Rok 2004
27 kwiecień
- cd historii z elektryką - no i mamy zgrzyt na linii ja-elektryk.
Więc pokrótce, od początku:
I. po oględzinach na początku roku - ustaliliśmy cenę 1,0 tys. zł za materiał, 2,0 tys. zł za robotę. razem = 3,0 tys. zł (wychodziło taniej niż u innych co mnie ucieszyło bo, inni biorą ok. 5,0 tys. zł)
II. w lutym przedłożono mi fakturę za materiał na kwotę 2,7 tys. zł (jeżeli doliczyć robotę 2,0 tys. zł to, razem już = 4,7 tys. zł) z komentarzem:
1. że tyle wyszło, bo nawymyślałam (sic!)
2. sama rozdzielnia kosztowała 1,0 tys. zł
3. dali więcej kabla i powinno mnie to, jeszcze więcej kosztować, ale się umawialiśmy więc nie będą doliczać
4. mam nie patrzeć na zestawienie materiałów na fakturze bo, ilości, rodzaje i cena użytych materiałów się nie zgadzają ze stanem faktycznym (mam ponoć więcej i lepszy)
5. na zapłacenie za robotę mu się nie spieszy, więc może poczekać.
za materiał zapłaciłam natychmiast, niestety okazało się po m-cu, że z pozostałą kwotą elektykowi już się spieszy . więc zaczęłam płacić w ratach i tu zaczął się problem.
powiedział, że żałuje wogóle, że u mnie robił, że robię sobie jaja i żenujące, że musi przychodzić już drugi raz i dostaje jakieś kolejne, marne 500 zł.
moje stanowisko:
- nie sądzę, żebym po wstępnych ustaleniach wymyślała niestworzone rzeczy. Od początku mówiłam, że np. chcę 3 gniazda telefoniczno-internetowe, 2 gniazda antenowe, kilka termostatów pokojowych, po kilka gniazdek w każdym pomieszczeniu, elektrykę na zewnątrz (to, przecież standard elektryki w domu!!!)
- nie znali ceny rozdzielni?! jeżeli kosztowała 1,0 tys. zł to, logiczne, że wstępny koszt materiałów nie mógł też kosztować 1,0 tys. zł (więc kto tu kogo czaruje?)
- chwała im za dodanie większej ilości kabla i nie doliczenie tego, ale i tak umowa wstępna mówiła o takim, a nie innym koszcie materiałów (uważam, że ktoś co robi kupę lat w elektryce orientuje się ile mniej więcej kosztują materiały. Nie chodzi o to, żeby skalkulować koszty materiałów co do złotówki, ale taka pomyłka? o 170% więcej, niż zakładano?) Więc o co tu chodzi?
- z tą fakturą uważam już za totalne przegięcie! Jak to, nic się nie zgadza! Jeżeli nie można było (z nieznanych mi powodów) inaczej to, ok niech tak będzie. Faktura sobie, ale rzeczywistość sobie i powinnam dostać dla swojej wiadomości rzeczywiste zestawienie użytych materiałów (w końcu mam prawo wiedzieć co mam i mieć możliwość weryfikacji).
- i tak zamiast ok. 3,0 tys. zł wyszło do zapłaty ogółem 4,7 tys. zł
- elektryk miał jeszcze w tym zakresie prac (przynajmniej tak mówił) zamontować osprzęt wewnątrz i zewnątrz (mieli nawet pracować w białych rękawiczkach żeby tynków nie pobrudzić ) oraz opisać rozdzielnię. i co? i nic!
- dobrze mówi się, że najlepiej nie zatrudniać znajomych znajmomych (jakby robił u kogoś innego to, po takim umówieniu sprawy dostałby 3,0 tys. zł i ewentualnie kopa).
- no i nie otrzymałam także dokumentacji niezbędnej w terminie późniejszym do odbioru budynku i zmiany taryfy (m.in. schematu 1-kreskowego i protokołu zerowania)
fajnie nie?