Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Blogi

Nasze blogi społeczności

  1. Może niezbyt szybko, ale strona znów została zaktualizowana. Dodałem nawet kilka skanów zdjęć.

     

    Dodam tylko, odpowiadając na uwagi w księdze gości, że budowa jest koło Torunia, dom ma 155 p.u. Jest jednopiętrowy (czytaj parterowy) i ma lekki strop (a właściwie będzie dopiero miał)

     

    Zapraszam

  2. Kotły ze spalaniem dolnym.

     

     

    Kotły stalowe na paliwo stałe, wypierają konsekwentnie kotły żeliwne. Tak samo kotły ze spalaniem dolnym, wypierają kotły ze spalaniem górnym. Jestem zwolennikiem kotłów ze spalaniem dolnym.

    Faktem jest, że płomień i żar ma mniejszy kontakt ze ścianami kotła, gdyż część komory załadowczej odbiera ciepło w ograniczonym zakresie. Kocioł ze spalaniem dolnym ma to do siebie, że spaliny opuszczają komorę spalania dolem, w niewielkiej wysokości ponad rusztem. W komorze zasypowej, zwanej często lejem zasypowym, paliwo jest zimne i osuwa się w miarę wypalania warstwy leżącej na ruszcie. Komora zasypowa jest więc magazynem paliwowym. W kotle ze spalaniem górnym zaczęłoby się palić niezwłocznie po załadunku wszystko na raz, bardzo chaotycznie jak zaznaczyłem w poprzednim poście. Tutaj pali się tylko część tego paliwa, ale bardzo "rozważnie". Tutaj możemy całkowicie zapanować nad tym procesem. Panujemy nad szybkością spalania i wykorzystujemy niekorzystne zjawiska z kotła ze spalanie górnym. Tutaj jest to nawet wskazane. W górniaku, chcąc opanować szybkość spalania paliwa, tłamsiliśmy powietrze. Odgazowanie następowało z niedoborem tlenu, a więc część niedopalonych gazów uciekała nam w komin. W dolniaku też to robimy, ale sprawa przedstawia się o wiele korzystniej. W dobrze wykonanej konstrukcji kotła ze spalaniem dolnym, spaliny są kierowane dołem do przewężenia, zwanym palnikiem. Tutaj dostają dodatkową porcję powietrza, które nie bierze udziału w odgazowywaniu. Następuje dopalenie tych spalin. Kocioł dostaje dodatkową porcję energii cieplnej. To dodatkowe powietrze nazywa się powietrzem wtórnym. Producenci niektórzy twierdzą w reklamach, że ten drugi etap spalania (pierwszy suszenie, drugi odgazowanie), to piroliza. Piroliza w takim razie następuje w każdym kotle ze spalanie górnym i każdym z dolnym. Jest to bzdurą, gdyż piroliza to rozkład opału w wysokiej temperaturze bez dostępu powietrza. Można to sprawdzić w pierwszej lepszej encyklopedii.

     

    Przebrnęliśmy przez pierwszy etap budowy kotłów. Etap taki bardziej poglądowy. W następnych postach postaram sie to naświetlić bardziej szczegółowo. Opisać poszczególne fragmenty kotła.

  3. Na furm jest taki obyczaj, że w dzienniku publikuje tylko owner, a komentarze i rozmówki prowadzi się w osobnym wątku.

     

     


    Resztę odpowiedzi znajdziesz więc http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=4756&start=180" rel="external nofollow">tutaj :)

  4. Nowy wyjazd (znowu tylko maz) i stary problem - lazienka! Plany: zamontowac wannw, umywalke, ubokacje i inne rzeczy, dokonczyc wszystko, pomalowc sufit i zamontowac lampki. I co? I znowu problemy. Okazalo sie, ze obudowa wanny jest za kritka, nie ten wymiar! Wymiana, stracony dzien. Przymiarka wanny i tragiczne stwierdzenie meze przez telefon, ze nasza duma, nesz samodzielnie wymurowany murek jest za krotki! Trzeba domurowac, znowu stracony dzien. A malowanie sufitu? Problem! Farba nie kryje.... Po trzech razach, udalo sie. I tak ciagle i na nowo, male i duze problemiki. Ale jestesmy dalej niz blizej i nasza lazienka jest prawie gotowa. Jeszcze tylko lampki! Ale nastepnym razem bede tez na miejscu i bede mogla rada i czynem byc mezowi pomoca.
  5. Dalej jest chyba lepiej. Przedwczoraj zakończyli stan zero w sensie murów fundamentowych. Jest też położona rura do GWC w obrębie budynku ( jakies 12m). Jeszcze ze 30 za domem ( może już niedlugo) i w sumie będzie 40m – powinno wystarczyć.

    Pomierzyłem poziomy na szczycie murów fundamentowych i wyszło mi, że maksymalne odchylki wynoszą 1cm ( na dlugości ścian 15 m). Kierownik się nie przejął.

    No to i ja też się nie przejmuje. Zrobiłem przepusty na kable elektryczne, ale o tym do szmba myślałem tak długo, że w końcu mury zbudowali i przepustu nie ma. Trudno. Hydraulik będzie miał się przez co wiercić. Aha zotało 150 bloczków fundamentowych. Jakby ktoś chciał kupić (taniej) to oddam.

  6. Wreszcie drgnęło, wczoraj załatwiłem w Centrostalu nieszczęśne HEB-y. Udało sie kupić dwa odcinki po 12 m i dwa po 1,2 m. Cena szokuje. 6960 zł polskich. Do tego koszt transportu - 100 zl. Do tego doszedl koszt projektu spawu - 100 zl (bo taki lepiej zaltwic, zeby ten kto spawa wiedzial jak i co, no i zebysmy mogli spac spokojnie, ze belka nie pusci na spawie jak bedziemy sobie smacznie spali w zime, a nawali metr śniegu na dach). Spawanie ok. 500 zl, do tego znowu koszt transportu na budowe no i dwig, podejrzewam ok. 300 zl. Razem uzbiera sie okragla sumka 8000 zl ZA SAME BELKI STROPOWE !. Mysle, ze panowie konstruktorzy nie przewidzieli takiego obrotu rzeczy, a szkoda. Więzba plus belki drewniane na strop kosztowaly mnie ok. 7000 zl. HEBy plus reszta okuć i butów na belki drewniane w wieńcu sadze, zę nastepne 1000 zl. Powstaje koszt ok. 16 tys. zlotych. Za tyle to bym kupil pewnie material drewniany na strop i więżbę na DWA DOMY ! No coz, kto to mogl przewidziec, ze pare miesięcy temu stal skoczy o ok. 60 % ? Parafrazujac słowa Niemena rzekłbym - dziwny jest ten kraj ... Jutro dzień szczególny. Kladziemy HEBy na mury. mam nadziej, ze wreszcie robota ruszy. Wszyscy, z ktorymi rozmawiam robią takie oczy jak slysza o tych HEBach i ich koszcie. Ja juz sie tylko smieje ....., bo coz mi innego pozostalo ....
  7. 07.05.2004 r.

    Systematyczny to ja nie jestem, ale...

    W chwili obecnej mam już elektrykę, kanalizację, wodę i ogrzewanie. Są też tynki i posadzka.

    Tempo zabójcze.

    • 1
      wpis
    • 0
      komentarzy
    • 30
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    zaczęło się:

     


    w listopadzie nabyliśmy działki 2 żeby mieć wiecej, a do grudnia ustaliliśmy jaki dom i WZ w marcu dostaliśmy pozwolenie na budowę i od tego czasu czekaliśmy na prąd, długo to trwało!!!

     


    wzięliśmy elektryka (dzisiaj wywaliłbym go na py...), który naopowiadał nam bajek jakie to ma znajomości w elektrowni, była połowa marca - miał być najpóźniej przed świętami wielkanocnymi, do dzisiaj nie mamy własnego prądu.

     


    Był też wykonawca, miałem go już dość 4 warianty kosztorysu, każdy inny, kiedy byłem juz zdecydowany, zmieniało sie znowu na moją niekorzyść, żona mnie uspokajała ( po dzisiejszym wylaniu chudziaka jesteśmy na ty, z wykonawca nie z żoną oczywiście)

     


    między czasie załatwiliśmy kredyt w bph ( prawie na całość - o zgrozo)

     


    jutro układają zbrojenie i leją ławy, dużo do dziś sie działo, ale nie wszystko jest sens opisywać, od dzis zaczynam prawie na bieżąco, nareszcie sie uśmiecham zobaczymy jak długo

  8. Pomysł - Szkielet bo z drewna, szybko, teoretycznie prosto i z drewna. Nie wiem dlaczego ale mam jakiś sentyment do drzew, we wszelkiej postaci, od żywego do tego spalanego w kominku. Jednocześnie poszukiwania działki - i czytanie, czytanie, czytanie : wszelkie porady jak wybrać działkę co sprawdzić gdzie sprawdzić i tym podobne bzdety.... Kiedy już upatrzyliśmy sobie ładne 905m2 ziemi zaczęliśmy tę więdzę wykorzystywać gmina - sąd - działka - gmina -działka wydeptaliśmy niezłe ścieżki a i właściciele pierwotni stwierdzili że takich "wścibskich" kupców jeszcze nie mieli. W końcu się zdecydowaliśmy - działka prawie uzbrojona - woda w doległości 60m prąd 100m. wizyta u notariusza i Akt własności w naszych rękach. Jestem "Właścicielem Ziemskim" Ziemia jeść nie woła więc mamy czas na spłatę pożyczki rodzinno debetowej.

     


    W rodzinie dziwiono się mojej obsesji szkieletu ale ja trwałem przy swoim i czytałem, czytałem, czytałem Po zdobyciu całkiem obszernej wiedzy dotyczącej technologii szkieletowej zadecydowałem o jej zmianie. Cóż nie będę prekursorem w rodzinie ale nie mam już zaufania - nie do drewna ale do ludzi a konkretnie ekip. W sumie jestem na tyle wścibski że mogłem wziąść urlop i patrzeć ekipie na ręce ale prędzej czy później albo ja albo oni by nie wytrzymali. tak wiec rozpoczął się okres wyboru technologii murowej ...

     

     


    c.d.n.

  9. Co do zmian w projekcie to będa minimalne. Rezygnujemy z dobudowy garażu do ściany budynku - psuje jego bryłę i przy odsunieciu domu o 15 m od jezdni tak szeroki dom praktycznie dzieliłby działkę na dwie części. Postawienie z przodu garażu wolnostojącego i postawienie domu na środku szerokości działki pozwala na uzyskanie z jednej strony domu nasłonecznionego trawnika, a z drugiej schowanego za garażem podwórza gospodarczego, gdzie mozna będąc niewidocznym z drogi umyć samochód, rąbać drewno do kominka, wieszac pranie itd.

     

    Jedyną większą zmianą w konstrukcji budynku jest odsunięcie ściany zwenętrznej - północnej, od strony łazienki, o 30 cm. Pociąga to za sobą konieczność bardzo niewielkich zmian w konstrukcji stropu (dołożenie jednej belki i przesunięcie pozostałych) i więźby (rozsunięcie krokwi stojacych gęściej niż co 90 cm). No i jeszcze trzeba będzie przesunąć okna na elewacji, żeby była symetryczna.

     

    Pozostałe zmiany to rezygnacja z północnych okien w sypialniach i portfenetrów na północnym szczycie, wstawienie ściany działowej w miejsce podciągu w łazience (zwężenie o 30 cm kompensowane poszerzeniem budynku), zamiana nietypowego potrójnego okna balkonowego na typowe podwójne, oraz wstawienie ścianki działowej między kuchnią i pokojem wraz z wyprowadzeniem kanału dymowego do kominka (i w przyszłości kozy na strychu). Zmniejszy to pokój dzienny do około 19 m2, ale za to uzyskamy dużą kuchnię z jadalnią. No i owe 19 m2 to i tak prawie połowa naszego dzisiejszego mieszkania.

     

    Kolejna zmiana dotyczy wysokości pomieszczeń - w projekcie jest 2,72 m (od wykończonej podłogi, 2,81 m od poziomu zero). Po uwzględnieniu zmiany grubości ocieplenia podłogi parteru (zamiana 30 cm keramzytu/4 cm styropianu na 10 cm styropianu) wyniesie ona 2,66 m, co dla nas też jest zbyt dużo. Dlatego planujemy obnizyć strop o 10 cm bez zmiany kształtu i wymiarów budynku - po prostu te 10 cm bloczka co w projekcie jest pod stropem teraz pójdzie nad stropem. 2,56m nawet uwzględniając "pomyłki" przy laniu podłogi powinno wystarczyć żeby zmieścić się w normie.

     

    Poddsze pozostanie niewykończone - nie będziemy robić schodów stałych - ich miejsce zajmie na razie klapa z drabiną, a otwór w stropie zamkniemy ocieploną konstrukcją z desek lub płyt gk. Nie będzie tez ocieplenia połaci dachu i wyprowadzenia ogrzewania na strych. Zamiast tego docieplimy strop - prawdopodobnie wełną, wykonujac dodatkowo podłoge na legarach. Docelowo ogrzewane ma być tylko 2/3 strychu - po ociepleniu dachu itd. Pozostała cześć ma mieć ocieplony jedynie strop i pełnićfunkcję strychu-graciarni. Miejsca na bombki choinkowe, zimowe kurtki, używanie "od święta" garnki i sterty innych chwilowo niepotzrebnych rzeczy.

     

    Sciany wewnętrzne konstrukcyjne i ścianki działowe, a także scianę między kuchnią i pokojem chcemy zbudować z silikatów - chodzi o wykorzystanie ich zdolności do akumulacji ciepła i wilgoci, a także izolacyjności akustycznej. Z pewnością z silikatów będzie ścianka działowa między kotłownią i sypialnią - podobno kotły są ciche, ale w nocy określenie "ciche" nabiera innego znaczenia.

     

    Rozstrzygnięcia wymaga jeszcze kwestia umieszczenia szamba - będzie betonowe, prefabrykowane. Jeżeli stanie przy płocie przyłacze będzie bardzo długie - minimum 15 m. Boimy się trochę, że w tak długiej rurze ścieki mogą zamarznąć - a wkopywanie jej na głębokości 1,5 m spowoduje, że samo szambo trzeba by zakopać koszmarnie głęboko albo zrezygnować z 1/3 pojemności. W planach jest też instalacja odprowadzania ścieków szarych (np z pralki czy umywalek) do odstojnika i ewentualnie stawu z oczyszczalnią korzeniową, ale to tylko i wyłącznie bardzo wstępna koncepcja.

     

    Mam nadzieję, że niedługo papierowy dom zacznie wychodzić z ziemi.

  10. Mamy tą działkę i to nas rozleniwiło. Ale przyszedł nowy rok i się zdecydowaliśmy. Budujemy!!!!

    Ponieważ projekt domu wybraliśmy wcześniej to ten broblem już mamy z głowy. Będziemy budować APS 75 odbicie lustrzane. W połowie lutego zamawiam projekt. Po paru dniach jest. Oglądam z wielką ciekawością, ale na niewielu sprawach się rozumiem. Czasami wydaje mi się, że to mnie przerasta - chodzi o budowanie.

    Teraz już mam projekt więc powoli, lekko przerażony, zaczynam załatwiać wszelkie formalności urzędowe i nie tylko.

     

    Teraz w zasadzie zacznę opisywać wszystkie moje budowlane osiągnięcia od projektu do zamieszkania. Obym wytrwał!

  11. Ale cię zaniedbałem dzienniczku...

    A my juz od grudnia mieszkamy.

    Tak więc ciąg dalszy nie nastąpi.

    Astalavista!

    • 1
      wpis
    • 0
      komentarzy
    • 166
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    w sumie mamy 48 lat i od wiosny zaczynamy naszą małą "Wielką" budowe własnych czterech kątów!!! projekt i inne dziwne formalności mamy juz w kieszeni. na razie przeżywam jak komar okupacje, projektując wnętrza w najdrobniejszych szczegółach - z punktami-światłami włąćznie... a tym czasem przed nami kilka lat!!! No w życiu nie przypuszczałam, że budowa (a właściwie oczekiwanie na rozpoczęcie) kosztuje tyle zdrowia, ale myślę, że jak tylko usłyszę brzęczenie
    • 1
      wpis
    • 0
      komentarzy
    • 27
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    Wszystko zaczęło się od tego, że od blisko 10 lat widziałam „nas” na tarasie „naszego” domku.

     


    Co prawda nie miałam wtedy jeszcze męża do tego „naszego”, choć „byliśmy” ze sobą. Po jakimś czasie zaczęłam kupować gazety z projektami, wnętrzami domków itp itd.

     


    Mój –wtedy chłopak tylko pukał się w czoło!!!

     


    W międzyczasie kupiliśmy nowe mieszkanko, pewnie wystarczające dla małej rodzinki-trzypokojowe, urządziliśmy je, wzięliśmy ślub, ale ....... .... ..... ciągle mi czegoś brakowało. Marzenia o domku wcale nie chciały mi wyparowywać z głowy:)))

     


    Co z tego, skoro Pan i Władca naszego dwuosobowego stadka nawet nie chciał o budowie słyszeć; w bloczku było mu wygodnie i generalnie ciągle słyszałam rzeczy typu: dziewczyno zejdź na ziemię!!!

     


    Na szczęście w myśl przysłowia - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – zostałam zmuszona do przeprowadzki do stolicy, czyli 170 km. od naszego mieszkanka.

     


    Po jakimś roku dołączył do mnie mąż z gotówką ze sprzedanego już mieszkanka i pytaniem w oczach: gdzie będziemy mieszkać??

     


    Był lipiec 2003 roku, a my wchodziliśmy w kolejny zakręt naszego życia.

     


    Plany były jasne, ha, ha )))) – KAWALERKA!!!, następnego dnia było to już WIĘKSZE mieszkanko!!!, raz na rynku wtórnym raz nowe, później pojawiła się wizja ADAPTACJI STRYCHU!!! - czyli dla mojego męża inwestycja pochłaniająca wiele uwagi, i pieniędzy, wymagająca projektu, i myślenia...................

     


    I wtedy właśnie wytoczyłam najpoważniejszą, poprzedzoną wieloma argumentami batalię o WŁASNY (wymarzony) DOM.

     


    UDAŁO SIĘ !!!!!!

     


    Dostałam pierwsze, ale dla mnie najbardziej trudne do zdobycia pozwolenie na budowę - od własnego męża!!!!!!!!!!!!!!!!!!

     


    Formę zapłaty zachowam dla siebie, ale dodam, że to chyba najdrogocenniejsze pozwolenie;))))

     


    Z powodu ograniczonych funduszy zaczęliśmy - podkreślam MY zaczęliśmy myśleć o budowie bliźniaka, gdzieś w okolicach Warszawy, a dokładnie w południowej części. Brakowało nam pieniędzy i ....... wspólnika do budowy.

     


    Po kilku dniach w na piwku w Lolku znalazł się wspólnik – moja koleżanka, tak, więc po 14 dniach od przybycia mojego męża i szalonego pomysłu o budowie rozpoczęliśmy rekonesans działeczkowy.

     


    Sposobów było wiele – chwytaliśmy się wszystkich, agencje, znajomi, a nawet posunęłam się do objeżdżania interesujących nas okolic i rozmów z tubylcami.

     


    Ceny działek powalały na kolana. Kiedy zaczęłam przynosić oferty agencji, mój małżonek pytał czy nie upadłam na głowę, dlaczego wybieram tak drogie propozycje. Sam oczywiście nie raczył zapoznać się z rynkiem, a dodam jeszcze, że drukowałam te najtańsze!!!!!!!!!!!!!

     


    Udało mi się wciągnąć go w poszukiwania i EUREKA po trzech dniach stwierdził, że chyba z „tymi moimi działkami jest coś nie tak, skoro są tak tanie”- Marsjanin!!!!!!!!!

     


    Znaleźliśmy bardzo fajną działeczkę, spodobała nam się od „pierwszego wejrzenia”, ma rewelacyjny dojazd: komunikacja podmiejska, miejska, pociąg –trasa radomska i cena do przyjęcia. Dodam jeszcze, że po drugiej stronie ulicy mamy Ursynów, ale będziemy mieszkali „pod Warszawą”.

     


    23 sierpnia 2003 roku spisaliśmy umowę wstępną i przeliczyliśmy pieniądze.

     


    A tu....... pierwsze kwiatki - podział działeczki trwał aż – proszę mi wierzyć pięć i pól miesiąca. Zdarzały się nam chwile zwątpienia, zastanawialiśmy się nad szukaniem kolejnej, ale jakiś głos wewnętrzny kazał nam czekać i opłaciło się. Na początku lutego sfinalizowaliśmy zakup działki!!!!!!!!!

     


    Zostaliśmy właścicielami ziemskimi!!!!!!

     


    Oczekiwania wykorzystaliśmy bardzo produktywnie: dogadaliśmy się w sprawie projektu, zdecydowaliśmy się na materiały, rozpoczęliśmy rozmowy z ekipami budowlanymi, a nawet kupiliśmy podłogę!!!!!!!!

     


    Gres polerowany na cały dół – to był kolejny podstęp, tylko to mogło przekonać mojego męża do ogrzewania podłogowego, „bo podłoga z kamienia jest taka zimna!!”

     


    A przy okazji spotykaliśmy się z naszą najbliższą sąsiadką. I to było również ogromnym plusem, okazało się, że i ja i ona mamy podobny gust, co w przypadku budowy bliźniaka ma niebagatelne znaczenie. Oczywiście na niektóre sprawy mamy inne poglądy, ale zawsze można się jakoś dogadać.

     


    Największym sukcesem było jednak to, że mój małżonek przekonał się do budowy, mało tego przejął stery i zaskakuje mnie swoją zaradnością i umiejętnością załatwienia wszystkiego!!!

     


    Kolejny raz przekonałam się do tego, że to był dobry wybór- oczywiście myślę o mężu!!!

     


    Stał się stałym bywalcem i zwolennikiem Forum!!!

     


    Na 19 lutego 2004 bilans naszych dokonać przedstawia się następująco: mamy działkę, mapki do celów projektowych, wniosek o przyłącza złożyliśmy, projekt się rysuje, za tydzień negocjujemy cenę ekipy budowlanej, która ma wybudować nasz domek aż do więźby dachowej, a my planujemy, (a raczej mój mąż budowniczy!!!!) w najbliższych dniach zakup materiałów typu cegły i dachówki. Dodam jeszcze, że Teść organizuje drewno.

     


    Jest mi lepiej, chociaż jak czytam o Forumowiczach, którzy się już wprowadzają, to jakieś łezki mi się kręcą!!!! Podziwiam i marzę dalej o bardziej namacalnym „naszym domku”.

     


    Ruszamy z wiosną!!!!!!

     

     


    Na koniec każdej mojej relacji postanowiłam sporządzać krótkie poetyckie resume:

     

     


    Przez lata błagałam: Mój Drogi Cezarze,

     


    Wysłuchaj łaskawie o czymże ja marzę!!!

     


    Lecz Cezarr jak skała, twardy, niewzruszony,

     


    Pukając się w czoło nie słuchał swej żony.

     


    Aż wiatry przychylne, niechże je rozsławię!!!

     


    Wywiały Cezarra żonę ku Warszawie.

     


    I on swą miłością – Chyba? Tu zwabiony,

     


    Dołączył w ramiona, czy też żonki szpony!!!

     


    Ta dręczyć go jęła, podstępów użyła.

     


    I do budowania domeczku zmusiła.

     


    I działkę kupili, i jak się to zdarza;

     


    Zrobiła ta baba z Cezarra murarza.

     


    I biega Cezarry, pot z czoła wyciera;

     


    W co to go wrobiła ta jego cholera!!!

     


    I faktem wkurzony, że żonka nim orze.

     


    Jedyną pociechę znalazł w „Muratorze”.

     


    Tam takich straceńców, na „Forum” są rzesze.

     


    Ku żonek- potworów- ogromnej uciesze!!!

     


    I marzy nasz Cezarr, że za rok bez mała,

     


    Jak Olimp w Zgorzałce, będzie chata stała!!!

     


    Gdzie głowy kapusty rozkwitają ślicznie.

     


    Ach ...... jakże tu pięknie, no i ROMANTYCZIE!!!

    • 1
      wpis
    • 0
      komentarzy
    • 49
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    10.02.04

     

     


    Hmm od czego by zacząć naszą storkę

     

     


    Moze od początku, nasze dziecko (sliczny, cudowny domek) powstał w momencie zniszczenia szafy, która wypchana naszymi ubrankami (no może głównie moimi , no ale jestem kobietka, i jak większość przedstawicielek pięknej płci nigdy nie ma w co się ubrać i musi dokonać zakupów odzieżowych) ale do rzeczy nasz szafa sie rozpadła a w zasadzie jej tylna cześć ocieła się od macierzy:(

     

     


    i właśnie wtedy przyszła pewna myśl do głowy aby do naszych 17 m 2 dodać jedno zero ach 170 m2 to jest myśl

     

     


    w okolicach września 2003 upatrzyliśmy działe i rozpoczeliśmy poszukiwanie jej właściciela. Właściciel szybciutko się odnalazł i z pewną dozą nieśmiałości oznajmił nam, że zamierza spieniężyć swoją ziemską posiadłość...

     

     


    Hura hura krzyczały nasze serca!!! w niedługim czasie zostaliśmy dumnymi posiadaczami włości, czekaliśmy tylko na decyzje Agencji Rynku Rolnego (chyba inaczej się to nazywa:) czy nie chca części dzialeczki, która była terenem rolnym. Całe szczęście nikt nie połaszczył się na 24 ar ufff. Nasz domek będzie miał piękny ogród.

     

     


    I od tej chwili odłożyłam wszelkie romansidła i zaczęłam namiętnie czytać muratory i oglądać projekciki. Nic nam nie pasowało w 100%, zapadła decyzja szukamy architekta, który przeniesie nasz pomysły na kompa i zaprojektuje cudeńko. Okazało sie zanajomy znajomego (i jak tu żyć bez znajomości ehh) może to zrobić za całkiem przyzwoitą cenę hura hura rozległo sie dookoła.

     

     


    I tak zrodziło sie nasze maleństwo.

     

     


    Teraz geodezja. Nasza działa w pełni uzbrojona.......przynajmniej tak nas informowano. Wodociagi spokojnie wyraziły zgode na doprowadzenie żródelka, światło też bedzie (ne mam nic przeciwko nastrojowym świecom ale .....energia na pewno będzie przydatna), mili panowie gazownicy oznajmili, że podłączenie gazu wchodzi w rachube ale tylko przy większym zużyciu gazu hehehe, i teraz rozważamy 2 wersja:

     

     


    1. gazowa kuchenka + ogrzewanie gazowe

     


    2. elektryczna kuczenka + dowolne ogrzewanie

     

     


    A teraz rzecz dziwna, kanalizacja jest ale nieliczni sasiedz (2) korzystają z tej dogodności, reszta teoretycznie ma szamba, a jak jest, któż to wie: Sąsiednia działa jest nowoczesną posesją, odprowadza scieki do naszych kochanych wodociągów, klejna szambo i kolejna też itddopiero któraś tam z kolei znowu może się poszczyć nowoczesnością.

     

     


    08.02 pierwsze odwiedziny u sąsiadów. Poszliśmy obadać teren. Zajrzeliśmy naet w głab ziemi naszych sąsiednich właścian i z rur (o ile mnie pamięć nie myli Fi 300 wynika, ze kanalizacja idzie w naszą stronę, ale uwaga geodezja mówi, że to wbrew prawom natury bo kolejna studzienka jest usytuowana wyżej, a przepiękny teren ma nachylenie 10cm na 1 m (oj przydał się ten semestr geodezji - mogłam nadzorować badanie niwelacji teranu, które wykonywali spejaliści w osobie mojej brzydszej połówki i szwagra, j chyba muszę tu nadmienić, że obaj to przystojne okazy brzydkiej pcii )

     

     


    to na tyle

     

     


    cdn

  12. No i już jest za miesiąc. Niestety prace trochę zwolniły a ja mam już dosyć wszechobecnego pyłu. Wszystko jest białe.

     


    Na szczęście Sebastianowi udało się wziąć kilka dni wolnego i dzielnie szlifuje płyty. Poddasze już wstępnie zabiałkowane i poprawione. Czyli w weekend malowanie docelowe. Dzisiaj powinna być skończona część dzienna. Zostanie jadalnia i kuchnia. Przygotowane jest również rusztowanie w wiatrołapie. Przeraża mnie ilość ścian i sufitów do malowania. Cały dzień zajęło mi malowanie antresoli - a było to dopiero malowanie wstępne. Teraz jeszcze jeden raz jedynką i dopiero docelowa farba Ręce bolą mnie na samą myśl o ilości ścian na parterze. Ale za to skończy się pylenie i będzie się przyjemniej mieszkało :)

     


    Po ataku zimy trochę nas zasypało :) Ale za to widoki były cudowne. Drzewa i wszystko dookoła oblepione szadzią. Niestety nie zrobiłam zdjęcia ogólnego ale mam kawałek mojej brzozy:

     


    http://community.webshots.com/photo/87461632/116258731BSBvZS" rel="external nofollow">http://community.webshots.com/photo/87461632/116258731BSBvZS

     


    Za to teraz po roztopach błotko po kolana :) Przejście od nas do rodziców suchą (czystą) nogą jest niemożliwe. Dobrze, że Fabian jest jeszcze za mały na samodzielne bieganie po dworze :)

     


    A rodzice już mają wymalowane i potapetowane. Teraz trwają przygotowania do wykańczania kuchni. W następnym poście: horror z TPSA!

  13. 23 stycznia 2004

     


    No to mieszkamy już u siebie .

     


    Przeprowadzka nastąpiła niespodziewanie szybko i zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Chciałam nasze rzeczy pakować do kartonów gromadzonych przez tygodnie przez moją mamę, pooklejać, opisać itd. Potem zamówić transport na meble i przewieźć wszystko razem. Ale kiedy nasz kolega zaofiarował się ze swoją przyczepką samochodową podjęliśmy decyzję zupełnie nieoczekiwaną - pojechały łóżka, pościel, trochę klamotów, ciuchy z szafy do worów, razem ze zdjęciami, garnkami, zabawkami, namiotami i cały ten "bigos" wylądował w salonie. Wieczorem znajomi pomogli nam z grubsza ustawić łóżka i te nasze meble ( "Wszystkie trzy...") . Resztę rzeczy zwozimy stopniowo, a tak naprawdę to nie wiem gdzie co mam.

     


    Pierwsze wrażenie - zimno. Ale przecież w przeddzień wprowadzki Roman wyłączył wszystkie grzałki, bo było za ciepło. A w nocy przyszedł mróz 17 stopni i temperatura w domu spadła do 13 (łazienka!!!) - 16 stopni. Po dwóch dniach grzania na full (grzałki całą dobę) brak poprawy Płyta żre prąd i nic. Rachunek za prąd na prawie 4 tys (żegnaj podłogo i kominku do lata Kupiliśmy olejowy grzejnik do łazienki i kozę do salonu. Spaliśmy w polarach, dziecko z kapturem ( o dziwo katar jej znikł), a tak naprawdę udawaliśmy przed sobą , że prawie nam to nie przeszkadza. No ale ile można - zaczęliśmy dyskutować, co się mogo stać. Co wykazała nasza ekspertyza? Pan Wojtek z Legalettu kazał zmierzyć temperaturę podłogi - była jak trzeba. Ściany to prawie wszystkie pustaki oglądaliśmy przy układaniu. Powinno być ciepło. No i wyszło szydło z wora - ocieplenie stropu. Mąż sprawdził po raz kolejny, dokładnie - np. nad łazienką częśc stropu nie miała wełny wcale . Kupiliśmy wełnę, dołożyliśmy (ja mam dzięki temu dżwiganiu zapalenie korzonków). Zrobiło się cieplej, ale do ideału brakuje. Pojawili sie nasi pięknoocy wykonawcy ( naprawdę przystojne chłopaki), spokojnie przedstawiliśmy im sytuację, oczekując poprawek. No to wiosną będziemy poprawiać. Wełna zdeptana przez koty ociepla słabiej, ale jakś dożyjemy.

     


    Na pocieszenie pożyczyliśmy pieniądze od przyjaciół i mamy od wczoraj kominek. Tarnawa. Palimy w nim tym co znajdziemy na podwórku, czyli resztki rusztowań, palety, stemple. Szyba się pięknie okopciła, ale cieplutko i miło jest. Umyję ją później.

     


    Mieszkamy w warunkach surowych, ale jest fajnie. Niektórzy znajomi są w szoku, że my tak naprawdę mieszkamy - ściany niemalowane, żarówki wiszące na kablach, na podłodze beton. Za to córka jeździ po domu na hulajnodze "bo wszędzie tak daleko", gra w piłkę. Za oknem mamy ośnieżony las, małą górkę do sanek - znajome dzieciaki ostatnio wałkowały się tam szczęśliwe, że nie ma tłoku. Mimo śniegu nie mamy problemu z dojechaniem do szosy, te kilkaset metrów przetarliśmy sami dwoma samochodami.

     


    No to kończę i wracam do domu ( tam nie ma jeszcze telefonu, internetu, więc korzystam z grzeczności). Mąż rzuca okiem na forum w pracy, ale teraz ma mało czasu. Musi szybko wracać i narąbać drewna Pa.

    • 1
      wpis
    • 0
      komentarzy
    • 50
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    piotras
    Latest Entry

    działka 675mkw-13500zł-marzec 03r.

    mapki 15szt.-300zł-czerwiec

    projekt-1250zł.-wrzesień

    adapracja+zmiany-700zł-wrzesień

    prąd-2000zł-peździernik/marzec 04r.

    woda-1000zł+projekt-250zł.grudzień

     

    to narazie tyle- budowa rusza maj 2004r.

  14. Domek chcemy wykonywać w sposób gospodarczy (w wiekszości własnym siłami) więc nie szukamy całej ekipy ale dobrego murarza. Tu już słyszelismy rózne ceny wachające sie od 8-12 zł za m2. Po obejrzeniu roboty murarza za 8 zł niestety stwierdziliśmy, że sciany wykonanego przez niego domu nie są pionowe ale przechylaja się trochę. Na zwróconą uwage usłyszelismy, że to nic nie szkodzi bo wszystko zasłoni się styropianem. Ciekawe podejscie. Ciekawe, czy z dekarzem bedzie podobnie?
  15. 29 grudzień

     

    wróciliśmy od architekta

     

    za adaptację ze zmianami --2000 bez zmian 1500

    za media 1200

    za ZUD 250

    za prowadzenie prac

    przygotowawczych do

    pozwolenia na budowę 500

    pozwolenie na budowę odbieram u architekta termin ok 15 luty 2004

  16. Dość długo się nie odzywałem, chociaż trochę sie wydarzyło. Na naszej działce miał miejsce INWAZJA MOCY, to znaczy, że w baraczku już świeci się żarówka. Trochę to trwało ponieważ musiałem skorzystać z pomocy "najwyższej instancji" to jest kierownika zeork. Musze przy okazji wyznać,że bardzo nie lubię wszelkich "załatwiań" gdyż jestem zwolennikiem przejrzystości w działaniach, stąd też czułem się troszeczkę dyskomfortowo.Moje wyrzuty sumienia znikły, kiedy pewnego razu w mrok nocy wdarł się blask świetlówki z naszego baraczku. Z drugiej strony moje obejście wymaganych procedur (mam nadzieję) nikomu nie zaszkodziło, a wręcz omogło bo zakład wstawił w granicy działki skrzynkę na dwa liczniki. Skorzysta z tego mój sąsiad, który bardzo szybko dostanie przyłącze.

    W czasie mojego molzenia sfinalizowałem również sprawę akupu materiałów na ściany. Tak ja pisalem są to silikaty z Ludyni, ściany konstrukcyjne zewnętrzna 18 cm a osłonowa 8 cm. konstrukcyjne wewnętrzne 25 cm. grubości. Dzięki korzystnemu rabatowi cena za 1 m k. ściany (za bloczek i cegłę, bez styropianu i kotew) wyniesie 33 zł. Zakładam, że za metr materiałów na ściany zapłacę ok. 60 zł. a z tynkiem 85 (nie llicząc robocizny).

    MAteriał zajechał na 3 transportach ciężarówka i przyczepa z HDS. Rozładowywanie każdego transportu trwało po 1.5h i było bardzo przyjemne. Jeden transport rozładowaliśmy razem z moją dzielną żoną. Było świetnie. Nic sensacyjnego - na szczęście -się nie wydarzyło. przekonałem się tylko ze taki zestaw to ogromny ciężar. Była chwilka niepewności przy przejeżdzaniu przez świeżo zasypany dół pod kabel elektryczny ale wszystko dozbrze się skończyło.

    ncierpliwością czekam aż budowanie rozpocznie się naprwdę i aczną byc widoczne efekty nakładów jakie ponieśliśmy w związku z budową. Co prawda zgromadzony materiał prezentuje się bardzo okazale - palety stoją jedna na drugiej, to mimo wszystko nie zuję że to już.... Tak bardzo chcę miec własny dom, że czuję się troch enierealnie kiedy pokonujemy wraz z żoną kolejne stopnie do osiągnięcia zamierzonego celu.

    Na Mikołaj dostałem świtny prezent - akumulatorową wiertarko wkrętarkę Boscha - przyda się do montowania płyt kartonowo gipsowych na poddaszu. To juz "tylko' póltora roku. Mam nadzieję, że do tego czasu się nie zepsuje. I to chyba tyle.

    Do zobaczenia na wiosnę. Wesołych Świąt.

    • 2
      wpisów
    • 0
      komentarzy
    • 51
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    MOja przygoda zaczęła sie od stwierdzenia " tu jest za ciasno". Mieszkam w bloku 2 pokoje i gdy kiedyś przyjechał do mnie teść musiałem się wynieść z komputerem do łaźienki. Tego było za wiele. Postanowiłem coś z tym zrobić. Tylko co. Miałem trochę oszczędności wiec zaczeliśmy jeździć w poszukiwaniu mieszkania. Zwiedziliśmy kilka lokalizacji (Tarchomin) i włos misię na głowię zjeżył jak dowiedziałem się jakie są ceny mieszkań. 3-4 pokoje to cena około - 230 tyś + garaż 18 tyś plus wykończenie. To wyszło jakieś 300 tyś złoy za mieszkanie w bloku. Coś mi tu nie grało. I wtedy wpadłem na pomysł ze może by poszukać jakiejś działki. Zmotywował mnie to tego mój kolega. Opowiadając mu o zamiarze budowy powiedział " co ty gadasz pierdoły. Stań na ziemi. Dom i ty ?" Tego było już naprawde za wiele. Zawziąłem sie.

    Po kilkudniowym zwiedzaniu Białołęki upatrzyłem sobie działke. Ale niestety nie była podzielona. Nie zraziłem się tym. Porozmawiałem z właścicielką spisaliśmy umowę przedwstępna i zabrałem sie za podział działek. W skrócie : Trwało to ROK. Aż wreszcie w Październiku 2003 roku stałem się właścicielem 800 m2 na Białołęce.

  17. lola
    Latest Entry

    Idzie zima wielkimi krokami, więc czas odpoczac fizycznie a uruchomić szare komórki i zaplanowac krok po kroku kolejne prace.

    Nasze tegoroczne zmagania zakończyły się solidnym okryciem fundamentów folią. Zrobiłam to sama osobiscie poswiecajac na to cały jeden dzień. Muszę dodać, że akurat nieźle wiało, więc wyglądałam (z punktu widzenia osób przechodząćych obok naszej działki) jak jakaś postrzelona furiatka, co puszcza czarne latawce. Ale cóż, w koncu ja jako kobieta pracują ca zadnej pracy się nie boje, zwłaszcza gdy brak w pobliżu jakiegos męskiego oparcia - mam nadzieję że chwilowego...

    Tak teoretyzując to zastanawiałam sie czy rzeczywiście może między styropian a ściankę wpaść tyle wody, ze mi fundamenty porozsadza? Robiłam prube i nawet noża nie mogę tam wcisnąć. No ale lepiej dmuchać na zimne.

    Teraz przedemną i moim mężem wiele znaków zapytania. Czy brać kredyt (przegladamy oferty), na jaki materiał na ściany w końcu się zdecydować (przegladamy oferty i cenniki), czy już dzisiaj załatwiać murarza (przegladamy oferty), kto w końcu zechce kupić naszą druga działke i wspomoze nas finansowo (dajemy oferty sprzedazy), czytamy fachowa literaturę, robimy zwiady i wywiady budowlane, przeliczamu forse w portfelu itp., itd. Niby takie gdybanie, ale czas biegnie szybko.

    Szkoda ze budowanie domu nie zaczyna sie od końca, bo mam juz filmy jak ma wygladać ogród i wykończeniówka a do tego jeszcze daleko.

    • 2
      wpisów
    • 0
      komentarzy
    • 46
      odsłon

    Ostatnie wpisy

    Steve74
    Latest Entry

    No to ciąg dalszy opisu. Trochę się obrobiłem w pracy (szczerze mówiąc to prawie leżę do góry brzuchem,ale nie w tym rzecz...

     

    Więc wystąpiłem do gminy o warunki zabudowy...

     

    Jak łatwo się to pisze... W rzeczywistości nie było tak różowo. Pani w urzędzie powiedziała mi, że w związku z tym, że dla mojej działki nie ma szczegółowego planu zagospodarowania przestrzennego, a działka jest nieco cofnięta w stosunku do pozostałych, to mogę wybudować dom taki jak sobie życzę. Więc zgodnie z obiecankami złożyłem wniosek. I tutaj pierwsze stop. "Nie tak to nie może być, musi być na druku". @#%#%^$%^. Biorę druk. A tam napisane, że mam określić gabaryty sojego domu (myślałem w swojej naiwności, że to gmina mi zasugeruje jakieś...). To jeszcze nic, lepszy motyw - określić zapotrzebowanie na prąd, wodę, ogrzewanie i śmieci. A pod spodem małymi literkami "powyższe może być zapewnione przez zawarcie umowy z dostawcą mediów".

    Ręce mi opadły - to ja mam podpisać z energetyką umowę nie wiedząc, czy będę mógł dom zbudować??? ale udało się. Załatwiłem warunki na wodę, załatwiłem warunki z energetyki, złożyłem wniosek.

    Aha, jeszcze jedna sprawa. Za drugim podejściem pani wychwiciła mi brak warunków, wiec mówi, że wniosku nie przyjmie. Ja do niej grzecznie, że niech wniosek już leży, czas płynie, a ja w międzyczasie uzupełnię o warunki. Nic z tego. Wniosek został przyjęty dopiero z kompletem dokumentów i .......... leżał trzy tygodnie.

    Po trzech tygodniach lekko wkurzony dzwonię go UG, a pani z usmiechem na ustach informuje mnie, że właśnie zabiera się za przygotowanie mojej decyzji. Potem jeszcze tylko uzgodni go z WOJEWODA, i kilkoma innymi świętymi i będzie OK. @#$%$#^# myślałem, że kobietę powieszę. Ale cóż... Widać taka wola boża.. Będę jutro dzwonił do tych wszystkich świętych dowiedzieć się, gdzie mój wniosek..



×
×
  • Dodaj nową pozycję...