...czy byłam smutna , czy szczesliwa,ze wyprowadzam się do naszego nowego domku????
nie wiem......jestem tak zmęczona, ze nie moge z siebie wykrzesac zadnych emocji....
chociaż, zrobiłam fotki z ostatniej nocki spedzonej w bloku w naszym mieszkaniu i sentymentalnie zrobiłam fotkę z parkingu przed domem...ale tak naprawde to nie wiem co czułam...
przyznam sie mielismy z synem stracha....jak blokowy kot ,który nigdy nie zmieniał swojego miejsca, znajdzie sie w nowych warunkach, bałam sie ze zacznie drapac itp....
W samochodzie było okropnie , kotka tak strasznie miauczała, ale to chyba był stresik bo kojarzyła sobie samochód z wizytą u weterynarza w domu- poogladała wszystkie kąty i polozyła sie na kanapie i zasnęła....widac uznała ze jest ok
dziwnie sie czuję....dookoła mase worków kartonów....a ja jestem potwornie zmeczona,pare razy musiałam przewiesc reszte rzeczy które zostały w mieszkaniu...kurcze za duzo ich zostawiłam na oststnią chwilę... cała noc sprzatałam stare mieszkanie,zeby nowi lokatorzy nie przestraszyli sie jak przyjadą do swojego miejsca na ziemi...
przyznam sie ze wysprzatałam po tzw: łebkach...bo oni beda robić malowanko...
Na przywitanie nowych lokatorów na Fioletowej zostawiłam im butelkę winka i zyczonka wspaniałych chwil....
takkkk...mogę powiedziec ze spedzilismy,znaczy spedzamy pierwsze Swięta w domku...a wcale tego nie planowałam...po poludniu odwiozłam syna do babci...i wrociłam do domku...fajnie jest...nareszcie...
Najlepiej lubie jak jest ciut ciemno..robi sie przytulnie...
zanudze Was fotkami...ale jak Maksiu pomoze beda...to juz po akcji z elektrykiem....( zawsze bede go polecac :) )
po raz drugi pojechałam na budowe, wczesniej zabrałam syna od babci,nawet nie bronił sie zbytnio ze jedziemy na budowe :) popatrzył..podobało mu sie, wziął pilota w łapkę ...i juz tyle...
wiec kiedy go odwiozłam do mieszkania, wróciłam spowrotem zeby myc mebelki kuchenne w srodku i zacząc układać talerze itp...
Rozpaliłam w kominku...właczyłam płyte...i zabrałam sie do mycia....i jak juz tak solidnie sie zmeczyłam zrobiłam kawkę usiadłam na tymczasowym krzesle...swiatła przyciemnione itp... i po raz pierwszy pomyslałam ze nie chce wracac do mieszkania tak,złapałam sie na tych myslach...
Do mieszkania pojechałam pozno...a moj syn do mnie mowi mamo choc jutro jedziemy do domu, bo co tutaj bedziemy siedziec...
taaa...własnie złapałam sie na tym, ze jutro swieta...a ja nic a nic o nich nie myślę..( tzn gospodarczo )
Dzisiaj elektryk zakłada mi ostatnie halogeny, podłacza płyte ceramiczną...kuchnia bedzie gotowa...
aha stolarz od kuchni zawziecie milczy...doszło do tego ze szafka jedna jest za szeroka i tam gdzie jest zmywarka po dwóch stronach sa szpary nio i jedne drzwi sa do wymiany...no nic...wyluzowałam..
ciekawe spostrzezenie....bo o kasę tez nie dzwoni... :)
godz "0" przed czasem , przyjechali Panowie od przeprowadzek...zaczeli o 9.30...a juz o 12 bylismy w domku...bardzo sprawnie im to szło wszystko...nic nie obili, nie obtłukli....( Joasiu dzieki ) byłam w szoku..mieszaknie jest takie dziwne...puste...a kot oszalał...jest w stresie
Jak panowie juz w domku poukładali ...zaczełam to jakos ogarniac...strasznie duzo tego jest
o 18 przyjechał Pan od tv-sat...hmm...i wiecie co???? nio knot...sygnał w kablach jest a gniazdko legranda go nie puszcza na koncówke...zdebiał facet...ale oczywiscie podłaczył mi tak zebym mogła sobie popatzrec na te przeszło 100 kanałów....i umowilismy sie po swietach co do zamontowania tych gniazdek..hmm swoja droga ciekawa sprawa :)
Właczyłam lodówkę...tv grał..hmm fajnie robi sie w domku...
Jutro o 8.30 przyjezdza elektryk....i cały dzien znowu....
Ja z synem na dobre przeprowadzamy sie we wtorek...w starym mieszakniu jest ten plusik ze jest ciepła woda
dzisiaj cały dzien koncze pakowanie...jesssuuu łapki mnie bolą...wszystko mnie boli...
dziwnie robi sie w mieszkaniu...pusto..łóżko złożone, meble zabrała moja dawna sasiadka, bo jej sie rozpadały a nie ma pieniedzy na nowe...moje miały 5 lat wiec jej ciut jeszcze posłużą... :) wszedzie stoją worki...
jejku tak pomyslałam toz to już...... :) dziwne uczucie..ciekawe ja bede sie czuła we wtorek kiedy definitywnie zamknę drzwi w naszym starym mieszakniu po raz ostatni...
przyjechał kamieniarz z blatem hmm...wygladał ten blat dziwnie...jakos tak bladzienko....ale uspakajano mnie ze bedzie ok... to wierze...jakos dobrze patrzy z oczu temu kamieniarzowi...pozatym mlody jest :) a zauwazyłam ze młodzi fachowcy robia dobrze i juz...
koło 13 blat lśnił......jest piękny.....pal licho te 3500 warto było...tak mi oczka sie zaswieciły....ze jak dziecko musiłam sie pochwalic tymze faktem
Dzisiaj Pan Bolek podłącza mi zlewozmywak i zmywarke...nio i okazało sie ze owszem nastepny gniot zrobiony przez Pana G słynnego pijaka kaflarza....zrobił podejscia kurcze za duze....i trzeba przerabiać...
ale za to Panem G zajmie sie stosowny urzedzik... :)
Jeszcze elektryk podłaczy halogeny i płyte ceramiczną....i koniec..ech..fakt drzwi jeszcze...ale nie przejmuje sie tym drobiazgiem...
9 kwietnia mam przeprowadzke.....a 14.04.04 to data kiedy juz nie ma mnie w mieszkaniu...bede w domku...
załozyłam antene taka zwykła i satelite....wiec juz bedzie co wieczorem robić... bardzo porzadna firma...zreszat kupowalismy u nich cały sprzet audio i jak to tam sie pisze na strychu poszło 100mb kabla, pan ptzy okazji odkrył...ze jedna cegła na kominie lezy luzem jejku zaraz pomyslałam czy ten pan M wiecej taklich cegiełek zostawił...ale nie...pan sprawdził..
Kamieniarz z blacikiem - zepsuł mu sie samochód...jutro bedzie.