Blogi
Nasze blogi społeczności
-
- 3
wpisów - 0
komentarzy - 86
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
"Najpierw powoli jak żółw ociężale" Adam i Beata
Pomysł - Szkielet bo z drewna, szybko, teoretycznie prosto i z drewna. Nie wiem dlaczego ale mam jakiś sentyment do drzew, we wszelkiej postaci, od żywego do tego spalanego w kominku. Jednocześnie poszukiwania działki - i czytanie, czytanie, czytanie : wszelkie porady jak wybrać działkę co sprawdzić gdzie sprawdzić i tym podobne bzdety.... Kiedy już upatrzyliśmy sobie ładne 905m2 ziemi zaczęliśmy tę więdzę wykorzystywać gmina - sąd - działka - gmina -działka wydeptaliśmy niezłe ścieżki a i właściciele pierwotni stwierdzili że takich "wścibskich" kupców jeszcze nie mieli. W końcu się zdecydowaliśmy - działka prawie uzbrojona - woda w doległości 60m prąd 100m. wizyta u notariusza i Akt własności w naszych rękach. Jestem "Właścicielem Ziemskim" Ziemia jeść nie woła więc mamy czas na spłatę pożyczki rodzinno debetowej.
W rodzinie dziwiono się mojej obsesji szkieletu ale ja trwałem przy swoim i czytałem, czytałem, czytałem Po zdobyciu całkiem obszernej wiedzy dotyczącej technologii szkieletowej zadecydowałem o jej zmianie. Cóż nie będę prekursorem w rodzinie ale nie mam już zaufania - nie do drewna ale do ludzi a konkretnie ekip. W sumie jestem na tyle wścibski że mogłem wziąść urlop i patrzeć ekipie na ręce ale prędzej czy później albo ja albo oni by nie wytrzymali. tak wiec rozpoczął się okres wyboru technologii murowej ...
c.d.n.- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 3
-
- 5
wpisów - 0
komentarzy - 65
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Nieoficjalny dziennik R.F.
Co do zmian w projekcie to będa minimalne. Rezygnujemy z dobudowy garażu do ściany budynku - psuje jego bryłę i przy odsunieciu domu o 15 m od jezdni tak szeroki dom praktycznie dzieliłby działkę na dwie części. Postawienie z przodu garażu wolnostojącego i postawienie domu na środku szerokości działki pozwala na uzyskanie z jednej strony domu nasłonecznionego trawnika, a z drugiej schowanego za garażem podwórza gospodarczego, gdzie mozna będąc niewidocznym z drogi umyć samochód, rąbać drewno do kominka, wieszac pranie itd.
Jedyną większą zmianą w konstrukcji budynku jest odsunięcie ściany zwenętrznej - północnej, od strony łazienki, o 30 cm. Pociąga to za sobą konieczność bardzo niewielkich zmian w konstrukcji stropu (dołożenie jednej belki i przesunięcie pozostałych) i więźby (rozsunięcie krokwi stojacych gęściej niż co 90 cm). No i jeszcze trzeba będzie przesunąć okna na elewacji, żeby była symetryczna.
Pozostałe zmiany to rezygnacja z północnych okien w sypialniach i portfenetrów na północnym szczycie, wstawienie ściany działowej w miejsce podciągu w łazience (zwężenie o 30 cm kompensowane poszerzeniem budynku), zamiana nietypowego potrójnego okna balkonowego na typowe podwójne, oraz wstawienie ścianki działowej między kuchnią i pokojem wraz z wyprowadzeniem kanału dymowego do kominka (i w przyszłości kozy na strychu). Zmniejszy to pokój dzienny do około 19 m2, ale za to uzyskamy dużą kuchnię z jadalnią. No i owe 19 m2 to i tak prawie połowa naszego dzisiejszego mieszkania.
Kolejna zmiana dotyczy wysokości pomieszczeń - w projekcie jest 2,72 m (od wykończonej podłogi, 2,81 m od poziomu zero). Po uwzględnieniu zmiany grubości ocieplenia podłogi parteru (zamiana 30 cm keramzytu/4 cm styropianu na 10 cm styropianu) wyniesie ona 2,66 m, co dla nas też jest zbyt dużo. Dlatego planujemy obnizyć strop o 10 cm bez zmiany kształtu i wymiarów budynku - po prostu te 10 cm bloczka co w projekcie jest pod stropem teraz pójdzie nad stropem. 2,56m nawet uwzględniając "pomyłki" przy laniu podłogi powinno wystarczyć żeby zmieścić się w normie.
Poddsze pozostanie niewykończone - nie będziemy robić schodów stałych - ich miejsce zajmie na razie klapa z drabiną, a otwór w stropie zamkniemy ocieploną konstrukcją z desek lub płyt gk. Nie będzie tez ocieplenia połaci dachu i wyprowadzenia ogrzewania na strych. Zamiast tego docieplimy strop - prawdopodobnie wełną, wykonujac dodatkowo podłoge na legarach. Docelowo ogrzewane ma być tylko 2/3 strychu - po ociepleniu dachu itd. Pozostała cześć ma mieć ocieplony jedynie strop i pełnićfunkcję strychu-graciarni. Miejsca na bombki choinkowe, zimowe kurtki, używanie "od święta" garnki i sterty innych chwilowo niepotzrebnych rzeczy.
Sciany wewnętrzne konstrukcyjne i ścianki działowe, a także scianę między kuchnią i pokojem chcemy zbudować z silikatów - chodzi o wykorzystanie ich zdolności do akumulacji ciepła i wilgoci, a także izolacyjności akustycznej. Z pewnością z silikatów będzie ścianka działowa między kotłownią i sypialnią - podobno kotły są ciche, ale w nocy określenie "ciche" nabiera innego znaczenia.
Rozstrzygnięcia wymaga jeszcze kwestia umieszczenia szamba - będzie betonowe, prefabrykowane. Jeżeli stanie przy płocie przyłacze będzie bardzo długie - minimum 15 m. Boimy się trochę, że w tak długiej rurze ścieki mogą zamarznąć - a wkopywanie jej na głębokości 1,5 m spowoduje, że samo szambo trzeba by zakopać koszmarnie głęboko albo zrezygnować z 1/3 pojemności. W planach jest też instalacja odprowadzania ścieków szarych (np z pralki czy umywalek) do odstojnika i ewentualnie stawu z oczyszczalnią korzeniową, ale to tylko i wyłącznie bardzo wstępna koncepcja.
Mam nadzieję, że niedługo papierowy dom zacznie wychodzić z ziemi.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 5
-
- 9
wpisów - 0
komentarzy - 811
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Marty i Arka
Mamy tą działkę i to nas rozleniwiło. Ale przyszedł nowy rok i się zdecydowaliśmy. Budujemy!!!!
Ponieważ projekt domu wybraliśmy wcześniej to ten broblem już mamy z głowy. Będziemy budować APS 75 odbicie lustrzane. W połowie lutego zamawiam projekt. Po paru dniach jest. Oglądam z wielką ciekawością, ale na niewielu sprawach się rozumiem. Czasami wydaje mi się, że to mnie przerasta - chodzi o budowanie.
Teraz już mam projekt więc powoli, lekko przerażony, zaczynam załatwiać wszelkie formalności urzędowe i nie tylko.
Teraz w zasadzie zacznę opisywać wszystkie moje budowlane osiągnięcia od projektu do zamieszkania. Obym wytrwał!
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 9
-
- 32
wpisów - 0
komentarzy - 479
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Asi i Sebastiana (ArtMedia)
Ale cię zaniedbałem dzienniczku...
A my juz od grudnia mieszkamy.
Tak więc ciąg dalszy nie nastąpi.
Astalavista!
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 32
-
- 26
wpisów - 0
komentarzy - 260
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Justy - uśpione marzenia
3 marca, godz. 14.47 otrzymaliśmy kredyt! Ulga, radość, zmęczenie i niedowierzanie......- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 26
-
Latest Entry
Dzieci budują :)
w sumie mamy 48 lat i od wiosny zaczynamy naszą małą "Wielką" budowe własnych czterech kątów!!! projekt i inne dziwne formalności mamy juz w kieszeni. na razie przeżywam jak komar okupacje, projektując wnętrza w najdrobniejszych szczegółach - z punktami-światłami włąćznie... a tym czasem przed nami kilka lat!!! No w życiu nie przypuszczałam, że budowa (a właściwie oczekiwanie na rozpoczęcie) kosztuje tyle zdrowia, ale myślę, że jak tylko usłyszę brzęczenie- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
Latest Entry
Cezarr i Kleo budują dom.......
Wszystko zaczęło się od tego, że od blisko 10 lat widziałam „nas” na tarasie „naszego” domku.
Co prawda nie miałam wtedy jeszcze męża do tego „naszego”, choć „byliśmy” ze sobą. Po jakimś czasie zaczęłam kupować gazety z projektami, wnętrzami domków itp itd.
Mój –wtedy chłopak tylko pukał się w czoło!!!
W międzyczasie kupiliśmy nowe mieszkanko, pewnie wystarczające dla małej rodzinki-trzypokojowe, urządziliśmy je, wzięliśmy ślub, ale ....... .... ..... ciągle mi czegoś brakowało. Marzenia o domku wcale nie chciały mi wyparowywać z głowy:)))
Co z tego, skoro Pan i Władca naszego dwuosobowego stadka nawet nie chciał o budowie słyszeć; w bloczku było mu wygodnie i generalnie ciągle słyszałam rzeczy typu: dziewczyno zejdź na ziemię!!!
Na szczęście w myśl przysłowia - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – zostałam zmuszona do przeprowadzki do stolicy, czyli 170 km. od naszego mieszkanka.
Po jakimś roku dołączył do mnie mąż z gotówką ze sprzedanego już mieszkanka i pytaniem w oczach: gdzie będziemy mieszkać??
Był lipiec 2003 roku, a my wchodziliśmy w kolejny zakręt naszego życia.
Plany były jasne, ha, ha )))) – KAWALERKA!!!, następnego dnia było to już WIĘKSZE mieszkanko!!!, raz na rynku wtórnym raz nowe, później pojawiła się wizja ADAPTACJI STRYCHU!!! - czyli dla mojego męża inwestycja pochłaniająca wiele uwagi, i pieniędzy, wymagająca projektu, i myślenia...................
I wtedy właśnie wytoczyłam najpoważniejszą, poprzedzoną wieloma argumentami batalię o WŁASNY (wymarzony) DOM.
UDAŁO SIĘ !!!!!!
Dostałam pierwsze, ale dla mnie najbardziej trudne do zdobycia pozwolenie na budowę - od własnego męża!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Formę zapłaty zachowam dla siebie, ale dodam, że to chyba najdrogocenniejsze pozwolenie;))))
Z powodu ograniczonych funduszy zaczęliśmy - podkreślam MY zaczęliśmy myśleć o budowie bliźniaka, gdzieś w okolicach Warszawy, a dokładnie w południowej części. Brakowało nam pieniędzy i ....... wspólnika do budowy.
Po kilku dniach w na piwku w Lolku znalazł się wspólnik – moja koleżanka, tak, więc po 14 dniach od przybycia mojego męża i szalonego pomysłu o budowie rozpoczęliśmy rekonesans działeczkowy.
Sposobów było wiele – chwytaliśmy się wszystkich, agencje, znajomi, a nawet posunęłam się do objeżdżania interesujących nas okolic i rozmów z tubylcami.
Ceny działek powalały na kolana. Kiedy zaczęłam przynosić oferty agencji, mój małżonek pytał czy nie upadłam na głowę, dlaczego wybieram tak drogie propozycje. Sam oczywiście nie raczył zapoznać się z rynkiem, a dodam jeszcze, że drukowałam te najtańsze!!!!!!!!!!!!!
Udało mi się wciągnąć go w poszukiwania i EUREKA po trzech dniach stwierdził, że chyba z „tymi moimi działkami jest coś nie tak, skoro są tak tanie”- Marsjanin!!!!!!!!!
Znaleźliśmy bardzo fajną działeczkę, spodobała nam się od „pierwszego wejrzenia”, ma rewelacyjny dojazd: komunikacja podmiejska, miejska, pociąg –trasa radomska i cena do przyjęcia. Dodam jeszcze, że po drugiej stronie ulicy mamy Ursynów, ale będziemy mieszkali „pod Warszawą”.
23 sierpnia 2003 roku spisaliśmy umowę wstępną i przeliczyliśmy pieniądze.
A tu....... pierwsze kwiatki - podział działeczki trwał aż – proszę mi wierzyć pięć i pól miesiąca. Zdarzały się nam chwile zwątpienia, zastanawialiśmy się nad szukaniem kolejnej, ale jakiś głos wewnętrzny kazał nam czekać i opłaciło się. Na początku lutego sfinalizowaliśmy zakup działki!!!!!!!!!
Zostaliśmy właścicielami ziemskimi!!!!!!
Oczekiwania wykorzystaliśmy bardzo produktywnie: dogadaliśmy się w sprawie projektu, zdecydowaliśmy się na materiały, rozpoczęliśmy rozmowy z ekipami budowlanymi, a nawet kupiliśmy podłogę!!!!!!!!
Gres polerowany na cały dół – to był kolejny podstęp, tylko to mogło przekonać mojego męża do ogrzewania podłogowego, „bo podłoga z kamienia jest taka zimna!!”
A przy okazji spotykaliśmy się z naszą najbliższą sąsiadką. I to było również ogromnym plusem, okazało się, że i ja i ona mamy podobny gust, co w przypadku budowy bliźniaka ma niebagatelne znaczenie. Oczywiście na niektóre sprawy mamy inne poglądy, ale zawsze można się jakoś dogadać.
Największym sukcesem było jednak to, że mój małżonek przekonał się do budowy, mało tego przejął stery i zaskakuje mnie swoją zaradnością i umiejętnością załatwienia wszystkiego!!!
Kolejny raz przekonałam się do tego, że to był dobry wybór- oczywiście myślę o mężu!!!
Stał się stałym bywalcem i zwolennikiem Forum!!!
Na 19 lutego 2004 bilans naszych dokonać przedstawia się następująco: mamy działkę, mapki do celów projektowych, wniosek o przyłącza złożyliśmy, projekt się rysuje, za tydzień negocjujemy cenę ekipy budowlanej, która ma wybudować nasz domek aż do więźby dachowej, a my planujemy, (a raczej mój mąż budowniczy!!!!) w najbliższych dniach zakup materiałów typu cegły i dachówki. Dodam jeszcze, że Teść organizuje drewno.
Jest mi lepiej, chociaż jak czytam o Forumowiczach, którzy się już wprowadzają, to jakieś łezki mi się kręcą!!!! Podziwiam i marzę dalej o bardziej namacalnym „naszym domku”.
Ruszamy z wiosną!!!!!!
Na koniec każdej mojej relacji postanowiłam sporządzać krótkie poetyckie resume:
Przez lata błagałam: Mój Drogi Cezarze,
Wysłuchaj łaskawie o czymże ja marzę!!!
Lecz Cezarr jak skała, twardy, niewzruszony,
Pukając się w czoło nie słuchał swej żony.
Aż wiatry przychylne, niechże je rozsławię!!!
Wywiały Cezarra żonę ku Warszawie.
I on swą miłością – Chyba? Tu zwabiony,
Dołączył w ramiona, czy też żonki szpony!!!
Ta dręczyć go jęła, podstępów użyła.
I do budowania domeczku zmusiła.
I działkę kupili, i jak się to zdarza;
Zrobiła ta baba z Cezarra murarza.
I biega Cezarry, pot z czoła wyciera;
W co to go wrobiła ta jego cholera!!!
I faktem wkurzony, że żonka nim orze.
Jedyną pociechę znalazł w „Muratorze”.
Tam takich straceńców, na „Forum” są rzesze.
Ku żonek- potworów- ogromnej uciesze!!!
I marzy nasz Cezarr, że za rok bez mała,
Jak Olimp w Zgorzałce, będzie chata stała!!!
Gdzie głowy kapusty rozkwitają ślicznie.
Ach ...... jakże tu pięknie, no i ROMANTYCZIE!!!- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
Latest Entry
nasze malutkie cudeńko
10.02.04
Hmm od czego by zacząć naszą storkę
Moze od początku, nasze dziecko (sliczny, cudowny domek) powstał w momencie zniszczenia szafy, która wypchana naszymi ubrankami (no może głównie moimi , no ale jestem kobietka, i jak większość przedstawicielek pięknej płci nigdy nie ma w co się ubrać i musi dokonać zakupów odzieżowych) ale do rzeczy nasz szafa sie rozpadła a w zasadzie jej tylna cześć ocieła się od macierzy:(
i właśnie wtedy przyszła pewna myśl do głowy aby do naszych 17 m 2 dodać jedno zero ach 170 m2 to jest myśl
w okolicach września 2003 upatrzyliśmy działe i rozpoczeliśmy poszukiwanie jej właściciela. Właściciel szybciutko się odnalazł i z pewną dozą nieśmiałości oznajmił nam, że zamierza spieniężyć swoją ziemską posiadłość...
Hura hura krzyczały nasze serca!!! w niedługim czasie zostaliśmy dumnymi posiadaczami włości, czekaliśmy tylko na decyzje Agencji Rynku Rolnego (chyba inaczej się to nazywa:) czy nie chca części dzialeczki, która była terenem rolnym. Całe szczęście nikt nie połaszczył się na 24 ar ufff. Nasz domek będzie miał piękny ogród.
I od tej chwili odłożyłam wszelkie romansidła i zaczęłam namiętnie czytać muratory i oglądać projekciki. Nic nam nie pasowało w 100%, zapadła decyzja szukamy architekta, który przeniesie nasz pomysły na kompa i zaprojektuje cudeńko. Okazało sie zanajomy znajomego (i jak tu żyć bez znajomości ehh) może to zrobić za całkiem przyzwoitą cenę hura hura rozległo sie dookoła.
I tak zrodziło sie nasze maleństwo.
Teraz geodezja. Nasza działa w pełni uzbrojona.......przynajmniej tak nas informowano. Wodociagi spokojnie wyraziły zgode na doprowadzenie żródelka, światło też bedzie (ne mam nic przeciwko nastrojowym świecom ale .....energia na pewno będzie przydatna), mili panowie gazownicy oznajmili, że podłączenie gazu wchodzi w rachube ale tylko przy większym zużyciu gazu hehehe, i teraz rozważamy 2 wersja:
1. gazowa kuchenka + ogrzewanie gazowe
2. elektryczna kuczenka + dowolne ogrzewanie
A teraz rzecz dziwna, kanalizacja jest ale nieliczni sasiedz (2) korzystają z tej dogodności, reszta teoretycznie ma szamba, a jak jest, któż to wie: Sąsiednia działa jest nowoczesną posesją, odprowadza scieki do naszych kochanych wodociągów, klejna szambo i kolejna też itddopiero któraś tam z kolei znowu może się poszczyć nowoczesnością.
08.02 pierwsze odwiedziny u sąsiadów. Poszliśmy obadać teren. Zajrzeliśmy naet w głab ziemi naszych sąsiednich właścian i z rur (o ile mnie pamięć nie myli Fi 300 wynika, ze kanalizacja idzie w naszą stronę, ale uwaga geodezja mówi, że to wbrew prawom natury bo kolejna studzienka jest usytuowana wyżej, a przepiękny teren ma nachylenie 10cm na 1 m (oj przydał się ten semestr geodezji - mogłam nadzorować badanie niwelacji teranu, które wykonywali spejaliści w osobie mojej brzydszej połówki i szwagra, j chyba muszę tu nadmienić, że obaj to przystojne okazy brzydkiej pcii )
to na tyle
cdn- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
- 47
wpisów - 0
komentarzy - 429
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Ewy i Sebastiana
No i już jest za miesiąc. Niestety prace trochę zwolniły a ja mam już dosyć wszechobecnego pyłu. Wszystko jest białe.
Na szczęście Sebastianowi udało się wziąć kilka dni wolnego i dzielnie szlifuje płyty. Poddasze już wstępnie zabiałkowane i poprawione. Czyli w weekend malowanie docelowe. Dzisiaj powinna być skończona część dzienna. Zostanie jadalnia i kuchnia. Przygotowane jest również rusztowanie w wiatrołapie. Przeraża mnie ilość ścian i sufitów do malowania. Cały dzień zajęło mi malowanie antresoli - a było to dopiero malowanie wstępne. Teraz jeszcze jeden raz jedynką i dopiero docelowa farba Ręce bolą mnie na samą myśl o ilości ścian na parterze. Ale za to skończy się pylenie i będzie się przyjemniej mieszkało :)
Po ataku zimy trochę nas zasypało :) Ale za to widoki były cudowne. Drzewa i wszystko dookoła oblepione szadzią. Niestety nie zrobiłam zdjęcia ogólnego ale mam kawałek mojej brzozy:
http://community.webshots.com/photo/87461632/116258731BSBvZS" rel="external nofollow">http://community.webshots.com/photo/87461632/116258731BSBvZS
Za to teraz po roztopach błotko po kolana :) Przejście od nas do rodziców suchą (czystą) nogą jest niemożliwe. Dobrze, że Fabian jest jeszcze za mały na samodzielne bieganie po dworze :)
A rodzice już mają wymalowane i potapetowane. Teraz trwają przygotowania do wykańczania kuchni. W następnym poście: horror z TPSA!- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 47
-
- 20
wpisów - 0
komentarzy - 192
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Osówkowy dziennik budowy
23 stycznia 2004
No to mieszkamy już u siebie .
Przeprowadzka nastąpiła niespodziewanie szybko i zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Chciałam nasze rzeczy pakować do kartonów gromadzonych przez tygodnie przez moją mamę, pooklejać, opisać itd. Potem zamówić transport na meble i przewieźć wszystko razem. Ale kiedy nasz kolega zaofiarował się ze swoją przyczepką samochodową podjęliśmy decyzję zupełnie nieoczekiwaną - pojechały łóżka, pościel, trochę klamotów, ciuchy z szafy do worów, razem ze zdjęciami, garnkami, zabawkami, namiotami i cały ten "bigos" wylądował w salonie. Wieczorem znajomi pomogli nam z grubsza ustawić łóżka i te nasze meble ( "Wszystkie trzy...") . Resztę rzeczy zwozimy stopniowo, a tak naprawdę to nie wiem gdzie co mam.
Pierwsze wrażenie - zimno. Ale przecież w przeddzień wprowadzki Roman wyłączył wszystkie grzałki, bo było za ciepło. A w nocy przyszedł mróz 17 stopni i temperatura w domu spadła do 13 (łazienka!!!) - 16 stopni. Po dwóch dniach grzania na full (grzałki całą dobę) brak poprawy Płyta żre prąd i nic. Rachunek za prąd na prawie 4 tys (żegnaj podłogo i kominku do lata Kupiliśmy olejowy grzejnik do łazienki i kozę do salonu. Spaliśmy w polarach, dziecko z kapturem ( o dziwo katar jej znikł), a tak naprawdę udawaliśmy przed sobą , że prawie nam to nie przeszkadza. No ale ile można - zaczęliśmy dyskutować, co się mogo stać. Co wykazała nasza ekspertyza? Pan Wojtek z Legalettu kazał zmierzyć temperaturę podłogi - była jak trzeba. Ściany to prawie wszystkie pustaki oglądaliśmy przy układaniu. Powinno być ciepło. No i wyszło szydło z wora - ocieplenie stropu. Mąż sprawdził po raz kolejny, dokładnie - np. nad łazienką częśc stropu nie miała wełny wcale . Kupiliśmy wełnę, dołożyliśmy (ja mam dzięki temu dżwiganiu zapalenie korzonków). Zrobiło się cieplej, ale do ideału brakuje. Pojawili sie nasi pięknoocy wykonawcy ( naprawdę przystojne chłopaki), spokojnie przedstawiliśmy im sytuację, oczekując poprawek. No to wiosną będziemy poprawiać. Wełna zdeptana przez koty ociepla słabiej, ale jakś dożyjemy.
Na pocieszenie pożyczyliśmy pieniądze od przyjaciół i mamy od wczoraj kominek. Tarnawa. Palimy w nim tym co znajdziemy na podwórku, czyli resztki rusztowań, palety, stemple. Szyba się pięknie okopciła, ale cieplutko i miło jest. Umyję ją później.
Mieszkamy w warunkach surowych, ale jest fajnie. Niektórzy znajomi są w szoku, że my tak naprawdę mieszkamy - ściany niemalowane, żarówki wiszące na kablach, na podłodze beton. Za to córka jeździ po domu na hulajnodze "bo wszędzie tak daleko", gra w piłkę. Za oknem mamy ośnieżony las, małą górkę do sanek - znajome dzieciaki ostatnio wałkowały się tam szczęśliwe, że nie ma tłoku. Mimo śniegu nie mamy problemu z dojechaniem do szosy, te kilkaset metrów przetarliśmy sami dwoma samochodami.
No to kończę i wracam do domu ( tam nie ma jeszcze telefonu, internetu, więc korzystam z grzeczności). Mąż rzuca okiem na forum w pracy, ale teraz ma mało czasu. Musi szybko wracać i narąbać drewna Pa.- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 20
-
Latest Entry
WLKP cennik
działka 675mkw-13500zł-marzec 03r.
mapki 15szt.-300zł-czerwiec
projekt-1250zł.-wrzesień
adapracja+zmiany-700zł-wrzesień
prąd-2000zł-peździernik/marzec 04r.
woda-1000zł+projekt-250zł.grudzień
to narazie tyle- budowa rusza maj 2004r.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
- 2
wpisów - 0
komentarzy - 98
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Edyty i Marka z D.G.
Domek chcemy wykonywać w sposób gospodarczy (w wiekszości własnym siłami) więc nie szukamy całej ekipy ale dobrego murarza. Tu już słyszelismy rózne ceny wachające sie od 8-12 zł za m2. Po obejrzeniu roboty murarza za 8 zł niestety stwierdziliśmy, że sciany wykonanego przez niego domu nie są pionowe ale przechylaja się trochę. Na zwróconą uwage usłyszelismy, że to nic nie szkodzi bo wszystko zasłoni się styropianem. Ciekawe podejscie. Ciekawe, czy z dekarzem bedzie podobnie?- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 2
-
- 6
wpisów - 0
komentarzy - 110
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
historia jednej budowy
29 grudzień
wróciliśmy od architekta
za adaptację ze zmianami --2000 bez zmian 1500
za media 1200
za ZUD 250
za prowadzenie prac
przygotowawczych do
pozwolenia na budowę 500
pozwolenie na budowę odbieram u architekta termin ok 15 luty 2004
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 6
-
- 10
wpisów - 0
komentarzy - 133
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
dziennik mariana i iki
Dość długo się nie odzywałem, chociaż trochę sie wydarzyło. Na naszej działce miał miejsce INWAZJA MOCY, to znaczy, że w baraczku już świeci się żarówka. Trochę to trwało ponieważ musiałem skorzystać z pomocy "najwyższej instancji" to jest kierownika zeork. Musze przy okazji wyznać,że bardzo nie lubię wszelkich "załatwiań" gdyż jestem zwolennikiem przejrzystości w działaniach, stąd też czułem się troszeczkę dyskomfortowo.Moje wyrzuty sumienia znikły, kiedy pewnego razu w mrok nocy wdarł się blask świetlówki z naszego baraczku. Z drugiej strony moje obejście wymaganych procedur (mam nadzieję) nikomu nie zaszkodziło, a wręcz omogło bo zakład wstawił w granicy działki skrzynkę na dwa liczniki. Skorzysta z tego mój sąsiad, który bardzo szybko dostanie przyłącze.
W czasie mojego molzenia sfinalizowałem również sprawę akupu materiałów na ściany. Tak ja pisalem są to silikaty z Ludyni, ściany konstrukcyjne zewnętrzna 18 cm a osłonowa 8 cm. konstrukcyjne wewnętrzne 25 cm. grubości. Dzięki korzystnemu rabatowi cena za 1 m k. ściany (za bloczek i cegłę, bez styropianu i kotew) wyniesie 33 zł. Zakładam, że za metr materiałów na ściany zapłacę ok. 60 zł. a z tynkiem 85 (nie llicząc robocizny).
MAteriał zajechał na 3 transportach ciężarówka i przyczepa z HDS. Rozładowywanie każdego transportu trwało po 1.5h i było bardzo przyjemne. Jeden transport rozładowaliśmy razem z moją dzielną żoną. Było świetnie. Nic sensacyjnego - na szczęście -się nie wydarzyło. przekonałem się tylko ze taki zestaw to ogromny ciężar. Była chwilka niepewności przy przejeżdzaniu przez świeżo zasypany dół pod kabel elektryczny ale wszystko dozbrze się skończyło.
ncierpliwością czekam aż budowanie rozpocznie się naprwdę i aczną byc widoczne efekty nakładów jakie ponieśliśmy w związku z budową. Co prawda zgromadzony materiał prezentuje się bardzo okazale - palety stoją jedna na drugiej, to mimo wszystko nie zuję że to już.... Tak bardzo chcę miec własny dom, że czuję się troch enierealnie kiedy pokonujemy wraz z żoną kolejne stopnie do osiągnięcia zamierzonego celu.
Na Mikołaj dostałem świtny prezent - akumulatorową wiertarko wkrętarkę Boscha - przyda się do montowania płyt kartonowo gipsowych na poddaszu. To juz "tylko' póltora roku. Mam nadzieję, że do tego czasu się nie zepsuje. I to chyba tyle.
Do zobaczenia na wiosnę. Wesołych Świąt.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 10
-
Latest Entry
Dom Oli i Marfa oraz Ani
MOja przygoda zaczęła sie od stwierdzenia " tu jest za ciasno". Mieszkam w bloku 2 pokoje i gdy kiedyś przyjechał do mnie teść musiałem się wynieść z komputerem do łaźienki. Tego było za wiele. Postanowiłem coś z tym zrobić. Tylko co. Miałem trochę oszczędności wiec zaczeliśmy jeździć w poszukiwaniu mieszkania. Zwiedziliśmy kilka lokalizacji (Tarchomin) i włos misię na głowię zjeżył jak dowiedziałem się jakie są ceny mieszkań. 3-4 pokoje to cena około - 230 tyś + garaż 18 tyś plus wykończenie. To wyszło jakieś 300 tyś złoy za mieszkanie w bloku. Coś mi tu nie grało. I wtedy wpadłem na pomysł ze może by poszukać jakiejś działki. Zmotywował mnie to tego mój kolega. Opowiadając mu o zamiarze budowy powiedział " co ty gadasz pierdoły. Stań na ziemi. Dom i ty ?" Tego było już naprawde za wiele. Zawziąłem sie.
Po kilkudniowym zwiedzaniu Białołęki upatrzyłem sobie działke. Ale niestety nie była podzielona. Nie zraziłem się tym. Porozmawiałem z właścicielką spisaliśmy umowę przedwstępna i zabrałem sie za podział działek. W skrócie : Trwało to ROK. Aż wreszcie w Październiku 2003 roku stałem się właścicielem 800 m2 na Białołęce.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
- 8
wpisów - 0
komentarzy - 163
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
dziennik loli
Idzie zima wielkimi krokami, więc czas odpoczac fizycznie a uruchomić szare komórki i zaplanowac krok po kroku kolejne prace.
Nasze tegoroczne zmagania zakończyły się solidnym okryciem fundamentów folią. Zrobiłam to sama osobiscie poswiecajac na to cały jeden dzień. Muszę dodać, że akurat nieźle wiało, więc wyglądałam (z punktu widzenia osób przechodząćych obok naszej działki) jak jakaś postrzelona furiatka, co puszcza czarne latawce. Ale cóż, w koncu ja jako kobieta pracują ca zadnej pracy się nie boje, zwłaszcza gdy brak w pobliżu jakiegos męskiego oparcia - mam nadzieję że chwilowego...
Tak teoretyzując to zastanawiałam sie czy rzeczywiście może między styropian a ściankę wpaść tyle wody, ze mi fundamenty porozsadza? Robiłam prube i nawet noża nie mogę tam wcisnąć. No ale lepiej dmuchać na zimne.
Teraz przedemną i moim mężem wiele znaków zapytania. Czy brać kredyt (przegladamy oferty), na jaki materiał na ściany w końcu się zdecydować (przegladamy oferty i cenniki), czy już dzisiaj załatwiać murarza (przegladamy oferty), kto w końcu zechce kupić naszą druga działke i wspomoze nas finansowo (dajemy oferty sprzedazy), czytamy fachowa literaturę, robimy zwiady i wywiady budowlane, przeliczamu forse w portfelu itp., itd. Niby takie gdybanie, ale czas biegnie szybko.
Szkoda ze budowanie domu nie zaczyna sie od końca, bo mam juz filmy jak ma wygladać ogród i wykończeniówka a do tego jeszcze daleko.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 8
-
Latest Entry
Dom Steve`a
No to ciąg dalszy opisu. Trochę się obrobiłem w pracy (szczerze mówiąc to prawie leżę do góry brzuchem,ale nie w tym rzecz...
Więc wystąpiłem do gminy o warunki zabudowy...
Jak łatwo się to pisze... W rzeczywistości nie było tak różowo. Pani w urzędzie powiedziała mi, że w związku z tym, że dla mojej działki nie ma szczegółowego planu zagospodarowania przestrzennego, a działka jest nieco cofnięta w stosunku do pozostałych, to mogę wybudować dom taki jak sobie życzę. Więc zgodnie z obiecankami złożyłem wniosek. I tutaj pierwsze stop. "Nie tak to nie może być, musi być na druku". @#%#%^$%^. Biorę druk. A tam napisane, że mam określić gabaryty sojego domu (myślałem w swojej naiwności, że to gmina mi zasugeruje jakieś...). To jeszcze nic, lepszy motyw - określić zapotrzebowanie na prąd, wodę, ogrzewanie i śmieci. A pod spodem małymi literkami "powyższe może być zapewnione przez zawarcie umowy z dostawcą mediów".
Ręce mi opadły - to ja mam podpisać z energetyką umowę nie wiedząc, czy będę mógł dom zbudować??? ale udało się. Załatwiłem warunki na wodę, załatwiłem warunki z energetyki, złożyłem wniosek.
Aha, jeszcze jedna sprawa. Za drugim podejściem pani wychwiciła mi brak warunków, wiec mówi, że wniosku nie przyjmie. Ja do niej grzecznie, że niech wniosek już leży, czas płynie, a ja w międzyczasie uzupełnię o warunki. Nic z tego. Wniosek został przyjęty dopiero z kompletem dokumentów i .......... leżał trzy tygodnie.
Po trzech tygodniach lekko wkurzony dzwonię go UG, a pani z usmiechem na ustach informuje mnie, że właśnie zabiera się za przygotowanie mojej decyzji. Potem jeszcze tylko uzgodni go z WOJEWODA, i kilkoma innymi świętymi i będzie OK. @#$%$#^# myślałem, że kobietę powieszę. Ale cóż... Widać taka wola boża.. Będę jutro dzwonił do tych wszystkich świętych dowiedzieć się, gdzie mój wniosek..
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
- 6
wpisów - 0
komentarzy - 131
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Asia i Michal - i Ich Modrzew
Witam forumowiczów,
Znowu się przez miesiąc nie odzywałem ale byłem strasznie zalatany - w pracy sesja budżetowa.
Budowa postępuje.
Ale do rzeczy,
Murarze mnie już opuścili "czyszcząc" przy okazji mieszek z ostatnich pieniędzy.
Mam wylany chudziak i zrobioną kanalizację.
Od tygodnia cieśle robią więźbę i nabijają deski na dach - dom wygląda cudnie. Chciałbym już w nim mieszkać.
Przy okazji targuję się o okna - jestem wredny wiem , ale w końcu to moje pieniążki które muszę wydać - nie mam skrupułów.
Murarze znowu mnie zaskoczyli - zrobiłem błąd nie nie podpisałem z nimi umowy, wszystko było umową ustną a oni się uparli bym zapłacił im za chudziak. Zapłaciłem (1500 PLN), ale nast. razem nie będzie tak łatwo.
Cóż są ludzi i ludzie.
Ale i tak się cieszę bo domek wygłądą fajnie chodź brak mu okien drzwi, podłóg - o rany ale mam jeszcze roboty.
Michal- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 6
-
- 2
wpisów - 0
komentarzy - 114
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Chatka Puchatka czy szałas osiołka?
Zanim coś znowu skrobnę, chciałabym przede wszystkim podziękować za przesympatyczne komentarze:)) Pośmiałam się trochę, bo walnęłam prawdziwego, ortograficznego byka w słowie "porzeczka" Ale miło mi było dołączyć do grona budujących i czytajacych :) Bardzo, bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że podobnie do wielu innych dotrwam do końca.
Rozdział pierwszy, czyli komu kredyt? Komu?!
Decyzja zapadła: kupujemy działkę. Problemem okazuje się być jednak nasze miejsce zamieszkania. Jak kupić działkę w obrębie "złotego trójkąta" i nie płacząc z bólu? Konstancin, Magdalenka, Piaseczno i wszystkie przyległe okolice - chcę czy nie chcę muszę pozostać na tym terenie. Pisaniem artykułów i tłumaczeniem książek można zająć się w dowolnym miejscu, ale podstawę mojego bytu stanowi nadal nauczanie. Jestem nauczycielem języka angielskiego i od wielu lat prowadzę własną działalność. Musimy tu zostać. Poza tym.... chcę tu zostać. Lubię tę okolicę, sporo tu lasów. Jedno jest jednak pewne, że działka musi być odrobinę dalej na południe aniżeli obecne miejsce zamieszkania. Tak będzie przynajmniej trochę taniej.
Urodziłam się jako "słuchowiec" Zawsze śmiałam się, że skoro są wzrokowcy to muszą także istnieć słuchowcy. Wzrokowców jest na świecie więcej. Słuchowcy muszą wydawać się im więc czasem zabawni. Już jako kilkuletni bąk wykazywałam nietypowe zainteresowania dręcząc moją babcię, żeby zaśpiewała mi na dobranoc. Nie chciałam bajek, chciałam piosenki. Najbardziej lubiłam takie, które opowiadały jakieś smętne historie. Zarykiwałam się wtedy smarkając obficie w ściereczkę do naczyń, po czym szłam spać. Jakie to było przyjemne To nietypowe postrzeganie świata pozostało mi do dziś: lubię dźwięki. Kocham dźwięki. Miejsce, w którym będę mieszkała powinno jakoś brzmieć, mieć coś, co pozwoli mi poczuć się naprawdę u siebie. Facet z agencji nieźle musiał zbaranieć, kiedy usłyszał, że bardzo prosiłabym o działkę w miejscu, które "brzmi". "A może być Łoś?" - pyta z nieco skonfundowaną miną. Łoś? Czy może być Łoś? Przecież Łoś to piękna nazwa! Na bluzie mojej córki łazi sobie taki łoś. Ma pękaty brzuch, patykowate nogi i cudownie głupawy wyraz pyska. Pod łosiem dumnie widnieje napis: uoś Tak, mieszkać w Łosiu to prawdziwa frajda. Chcę mieszkać w Łosiu, to naprawdę brzmi!
Wizyta w Łosiu tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Wybieramy się tam z przedstawicielem agencji nieruchomości w piękny sobotni poranek. Jest ciepło, ale niezbyt gorąco. Świeci słońce. Droga przez las jest zwyczajnie urokliwa. Zaraz za lasem wypadamy na tablicę z napisem „Łoś”. Łoś leży w otulinie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego. Nie mogę się nacieszyć. Co drugi samochód na klapie bagażnika, na tylnej lub bocznej szybie ma wizerunek łosia. Na jednej ze ścian mijanych domów także łazi malowany łoś. Większość domów powstała w ciągu ostatnich kilku lat. Nie są tak ogromne i kosztowne jak te, które znaleźć można w Magdalence czy Konstancinie. To raczej sympatyczne, zgrabne domki, jakie zobaczyć można w katalogu Muratora. Spośród kilku, oglądanych działek najbardziej podoba mi się ta, która porośnięta jest cała jabłoniowym sadem. Wracamy zauroczeni. Sprawa wydaje się być przesądzona. Resztę soboty i całą niedzielę przeznaczam na buszowanie w sieci w pogoni za wiedzą. Łoś ma przecież także swoje mankamenty: brak jest w nim kanalizacji a to oznacza, że czeka nas budowa szamba lub przydomowej oczyszczalni ścieków. Przydomowa oczyszczalnia ścieków wydaje mi się być w takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem. A gdyby jeszcze tak jakaś dopłata z Gminy za proekologiczne podejście do tematu? Ach, wiadomości uzyskane w necie po prostu mnie odurzają Przytomność przywraca mi pierwszy telefon do gminy Prażmów, na terenie której leży Łoś. Zezwoleń na budowę przydomowych oczyszczalni ścieków w Łosiu gmina Prażmów nie wydaje nikomu. Mina mi rzednie. Szambiarka co dwa tygodnie, ojej… Może jednak warto poszukać gdzie indziej?
Kolejna sobota i kolejna wycieczka. Odwiedzamy Henryków-Urocze. Ładna nazwa, taka urocza Okolica także jest piękna. Na działce rośnie kilka drzew, w tym całkiem już spory dąbek. Dokładnie oglądam roślinność. Trochę mnie niepokoi – działka wygląda jak prawdziwa łąka. Wiem, że wiele rosnących tu roślin lubi tereny podmokłe. Pierwszy spotkany gospodarz potwierdza niestety moje podejrzenia. Po opadach deszczu woda stoi tu wysoko.
Wracamy do domu w nieco mniej euforycznych nastrojach. Od poniedziałku postanawiam także i sama rozejrzeć się za kawałkiem gruntu.
Dokładna lektura ogłoszeń w Gazecie Wyborczej zaczyna podpowiadać mi, że wejście w posiadanie ładnej i niedrogiej działki to wcale nie taka prosta sprawa. Ogłoszeń jest naprawdę mnóstwo, ale większość z nich w żaden sposób nie przystaje do naszych możliwości. „To za dużo?” – pyta jeden ze sprzedających, kiedy po usłyszeniu odpowiedzi na pytanie „Ile?”, grzecznie odpowiadam „Dziękuję”. Ależ nie, to całkiem niewiele jak za działkę o powierzchni 1000 metrów ) Drobne 200 tys. złotych. Z zaskoczeniem odkrywam nagle, że ceny działek podawane przez agencje nieruchomości są niższe niż te, które proponują sprzedający bezpośrednio. Nie wiem, na czym to może polegać. Czyżby agencje namawiały sprzedających na urealnienie cen? Tak czy siak, po 10 dniach takiego wydzwaniania decyduję się definitywnie zakończyć poszukiwania własne i zdać się na agencję. Wybieram jednak nie agencję warszawską, ale jedną z tych, które działają od wielu już lat w moim miejscu zamieszkania. Ceny działek w takim miejscu jak Łoś czy Henryków-Urocze, podawane przez agencje warszawskie czasem o 100% przekraczają ceny podawane przez agencje podwarszawskie. (To istotna wskazówka dla przyszłych nabywców!).
Niestety druga z oglądanych przez nas działek została już sprzedana. Raz jeszcze jedziemy więc do Łosia. Oglądamy parę ciekawych miejsc, ale żadne nie dorównuje temu kawałkowi ziemi, jaki oglądaliśmy w czasie pierwszej wyprawy. Cena jest więcej niż korzystna a ja czuję podskórnie, że to ostatni moment przed tym jak ceny nieruchomości ruszą z kopyta pod górkę. Właściciel agencji nieruchomości upewnia się, czy oferta jest nadal aktualna. Jest aktualna! Musimy tylko poczekać, aż właściciel gruntu wróci z nadmorskich wojaży. Czas oczekiwania staram się przeznaczyć na załatwienie niezbędnych formalności i dopracowanie strategii działań.
Do dyspozycji mamy 72 metrowe mieszkanie z tak zwanym spółdzielczym prawem własności. Obecna wartość rynkowa tego mieszkania wynosi około 180 tys. Mamy też trochę pieniędzy, które jednak chcielibyśmy zachować na inne cele. Sprzedaż mieszkania zapewniłaby nam środki na budowę, a przynajmniej na znaczną jej część. Dom ma być nieduży: mamy tylko jedno dziecko. Nasza córka jest już studentką trzeciego roku Biotechnologii na UW i coraz dłuższe jej nieobecności w domu przygotowują nas powoli na odcięcie pępowiny. Lada moment zostaniemy sami. Nie jesteśmy najmłodsi i naprawdę trudno jest nam powiedzieć, jak sprawdzi się obecny system emerytalny. Nie sposób jest odpowiedzieć dziś, jak będzie wyglądać nasza sytuacja materialna za 20 lat. Zdaję sobie sprawę, że cokolwiek byśmy teraz nie robili mało prawdopodobne jest, żeby była lepsza niż w chwili obecnej. Bardzo chciałabym żeby utrzymała się na obecnym poziomie. To mi całkowicie wystarczy. Decydujemy wspólnie, że powierzchnia użytkowa naszego przyszłego domu nie może być większa niż 100 – 115 metrów.
Aby nie angażować pieniędzy, które chcielibyśmy przeznaczyć na budowę, postanawiam wziąć kredyt na zakup działki budowlanej. Na stronie internetowej sprawdzam, jakich kredytów udziela „mój” BPH PBK. Są kredyty! Kredyt hipoteczny jest całkiem przyjazny – niecałe 6%. Szybko sprawdzam swoją zdolność kredytową i okazuje się, że zakup działki nie powinien być żadnym problemem. Dzwonię więc do banku i dowiaduję się, że nie dostanę żadnego kredytu. BPH PBK nie udziela kredytów hipotecznych osobom, które rozliczają się z fiskusem kartą podatkową. Nie interesuje ich ani mój dochód miesięczny, ani fakt, że dwukrotnie już brałam w tym banku wysoki kredyt konsumpcyjny i spłacałam go bez żadnych zgrzytów, ani wreszcie to, że jestem ich klientem od co najmniej 5 lat. Wszelka korespondencja z bankiem nie odnosi żadnych skutków.
Jestem naprawdę zła. Wygląda na to, że nauczyciele to jedyny „gatunek człowieka”, od którego wymaga się podmiotowości w traktowaniu innych. Czuję się dosłownie jak czarna owca, jak przedmiot. Od 6 lat radzę sobie doskonale prowadząc własną działalność. Płacę podatki, ZUS i nigdy nie trzeba było mnie upominać czy popędzać. Konto w banku mam czyste, nie przekraczam terminów realizacji zobowiązań. O co do licha chodzi? Panienka, która ze mną rozmawia przez telefon twierdzi, że nie wiadomo, w którym momencie mogę stracić płynność finansową, czyli krótko mówiąc splajtować. „A pani jest pewna, że nie będzie pierwsza?” – pytam złośliwie. Wiem, że czepiam się Bogu ducha winnej osoby, bo przecież nie ona wymyśliła ten system. Ale frustracja robi swoje. Od trzydziestego roku życia robię wszystko podnosząc kolejne kwalifikacje, zdając egzaminy i pracując uczciwie, żebym zawsze była zabezpieczona. Im starsza, tym bardziej zabezpieczona. A tu nagle okazuje się, że to wszystko to tylko tak dla „picu” bo bank działa według prymitywnych zasad: umowa o pracę = bezpiecznie, karta podatkowa = niebezpiecznie. Totalna bzdura. W tym roku zdaje się sporo osób zatrudnionych w bankowości straciło swoje posady. A przecież to były umowy o pracę ;>
Jestem tak zła, że postanawiam zabrać „swoje zabawki” z BPH PBK i przenieść się gdzie indziej. Nie ma kredytu to nie ma także zarabiania na moim koncie debetowym. Skończyło się i kropka. Kolejny tydzień spędzam sprawdzając w necie zasady udzielania kredytów przez inne banki. Te, które zechciałyby udzielić kredytu hipotecznego osobie rozliczającej się kartą podatkową można policzyć na palcach. Stosunkowo atrakcyjna wydaje mi się oferta mBanku. Wypełniam niezbędne formularze, wszystko załatwiam przez telefon. Pocztą elektroniczną dostaję informację na temat dokumentów, które powinnam zgromadzić. Niezrażona liczbą punktów, jakie muszę zrealizować zaczynam ściągać stos papierów:
1. Zaświadczenie o niezaleganiu z ZUS
2. Zaświadczenie o niezaleganiu z podatkiem
3. Dowody trzech ostatnich wpłat podatku
4. Decyzja US o wysokości karty podatkowej
5. Wpis do rejestru handlowego
6. Historia ROR za ostatnich 12 miesięcy
7. Pismo przydzielające mi regon
8. Pismo przydzielające mi NIP
9. Wszystkie umowy zlecenia dokumentujące zyski z tłumaczenia książek i z napisanych artykułów.
10. Zdjęcie działki
11. Plan zagospodarowania przestrzennego
12. Odpis z księgi wieczystej
13. Wypis z ewidencji gruntów i budynków
14. Ksero dowodu osobistego
15. Ksero drugiego dokumentu (paszport)
Brakuje tylko numeru butów i wyników tegorocznych badań cytologicznych Nieco niepokoi mnie fakt, że bank wymaga dostarczenia podpisanej umowy przedwstępnej. Podpiszę taką umowę, zapłacę zwyczajowe 10 procent wartości działki a potem bank oświadczy, że nie udziela mi jednak kredytu. Coś tu jest nie tak. Po krótkiej dyskusji z sympatyczną panią prowadzącą moją sprawę ustalamy, że wystarczy jedynie oświadczenie sprzedającego, iż wyraża wolę sprzedania tej działki mnie.
Dobrze, że jest sierpień i mogę pozwolić sobie na spacery do kolejnych urzędów. Ciekawa jestem jak radzą sobie z tym inni. Biorą urlop?
Kiedy stos papierów zajmuje mi niemal połowę stołu wraca właściciel działki. W czasie pobytu nad morzem dogadał się z kimś, kto wpłacił mu już pieniądze a konto przyszłej umowy na upatrzoną przez nas działkę. Jak miło Czuję, jak resztki romantyzmu wyparowują mi szybko z głowy. Działka? W miejscowości, której nazwa ładnie brzmi? Słuchowiec? Idiotka a nie słuchowiec. Śmieję się sama z siebie, ale zdrowy rozsądek podpowiada mi, że przecież domów jednorodzinnych w naszym kraju przybywa. Nie wierzę w to, żebym to ja właśnie była tą ostatnią owcą. Nie sądzę żeby innym było łatwiej. Nie będę się więc nad sobą użalać bo tak naprawdę nic się jeszcze nie stało. Zamiast obrażać się na właściciela działki staram się z nim po prostu dogadać. Ma jeszcze kilka działek w tej właśnie okolicy i choć nie planował na razie ich sprzedaży (już wie, że ceny zaczynają rosnąć) czuje się jednak winny tej nieprzyjemnej sytuacji i postanawia sprzedać nam jedną z nich. Leży dokładnie naprzeciwko jabłoniowego sadu.
Postanawiamy mimo wszystko zawrzeć umowę przedwstępną. Jeszcze nam się facet rozmyśli czekając na decyzję banku. Wszystko dopięte na ostatni guzik, ustalamy termin podpisania ostatecznej umowy na koniec sierpnia, ale przytomnie zapisujemy go w umowie jako 15 września. Lepiej zostawić sobie parę dni rezerwy.
Jest połowa sierpnia kiedy wraz ze zgromadzonymi dokumentami zjawiamy się w placówce mBanku. Mój partner patrzy na mnie z podziwem, kiedy na każdą prośbę sympatycznej dziewczyny z mBanku wyciągam stosowny dokument ze stosowną liczbą jego kopii. Dzięki takiemu przygotowaniu spędzamy w banku t_y_l_k_o 40 minut. Dowiadujemy się także, że wbrew informacjom zawartym na internetowych stronach rozpatrzenie wniosku może potrwać dłużej niż tydzień. Może przydać się więc nam zapis z umowy przedwstępnej ustalający ostateczną datę transakcji na 15 września. Ale do tego czasu mamy przecież ponad miesiąc – na pewno zdążymy.
15 września, w obecności notariusza stajemy się oboje właścicielami działki położonej we wsi Łoś. Płacimy za nią wszystkimi oszczędnościami, jakie udało się wysupłać z naszych „kieszeni”. W ruch idą umowy na konta debetowe z bankami (jak dobrze, że jednak nie zlikwidowałam tego konta w BPH PBK zakładając jednocześnie drugie w mBanku). Jak dobrze, że jest wrzesień i skończyły się wakacje. Udało się. Mamy swój kawałek świata i możemy na nim zbudować dom.
16 września pocztą elektroniczną dostaję informację z mBanku. W załączniku widnieje pismo pod bardzo poważnym tytułem: WARUNKI DO SPEŁNIENIA W CELU UZYSKANIA POZYTYWNEJ DECYZJI. Poza kolejnymi, „świeżymi” zaświadczeniami z US i ZUS (jest przecież wrzesień i sierpniowe straciły ważność), znajduję także i tak rewelacyjne propozycje jak rezygnacja z limitu kredytowego na koncie i rezygnacja z karty kredytowej z limitem. No pewnie, cóż to za problem Przez najbliższe 20 lat, bo na tyle chcieliśmy wziąć kredyt, mogę przecież zrezygnować całkowicie z podróży po Europie lub podróżować z gotówką w portfelu. To będzie takie … ekstrawaganckie
Jest piękna wrześniowa niedziela, kiedy wracamy z Warszawy gdzie odwiedziliśmy moją mamę. Po drodze mijamy kilka tablic z reklamami banków. „Podobno chcesz zbudować dom?” – zagaduje sympatyczny facet na jednej z nich. „Kredyt mieszkaniowy? Jeszcze nigdy nie było tak tanio!” – oznajmia inny. „Nigdzie nie będzie taniej!” – przekonuje nas kolejny. „Ciekaw jestem, kiedy wreszcie ktoś domaluje im nocą gest Kozakiewicza na tych reklamach” – mówi uśmiechając się mój IT.- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 2
-
- 50
wpisów - 0
komentarzy - 271
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Ady i Rafała
dzisiaj rano -9 C, licznik gazu ruszył ochoczo do przodu . Bardzo jesteśmy ciekawi jaką kwotę gazownia wyjmie nam z kieszeni. Pierwszy rok grzania jest podobno najbardziej bolesny, no i te ściany jednowarstwowe.... hmm... ciekawe....ciekawe- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 50
-
- 19
wpisów - 0
komentarzy - 196
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
"Na stare lata"
http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=5702&q=Na" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=5702&q=Na %20stare%20lata&k=2- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 19
-
- 6
wpisów - 0
komentarzy - 159
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Dziennik Honoraty i Maćka
http://www.archipelag.pl/widoki/79a.jpg
A oto nasz projekt Tina przed adaptacją! Widok od frontu, dom przeszedł trochę zmian (opisane we wcześniejszych postach), ale mam nadzieję, że ogólnego charakteru nie straci!
Obrazek niedużo waży, więc mam nadzieję, że każdemu się otworzy !
Na niebieską fasadę się napewno nie odważymy!- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 6
-
Latest Entry
dziennik "Kaśki"
Wylaliśmy!!! W czwartek zaczynamy murowanie bloczków fundamentowych. Uznałam, że wreszcie mogę powiedzieć Wam: witajcie, bo do tej pory to głównie "podsłuchiwałam".
Zdecydowaliśmy się na budowę w tym roku, chociaż warunki dostaliśmy w lipcu. W sierpniu kupiliśmy projekt, a mój mąż, obeznany z racji wykonywanego zawodu w budowlance i peregrynacjach po urzędach, załatwił wszelkie pozwolenia, uzgodnienia i projekty w trzy tygodnie. Potem tylko pozwolenie i... Ruszyło z kopyta. Ale za chwilę stanie, bo w tym roku tylko "zero".
Przejrzeliśmy tysiące projektów w internecie i przeróżnych katalogach i wciąż nie byliśmy pewni. W końcu brakło czasu. Ostatnie nocne rozpaczliwe poszukiwanie i - - - nieoczekiwany efekt. To, czego szukaliśmy po pracowniach całej Polski, powstało u nas, w Kielcach. Na dodatek domek znalazł się w katalogu "Najpiękniejszych projektów 2003 roku", ale o tym dowiedzieliśmy się później.
Było sporo przeróbek wewnątrz domu, ale wszelkie moje pomysły pani architekt zaakceptowała. Niestety, zmasakrowaliśmy z konieczności przepiękny front, bo czteroskrzydłowe drzwi z salonu na ulicę nie wchodziły w grę. Żal, okropnie żal... bo taka jak jest - chatka jest piękna.
Skromna, niska, przysadzista, ale zgrabna, akurat na naszą nietypową, wąską (45 m wzdłuż ulicy i tylko 27 m w głąb) działkę z małym laskiem w tle.
Dodam, że ten dom oznacza totalny przewrót w naszym życiu. Zmiana miejsca (o 60 km), szukanie pracy itp. Ale wracamy w rodzinne strony... Znajomy las cieszy oczy... Czy jesteśmy wariatami?
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
Latest Entry
oorbusiowy dziennik zmagań z materią budowlaną
No i mieszkamy - od 11go pazdziernika
Ale po kolei. Od ostatniego wpisu wydarzylo sie mnostwo rzeczy. Wiadomo. Na dzien dzisiejszy mamy skonczoną górę (3 pokoje w tym jeden przystosowany na kuchnię) i super łazienka. Prawie wszystko poszło po naszej myśli prócz .... kasy. Skończyła sie okolo sierpnia i teraz lecimy na bieżących pieniądzach. Ale już mamy ciepełko, termokominek działa, cudowny inteligentny Buderus też. Jest tylko jeden mały minus : narazie mieszka tam tylko żonka. Ja jak zwykle na wyjeździe a taka boska wanna ...........
Odezwiemy sie potem co do ostatecznych kosztów ale chyba około 190 000.
Pozdrawiam- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
-
- 4
wpisów - 0
komentarzy - 124
odsłon
Ostatnie wpisy
Latest Entry
Agnes i Mis buduja dom
Na budowie praca wre. Uzupelnie dziennik pozniej.
Za to zapraszam na nasz strone z dokumentacja fotograficzna.
http://www.republika.pl/mis_budowniczy" rel="external nofollow">http://www.republika.pl/mis_budowniczy
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 4