego, jak przez dwa tygodnie w marcu mamy słoneczko, duże zyski i aż za ciepło w domu, a przez pozostałe dwa mróz siarczysty i pochmurne niebo? W marcu mam niby sumę strat 1122kWh, zyski razem 1292 kWh więc niby mam 170 kWh ciepła za dużo. Tymczasem wg obliczeń muszę dogrzać 36,66 kWh.
     
    Temat powiązany z zyskami słonecznymi, o których mowa była tutaj. Warto też uwzględnić kontekst wpływu WM na zapotrzebowanie na ciepło
     
    A o co chodzi w tym wszystkim tak naprawdę? A no o mantrę - we współczesnym, przyzwoicie ocieplonym domu z WM nie opłaca się PC.
     

     
    W najgorszym pod tym względem grudniu mam w sumie 785,9 kWh zysków. Jak to uśrednimy, to wychodzi 1,05 kW ciągłej mocy dostarczanej z innych źródeł, niż system grzewczy. A nawet jak przez kilka godzin zabraknie 1 czy 2 kW mocy, to i tak nie do odnotowania na termometrze.
     
    Pewnie, że każdy dom jest inny. Ale z grubsza daje to pojęcie o proporcjach - straty w domu z rekuperacja i 20cm ocieplenia trzeba średnio tylko w 1/4 pokryć systemem grzewczym.
    W najgorszym grudniu tylko 41,9% to system grzewczy.
     
    Owszem - gorzej ocieplony dom, w zimniejszej strefie klimatycznej czy mniej słonecznym będzie miał może 30% średnio i 50% w grudniu. Gorzej już chyba się nie da w domu spełniającym WT 2021. Więc pomijanie zysków bytowych i słonecznych to poważny błąd.
     
     

     
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132709-Dob%C3%B3r-pompy-wg-OZC
  12. Kaizen
    Mam suchą działkę, piasek - po co mi w ogóle hydroizolacj? No, może dla spokoju sumienia dam folię budowlaną z atestem...
     
     

     
    To chyba tyle w temacie folii.
     
    IMO nie ma co oszczędzać tam, gdzie błąd jest nienaprawialny albo koszty naprawy wielokrotnie przewyższają oszczędności. Hydrozolacja pozioma to doskonały przykład takiego miejsca.
     
     
    Warunki hydrologiczne nie są dane raz na zawsze.
    Przykłady pomiarów, jak zmienia się sezonowo poziom wód gruntowych
    Tu aktualny temat na FM - niejeden podobny znajdziesz.
     
    W zasadzie każdy dom stoi na jeziorze - pytanie, jak ono jest głęboko i jak wysoko podchodzi od czasu do czasu. Powstanie w pobliżu większego obiektu może spowodować zmianę poziomu wód gruntowych. Może to też stać się "samo" - z natury.
     
     
    Ja trochę mieszkałem w bloku, gdzie deweloper przyoszczędził na hydroizolacji. Bloczek niepodpiwniczony - na parterze garaż i tak to wyglądało po środku bryły budynku:
     

     
     

     
    O ile jakoś mogę zrozumieć dewelopera, który sprzeda i znika to nie rozumiem takiego oszczędzania budując dla siebie.
     
    Od wielu lat papa nie śmierdzi, nie ma rozpuszczalników.
     
    Za to był temat, że śmierdzi... Bo sobie budowlańcy zrobili śmietnik i zalali chudziakiem - a hydroizolacja była nieszczelna. Czy humus nie był prawidłowo zdjęty i też śmierdziało przez pseudohydroizolację.
     

     
    Jak to nie? Nie czytałeś o papie Antyradon Icopala? Reklamują właśnie jako rozwiązanie na chudziaka.
     

     
    W Ateście higienicznym również stoi, że przeznaczenie to również hydroizolacja pozioma.
     
    W karcie twierdzi, że:
    5. Przeznaczenie i zakres stosowania: do wykonywania izolacji przeciwwodnych w konstrukcjach ścian lub na lub pod podłogami lub płytami posadowionym w gruncie, w celu zabezpieczenia przed wodą, wywierającą ciśnienie hydrostatyczne, przechodzącą z gruntu do wnętrza lub jednej części konstrukcji do innej.
     
    Inny producent napisał:
    Czy można wykonać izolację posadzki ( chudziaka) za pomocą pap asfaltowych?
    Papy asfaltowe, szczególnie papy wykonane na elastycznych osnowach, są doskonałym materiałem na wykonanie izolacji przeciwwilgociowej posadzki. Są zdecydowanie bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne od wszelkiego rodzaju folii tzw. 'budowlanych'. Są kompatybilne z izolacją poziomą zastosowaną na fundamentach. Pap nie trzeba przyklejać do podłoża - wystarczy je zgrzać/ skleić szczelnie na zakładach oraz dokleić do izolacji poziomej fundamentów, tworząc w każdym pomieszczeniu coś na kształt szczelnej wanny. Wbrew mitowi funkcjonującemu na rynku papy nie powodują destrukcji styropianu. Nie stwarzają również zagrożenia zdrowotnego, gdyż nie wydzielają szkodliwych substancji, szczególnie w sytuacji gdy są szczelnie zamknięte pod posadzką.
     
    Dłuższy wywód wrzucili na tym forum
     
     
    https://www.muratorplus.pl/technika/hydroizolacje/papa-z-bariera-antyradanowa-aa-PHM5-QkHZ-3ShE.html
     
    https://muratordom.pl/budowa/sciany-murowane/bezpieczenstwo-na-budowie-domu-skad-sie-bierze-radon-aa-Amoq-PKZE-Ltxe.html
     
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Wp%C5%82yw_radonu_na_zdrowie
     
    http://www.fundament.icopal.pl/ProduktySystemu/Fundament%20Antyradon%204-0.aspx
     
    https://forum.muratordom.pl/showthread.php?375845-Obfite-opady-wilgotne-%C5%9Bciany&p=8113214&viewfull=1#post8113214
  13. Kaizen
    Olewając marketing sprzedawców, że muszę kupić nowy, szczelny kominek mam pięknego, zabytkowego Jotula, a nie nowoczesne brzydactwo za grube pieniądze (ładne kosztują już taką kasę, że znacznie taniej byłoby zbudować porządny piecokominek czy piec z ponad toną masy akumulacyjnej).
     
     
    Zimny komin w chłodne (nie mroźne) dni generuje co najmniej kilkanaście Pa podciśnienia gdy wyciąga powietrze z ciepłego pomieszczenia. W mroźne więcej a gdy już się w kominku rozpali i w palenisku mamy >300* wielokrotnie więcej.
     
     
    Weźmy wykres wentylatorów z mojego rekuperatora:
     
     
    http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=429452" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=429452
     
     
    Jak nawiew ma opory 65Pa i chodzi na umownym pierwszym biegu to tłoczy około 210m3/h. Jak komin w tym czasie wytwarza podciśnienie 25Pa to wywiew ma opory 90Pa i wyciąga 120m3/h. Kolejne kilkadziesiąt m3/h wpada nieszczelnościami.
     
    I tak kominem wylatywałoby ze 150m3/h a całkowita wymiana byłaby ze 270m3/h zamiast ok. 160m3/h którą zapewniłby rekuperator pracujący przy oporze na nawiewie = na wywiewie = 77,5Pa (przy innych oporach/biegach analogicznie).
     
     
    Ale tak nie jest, bo ciąg kominowy "tłumię" dolotem.
     
     
    U mnie powietrze wpada takim kółkiem:
     
     
    http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=411198" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=411198
     
     
    Na maksa otwarte (2/4 tego kółka) ma pewnie z 10cm2.
     
     
    Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, dlaczego przy rozpalaniu zalecają otwierać drzwiczki w nowoczesnych kominkach. Bo przecież nie dlatego, że średnica doprowadzenia jest za mała i nie jest w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości powietrza.
     
     
    Od czego zależy ciąg kominowy?
     
     
    Pc = (Mz – Ms) x g x h (Pa)
     
    gdzie Pc - ciąg kominowy w paskalach,
     
    Mz - gęstość powietrza zewnętrznego w określonej temperaturze (kg/m3)
     
    Ms - gęstość powietrza wewnątrz/spalin przy temperaturze wlotu (kg/m3)
     
    g - przyspieszenie ziemskie (9,81 m/s2)
     
    h - wysokość komina.
     
     
    Jak mamy dużą różnicę temperatur - ciąg jest duży. Na czerpni doprowadzenia powietrza do kominka masz taką samą temperaturę co na górze komina. To ile z tego wzoru wynosi ciąg?
     
    No dobrze, po drodze trochę się ogrzeje od gruntu i w pomieszczeniu - ale dalej ciąg symboliczny. Dlatego przy rozpalaniu zalecane jest uchylenie drzwiczek, żeby zwiększyć różnicę temperatur i zwiększyć ciąg. Jak masz w domu cieplutko a na zewnątrz mróz - to komin ciągnie, że hej. Więc kiedy grozi cofka przy rozpalaniu?
     
    Jak się już porządnie pali to ciąg kominowy jest wielokrotnie większy niż spręż rekuperatora i wciągnie powietrze do komina nawet, jak padnie Ci wentylator nawiewny a wywiewny będzie działał z pełną mocą.
     
     
    Ale przecież do rekuperacji musi być szczelny kominek z doprowadzeniem. Wszyscy tak mówią (instalatorzy, niektórzy, mój konkretnie tak parafrazując Testosteron). Przepisy tego przecież wymagają...
     
     
    9. W pomieszczeniu z paleniskami na paliwo stałe, płynne lub z urządzeniami gazowymi pobierającymi powietrze do spalania z pomieszczenia i z grawitacyjnym odprowadzeniem spalin przewodem od urządzenia stosowanie mechanicznej wentylacji wyciągowej jest zabronione.
     
    Jak ktoś nie rozumie, co to jest mechaniczna wentylacja wyciągowa to minister to wyjaśnił dalej:
     
    10. Przepisu ust. 9 nie stosuje się do pomieszczeń, w których zastosowano wentylację nawiewno-wywiewną zrównoważoną lub nadciśnieniową.
     
     
    Więc nie, ani teoria, ani praktyka nie wymaga szczelnego kominka z doprowadzeniem przy rekuperacji.
     
     
    A co jak padnie rekuperator czy będzie awaria zasilania? Kominek nas zabije?
     
    Wręcz przeciwnie. Uratuje.
     
    Jest coś takiego jak wskaźnik n50? Dla domu z WM może być maks 1,5.
     
    To znaczy, że dom o kubaturze 300m3 jak mu komin wytworzy podciśnienie 50Pa (czyli tyle, co wytwarza komin o wysokości 7m gdy spaliny mają 100* a na zewnątrz jest -15*) szczelinami może wpuścić 450m3/h (po zatkaniu czerpni i wyrzutni wentylacji - a przecież tego nie zrobisz jak będziesz mieszkał, więc zaciągnie znacznie więcej bo będzie bardziej "dziurawy"). Więc podciśnienie będzie wystarczające, by wentylować nasz dom przy wyłączonej rekuperacji - a jak bardzo to tylko zależy od tego, czy będzie gwizd przez kratkę, czy/na ile uchylimy drzwiczki.
     
     
    I teoria i praktyka jest taka, że kominek z otwartą komorą świetnie sobie radzi przy WM nie tylko, gdy normalnie działa ale też w sytuacjach awaryjnych.
     
     
    A straty? Pierwsza zasada termodynamiki się kłania.
     
    Straty ciepła zależą od temperatury wylotu spalin i przepływu - czy powietrze doprowadzamy z zewnątrz pod posadzką, czy przez rekuperator i salon musimy je ogrzać od temperatury zewnętrznej do temperatury wylotu. Ilość przyjmuję tę samą - bo jak nie zassiemy powietrza do tego układu, to do spalenia
     
     
     
     
     
     
    Prędkość - niczego przy wylocie komina nie urywa nawet, jak drzwiczki otwarte i płomień niekontrolowany (jak na filmie).
     
     
    Temperatura na wylocie komina (czyli straty) wyglądają tak:
     
     
    http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419699" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419699
     
     
    Skoro temperatura na wylocie komina jest taka sama, temperatura powietrza wpadającego do domu jest taka sama, przepływ taki sam - to straty są takie same. Tylko czy przepływy będą takie same? Dawałem ten przykład, że w sumie przy odpalonym kominku nawiew ma lżej więc więcej zaciąga jak kominek wytworzy podciśnienie. Ale myślę, że można przyjąć, że suma tego, co wylatuje kominem i wyrzutnią będzie przy obydwu typach kominków taka sama. Więc i straty dokładnie te same.
     
     
    Jak widać dym nie wali w niebo jak z silnika rakiety.
     
     
    We współczesnym domu nie jest problemem połączenie kominka z rekuperacją. Problemem też nie jest szczelność kominka ani straty ciepła w czasie palenia. Problemy są dwa:
     
    1. Przegrzewanie pomieszczenia, w którym kominek stoi. I trzeba to zrobić przy wysokiej temperaturze spalania, żeby drewna nie wędzić, nie truć niepełnym, nieekonomicznym spalaniem i nie zapchać komina smołą i sadzą.
     
    2. "Nowoczesne" kominki nie mają szybra. Same, paradoksalnie, nie koniecznie są szczelniejsze od starych konstrukcji. Szczelnych przepustnic na doprowadzeniu powietrza też podobno profesjonaliści nie montują.
     
     
    http://blog.kominki-batura.pl/troche-o-szczelnosci-pieca-2/" rel="external nofollow">http://blog.kominki-batura.pl/troche-o-szczelnosci-pieca-2/" rel="external nofollow">Próby montażu szczelnych w 100% przepustnic (nawet tych 99, 5%) w pierwszych egzemplarzach całkowicie szczelnych wkładów popularnych, w wyjątkowych okolicznościach kończyły się spektakularną eksplozją. Po zmianie przepustnicy na właściwą (nieszczelną) , są to urządzenia bezpieczne.
     
     
    Efekt jest taki, że 24/7 ciepło ucieka, bo zabiera je powietrze przepływające z czerpni, przez kominek i rury (gdzie się ogrzewa = wychładza pomieszczenie w którym stoi kominek) i wylatuje kominem. Więc każda przeszkoda zmniejszająca ciąg kominowy zmniejsza te straty.
     
     
    To niby Koza AB przeznaczona do rekuperacji a w praktyce:
     
    http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=379789" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=379789
     
     
     
    Co do ustawiania pod/nadciśnienia. Można ustawić, że nawiew czy wywiew będzie większy. Ale w domu będziesz miał różne sytuacje w tym samym czasie. Bo żeby powietrze płynęło musi być różnica ciśnień - więc z definicji w pomieszczeniach z nawiewem masz wyższe ciśnienie niż w pomieszczeniu z wywiewem. Do tego dochodzą nieszczelności i działanie wiatru czy ciągu kominowego na czerpnię i wyrzutnię.
     
     
    Do pełnego spalenia 1kg drewna trzeba 3,5-4m3 powietrza. To powietrze musimy ogrzać tak czy inaczej. Czy je ogrzejemy wewnątrz kominka doprowadzając z zewnątrz (za to mniej ciepła trafi ze spalania do pomieszczenia), czy częściowo na zewnątrz kominka zaciągając z pomieszczenia - bilans ten sam.
     
     
    Wiele nowoczesnych kominków "do rekuperacji" teoretycznie szczelnych ma nieszczelność przy szybie. Celowo - nazywają to systemem czystej szyby. Nie mają też z reguły szybra a szczelne przepustnice na doprowadzeniu podobno (tak twierdzi Piotr) są niedopuszczalne. Że niby to poprawia idiotoodporność i bezpieczeństwo. To powoduje, że przez taką "szczelną" kozę gdy nie palisz przelatuje zimne powietrze z czerpni wychładzając dom. Tym samym taka "nowoczesna" koza generuje większe straty ciepła, niż teoretycznie nieszczelna, otwarta, stara koza (ale w której zamknięcie kratki powoduje zgaśnięcie ognia). Jak będziesz miał okazję, to przetestuj, czy w takiej super szczelnej kozie zgaśnie, czy jednak 24/7/365 przelatuje przez nią powietrze.
     
    Obstawiam, że będzie tak jak tu:
     
     
     
  14. Kaizen
    Ten wpis jest uzupełnieniem i rozwinięciem kilku innych:
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132525-O-bezw%C5%82adno%C5%9Bci-pod%C5%82og%C3%B3wki-cz-1
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132662-O-bezw%C5%82adno%C5%9Bci-pod%C5%82og%C3%B3wki-cz-2
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132709-Dob%C3%B3r-pompy-wg-OZC
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132768-Samoregulacja-pod%C5%82og%C3%B3wki
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132586-Kochanie-obni%C5%BCmy-temperatur%C4%99-dla-oszcz%C4%99dno%C5%9Bci-Ile-oszcz%C4%99dzimy
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132567-Zyski-s%C5%82oneczne-ile-tracimy-latem-a-zyskujemy-zim%C4%85
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132632-80-ciep%C5%82a-produkujemy-przy-temperaturach-gt-2*C-mit-Dob%C3%B3r-pompy-wg-OZC
    https://forum.muratordom.pl/entry.php?132631-Cieplowlasciwie-pl-czemu-wiedzie-na-manowce
×
×
  • Dodaj nową pozycję...